Cheaterzy to bez wątpienia jeden z największych problemów trawiących współcześnie gry sieciowe. Chyba nie ma gracza, któremu zabawy nie popsułby nieuczciwy przeciwnik korzystający ze wspomagaczy widzenia czy strzelania. Bez wątpienia spotkania z takimi osobnikami nie należą do przyjemnych i skutecznie odbierają chęć do gry.

Nie dziwi więc fakt, że producenci coraz chętniej wchodzą z twórcami nielegalnych oprogramowań na drogę sądową. Tym razem na taki krok zdecydowało się Riot Games, które swój pozew złożyło wspólnie z twórcami m.in. serii Halo, studiem Bungie. Cała sprawa tyczy się cheatów autorstwa GatorCheats przygotowanych z myślą o VALORANCIE oraz Destiny 2, czyli dwóch darmowych tytułach, których model finansowy opiera się na mikropłatnościach.

Istotną częścią doświadczenia gracza jest uczciwość i rzetelność gier, dlatego też powodowie poświęcają ogromną ilość czasu i pieniędzy, by zapewnić wszystkim graczom równe szanse na rozwój w obrębie gier. Jeżeli gracze zauważą, że inni oszukują lub mają nieuczciwą przewagę, narasta w nich frustracja, która prowadzi do zaprzestania gry. To z kolei może wpłynąć na całą społeczność lub nawet ją zniszczyć, a co za tym idzie poważnie zaszkodzić powodom w kwestii generowania przychodów oraz dalszego utrzymywania, poprawiania oraz rozwijania gier – możemy wyczytać w przygotowanym pozwie.

CZYTAJ TEŻ:
Ubisoft pozywa twórców cheatów do Rainbow Six: Siege

Obaj producenci swoje straty wycenili na wiele milionów dolarów potencjalnych przychodów, których ostatecznie nie uzyskały. Jednocześnie samo GatorCheats miało czerpać zyski z rozpowszechniania swoich programów – cheat do VALORANTA kosztował od 90 do 500 dolarów (w zależności od czasu trwania subskrypcji), zaś nieuczciwe oprogramowanie do Destiny 2 wyceniono na 100 lub 200 dolarów. Co ciekawe Bungie już w listopadzie wymogło prawnie na Cameronie Santosie, założycielu GatorCheats, zakończenie wspierania oszustw w swojej produkcji. Podejrzewa się jednak, że ten nadal rozprowadzał cheaty, aczkolwiek już nieoficjalnie.

Riot jest w pełni zaangażowany w podtrzymywaniu odpowiednich wartości, dlatego też możecie być pewni, że kiedy tylko dowiadujemy się o jakichś twórcach cheatów, to od razu ruszamy, by ich dorwać – przyznał jeden z przedstawicieli twórców VALORANTA w rozmowie z serwisem Polygon. Sam pozew trafił do sądu jednak 8 stycznia, co oznacza, że do zakończenia omawianej sprawy jeszcze długa droga.