Ostatnie wydarzenia w Werdańsku doprowadziły do ostateczności – na wschodnioeuropejskie miasto zrzucona została bomba atomowa, która ma pomóc w zatrzymaniu nabierającej tempa zarazy nieumarłych. A wszystko to na oczach setek tysięcy graczy.

Wczoraj na liście dostępnych w Call of Duty: Warzone trybów pojawiło się "Zniszczenie Werdańska część 1". Pod wieloma względami było to klasyczne battle royale, ale też nie do końca. Wszystko przez to, że gracze, którzy w toku rozgrywki stracili życie, powracali na mapę jako zombie, zamykając ocalałych w stale kurczącym się pierścieniu. Z takiej sytuacji nikt nie mógł ujść żywy i tak też się stało – w końcu wszyscy polegli i zamienili się w żywe trupy. To oznaczało, że dla Werdańska nie ma już ratunku, w ostatnim zrywie odpalono więc ładunek nuklearny, który spadł na miasto, prawdopodobnie niszcząc je doszczętnie.

W tej sytuacji nie dziwi fakt, że obecnie społeczność Warzone'a bawić się może tylko na drugiej mapie, Rebirth Island. Ten stan prawdopodobnie nie potrwa jednak długo, bo przecież rozpoczyna się nowy sezon Black Ops Cold War oraz Warzone'a właśnie. Już teraz więc plotkuje się, że wraz z kolejną odsłoną sieciowej zabawy Werdańsk powróci, ale w formie odmiennej od tej, z którą mieliśmy do czynienia przez ostatni rok.