Pierwszy w historii sceny VALORANTA międzynarodowy lan o tak dużej stawce już dziś dobiegnie końca. Przed nami finał VALORANT Masters Reykjavík 2021, w którym naprzeciwko siebie staną reprezentujący Amerykę Północną Sentinels oraz przedstawiciele Europy z Fnatic. Stawką pojedynku, poza mistrzowskim tytułem, będzie 200 tysięcy dolarów oraz 400 punktów VALORANT Champions Tour. Nagrody są więc bez wątpienia ogromne, toteż ogromne powinny być emocje.

Pozasportowe problemy

Emocje przez ostatnie tygodnie na pewno towarzyszyły fanom Sentinels, którzy z uwagą śledzili wewnętrzne doniesienia. W marcu pojawiły się bowiem poważne oskarżenia w stosunku do Jaya "sinatry" Wona, który miał napastować seksualnie swoją byłą partnerkę. Każda ze stron opublikowała oświadczenie i nie omieszkało zrobić tego także Riot Games, które do wyjaśnienia sprawy zawiesiło byłego mistrza świata Overwatch. W związku z tym ekipa musiała na gwałt szukać rozwiązania i znalazła je w osobie Tysona „TenZa” Ngo, który został wypożyczony z Cloud9. To właśnie przy jego wsparciu Sentinels zapewnili sobie awans na turniej na Islandii. Z kolei sinatraa... Cóż, finalnie został zawieszony na pół roku, chociaż na tym jego problemy bynajmniej się nie kończą. – W trakcie zbierania informacji w ramach śledztwa prowadzący je zespół został poinformowany, że sprawa została też przekazana do organów ścigania, w związku z tym pozostawiamy władzom możliwość przeprowadzenia przyszłych dochodzeń w celu dokonania ustaleń w związku z prezentowanymi zarzutami – ogłosił zespół badający sprawę oskarżonego gracza.

Tak więc w czasie, gdy Won walczył o swoje dobre imię, jego byli klubowi koledzy zaczęli rywalizację w ramach VALORANT Masters. I bardzo szybko stało się jasne, że do Rejkiawiku przybyli tylko z myślą o pełnej puli. Reprezentanci Ameryki Północnej byli niezwykle zdeterminowani, a ponadto, co równie ważne, skuteczni. Dzięki temu nie tylko wygrali oni wszystkie trzy dotychczasowe mecze, ale nawet nie stracili żadnej mapy! A przecież w tym czasie na drodze zawodników zza oceanu stawały kolejno Fnatic, Team Vikings oraz NUTURN Gaming, czyli zespoły wcale nie takie słabe. No cóż, może i nie słabe, ale żaden z nich nie miał w swoim składzie TenZa, który na Islandii jest zdecydowanie największą gwiazdą. 20-latek wyróżniał się w każdym rozegranym spotkaniu, co przełożyło się na rating wynoszący 1,46. Jest to zdecydowanie najlepszy wynik spośród wszystkich uczestników turnieju. Zresztą, młody Kanadyjczyk przewodzi pod względem wielu indywidualnych statystyk i wydaje się być głównym kandydatem do tytułu MVP całego VALORANT Masters Reykjavík.

Remont w wicemistrzowskim składzie

Zupełnie inaczej w ostatnim czasie toczyły się losy Fnatic. O ile bowiem Sentinels, gdyby nie prywatne problemy sinatry, prawdopodobnie aż do dziś nie dokonaliby żadnych zmian, tak w przypadku podopiecznych brytyjskiej organizacji były one konieczne. Nie da się wszak ukryć, żę gdy Pomarańczowo-Czarni na początku roku przejmowali skład wicemistrzów europejskiego VALORANT First Strike, to liczyli, że momentalnie zadomowią się w kontynentalnej czołówce. Tak się jednak nie stało, a zespół kompletnie zawiódł podczas eliminacji do pierwszego etapu VALORANT Champions Tour, a potem zaliczył bardzo słaby start w walce o etap drugi. W związku z tym w kwietniu postawiono na małą kadrową rewolucję – za współpracę podziękowano Muhammadowi "Moe40" Hariffowi oraz Kostasowi "tsackowi" Theodoropoulosowi, a w ich miejsce zaangażowano dwóch nastolatków, Nikitę "Derke" Sirmiteva i Martina "MAGNUMA" Peňkova. Efekty tych ruchów nie przyszły oczywiście od razu, ale ostatecznie przyniosły one oczekiwany skutek, a Fnatic zapewniło sobie bilet na Islandię.

Tam międzynarodowy skład zaczął nieźle, bo od gładkiego zwycięstwa nad KRÜ Esports, niemniej potem zaczęły się problemy. Te graczom ze Starego Kontynentu zafundowali Sentinels, którzy po zaciętym meczu zatriumfowali 2:0, zrzucając podopiecznych Jacoba "miniego" Harrisa do dolnej drabinki, gdzie miejsca na błędy już nie było. Ale na swoje szczęście zawodnicy Fnatic na żaden błąd już sobie nie pozwolili. Zamiast tego mozolnie pięli się oni przez kolejne szczeble bracketu, eliminując po drodze X10 Esports, Version1 oraz Team Liquid. Każda z tych ekip poległa wynikiem 0:2 i dopiero NUTURN Gaming w finale drabinki przegranych postawiło czynny opór. Reprezentanci Japonii urwali Europejczykom nawet mapę, ale na tym ich wyczyny się skończyły, bo i tak przegrali 1:2. Pomarańczowo-Czarni pozostali więc na powierzchni, do czego w dużej mierze rękę przyłożył właśnie jeden z niedawno przybyłych, Derke. 18-letni Fin ze świetnej strony pokazał się m.in. podczas potyczek ze wspomnianymi już V1 oraz NUTURN, będąc najskuteczniejszym graczem na serwerze.

Czy Fnatic oszuka przeznaczenie?

Nie ma się jednak co oszukiwać – niezależnie od wszystkiego faworytami niedzielnego finału będą Senstinels. Piątka z Ameryki Północnej podczas kończącego się tygodnia wielokrotnie udowodniła już, w jak wysokiej formie się znajduje, toteż tylko prawdziwy kataklizm może pozbawić ją upragnionego mistrzowskiego tytułu. Pytanie więc, czy Fnatic stać będzie na wywołanie takiego kataklizmu? Cóż, poprzednie starcie z dzisiejszym przeciwnikiem zakończyło się porażką Europejczyków, aczkolwiek nie była ona specjalnie dotkliwa i przede wszystkim dała graczom miniego pogląd na to, co ich czeka. Tym razem więc ekipa na pewno będzie przygotowana i świadoma rzeczy, na które musi zwrócić uwagę, jeżeli chce na ostatniej prostej wyprzedzić faworytów do tytułu. Z drugiej strony – czy można się w jakikolwiek przygotować na spotkanie z tak niesamowicie dysponowanym graczem, jak TenZ?


Mecz pomiędzy Sentinels a Fnatic rozpocznie się o godzinie 19:00 i rozegrany zostanie w systemie BO5. Starcie wraz z angielskim komentarzem obejrzeć będzie można na oficjalnym kanale VALORANTA na Twitchu. Po więcej informacji na temat VALORANT Masters Reykjavík 2021 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.