Superweek mamy już za sobą, tak samo, jak fazę regularną w League of Legends European Championship. Rzutem na taśmę Team Vitality zapewnił sobie miejsce w play-offach i nie zadecydował o tym szczęśliwy traf. Pszczoły w końcu pokazały dominację, jakiej od nich oczekiwaliśmy. Niektóre decyzje należały wciąż do wątpliwych, ale podejmowane były z komfortową rezerwą w postaci złota. Z rezultatem 3-0 sezon regularny LEC zakończyło też G2 Esports, które ma już chyba za sobą najgorszy okres lata. Rogue, pomimo porażki z Vitality, zapewniło sobie pierwszą lokatę i z pewnością jest zadowolone z tego obrotu spraw. Zobaczymy zatem, którzy zawodnicy wyróżnili się na tle reszty. Oto najlepsza piątka ósmego tygodnia LEC.

Buffy dla toplanera Rogue

Kennen dostał niedawno wzmocnienie na swojej umiejętności pod klawiszem Q. To wystarczyło, żeby jeden z najlepszych zawodników władających tą postacią zaliczył świetny weekend. Mowa oczywiście o Andreiu "Odoamne" Pascu, który był jedną z najmocniejszych stron Rogue w tym tygodniu. W przegranym spotkaniu z Vitality Rumun zgarnął quadrakilla w 10. minucie. Niestety Pszczoły rozegrały to spotkanie lepiej i nie pozwoliły mu się zbytnio rozpędzić. Serce Nawałnicy mogliśmy oglądać w jego rękach także w starciu z EXCEL ESPORTS, które zakończyło się zwycięstwem Łotrzyków.

Jak zwykle Odoamne gra rozważnie, co jest znakiem rozpoznawczym dla wszystkich zawodników Rogue. Toplaner umierał średnio 1,3 razu na mecz, mając równocześnie ponad cztery zabójstwa i pięć asyst na spotkanie. To zapewniło mu KDA ze wskaźnikiem 7, czyli najwyższym wśród graczy z górnej alei. Piątka tygodnia LEC mogłaby też zawierać İrfana "Armuta" Tükeka, który również miał bardzo dobre występy.

Polak zaciągnął Pszczoły aż do play-offów

Oskar "Selfmade" Boderek wychodził z siebie podczas tego weekendu. W każdym spotkaniu pojawiał się wszędzie, gdzie mógł, by zapewnić swojej drużynie jak największą przewagę. Idealnie jego formę podczas superweeku LEC przedstawia mecz z Astralis. Było to starcie kluczowe, ponieważ porażka eliminowałaby Pszczoły z play-offów. Selfmade zostawił na Rozpadlinie Przywoływaczy swoje serce, używając Błysku w dwóch rywali, gankując linie od góry do dołu i ogrywając reprezentantów duńskiej organizacji na każdej płaszczyźnie. Jest to Oskar, jakiego lubimy oglądać, chcemy oglądać i jakiego nam obiecano. W końcu pojawił się w pełnej krasie i na całe szczęście zrobił to tuż przed play-offami.

Nasz rodak zabijał siedem razy na mecz i asystował prawie 10 razy na spotkanie (9,7). To nie dziwi, Selfmade jest znany z takich numerków i wykręcał je też wcześniej. Co mnie osobiście ucieszyło, to także niska liczba śmierci (2,3). To dało mu KDA na poziomie 7,3. Polak zabijał także 6,5 stworów na minutę, co składało się też na ogromną przewagę nad rywalami przed wybiciem kwadransa (1151 sztuk złota więcej).

To przestaje być śmieszne, Riot musi znerfić łysinę

Pamiętamy Rasmusa "Capsa" Winthera głównie z mechanicznych popisów i tego, że każdy przy nim wyglądał jak zagubione dziecko. W letnim splicie LEC midlaner trochę nie przypominał samego siebie i nie do końca było wiadomo, czy to reszta dogania Duńczyka, czy też on zdjął nogę z gazu. Ostatnie tygodnie jednak pokazały, że wciąż potrafi grać mądrze i dobrze. Fakt, że nie widzieliśmy z jego strony aż tak dużej liczby wygranych pojedynków, mógł oznaczać, że Caps wcale ich nie szukał. Nowe strategie Snga "Nelsona" Yi-Weia mają wprowadzić nieco chińskiej taktyki do gry Samurajów i faktycznie, podczas ostatniego weekendu zawodnik grał świetnie, ale robił to poprzez prezencję na całej mapie. Jego dobra gra zbiega się też z nagłą zmianą fryzury. Jeśli więc to nie wpływ Nelsona, to pewnie opływowego kształtu głowy, który pomaga szybciej poruszać się po mapie.

Statystyki mówią jasno: Caps jest kelnerem, który z Twisted Fate'em w rękach podaje swoim kolegom darmowe zabójstwa. Najlepsza piątka tygodnia LEC to nie tylko zawodnicy, którzy zachwycają w każdym meczu zagraniami, ale przede wszystkim ci, którzy zapewniają wygrane. Rasmus zaliczył po 12 asyst na mecz, co było niesamowitym wynikiem. Dla porównania, drugi pod względem asyst był Emil "Larssen" Larsson, który miał ich zaledwie 7 co spotkanie. Samuraj umierał też najrzadziej z wszystkich midlanerów z wynikiem 1,3. To dało mu zawrotne KDA o wartości 12,8. Duża liczba asyst nie przeszkodziła Duńczykowi wciskać też ogromnej ilości obrażeń (642 DPM).

Każdy chciałby mieć taką słabą stronę

Juš "Crownshot" Marušič opowiadał w jednym z niedawnych wywiadów, że styl gry Vitality różni się od tego, z jakim miał styczność wcześniej. W poprzednich formacjach gra drużyny opierała się na nim. Teraz jednak Selfmade zawsze kierował się częściej w stronę górnej części mapy. Trochę to zajęło, ale Crownie zaadaptował się i proszę bardzo. Co najmniej dwa razy mogliśmy zobaczyć sytuację, w której Polak odwiedza górę i zgarnia zabójstwo, a gracze z dolnej alei biorą w tym samym momencie drugą eliminację. "W to mi graj" myślał leśnik i po chwili odwiedzał też dół, by powiększyć przewagę zespołu. Wyszło to świetnie i miejmy nadzieję, że Pszczoły podobne oblicze pokażą też w play-offach League of Legends European Championship.

Słoweniec ma to do siebie, że zawsze wykręca dobre cyfry, ale w letnim splicie nie przekładało się to szczególnie na wyniki. Dopiero finisz przyniósł tę synergię, o której pisałem wyżej. Crownie miał KDA na poziomie 22,5, miał 10,2 CS-ów na minutę i zadał aż 31,8% obrażeń swojej ekipy. Coś mi się też wydaje, że strzelec dopiero się rozkręca. To pierwsza piątka tygodnia LEC z 23-latkiem na pokładzie i szkoda by było, gdyby była też jego ostatnią.

Wściekła krowa Selfmade'a

Kluczowym czynnikiem świetnej formy całego Teamu Vitality był też Labros "Labrov" Papoutsakis. W końcu mogliśmy zobaczyć, na co stać wspierającego i ekstremalne okoliczności wyciągnęły z niego kolejnego bohatera drużyny. Wraz ze swoimi kolegami i bardzo często polskim leśnikiem szukał okazji do inicjacji. W meczu z Astralis to właśnie jego engage zapewnił Barona Nashora i przez to gra była w kieszeni. Grek świetnie grał też na linii, czego owocem były wyżej wspomniane eliminacje Crownshota na linii. Świetnie się oglądało ten zdrowy organizm Vitality i miejmy nadzieję, że zobaczymy go jeszcze poza jedną serią BO5.

W dwóch na trzy gry Labrov zapewniał swoim kolegom pierwszą eliminację. To najlepszy wynik wśród wspierających. A teraz trzymajcie się krzeseł, ponieważ zawodnik miał aż 17,7 asyst co mecz. To nie jest normalne i imponujące jest też to, że wspierający był przy 79,8% eliminacji swojej ekipy. Przed upływem kwadransa Grek miał też 495 sztuk złota więcej od rywali.

Piątka tygodnia LEC w rękach Pszczół

Nic dziwnego, że widzimy w zestawieniu aż trzech zawodników Teamu Vitality. Zawodnicy ci dokonali niemożliwego i wywalczyli rzutem na taśmę awans do następnej rundy. Najmocniejsze ekipy w lidze, takie jak Rogue, Misfits Gaming, MAD Lions czy też Fnatic miały swoje mocne i słabe strony. W tym tygodniu zbyt wiele słabości nie widzieliśmy u G2 oraz właśnie VIT, chociaż nadal pojawiały się dość... podejrzane decyzje. Nieraz wydawało się, że G2 straci swoją ogromną przewagę i zobaczymy powtórkę z meczu z Królikami. Tak na szczęście się jednak nie stało.

Pszczoły dominują to zestawienie także z zupełnie innego powodu. W końcu zobaczyliśmy to, co nam obiecywano. Skład ten był reklamowany, jako nowi złoczyńcy i goście, którzy przyszli podbić scenę. Szybko jednak się okazało, że nie będzie to takie proste i poprzeczka była zawieszona trochę za wysoko. Ostatni tydzień i wygrana przeciwko EXCEL, Rogue oraz Astralis pokazuje, że w gruncie rzeczy może wystarczyło po prostu poczekać. Może to właśnie w play-offach uświadczymy złoczyńców, którzy skradną niejedną serię...

Play-offy zainauguruje mecz pomiędzy Misfits Gaming oraz Rogue o godzinie 18:00 w piątek 13 sierpnia. Spotkania wraz z polskim komentarzem oglądać można na kanałach Polsat Games w telewizji, na Twitchu oraz YouTube. Angielskojęzyczna transmisja będzie dostępna na kanale ligi, również na Twitchu oraz YouTube. Po więcej informacji dotyczących LEC 2021 Summer Split zapraszamy do naszej relacji.