Nowe Call of Duty nadchodzi. To znaczy, oczywiście nie jest to nic zaskakującego, bo cykl wydawniczy serii CoD jest powszechnie znany. Niemniej dopiero od niedawna wiemy, że gra faktycznie, zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, będzie nosić podtytuł Vanguard. A teraz znamy również jej datę premiery.
Call of Duty wraca do II wojny światowej
Zacznijmy jednak od realiów. Te, na co wskazywały zarówno plotki, jak i niedawny teaser, będą drugowojenne. Co ważne, twórcy w tym wypadku nie mieli zamiaru się ograniczać i postanowili rzucać nas zarówno po zachodnim i wschodnim froncie Europy, jak i po Pacyfiku i Afryce Północnej. Walczyć będziemy więc na najważniejszych teatrach wojennych okresu 1939-1945, czego fragmenty możemy zresztą zobaczyć w najnowszym trailerze, w którym zawarto skąpe fragmenty rozgrywki. Są pustynne podróże na czołgach, przemykanie ciasnymi uliczkami wschodnioeuropejskiego miasta, a także coś, co wygląda niczym Bitwa o Midway. W tym wszystkim nie zabraknie również tego, czym CoD stoi, czyli rywalizacji sieciowej oraz powszechnie lubianego trybu zombie.
I teraz najważniejsze – Call of Duty: Vanguard ukaże się 5 listopada, aczkolwiek już od dziś prowadzona jest przedsprzedaż. Na komputerach osobistych, PlayStation i Xboxie tytuł nabyć można w wersjach standardowe oraz Ultimate. Ponadto twórcy na konsolach udostępnili również tzw. Cross-gen Bundle, czyli edycję zawierającą wersję na stare i nowe konsole. Przy zakupie edycji standardowej posiadacze PlayStation 5 i Xbos Series X/S będą korzystać z odsłon na starą generację w ramach wstecznej kompatybilności. Warto też wspomnieć, że osoby, które zdecydują się na preorder, otrzymają wcześniejszy dostęp do nadchodzącej otwartej bety.
Twórcy pamiętają o Warzonie
Przy okazji ręce zacierać powinni również fani Warzone'a, bo już teraz zapowiedziano, iż Vanguard będzie zintegrowany z hitowym battle royalem. Co to oznacza w praktyce? Nowe uzbrojenie, nowa mapa, a może coś więcej? Cóż, na informacje na ten temat przyjdzie nam jeszcze poczekać.