Kilka miesięcy temu miałem już okazję testować CORSAIR Sabre RGB PRO. Teraz myszka ta powraca, ale w zupełnie nowym wydaniu. Wydaniu bezprzewodowym, aczkolwiek brak kabla to nie jedyna nowość, którą postanowił zaimplementować producent. A jak to wpłynęło na sam produkt? I czy w ostatecznym rozrachunku wart jest on swojej ceny? Odpowiedzi na te i inne pytania poznacie w poniższej recenzji.

Specyfikacja

  • Wymiary: 129 × 70 × 43 mm
  • Waga: 79 g
  • Liczba przełączników: siedem
  • Połączenie: kabel USB 2.0 typu A/odbiornik 2,4 GHz/Bluetooth
  • Kabel: 1,8 m
  • Czas pracy baterii: 60h bez podświetlenia przy połączeniu poprzez odbiornik/90h bez podświetlenia poprzez Bluetooth
  • Podświetlenie: RGB
  • Sensor optyczny: CORSAIR Marksman
  • DPI: do 26 000
  • Częstotliwość próbkowania: 2000 Hz
  • Oprogramowanie: iCUE
  • Gwarancja producenta: 2 lata
  • Cena: 439,99 zł

Zawartość pudełka i budowa myszki

Gdyby nie dopisek "Wireless", to w pierwszej chwili mógłbym doświadczyć swoistego déjà vu. CORSAIR bowiem nie kombinował przesadnie z designem pudełka, które prezentuje się po prostu klasycznie. Klasyczny jest też zestaw informacji, który producent dostarcza nam na opakowaniu. Dzięki temu dowiemy się np., że w bezprzewodowym Sabre RGB PRO zastosowano czujnik optyczny CORSAIR Marksman, który zastąpił obecnego w wersji przewodowej Pixart PMW3392. Nie zabrakło też notki o innych aspektach technologicznych, są to jednak absolutnie podstawowe informacje, a nie zagłębianie się w ścisłe technikalia. Trudno mieć jednak o to pretensje, bo przecież nie o to chodzi w opisie produktu na pudełku. Pudełku, w którym, poza samą myszą, znajdziemy też adapter, wskazówki dotyczące bezpiecznego używania, kartkę z warunkami gwarancji, a także zwięzłą instrukcję. Co ważne, w tej ostatniej pośród różnych wersji językowych znalazło się miejsce również dla polskiej.

Jeżeli chodzi o design, to też prezentuje się identycznie jak w egzemplarzu przewodowym. Nadal całość wygląda naprawdę schludnie – prosto, ale nie prostacko. Większą część obudowy wykonano z matowego plastiku w kolorze czarnym, ale w ramach wykończenia dodano też pewne akcenty z plastiku błyszczącego. Jedynie rolka wyróżnia się w tej kwestii, gdyż ją pokrywa guma. W samej myszy znajdziemy w sumie siedem programowalnych przycisków, czyli o jeden więcej niż w wersji sprzed kilku miesięcy. Poza dwoma głównymi, jednym na rolce, jednym odpowiadającym za zmianę DPI i dwoma dodatkowymi umieszczonymi na boku, dodano też przycisk odpowiedzialny za przełączanie się pomiędzy profilami. Ulokowano go na spodzie w okolicach sensora optycznego. Także na spodzie znajdziemy cztery ślizgacze. Pewnym minusem niezmiennie jest brak gumowych antypoślizgowych nakładek na boki. Ponadto pełni potencjału myszy nie będą mogły wykorzystać osoby leworęczne, co ma związek ze wspomnianymi dodatkowymi przyciskami, które znalazły się tylko po lewej stronie.

Co ciekawe, chociaż sama mysz jest zgodnie z nazwą bezprzewodowa, to nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy korzystali z niej podłączeni przewodem. Ten ma niespełna dwa metry, ale trudno uznać, by był on wygodny. Kabel jest bowiem bardzo sztywny i można powiedzieć, że swoją topornością poniekąd sam zachęca, by przerzucić się na połączenie bezprzewodowe. W tej ostatniej kwestii warto wspomnieć, że jeżeli dysponujemy większą liczbą urządzeń firmy CORSAIR, to nie musimy zapełniać sobie kolejnych wejść USB, których przecież zawsze brakuje. Istnieje wszak możliwość, by zsynchronizować Sabre RGB PRO Wireless z adapterem innego sprzętu – ja korzystałem np. z odbiornika od słuchawek CORSAIR HS80 RGB Wireless i wszystko działało bez zarzutu. Niemniej, co warte wspomnienia, producent dopuszcza również możliwość łączności poprzez Bluetooth.

Oprogramowanie

Nowa myszka CORSAIRA podobnie jak inne produkty tego producenta korzysta ze wsparcia oprogramowania iCUE. Dzięki niemu otrzymujemy całkiem sporo możliwości jeżeli chodzi o personalizowanie naszego gryzonia oraz sposobu jego działania. Poza takimi funkcjami, jak aktualizowanie softu myszy czy określanie koloru i stylu oświetlenia RGB, istnieje też możliwość ustalenia polling rate oraz zaprogramowania, w jaki konkretnie sposób mają działać poszczególne przyciski. Ponadto możemy sami określić, jak mają wyglądać poszczególne progi DPI – w tej kwestii ogranicza nas tylko zakres wartości od 0 do 26 tysięcy. Niestety kolejny raz muszę zwrócić uwagę, że iCUE nie zawiera polskiej wersji językowej. Ale liczę, że producent w końcu się zreflektuje i nad takową popracuje.



Wrażenia z użytkowania

Kilka miesięcy temu mocno chwaliłem Sabre RGB PRO i teraz w przypadku wersji bezprzewodowej mam równie pozytywne odczucia. Ale nie może być inaczej, bo wówczas jednym z dużych pozytywów był design i idąca za nim ergonomia, które z uwagi na brak zmian stoją na równie wysokim poziomie. Tak więc CORSAIR Sabre RGB PRO Wireless spokojnie powinien przypaść do gustu zarówno tym, którzy posiadają duże dłonie, jak i tym, których dłonie są raczej mniejsze. Niestety, jak już wspomniałem, tym razem nie mogę pochwalić przewodu, bo ten jest zdecydowanie gorszy niż w poprzednim wspomnianym gryzoniu. I chociaż mówimy tutaj o urządzeniu, które z definicji ma działać bez kabla, to czasami jednak zdarza się, że musimy mysz naładować, a jednocześnie nadal chcemy z niej korzystać. I cóż, wówczas sztywny kabel z pewnością tego nie ułatwia.

Niezmiennie wysoki poziom prezentują natomiast przełączniki. Także w wersji Wireless nie ma mowy, by przyciski klikały się same, bo stawiają one pewien opór. Pewien, ale nieduży, nie musimy się więc martwić o to, że będziemy się z gryzoniem siłować, ale też nie powinno być problemów z losowym naciskaniem przycisków, które może zrujnować niejedną rozgrywkę. Skoki rolki są odczuwalne, a sam scroll, dzięki gumie, którą go pokryto, jest przyjemny w użytkowaniu. Wcześniej mowa była o braku zmian w ergonomii i ma to też swoje minusy. Mianowicie przełącznik do zmiany DPI "w locie" wciąż znajduje się w miejscu, które wydaje mi się zwyczajnie niewygodne – szczególnie dla osoby z dużymi dłońmi. Ja sam takimi co prawda nie dysponuję, ale nawet dla mnie było to kłopotliwe.

Pozytywne wrażenie wywarł na mnie natomiast nowy sensor. Tym razem CORSAIR umieścił w myszce autorską propozycję o nazwie Marksman i cóż – precyzja jest naprawdę godna pochwały. Myszkę testowałem w kilku różnych ustawieniach DPI i w kilku różnych tytułach. I za każdym razem wyniki były co najmniej zadowalające. Sensor w momencie, gdy tego od niego oczekiwałem, wyłapywał najmniejszy nawet ruch, co szczególnie docenią fani dynamicznych FPS-ów. Czy to Counter-Strike: Global Offensive, czy też PUBG: Battlegrounds, czy też Call of Duty: Warzone – za każdym razem odczucia z gry były naprawdę przyjemne. Szczerze przyznam, że dawno nie miałem do czynienia z gryzoniem, który w obiektywny sposób pozwalał mi na lepszą grę. A tutaj faktycznie tak było. Spore znaczenie miał też szybki czas reakcji, który prezentował się bardzo dobrze zarówno w grze bezprzewodowej, jak i podczas podłączenia poprzez kabel.

Podsumowanie

Od kwietnia nie zmieniłem swojego zdania – nadal uważam CORSAIR Sabre RGB PRO za naprawdę udany model. Wersja bezprzewodowa tego gryzonia posiada większość zalet swojego przewodowego poprzednika, a ponadto dodała szczególnie istotną zmianę, jaką jest nowy, precyzyjny sensor. Wydaje się więc, że jest to idealna propozycja dla tych, którzy szukają pewnego sprzętu, który jednocześnie nie będzie ograniczał ich swoim kablem. Ale to pod warunkiem, że będą oni w stanie przeboleć mimo wszystko dość wysoką cenę. Blisko 440 zł za mysz, nawet gamingową, to nie jest przecież mało. Ale jeżeli kwota ta was nie odstrasza, to jak najbardziej powinniście się Sabre RGB PRO Wireless zainteresować.