W 2019 roku przy okazji obchodów dziesięciolecia League of Legends Riot Games ujawniło szereg projektów, nad którymi trwają obecnie prace. Wtedy po raz pierwszy szerzej mieliśmy okazję przyjrzeć się m.in. produkcji znanej obecnie jako VALORANT, ale nie tylko o pierwszoosobowej strzelance wówczas mówiono. Projekt L także został wtedy zapowiedziany.

Bijatyka w świecie LoL-a nadchodzi

Za tym enigmatycznym określeniem kryła się bijatyka osadzona w świecie League of Legends, nad którą pracuje studio pod przewodnictwem Toma i Tony’ego Cannonów, czyli twórców EVO Championship Series i netcodu wykorzystującego rollback, GGPO. Nie są to więc bynajmniej branżowi nowicjusze i chociaż na efekty ich prac nad Projektem L przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać, to już teraz udostępniono nam sześciominutowy materiał wideo, w którym widać fragmenty zarejestrowanej rozgrywki. – Klip z gry, który wyemitowaliśmy podczas Nocy w Mieście pod Miastem, nazywa się w naszym branżowym języku „przekrojem pionowym”. Stworzyliśmy go, aby z wyprzedzeniem pokazać ostateczny kształt gry, zanim faktycznie powstanie zawartość taka jak bohaterowie i poziomy. Nasz przekrój pionowy może sprawiać wrażenie, że Projekt L jest gotowy, ale w rzeczywistości wciąż czeka nas masa pracy – przyznał Tom Cannon.

Co to oznacza? Że prędko w Projekt L nie zagramy. Już wcześniej jeden z braci Cannonów ogłosił, że gra na pewno nie będzie mieć swojej premiery w 2021 roku. Teraz jednak wiemy również, że nie mamy co nastawiać się na rok 2022. – Naszym celem jest stworzenie bijatyki o superwysokiej jakości, w którą wielbiciele tego gatunku będą mogli grać przez wiele kolejnych lat, czy nawet dekad, nie mając wrażenia, że marnują czas. Osiągnięcie tego efektu wymaga czasu, bo nie zamierzamy robić niczego w pośpiechu – zapewnił jeden z szefów odpowiedzialnego za produkcję studia.

Podstawy są, czas na dopracowanie szczegółów

Niemniej już teraz widać, że styl graficzny Projektu L będzie pod wieloma względami zbliżony do tego, jaki znać możemy z samego League of Legends lub też serialu Arcane. Gra ma być bijatyką w stylu "tag team", co oznacza, że w trakcie zabawy będziemy mieli dostęp do dwóch wybranych przez siebie bohaterów. Co nie dziwi, gry związane z walką z reguły nastawione są na walkę sieciową i podobnie będzie i tym wypadku. – Naszym podstawowym celem jest stworzenie absolutnie najlepiej działającego netcodu, jaki jest wykorzystywany w bijatykach. Oczywiście podstawą będzie rollback i wykorzystanie istniejącej technologii Riot, Riot Direct, która sprawdziła się bardzo dobrze w minimalizowaniu pingu w League of Legends i VALORANT – przyznał Cannon.

Istotny w tym wszystkim jest fakt, że twórcy już teraz opracowali podstawy rozgrywki czy też sterowanie Projektu L, które klasycznie dla bijatyk ma być łatwe do nauki, ale trudne do wymasterowania. Ale to jeszcze nie koniec prac, bo teraz podległe Riotowi studio zamierza w większym stopniu skupić się na projektach kolejnych postaci, ale też i etapów, w których przyjdzie nam walczyć. Do tego do dopracowania zostały tak istotne rzeczy, jak interfejs oraz system rankingowy. W związku z tym nadal prowadzona jest rekrutacja osób, które mogłyby pomóc przy tworzeniu gry. Nam natomiast pozostaje czekać na kolejne informacje. W przyszłym roku mamy doczekać się przynajmniej dwóch postów na temat aktualnego stanu prac, z czego pierwszy ukaże się na początku drugiej połowy 2022 roku.

Uniwersum LoL-a stale rośnie

Jak więc widać gołym okiem, stworzone przez Riot Games uniwersum stale się rozrasta. Wszak dziś świat Runeterry to już nie tylko League of Legends, ale również gry Teamfight Tactics i Legends of Runeterra oraz serial Arcane. Dodatkowo niedawno swoje premiery miały dwie kolejne pozycje, tj. Ruined King: A League of Legends Story oraz Hextech Mayhem: A League of Legends Story. Z kolei już w przyszłym roku powinny ukazać się Song of Nunu: A League of Legends Story i CONV/RGENCE: A League of Legends Story.