Coroczny harmonogram czołowych profesjonalnych rozgrywek League of Legends jest od lat bardzo jasno określony. Od stycznia do kwietnia oglądamy wiosenne splity, w maju mamy Mid-Season Invitational, potem letni split, na październik i początek listopada zaplanowane są mistrzostwa świata, a cały rok wieńczy bardziej rozrywkowy, grudniowy turniej All-Star Event. W roku 2020 terminarz ten został zaburzony przez brak MSI w związku z sytuacją pandemiczną. W tym roku ta znowu dała się we znaki – Riot Games poinformowało o rezygnacji z organizacji tegorocznej edycji All-Star.

Choć jesteśmy zadowoleni z sukcesów Mid-Season Invitational oraz Worlds, po gruntownych rozważaniach podjęliśmy trudną decyzję o anulowaniu tegorocznego All-Star Event, biorąc pod uwagę ograniczenia w przemieszczaniu się wywołane COVID-19. To nie było łatwe, bo wiemy, że mamy wielu fanów i graczy z całego świata oczekujących ASE jako turnieju kończącego sezon.

Zawody All-Star na przestrzeni lat zmieniały nieustannie swoją formułę. Z początku były to czysto rozrywkowe zmagania w mieszanych składach i rozmaitych trybach gry, jak Tandem, One For All czy URF, a do tego również turniej 1v1. W 2017 zostawiono ten ostatni, ale postawiono na zdecydowanie poważniejszą rywalizację w standardowych warunkach gry. W dwóch kolejnych edycjach przywrócono bardziej widowiskowe tryby, a do gry oprócz profesjonalnych zawodników włączyli się też influencerzy z różnych stron świata.

"Braliśmy pod uwagę format online"

W roku 2020 pandemia zmusiła organizatorów do przeniesienia All-Star tylko do internetu, co było szczególnie problematyczne w potyczkach Europy z Ameryką Północną i innymi odległymi regionami. Co ciekawe, Riot mimo wszystko rozważał również w tym roku takie wyjście z sytuacji, ale ostatecznie z niego zrezygnował. – Mimo że braliśmy pod uwagę format online jak w zeszłym roku, wydaje nam się, że nie oddaje on prawdziwego ducha ASE, jakim jest zebranie profesjonalistów, influencerów i fanów w jedno miejsce, aby świętować zwieńczenie sezonu rozgrywek LoL-a rywalizacją między regionami – czytamy w oficjalnym oświadczeniu.

Europa w letargu

To oznacza, że na kolejny występ czołowych graczy będziemy musieli poczekać do stycznia – przynajmniej jeśli chodzi o Europę oraz Amerykę Północną. W Korei Południowej możemy wypatrywać KeSPA Cup (aczkolwiek format tych zawodów dotknęły spore zmiany), w Chinach natomiast niedawno zakończył się NEST 2021, a niewykluczone, że już wkrótce poznamy informacje dotyczące kolejnej odsłony Demacia Cup. Fani ze Starego Kontynentu będą musieli uzbroić się w cierpliwość aż do 14 stycznia – wtedy bowiem rozpocznie się wiosenny split League of Legends European Championship.