Za nami kolejny rok esportowych zmagań na scenie League of Legends. I o ile nie był to najwybitniejszy sezon dla polskiej sceny, o tyle Polacy występujący za granicą nie mają czego żałować. Zarówno w LoL European Championship, jak i w czołowych ligach regionalnych reprezentanci naszego kraju odnotowali liczne sukcesy. A komu poszło najlepiej? Przed wami kilku Polaków, którzy na przestrzeni 2021 roku zaliczyli największy progres!
Kacper "Inspired" Słoma
fot. Riot Games/Michał Konkol |
Na takich zawodników czeka się latami. Kacper "Inspired" Słoma już w czasach gry na polskiej scenie uchodził za niezwykle utalentowanego gracza, ale chyba nikt nie spodziewał się, że jego kariera nabierze aż takiego tempa. Od bycia topowym dżunglerem w Ultralidze, poprzez etap bycia perspektywicznym rookie w LEC, po miano najlepszego leśnika na Starym Kontynencie – skala sukcesu Polaka jest wręcz niesamowita.
W 2021 rok Inspired wchodził jako świeżo upieczony Rookie of the Split. Wciąż bardzo młody, a już niezwykle doświadczony, Kacper zbierał pochwały niemal z każdej strony. Powszechne jednak pozostawało pytanie – czy poprzeczka, którą sam zawiesił sobie pod koniec 2020 roku nie będzie zbyt wysoka. Jak się przekonaliśmy, w żadnym wypadku. Inspired świetnie odnajdował się w mecie Udyra, Hecarima i Lillii, a potem zgrabnie przesiadł się na Viego czy Xina Zhao. Prowadzone przez niego Rogue wyglądało naprawdę świetnie i gdyby nie fakt, że play-offowe Łotrzyki nie potrafiły załapać rytmu z sezonu regularnego, to kto wie, czy jego przygoda w RGE nie trwałaby nadal.
Szkoda też niefortunnych Mistrzostw Świata. Po raz kolejny los nie był łaskawy dla Rogue i organizacja drugi rok z rzędu trafiła do "grupy śmierci". Doliczmy do tego problemy ze zdrowiem Andreia "Odoamne" Pascu, szaloną zmianę mety i kuriozalne mecze przeciwko Cloud9 – wszystko to rzuca delikatny cień na świetny rok w wykonaniu polskiego leśnika, który ostatecznie nie dowiózł oczekiwanych rezultatów drużynowych.
Koniec końców Inspired porzucił europejską scenę i w najbliższych miesiącach zasili szeregi amerykańskiego Evil Geniuses. Będzie to pierwszy przypadek w historii, kiedy Polak będzie występował w LoL Championship Series, pozostaje więc tylko życzyć powodzenia!
Dawid "Melonik" Ślęczka
fot. BIG |
Przez długi czas mówiło się, że polski top lane nie jest najlepszą wizytówką rodzimej sceny na tle Europy. Kiedyś można było temu przytaknąć, ale w ostatnich latach z Ultraligi na szerokie wody wypłynęło kilku naprawdę świetnych toplanerów, do których z całą pewnością należy dopisać Dawida "Melonika" Ślęczkę.
Do Mistrzostw Polski Melonik dołączył w pierwszej połowie 2019 roku razem z formacją ACTINA PACT. Choć drużynowo nie był to najmocniejszy start, to już wtedy Dawid przykuł uwagę wielu obserwatorów niezłymi występami. Po niezłym początku Melonik zanotował esportowy awans i dołączył do Illuminar Gaming, w którym rozwijał się najpierw pod opieką Michała "Flasha" Kosickiego, a później Jakuba "bezuma" Iwanickiego. I to właśnie na czas współpracy z drugim z wymienionych trenerów przypada okres najbardziej dynamicznego wzrostu esportowego. Przygodę na polskim podwórku Melonik skwitował trzecim miejscem na wiosnę i na split letni obrał kierunek na niemiecki Prime League, a konkretnie Berlin International Gaming.
W barwach BIG Melonik nie tylko zdobył mistrzostwo Niemiec, ale i dotarł do półfinału European Masters, ulegając po bardzo zaciętym starciu późniejszym triumfatorom z Karmine Corp. Co istotne, to w dużej mierze dzięki świetnej formie Melonika BIG osiągnęło takie, a nie inne wyniki. Kolejnym krokiem w karierze Polaka rzekomo będzie GameWard, które rywalizować będzie w najmocniejszym ERL-u pod LEC. Czy Francja ulegnie sile Melonika tak łatwo jak Niemcy? O tym przekonamy się już w najbliższych miesiącach.
Adrian "Trymbi" Trybus
fot. Riot Games/Michał Konkol |
Mam wrażenie, że analizując sukcesy Rogue stosunkowo mało mówi się o Trymbim. Na pierwszym miejscu zazwyczaj był Inspired, doceniano popisy Stevena "Hansa samy" Liva czy solidnie grane laning phase’y Emila "Larssena" Larssona, a polski wspierający trochę nikł przy zachwytach nad resztą zespołu.
O ile jeszcze na początku roku można było zgodzić się, że Trymbi ma pewne problemy, że brakuje mu jeszcze umiejętności, by wymieniać go w gronie najlepszych supportów w Europie, to pod koniec 2021 nie sposób patrzeć na niego w ten sam sposób. W tym roku w Trymbim przede wszystkim zaimponowało mi to, jak dobrym partnerem okazał się być dla Hansa samy. A gra z tym strzelcem z pewnością do najłatwiejszych nie należy, bo Francuz lubi grać agresywnie, sporo ryzykuje i potrafi przesadzić – przekonali się o tym tacy gracze, jak chociażby Oskar "Vander" Bogdan, Michael "Mikyx" Mehle czy Kang "GorillA" Beom-hyun.
Ponadto Trymbi świetnie wpasował się w funkcjonowanie Rogue. Razem z nim organizacja zanotowała najlepszy rok w swojej historii, zajmując drugie miejsce na wiosnę i trzecie w lecie (w tym kolejno drugie i pierwsze miejsce w fazie grupowej). Nadchodzący sezon stawia przed Adrianem kolejne wyzwania – nowa iteracja składu, nowy partner na bocie i koreański dżungler. Miejmy nadzieję, że w nowej roli Trymbi poradzi sobie równie dobrze, co do tej pory.
Jakub "Cinkrof" Rokicki
fot. Riot Games/Michał Konkol |
Jakub "Cinkrof" Rokicki i jego esportowa kariera to praktycznie gotowy materiał na film. Najpierw rok 2017 i szansa od losu na grę w Origen w EU LCS zakończona kompromitującym wynikiem 0-13, potem długa tułaczka po ligach regionalnych, powrót do Polski, a finalnie niesamowita przygoda w Karmine Corp i awans do upragnionego LEC (choć nadal czekamy na oficjalne ogłoszenie).
Chyba nikt patrząc na skład KC na wiosnę 2021 nie spodziewał się, że będzie to drużyna, która wytyczy nowe trendy w systemie ERL i dokona historycznego sukcesu, czyli obrony tytułu mistrza European Masters. Sam Cinkrof w tej układance był niezwykle istotnym elementem, którego wartość poza grą była równie ważna jak to, co prezentował na Summoner's Rifcie. Cinkrof ma w sobie pewien gen zwycięstwa i przeważnie nie zawodzi, kiedy dostaje do współpracy kompetentną i dobrze zbudowaną drużynę. Tak było i tym razem. KC po prostu świetnie kliknęło i szturmem podbiło serca europejskich kibiców, tworząc nie tylko esportową markę, ale i budując swoisty ruch kibicowski, którego do tej pory brakowało poza LEC.
Mateusz "Czajek" Czajka
fot. Ultraliga/Radosław Makuch |
Nie mogło na tej liście zabraknąć złotego dziecka polskiej sceny – Mateusza "Czajka" Czajki. Już od wielu sezonów mówiło się o tym, że jedyne, co powstrzymuje Czajka przed ekspansją za granicę jest jego młody wiek i szkoła, którą chciałby ukończyć. Szósty sezon Ultraligi był jednak już ostatnim, w którym przyszło nam oglądać Czajka w Ultralidze - wiarygodne źródła donoszą, że od przyszłego sezonu midlaner ma reprezentować barwy Misfits Premier w LFL.
Czajek z polską sceną rozstaje się w najlepszy możliwy sposób, zdobywając z PDW mistrzostwo Polski. To piękna klamra, spinająca jego czas spędzony na rodzimej scenie, bo przecież od mistrzostwa Czajek swoją przygodę z Ultraligą rozpoczął. Wtedy było to jeszcze devils.one, a sam Czajek do kadry meczowej trafił przez splot nieoczekiwanych wydarzeń. Tamto mistrzostwo było więc po trochu dziełem przypadku, czego nie da się powiedzieć o triumfie w szóstym sezonie. Teraz to właśnie młody zawodnik był opoką składu, który nie bez problemów podchodził do fazy play-off. W seriach BO5 Czajek i spółka udowodnili jednak swoją wartość, najpierw niszcząc AGO ROGUE 3:0, a potem dając popis w finałowej konfrontacji z Illuminar Gaming. Piękny rok, piękna przygoda, jeszcze piękniejsze perspektywy – czekamy na kolejne sukcesy!