Sam tweet Wiktora Cegły, czyli Head of Publishing Riotu w regionie wschodniej Europy, zapowiadał, że zostanie ona jeszcze wyciągnięta. Był to przecież niesamowity sukces w jednej z najpopularniejszych gier tego roku. Kiedy polski Counter Strike wciąż czekał na wstanie z kolan, a w League of Legends mieliśmy tylko nieustanne próby Marcina "Jankosa" Jankowskiego, tutaj nagle trafili się Polacy, którzy zmietli najlepsze drużyny z całego globu. Dla wielu Acend pojawiło się z powietrza. Film "Na przekór, historia Zeeka i Starxo" udowadnia dobrze znaną maksymę, że nic nie bierze się znikąd. Dzisiaj miałem okazję poznać ten obraz (kilkukrotnie) i chętnie podzielę się z wami przedpremierową recenzją.

zeek i starxo z Katowicami w tle

Zanim jednak do tego przejdziemy, po prostu wypada wykonać duży ukłon dla realizatorów. Ujęcia chwytają za serce, ponieważ tłem dużej części opowieści jest mekka polskiego esportu, czyli Katowice. Później odwiedzamy też rodzinną miejscowość Kopczyńskiego, czyli Żory. Bardzo przyjemnie się ogląda mistrzów świata w takich migawkach: zeek siedzi na ławce pod blokiem, starxo zmierza w stronę ikonicznego Spodka, a głosy spoza ekranu opowiadają, jak wyglądały ich początki. Kreuje to, zapewne celowo, aurę bliskości pomiędzy głównymi bohaterami i widzami. Jakość produkcji nie jest jednak żadnym zaskoczeniem dla tych, którzy śledzą poczynania Riotu od lat. Oprócz tego, że firma nie szczędzi środków na content i tworzenie atmosfery dookoła swoich gier, to potrafi też przyciągnąć zdolnych twórców. Jednym z nich z pewnością jest Paula Zawadzka, której prace mogliśmy przecież już oglądać także w ramach League of Legends European Championship. Jeśli nazwisko to jest wam znajome, to pewnie dlatego, że widzieliście film o polskich leśnikach lub inną jej produkcję.

I trudno nie odnieść wrażenia, że opowieść ta jest bardzo ważna dla twórców. To kolejna próba obalenia mitów o esporcie, które męczą tę branżę od dawna. Sam fakt, że po raz kolejny słyszymy o zmaganiach utalentowanych graczy ze swoim otoczeniem, w tym wypadku wcale mi nie przeszkadzał. Jak świadomość przeciętnego Polaka o esporcie wygląda, dobrze przecież wiemy. W filmie nie jest to jednak zabieg użyty sztampowo. Relacje zawodników z rodzicami są tutaj bowiem pokazane nie dlatego, żeby kogokolwiek edukować, tylko żeby zbliżyć nas trochę do zeeka i starxo.

"Na przekór" i narracja z kilku perspektyw

A to, trzeba przyznać, jest zrobione znakomicie. Na przestrzeni kilkudziesięciu minut śledzimy naszych bohaterów od katowickich i żorskich widoków aż po największe sceny VALORANTA. W międzyczasie poznajemy wzloty i upadki obu graczy, co daje nam pewną perspektywę na sukces, jaki osiągnęli. Mało tego – w trakcie filmu po ich historii oprowadza nas kilka osób z różnych środowisk. To bez wątpienia działa na plus całego obrazu, ponieważ mamy okazję poznać te osoby z zupełnie innej strony.

Cieszy bardzo udział Tomasza "Magvayera" Filipiuka, Krystiana "terpa" Terpińskiego, Tomasza "TheFakeOne'a" Milaniuka oraz Dominika "Nero" Dąbrowskiego. Są to przecież osoby, które poczynania mistrzowskiego duetu śledzili od początku. To w końcu ich głosy towarzyszyły podbojom Polaków zarówno na mniejszych, jak i większych turniejach. Są też kluczowi dla narracji tego dokumentu i nieustannie podsycają atmosferę obrazu. Z drugiej strony mamy przecież też zawodników, którzy współpracowali z zeekiem i starxo, dający jeszcze bardziej zakulisowe spojrzenie na całą historię. Nie wspominając już o opowieściach rodziców, które zdradzają te najbardziej osobiste fragmenty początków mistrzów świata na profesjonalnej scenie.

Chce się więcej

W filmie nie zabrakło żadnego wątku. Miałem za to wrażenie, że niektóre mogłyby być trochę bardziej rozwinięte. To czysto subiektywna sprawa, bo moja VALORANTOWA głowa po prostu chciała czasami jeszcze więcej. Opowieść o samym Masters 2 w Berlinie mogłaby potrwać nieco dłużej dla widzów, którzy nie do końca śledzili wówczas tego wydarzenia. Zamiast tego dostaliśmy jednak bardzo obszerny skrót Champions, a to właśnie przecież temat najważniejszy. Płynne przejścia od jednego punktu do drugiego wynagradzały te niektóre pobieżnie poruszone wątki i tu po raz kolejny należy się duży ukłon dla realizatorów. Warstwa techniczna sprawia, że czujemy się, jakbyśmy momentami uczestniczyli w całym wydarzeniu.

Sporo wypowiedzi rzuciło też trochę światła dziennego na sytuację zeeka w G2 Esports czy też relację pomiędzy obojgiem zawodników. To bardzo piękna historia, po której oprowadzają nas już sami bohaterowie. Nic tak nie podkreśla wagi dobrych relacji w zespole, jak ich wspólnie ukuta narracja o wędrówkach po kolejnych drużynach. Bardzo przyjemny seans zwłaszcza dla fanów esportu czy VALORANTA, z którego można wynieść sporo motywacji. Pouczająca też lekcja dla wszystkich rodziców takich zajawkowiczów, ponieważ w tym wypadku wiara i wsparcie okazane swoim dzieciom w stu procentach się spłaciły.

Premiera filmu "Na przekór, historia Zeeka i Starxo" odbędzie się już jutro o godzinie 13:00. Produkcję będziecie mogli znaleźć na platformie YouTube w tym miejscu.