Siódmy sezon sukcesem, ale co dalej?
Ekipa, które reprezentowała Team ESCA Gaming wiosną, była bez dwóch zdań ogromnym ewenementem. Chyba nikt wtedy nie spodziewał się, że pięciu niezbyt doświadczonych graczy zacznie niemal czarować na Summoner’s Rifcie, pokonując takie ekipy jak Zero Tenacity czy Iron Wolves. Filary zespołu, Harpoon oraz Igor "marlon" Tomczyk, były na tyle silne, że uważano, że jedynie one mogą stawić czoła dolnej alejce AGO ROGUE. Pierwsza połowa sezonu zakończyła się dla TEG z wynikiem 8-1, a finalnie zespół ten uplasował się na drugiej lokacie. Następnie nadeszły play-offy, European Masters, aż wreszcie zaczęły się pojawiać pierwsze posty graczy ESCI na Twitterze o poszukiwaniu nowego domu na lato. Bardzo pocieszająca była pozytywna reakcja właściciela Teamu ESCA Gaming, Bartosza "ANetGUSa" Aparty, który nie chciał blokować dalszych karier swoich podopiecznych, choć ich kontrakty miały wygasnąć dopiero jesienią.
[caption id="attachment_315726" align="alignnone" width="1120"] fot. Ultraliga/Paweł Bastrzyk[/caption]
Wraz z zakończeniem jednego etapu nadszedł czas na rozpoczęcie kolejnego. Jedyną osobą, która pozostała na swoim miejscu, był Mikołaj "Vounghuard" Truszczyński, trener formacji. Na przełomie kwietnia i maja przeprowadził on serię try-outów, które zakończyły się wyborem finalnej piątki, która miała za zadanie zawalczyć w Ultralidze. Wybory były nieoczywiste, choć myślę, że w tym przypadku słowo "nieoczywiste" to zdecydowanie za mało.
Na środkowej alei postawiono na Dawidsonka. Gracz znany wśród fanów polskiego League of Legends nie od dziś, ale w jego przypadku trzeba pamiętać o niezwykle specyficznym stylu gry. Śledząc rozgrywki od dobrych kilku lat śmiało mogę stwierdzić, że kiedy Dawidsonek jest w drużynie, pozostała czwórka musi mu się kompletnie podporządkować, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie. W związku z tym bardzo dziwił wybór Benka na dżunglera, bo choć gracz ten ma już niemałe doświadczenie, to nijak wydaje się wpasowywać w ramy narzucone przez kolegę ze środka. Konflikt na tej linii mogliśmy zauważyć bardzo szybko, ale o tym trochę później. Do tak wybuchowej mieszanki, składającej się póki co zaledwie z dwóch graczy, dorzucono trzech młodzików, którzy nie mieli wcześniej okazji, by zaprezentować się w Europejskich Regionalnych Ligach. Zostało kilka tygodni na treningi, aż wreszcie nadszedł czas na pierwsze poważne testy w oficjalnych spotkaniach.
Rozpoczynamy sezon... i klapa!
Osobiście nawet przed startem rozgrywek nie pokładałem sporej ilości nadziei w nowej ESCE. Kiedy wewnątrz redakcji przygotowywaliśmy power ranking Ultraligi, postawiłem tę formację na dziewiątym miejscu, lokując niżej jedynie Komil & Friends. Pierwszy tydzień nie był jednak dobrym wyznacznikiem, dzięki któremu mógłbym ocenić formę TEG. Przede wszystkim dla większości składu był to debiut, a dodatkowo jego rywalom również brakowało doświadczenia. Natomiast już wtedy można było zauważyć, że Dawidsonek Dawidsonkiem pozostał. Jego styl gry i zaskakujące wybory nadal były na miejscu i nic nie wskazywało, żeby miało to ulec jakiejkolwiek zmianie.
[caption id="attachment_327294" align="alignnone" width="1120"] Wykorzystano materiały należące do i udostępnione przez Frenzy[/caption]
W drugim tygodniu Ultraliga dla Teamu ESCA Gaming rozpoczęła się na poważnie. Tam przeciwnicy byli już nieco silniejsi, a podopieczni Vounghuarda po prostu wydawali się być zagubieni. ESCA skalowała, skalowała, ale nie doskalowała, przez co mecze wyglądały dość jednostronnie, a Dawidsonek i spółka nie stanowili raczej większego zagrożenia dla rywali. Forma z drugiego i trzeciego tygodnia również nie napawała nadzieją. Cztery kolejne porażki i frustracja graczy, którą zaczęli oni wylewać w mediach społecznościowych. Dawidsonek mówiący na swoim streamie o tym, że "ciężko zrobić grę solo, gdy twój leśnik farmi campy i nie masz w ogóle plate'ów z mida", czyli wyrzucanie wewnętrznych problemów drużyny na forum publiczne. Wszystko brzmi jak bardzo słaba akcja, a jednak faktycznie miało to miejsce. Przez Twittera przeszła dość spora fala krytyki, wytykająca zachowanie zawodnika, a także pojawiły się stwierdzenia, że taki skład nie miał najmniejszej szansy wypalić.
ESCA podnosi się z kolan?
Po takiej serii porażek przyszłość ESCI nie wróżyła dobrze. Tym bardziej że rywalami zespołu w czwartym tygodniu byli AGO ROGUE i Zero Tenacity. Tutaj ku zdziwieniu wszystkich stało się coś dziwnego. TEG zaczęło grać, jakby było inną drużyną, choć nadal w swoim specyficznym stylu. Mimo że na koncie formacji zostały dopisane dwie kolejne przegrane, to pojawił się promyczek nadziei. Team ESCA Gaming potrafił stawić taki opór, jakiego nigdy byśmy się od tej formacji nie spodziewali.
Pełen optymizmu zespół wkroczył w kolejną rundę, odbijając się od dna po zgarnięciu dwóch zwycięstw. Gentlemen's Gaming oraz Komil & Friends polegli, jednak to nie wszystko. W ubiegłej kolejce ESCE udało się pokonać nawet Iron Wolves, dzięki czemu Dawidsonek i spółka uplasowali się na siódmej pozycji, z której przecież nie tak daleko do play-offów.
W nadchodzących tygodniach Team ESCA Gaming czekają jednak spore wyzwania. Wszak przed zawodnikami w czerwieni staną jeszcze m.in. AGO ROGUE, Zero Tenacity i Goskilla. I choć już wszyscy raczej pogodziliśmy się z tym, że ESCA latem to nie to samo, co ESCA wiosną, to nagły wzrost formy był skorym zaskoczeniem. Czy trend ten utrzyma się i czy ekipa Benka będzie miała okazję zawalczyć w play-offach? Czy TEG nadal będzie kuźnią młodych talentów, które wkrótce mają zostać gwiazdami polskiego League of Legends? Tego dowiemy się już wkrótce.