Stypendium od Riotu?

Franczyza to coś, co obowiązuje już m.in. w Overwatch League, Call of Duty League czy też ligach League of Legends w Europie i Ameryce Północnej. W ten sposób powstaje pewien zamknięty ekosystem i aby się do niego dostać, poszczególne formacje muszą najpierw uiścić, najczęściej niemałe, opłaty licencyjne. Mowa tutaj o sumach liczonych w milionach dolarów, co jasno wskazuje, że tylko najbogatsi mogą pozwolić sobie na taki luksus. Niemniej w wypadku VALORANTA ma być inaczej i gdyby się nad tym głębiej zastanowić, wydaje się to słusznym wyborem. Wszak trwa kryzys spowodowany z jednej strony pandemią COVID-19, a z drugiej wywołanej przez Rosję wojną w Ukrainie, co oznacza, że niewielu mogłoby sobie tak naprawdę pozwolić na tak kosztowny wydatek.

Niemniej Bo Hoogland z serwisu Dexerto zapewnia, że według jego informacji to nie organizacje będą w VALORANCIE płacić Riotowi, a... Riot organizacjom. Amerykańska firma ma bowiem według nieoficjalnych doniesień zapewnić swoim partnerom coroczne stypendium przyznawane w ramach programu współpracy. W ten sposób chce ona wspomóc esportowe marki w związku z kosztami prowadzenia działalności. Jeżeli wierzyć źródłom, na których oparto te rewelacje, to ekipy z Europy czy Ameryki Północnej mogą liczyć nawet na ok. 1,5 miliona dolarów od Riotu, z kolei zespoły z Azji z uwagi na obiektywnie niższe koszty operacyjne dostaną nieco mniej, ale nadal mowa tutaj o dodatkowych pieniądzach – jeszcze cenniejszych w tych trudnych czasach.

Czekamy na szczegóły

Tak czy inaczej, proces naboru partnerskich organizacji nadal trwa i na ten moment nie wiadomo, kiedy Riot poda nam więcej szczegółów na temat rewolucji w formacie całej sceny. Aczkolwiek dobrym miejscem na tego typu ogłoszenie byłby Stambuł, gdzie w pierwszej połowie września odbędą się tegoroczne mistrzostwa świata w VALORANCIE, czyli VALORANT Champions 2022.