Maciej Petryszyn: Prawdziwy z ciebie człowiek orkiestra. Wcześniej trener, potem komentator, a tutaj na PGA przybyłeś z kolei jako prelegent. Jak się czujesz w takiej roli?

Kuba "KubiK" Kubiak: Rola jak każda inna. Ja akurat bardzo lubię wychodzić ze swojej strefy komfortu, gdy mam coś nowego do zrobienia, bo dotychczas takie prelekcje prowadziłem głównie w internecie. A tutaj była okazja, by przed dość dużą publicznością wystąpić i poopowiadać czym zajmuje się na co dzień, bo działam dość dużo po cichu, jeżeli mówimy o projekcie arrMY. Teraz można było z szerszym gronem podzielić się tym, jak nasza praca wygląda od środka, bo to, że można tam sobie zagrać mecz ligowy to, że tak powiem, rzecz na zewnątrz. A dużo dzieje się też w środku i dzisiaj o tym też poopowiadałem.

To grono, o którym wspomniałeś, faktycznie było dość spore. Na dobrą sprawę większość miejsc przed sceną była zajęta. Pojawił się stresik?

Nie, raczej nie. Wiedziałem, co mam mówić, więc nie było z tym najmniejszego problemu. To zresztą też jest dość ciekawe, bo my jako komentatorzy nie mamy okazji zbyt często widzieć naszej publiczności. Głównie komentujemy po kanciapach i na dobrą sprawę na IEM-ie jest jedyna okazja, by spotkać ludzi, bo jest duży event. Cóż, jak kiedyś na PGA były ESL Mistrzostwa Polski, to też faktycznie można było poczuć tę energię. Fajnie więc spotkać się z fanami gier, esportu i ogólnie całą tą otoczką.

Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w ramach arrMY działasz od 2019 roku.

Dokładnie, wrzesień 2019, więc minęły już ponad trzy lata.

Gdy zaczynałeś swoją przygodę z arrMY, miałeś jakieś konkretne oczekiwanie w kwestii tego, w jaką stronę ma to iść? Czy to bardziej było podejście na czysto?

Miałem oczekiwania. Miałem wybrać piątkę graczy z ponad tysiąca, który się zarejestrował u nas. I postarać się na tyle im pomagać, by osiągnęli cel, jakim był awans do ESL Mistrzostw Polski w trakcie dwóch sezonów. W pierwszym sezonie, gdy jeszcze mieliśmy w składzie m.in. mwlky'ego, zabrakło bodajże jednego spotkania, by ten awans uzyskać. A w trakcie drugiego sezonu okazało się, że nie ma finansowania. Pojawiły się kwestie finansowe głównego inwestora ze Szczecina, sytuacja geopolityczna całego świata, pandemia itd. To wszystko zmusiło nas do przerwania tej strony projektu. Opieka nad drużyną to przecież zupełnie inny dział ludzi i prowadzenie platformy do gry to też jest zupełnie inna robota. Tak więc sytuacja finansowa zmusiła nas, by wybrać jedno z dwóch. Taki właśnie kierunek rozwoju, coś innowacyjnego, bycie w czymś pierwszym – to jest coś, do czego chcieliśmy dążyć. Posiadaliśmy też m.in. wyniki badań, które u nas prowadziliśmy i gdy tworzyliśmy zmagania ligowe okazało się, że zainteresowanie jest bardzo duże i dlatego postanowiliśmy pełny focus przekierować w tę stronę.

Skoro już wspomniałeś o kwestii budowania drużyny, to przy tym bym się zatrzymał. Mimo że już tego wsparcia ze strony piratesports nie ma, to koncepcja, by kiedyś być może zrobić coś pod banderą arrMY, jest gdzieś odłożona na jakieś lepsze czasy? Czy też może w ogóle już o tym nie myślicie i skupiacie się wyłącznie na rozwoju waszej platformy?

Raczej tylko platforma i przestrzeń dla graczy. Teraz w nowym roku, gdy zakończymy cały proces technologiczny i szukanie partnerów, chcielibyśmy, by wielu organizatorów rozgrywek korzystało z naszej strony, dlatego zamierzamy dać im nowe narzędzia. Tak więc w nowym roku chcemy działać z różnymi platformami. Jeżeli chodzi o nasz system, który mamy w CS-ie, to może powiedzieć, że zakończyliśmy kopiowanie go do każdej gry. Wiadomo, że w CS-ie jest masa lig – polskich, zagranicznych, płatnych, darmowych. Z kolei w VALORANCIE nie ma żadnego systemu ligowego. Takiego, że może zapisać się przykładowo sto drużyn i każda dostaje dziesięć spotkań, bo dla mnie coś takiego to właśnie liga. W LoL-u nie ma. W TFT nie ma. Są też kwestie związane z Rocket League i innymi grami. Nasz system w tym momencie jest dostępny dla każdej produkcji, wszystko przekopiowaliśmy, a teraz w końcówce roku skupiamy się na grach FFA. Weźmy takie TFT, gdzie osiem osób walczy ze sobą i każdy reprezentuje ekipę – chodzi o to, żeby tam też można było tworzyć zmagania ligowe i chcemy to domknąć, żeby zacząć działania mocno komercyjne.

A wracając do pytania – nie skupiamy się w tym momencie na posiadaniu jednej piątki. Właśnie dlatego, że jest dużo pracy na innych polach. Plus opieka nad drużyną jest trudna. Teraz wszelkie usługi dajemy innym organizacjom i przykładem na to jest projekt Stars, gdzie finalną pracę po wyłonieniu finalnej piątki graczy przejmie od nas Anonymo. Chcielibyśmy, by końcowa faza projektu np. dla młodych graczy czy innych działań, czy też teraz lig, nie była zależna tylko od nas. Byśmy sami nie byli ligą, tylko żeby ktoś do nas przyszedł i grał na arrMY, korzystając z naszych systemów. Tak to sobie wymyśliliśmy, żeby końcowa faza była wysyłana na zewnątrz.

Załóżmy sytuację, że w jakimś momencie pojawi się piątka zdolnych graczy, która będzie potrzebowała wsparcia np. przed jakimś lanem w kwestii wyjazdu itp. Wy jako arrMY możecie nawet na chwilę wziąć taki zespół pod swoje skrzydła i pomóc?

Wydaje mi się, że to bardzo ciekawy pomysł. Sami nigdy o tym nie myśleliśmy, ale sama istota projektu arrMY zawsze kojarzyła się ze wsparciem. Potem poszliśmy w platformę i ta oczywiście też wspiera. Nie w takim personalnym stylu, jak ten projekt początkowy, ale nie można stwierdzić, że arrMY w tym momencie nikogo nie wspiera, bo wspiera najbardziej podstawowy rozwój graczy. Tak więc przykładowe robienie różnych akcji przed jakimś turniejem czy nawet samodzielna organizacja turnieju lanowego i zrobienie kwalifikacji, z których przykładowo ekipa, która na tego lana pojedzie, otrzymuje od nas wsparcie trenerskie plus opłacone przejazdy itd. – jak najbardziej jest taka opcja. Na pewno będziemy musieli do tego wrócić. Jak mówię, w tym roku bardzo mocno skupiliśmy się na technologii i na stronie. Dopiero w nowym roku możemy wracać z takimi ciekawymi inicjatywami, bo niewątpliwie to, co zasugerowałeś, jest bardzo ciekawe.

Jeżeli chodzi o kwestię samej obecności i zainteresowania graczy platformą, to mówimy tutaj o jakimś znaczącym wzroście z roku na rok? Dostrzegasz coś takiego?

Powiem szczerze, że nie przebiega to tak, jak pewnie mogłoby sprawnie przebiegać, bo też nie wydajemy dziesiątek czy setek tysięcy na marketing. W tym momencie głównie poczta pantoflowa i gracze, którzy poniekąd testują technologię, żeby można było z tym wyjść. W kolejnych latach na pewno będzie szansa na coś więcej, bo procentowo wygląda to dobrze. Moim zdaniem z roku na rok możemy mówić o wzroście na poziomie od 800 do 1 tysiąca procent. Mamy 8-10 razy więcej graczy niż mieliśmy w zeszłym roku. W tym momencie jest zarejestrowanych kilkanaście tysięcy użytkowników, gdzie rok temu mówiliśmy maksymalnie o tysiącu osób. Niemniej mogąc przekazywać naszą usługę ligom – polskim czy zagranicznym, bo na to również się nie zamykamy, a tłumaczenia też są tworzone w tym momencie na stronie – chcemy poszerzać grono osób korzystających z arrmy.pl.

Rozszerzenie waszej oferty o VALORANTA spotkało się z dużym zainteresowaniem? Jak sam wspomniałeś, wcześniej gracze nie mieli możliwości uczestnictwa w tego typu rozgrywkach, wzajemnego znajdowania się i formowania. Z drugiej strony VALORANT w Polsce nie jest jeszcze aż tak popularny.

Mówimy o 2-2,5-krotnie mniejszym zainteresowaniu w VALORANCIE niż w CS-ie, patrząc na liczbę zapisanych drużyn. W CS-ie co sezon operuje około 200 drużyn z Polski, a przecież niektórym mogło się wydawać, że w naszym kraju nie ma tylu ekip. A są i mówię tutaj tylko o tych grających regularnie, a nie tylko o zarejestrowanych, bo tych jest pewnie 500 albo 700. Z kolei w VALORANCIE w pierwszym sezonie mieliśmy 100 zapisanych drużyn, a w drugim sezonie, letnim, około 80. Będziemy oczywiście chcieli niedługo startować z kolejnymi sezonami, by móc to sobie porównać.

A jak wygląda kwestia ligi akademii? Ten projekt i cała jego koncepcja według ciebie przyjęły się?

Moim zdaniem koncepcja się przyjęła i bardziej została zaniedbana z naszej strony. Chociaż jest to też kwestia lekkiego regresu, jeżeli chodzi o organizacje w Polsce. Zainteresowanie było, bo mieliśmy kilkanaście polskich organizacji i 80 procent powiedziało, że jest zainteresowane kolejnym sezonem, gdy już wystartujemy. Chcieliśmy też czegoś nowego. Mieliśmy już partnera na finały lanowe w tym roku. Bardzo chcieliśmy zrobić finały ligi akademii na lanie, ale niestety partner ten w pewnym momencie się wycofał ze względu na sytuację geopolityczną. Dlatego uznaliśmy, że z ligą akademii wrócimy kiedy indziej, żeby zrobić ją w mocny, dosadny sposób i z finałami lanowymi.

Jeżeli jednak chodzi o kwestię składania całej piątki, to wydaje mi się, że projekt do końca nie zadziałał. Te składy były jednak bardziej pół-miksowe. Na pewno jednak z tą inicjatywą wrócimy, bo dała ona szansę wielu zawodnikom, którzy teraz grają m.in. w ESL Mistrzostwach Polski. Była to więc opcja pokazania się, ale też przede wszystkim nawiązania kontaktów na linii gracz-organizacja. To jest coś, co moim zdaniem może się tym zawodnikom przydać w przyszłości. Na przykład za pół roku czy za rok będą mieli nową drużynę i już teraz znają włodarza organizacji, bo poznali się przez ligę organizacji. Zakładam więc, że na tym tle osiągnęliśmy największy sukces, bo niestety albo stety to kontakty w życiu są najważniejsze (śmiech).

piratesportsfot. piratesports

Mówisz, że projekt zadziałał dobrze, ale nie rewelacyjnie. Czego w takim razie zabrakło?

To był pilotażowy projekt i mieliśmy dużo rzeczy, które trzeba by dograć. Przede wszystkim kwestia graczy z zagranicy była do lepszego unormowania. Wspomniałem też o finałach lanowych. Być może warto byłoby też zagwarantować, żeby już po zakończeniu sezonu organizacje nadal zajmowały się tymi zawodnikami. Połowa organizacji podeszła do tego bardzo ambitnie – wiem, że dla części graczy organizowane były nawet bootcampy. Jeżeli ktoś miał na to pomysł, to wychodziło super. Teraz jednak część ekip ma problemy, by stworzyć dobrą strukturę swojej głównej drużyny, gdzie więc im myśleć o zespole-akademii? Na pewno, gdyby to się jeszcze rozrosło, a wierzę, że kiedyś się rozrośnie, to taka liga akademii wyjdzie jeszcze lepiej, kiedy organizacje też będą mogły poświęcić troszkę więcej uwagi i skupienia swojej drugiej drużynie.

Jako platforma prowadzimy zresztą z graczami rozmowy w stylu "jak ci się u nas grało?". Sam prowadziłem wiele takich rozmów. Raczej na innej platformie nikt do ciebie nie napisze z pytaniem "hej, jak ci się grało", chyba że wyślą ci automatyczny formularz do uzupełnienia. A ja z każdym graczem umawiałem się na TeamSpeaku. I właśnie to był najczęstszy zarzut, że część organizacji nie podeszła do tego tak w pełni na serio. I dlatego ustaliliśmy rzeczy, które chcielibyśmy w nowym sezonie. Przykładowo – obowiązek organizacji, by trener głównej drużyny poświęcił X godzin drużynie-akademii. Na tym też miałoby to polegać, bo jak odbywałem spotkania z akademiami, to nikt nie powiedział np. "pula nagród razy dziesięć". Nie było ani jednego takiego stwierdzenia. A jeżeli chodzi o kwestię "Ty, a może trener głównego składu by się nami zainteresował", to połowa drużyn wyszła z takiego założenia. To tylko pokazuje, co powinno mieć miejsce, by ten projekt miał sens i by spełniał on swój cel.

Gdyby spojrzeć na to, jak obecnie wygląda polska scena i to zarówno tier 2, jak i czasami tier 1, to wielu zawodników, którzy w ostatnich latach weszli na ten poziom, w pewnym momencie gdzieś się przez projekt arrMY przewinęło. Przyprawia cię to o swego rodzaju dumę?

W tym momencie wielu graczy z tego arrMY, które jest w aktualnej formie, po prostu przewija się przez platformę, bo jest to dla nich miejsce do gry m.in. w darmowej lidze CS-a czy VALORANTA. Ale na początku faktycznie była duma, gdy mówimy o pierwszych 400–500 graczy. Chodzi o osoby grające jeszcze w pierwszym projekcie arrMY, gdy zapisy były płatne, gdy każdego oglądaliśmy, przyznawaliśmy oceny itd. Z każdym wtedy rozmawiałem i o każdym miałem się okazję dowiedzieć, jaką jest osobą. Gdy więc potem docierało do mnie, że taki zawodnik występuje teraz w takiej, a nie innej drużynie, to faktycznie pojawiała się duma.

Jeżeli chodzi o wasze usługi premium, to jest w ogóle nimi duże zainteresowanie?

Zainteresowanie jest bardzo duże ze względu na uruchomienie bardzo prostej funkcji, która polega na tym, że osoba mająca premium zgarnia większe nagrody. Więc po prostu na tej zasadzie to premium sobie funkcjonuje. Według mojej wiedzy konto premium w lidze posiada chyba nawet około połowy uczestników.

Jak na standard w gruncie rzeczy płatnej usługi to wydaje się to dość sporo.

Sami jesteśmy zaskoczeni. Ale to tylko pokazuje skuteczność mechanizmów sprawdzonych w marketingu. My co prawda nasz marketing budować będziemy dopiero w przyszłym roku, ale już teraz wrzucamy pewne rzeczy, które gdzieś zasłyszeliśmy albo zauważyliśmy u konkurencji.

Biorąc pod uwagę, że jesteś na scenie od wielu lat, to też znasz wiele osób. I zakładam, że wiele z nich daje ci jakiś feedback na temat waszej platformy. To opinie bardziej pozytywne czy może raczej rady w kwestii tego, co można ulepszyć?

Przede wszystkim arrMY ma problem z identyfikacją. Wielu osobom kojarzy się ciągle z projektem budowy zespołu. Czasami spotykam się nawet z pytaniami "Siema, jak tam wasza drużyna?". Wewnętrznie sami zastanawiamy się nad zmianą całej szaty wizualnej, całej identyfikacji jako spółka, byleby faktycznie już się z tym nie kojarzyło. Głównie na ten temat rozmawiamy, bo jeszcze do profesjonalnych graczy to nie doszło.

Sami jednak jesteśmy zaskoczeni skalą i rozmawiamy też o tym z innymi podmiotami. Weźmy sobie dowolną firmę, dowolne rozgrywki dla najlepszych w Polsce, dla tych średnich i dla średnio amatorskich. Moim zdaniem tworzy się tutaj dość duża przestrzeń, z której istnienia duża część osób nie zdaje sobie sprawy. To przestrzeń pomiędzy total casualem a amatorem. Chodzi o tzw. grassów, czyli totalnie początkowe osoby, które szukają dla siebie ligi i nie chcą za nią płacić. Często zmieniają składy, więc nie chcą też limitów, jeżeli chodzi o rotacje itd. I nagle okazuje się, że takich drużyn jest z 200 i to bez dużych nakładów marketingowych, jeżeli chodzi o platformę. To więc pokazuje, że być może jest to ścieżka, którą będziemy chcieli zmierzać w każdej innej grze.

Ile w ogóle osób pracuje obecnie nad waszym projektem?

Kilkanaście. Dział programistyczny – pięć osób. Dyrekcja i zarząd – trzy osoby. Czterech trenerów gry, trzech asystentów. No i dział social media, w którym co jakiś czas zbieramy raporty, ale na razie, że tak powiem, działa on sobie po swojemu. Tam pracuje bodajże z cztery czy pięć osób. Zatrudniliśmy nawet kogoś do prowadzenia TikToka, także wdrażamy się powoli w te kwestie. Dla niektórych może być to dziwne, bo część osób powie, że najpierw powinno zacząć się od marketingu, a potem jeszcze ulepszać produkt. My poszliśmy troszkę w drugą stronę. Mam nadzieję, że uda nam się mimo takiej drogi jednak utrzymać na powierzchni, bo wiadomo, jakie są czasy. Nieciekawe dla całego esportu moim zdaniem.

A przewidujecie w najbliższym czasie jakąś rozbudowę waszych zasobów ludzkich czy na razie to, co macie, jest dla was wystarczające?

Tak, przewidujemy. Przede wszystkim chodzi o opiekunów gier. Ja zajmuję się CS-em i VALORANTEM, oba te tytuły są mi bardzo bliskie, mimo że sporo osób myśli, iż bliski jest mi jedynie CS. Ale bardzo śledzę też VALORANTA, z kilkoma graczami pracuję indywidualnie pod kątem analiz, ale do tej pory robiłem to po cichu, wraz z tym wywiadem robię to już na głośno, ale nicków nie będę zdradzał. Jestem w kontakcie z osobami, które bardzo intensywnie pracują przy samym tytule, także bardzo mi się to wszystko podoba. Jest to dla mnie coś nowego, a w moim wieku fajnie wdrażać sobie nowe rzeczy, żeby nie popadać w rutynę i nudę.

Jeżeli jednak chodzi o niektóre esportowe tytuły, to może być problem z tym, by znaleźć w naszym kraju ludzi, którzy chcieliby i mogliby was w tym wspierać.

Zakładam, że jest dużo osób, o których nawet nie wiemy, a są bardzo oddane. Weźmy na przykład PLE i osobę, która promuje im grę mobilną. Mogłoby się przecież wydawać, że do tej gry może być trudno kogoś znaleźć, a tymczasem pokazali oni coś innego. Zresztą widząc odzew na Twitterze, mam wrażenie, że właśnie w przypadku Clash Royal ten odzew był największy, bo ta osoba właśnie tak bardzo o tę grę dba.

Jeżeli chodzi o małe gry... To znaczy małe z perspektywy esportu w Polsce, bo przecież generalnie Clash Royale to ogromna gra. Ale w Polsce niewiele się o tym słyszy. Tak więc gdy pojawia się informacja, że ktoś organizuje coś w takiej niepopularnej produkcji, to te związane z nią osoby bardzo się z tego cieszą, bo takich rozgrywek jest niewiele. Wszyscy biją się w CS-ie, wszyscy szukają tam miejsca. A może przecież być tak, że w innym tytule, chociaż jest mniej ludzi, to gracze będą się cieszyć, że to właśnie w ich grze zorganizowano np. ligę. Wydaje mi się, że lider takiego community niewątpliwie będzie mile u nas widziany jako opiekun danej gry na arrmy.pl.

Jeżeli chodzi o dobór tych produkcji, które ewentualnie mogłyby kiedyś się na arrMY pojawić, to czym się będziecie kierować? To bardziej przeczucie w kwestii tego, co według was może zaskoczyć? Czy może bardziej będziecie chcieli zasięgnąć języka u społeczności?

Powiem szczerze, że chyba chcielibyśmy spróbować wszystkiego. Jeżeli ktoś zgłosi się do nas i powie, że "gram w grę X i moim zdaniem warto spróbować, jak się tym wszystkim zajmę", to będziemy chcieli dać komuś takiemu szansę. Na sto procent będziemy chcieli dać szansę każdemu. Platforma działa w ten sposób, że każda gra ma zostać obsłużona, więc będziemy chcieli z tego skorzystać. Wiadomo, że mamy już kilka tytułów, które mają być przewodnie. Musimy też oczywiście z twórcami danych gier porozmawiać i zobaczyć, czy faktycznie jest przestrzeń na tworzenie takich rozgrywek dla amatorów na najniższym poziomie, bo na tym chcemy się skupić. A może też, jeżeli w nowym roku będziemy mieli partnera w postaci operatora jakichś rozgrywek w Polsce czy za granicą, to nawet jego sztab ludzi podpowie nam, w której grze warto spróbować.

KubiK piratesportsfot. piratesports

Czy w ogóle wy jako platforma bylibyście w stanie już teraz odgrywać rolę podobną do tej, którą odgrywają ESEA, FACEIT czy też Esportal? Chodzi mi tutaj o bycie operatorem rozgrywek dla jakiegoś zewnętrznego podmiotu.

Oczywiście, jak najbardziej. Jesteśmy gotowi takimi rzeczami się zajmować, nawet przy pomocy zewnętrznych narzędzi, gdybyśmy sami czymś nie dysponowali. Przede wszystkim u nas największa jest wartość trenerska. Nie ma innej takiej platformy. No, może FACEIT, który teraz zatrudnia trenera w ramach FPL-a i FPL-a C. U nas jest kilku trenerów. Wiadomo, że dużo mniejszym stażem niż zaangażowany przez FACEIT NeiL_M, ale robią oni to wszystko z dużym zaangażowaniem. Gdyby więc ktoś chciałby zrobić projekt, który niósłby też za sobą misję kształcącą, to moim zdaniem jesteśmy idealnym miejscem, żeby takie coś poprowadzić.

Nie ma co ukrywać, że wiele osób patrząc na rozgrywki amatorskie liczy, że z czasem przełożą się one w jakiś sposób na rozgrywki profesjonalne. Że profesjonalizacja amatorów przyniesie jakieś efekty. Jak obstawiasz, czy działalność arrMY też może się na coś takiego przełożyć, a jeśli tak, to jaki odstęp czasu byś typował?

Na pewno się przełoży. Jest masa badań naukowych, która pokazuje, że im więcej osób uprawia dany sport czy uczestniczy w jakichś rozgrywkach i potem przechodzi na poziom amatorski, tym bardziej dana dyscyplina jest mocniejsza. Komuś może się to niekoniecznie zgrywać na przykład z piłką nożną, gdzie są kraje, w których osób grających jest dużo, dużo mniej niż w Polsce, a grają od nas lepiej, ale w większości sytuacji ten schemat się sprawdza. Jesteśmy po zerknięciu jak to wszystko działa, zerknięciu i zaznajomieniu się z tymi badaniami. I tak faktycznie jest, że to grono amatorów uprawiających daną dyscyplinę musi, po prostu musi zadziałać na to, jak dana scena działa.

Nie chcę tutaj rzucać, że za sprawą arrMY... Tutaj można wrzucić mem z kosmosem. Nie chcę mówić, że to tam będziemy za trzy lata dzięki arrMY. Tego na pewno nie mówię, ale matematycznie nie ma szansy, żebyśmy nie mieli żadnego udziału w rozwoju sceny, bo mają go wszyscy organizujący rozgrywki oddolne. Wszyscy.

Pytam o to, bo wszyscy wiemy, jak obecnie wygląda polski CS i w jakim miejscu się znajduje. Gdybym miał się w ogóle zapytać o jakąś diagnozę, to z czego twoim zdaniem wynika zapaść, która obecnie panuje? Czy to dawne wyniki Virtus.pro zniekształcały nam tę rzeczywistość i ta zawsze była średnia, czy też dopiero ostatnie lata przyniosły znaczne pogorszenie?

Moim zdaniem niekoniecznie trzeba tutaj czepiać się wyników Virtus.pro, bo mieliśmy przecież masę polskich ekip, które czy to grały na Majorach, czy to wygrywały setki tysięcy dolarów. Wydaje mi się, że można by zrobić ciekawe porównanie i sprawdzić zarobki polskich graczy CS-a w turniejach rok do roku, żeby sprawdzić, w jakiej jesteśmy zapaści, jeżeli chodzi o nagrody z imprez. Bo przecież to one w jakiś sposób utrzymywały organizacje. Sam byłem członkiem organizacji zagranicznej, która cały swój budżet miała uzależniony od tego, czy się drużyna dostanie na Majora, czy nie, bo z tego będzie kasa dla nich z naklejek. Tak więc to działa.

Jeżeli chodzi o samą diagnozę, to pierwsza kwestia to niewykorzystanie miejsc, do których zakwalifikowani byli zawodnicy Virtus.pro. Żeby w tym momencie dostać się na jakikolwiek wyższy stopień rozgrywek, to trzeba przejść piekielnie długą drogę. Wzięłoby się jakąkolwiek ekipę z top 10-30, wrzuciło się ją do rozgrywek krajowych i kazałoby się szczebel po szczeblu dostawać wyżej, to moim zdaniem masa z tych drużyn, tak samo, jak te polskie, miałaby po prostu problemy. Potrzeba więc regularności. Regularność powinniśmy mieć kilka lat temu, mając co dwa tygodnie invite do bardzo mocnych struktur, jeżeli chodzi o same rozgrywki. Teraz tego nie ma, trzeba wszystko budować od początku i trzeba czekać na ekipę, która będzie regularnie dostawać się na takie turnieje. Bo niestety, ale nawet jeżeli spojrzymy na ten rok, to w miejscu, z którego można było się wybić, za każdym razem reprezentował nas inny skład. Kto inny był na RMR Antwerp, kto inny pojechał teraz na RMR Rio, kto inny był w Pro Lidze, kto inny grał na IEM-ie w Katowicach.

Do Jönköping poleciało Illuminar, które niby potem miało też RMR-a, ale to były dwa zupełnie inne składy. Wydaje mi się, że tego też brakuje. Że po prostu zespół rozegrał jeden turniej np. jak IHG w Szwecji. I nawet jeżeli zagrał gorzej, to potem za jakiś czas miał RMR-a i móc tam już grać, mając jakieś doświadczenie w danym składzie. By dzięki temu wiedzieć, jak kto reaguje, bo moim zdaniem to też jest ważne, by te reakcje mieć w jakiś sposób ogarnięte. To wszystko dotyczy jednak nie tylko polskich drużyn, ale też np. niemieckich, które też muszą się bić od samego początku eliminacji krajowych i też mogą mieć z tym faktem duże problemy. Trzeba więc chyba po prostu czasu i regularności w tym wszystkim.

Często też zwraca się uwagę na to, a przynajmniej ja się z taką opinią spotykam, że pod kątem czysto skillowym polscy zawodnicy wcale nie odstają od innych narodowości. To, z czym mamy problem, to prowadzący i trenerzy. To są dwa obszary, które bardzo kuleją i które w Polsce mogą mieć przełożenie na ten brak rezultatów.

Teraz są bardzo dziwne czasy, jeżeli chodzi o grę taktyczną. Z przeogromnym wrażeniem oglądam grę takich ekip, jak PALOMA czy los kogutos, które ostatnio są oceniane najlepiej w Polsce, a pod kątem gry taktycznej bywa tam różnie. Nie mówię, że źle, bo PALOMA w ostatnich meczach, które komentowałem wyglądała naprawdę ciekawie. Nie wiem więc, czy może chodzi o sztaby osób, czy może o kwestię wykorzystania danych osób i ich doświadczenia. Ogólnie mamy kadrę wykształconą, ale nie wiem, czy jest okazja, żeby te osoby angażować do takich, a nie innych działań. Tak więc bardzo trudno mi się do tych słów odnieść.

A jeżeli chodzi kwestie finansowe? Teraz może jest tak już trochę mniej, bo też pieniędzy w polskim esporcie jest mniej niż było jeszcze do niedawna m.in. z uwagi na zawirowania geopolityczne. Nadal jednak mamy Anonymo, mamy AGO, które wydają się dość zdrowo zarządzane, są tam pieniądze itd. Ale mimo to wyniki w dłuższym okresie nigdy tam nie przyszły. Mamy też zawodników, którzy w FPL-u regularnie są w czołówce albo wygrywają. Czyli wydaje się, że pewne klocki są na swoim miejscu. A mimo to nadal jest problem, by coś z tego wszystkiego zbudować.

Mi chyba dużo łatwiej jest ten twój przykład omówić na przykładzie AGO. Wydaje mi się, że ostatnie miesiące czy lata, czas pandemii itd. wymusiły na wszystkich dostosowanie się, ale nie wiem, czy AGO nie poświęciło tego czasu na rozwój działu trenerskiego. Zobaczmy, jak różne profile graczy były w AGO. Mieliśmy składy wieloosobowe ze zmianami na daną mapę. Chcieli coś przetestować i fajnie tworzyli przestrzeń, by takie testy prowadzić. Mieli też bardzo doświadczonych graczy, którzy jeździli na turnieje i wygrywali te wspomniane przeze mnie setki tysięcy dolarów, bo tego odebrać zawodnikom pierwszego składu AGO nie można. Potem powrót do różnych miksów, w których część graczy była młoda, a część doświadczona. Teraz wrócili do full doświadczenia. I powiem szczerze, że oglądając ich zmagania w ramach ESL Mistrzostw Polski jestem pod ogromnym wrażeniem i uznaję ich za faworyta do wygrania tych rozgrywek. Wiemy, co jest po ESL MP – jest IEM Katowice. Na pewno fajnie byłoby dla AGO, gdyby udało się na jakieś 2-3 wydarzenia przed IEM-em w Katowicach pojechać, by nie okazało się po roku siedzenia w domu i niepojechaniu na żaden turniej muszą nagle zagrać na tak dużym lanie. Są bardzo doświadczeni, byli na wielu turniejach, ale wydaje mi się, że jak się przez pewien czas czegoś nie robi, to się po prostu o tym poniekąd zapomina. A tak ja sobie kiedyś ze szkolenia na temat stresu wyciągnąłem dwie najważniejsze informacje dla gracza, to spotęgowany stres odczuwa się, bo są nowe warunki albo ze względu na nieprzygotowanie się. AGO na pewno jest przygotowane, ale kwestia nowego doświadczenia, które dawno nie miało miejsca, może przykładowo zaważyć, gdyby to akurat oni mieli awansować na dany turniej.

A jeżeli chodzi o Anonymo, to bardzo trudno mi się teraz odnieść. Naprawdę jestem zdziwiony, że w tym momencie ta drużyna jest w takim dołku, jeżeli chodzi o polskie rozgrywki. Bez punktu jako jedyna ekipa w ESL Mistrzostwach Polski na półmetku? Totalnie w żadnym scenariuszu bym tego nie przewidywał. Ale widać, że tam są jakieś kłopoty.

W ramach ostatniego pytania – gdybyś miał zabawić się we wróżbitę, to czy rok 2023 będzie lepszy niż ten, który się powoli kończy? Są w ogóle podstawy, by wierzyć, że faktycznie tak może być?

Ja od trzech lat co roku wierzyłem w reanimację, w to, że w końcu ta regularność wejdzie. Niestety coraz bardziej mi to światełko przygasa, ale jeżeli uda się naszym organizacjom utrzymać na powierzchni, nadal funkcjonować w modelu, który sobie ustaliły... Bo wiadomo, że to wszystko może być ograniczone z góry i idealnym na to przykładem jest Wisła Kraków. Wisła niestety już nie istnieje, a była bardzo ważnym czynnikiem, jeżeli chodzi o rozwój polskiego esportu. Bardzo trudno teraz wróżyć z fusów. Fajnie, gdyby przez pierwsze pół roku udało się jednej polskiej ekipie awansować na cztery znaczące turnieje. Wtedy byłbym spokojniejszy.

Patrząc nawet przed czasami pandemii, gdy jeszcze mieliśmy GG League, Games Clash Masters itd., to polskie drużyny miały osiem lanów w roku tak naprawdę. A teraz AGO miałoby awansować na IEM, gdy rok na lanie nie grali? To pokazuje właśnie, że trzeba wszystko budować od początku. Organizatorzy turniejów muszą być coraz mocniejsi w kwestii aranżacji tych rozgrywek. Musi być coraz więcej tych organizatorów. Trzeba na nowo wzbudzić konkurencję. Dzięki temu będzie więcej organizacji, więcej graczy będzie mogło otrzymywać angaż. Wiemy, że pod tym względem jest niestety coraz gorzej, bo jest coraz mniej profesjonalnych graczy, bo coraz mniej graczy dostaje pensje za swoją grę. Po prostu na wielu szczeblach polski CS czy nawet cały polski esport musi wracać na odpowiednie tory, bo nie wiem, czy nie jesteśmy w najgorszym momencie od 2015 roku, jeżeli chodzi o liczbę turniejów, liczbę profesjonalnych graczy czy też liczbę organizacji, które comiesięcznie wypłacają pieniądze, by można się było chociaż za nie utrzymać.

Kto wie, może arrMY będzie miało jakiś swój udział w poprawie tej sytuacji?

Oby, oby. Na razie wszystko oczywiście wygląda świetnie, ale liczę, że obecne tempo rozwoju uda nam się utrzymać także w nowym roku.

  Śledź rozmówcę na Twitterze – Kuba "KubiK" Kubiak

  Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn