Specyfikacja

  • Wymiary: 111 × 59 × 37 mm
  • Waga: 62 g (bez kabla)
  • Liczba przełączników: sześć
  • Połączenie: kabel USB-A/USB-C + adapter + odbiornik
  • Podświetlenie: RGB
  • Sensor optyczny: PixArt PMW 3370
  • DPI: do 19 000
  • Częstotliwość próbkowania: 1 000 Hz
  • Oprogramowanie: brak
  • Gwarancja producenta: 2 lata
  • Cena: 559,00 zł

Zawartość pudełka i budowa myszki

Model MZ1 w wersji bezprzewodowej przybył do mnie w małym, nierzucającym się przesadnie w oczy pudełku. Niemniej w środku znajdziemy zaskakująco dużo zawartości i to w postaci nie tylko dania głównego, jakim jest sam gryzoń. Poza nim producent dostarczył bowiem m.in. wymienny grzbiet o nieco innym profilu, by każdy mógł dostosować myszkę do swoich preferencji. A w związku z tym w zestawie znalazł się też mały śrubokręcik, za pomocą którego można dokonać wymiany fragmentu obudowy. Dodatkowo w stylowej kopercie znajdziemy też komplet zapasowych ślizgaczy oraz dodatkowy egzemplarz, który w razie konieczności możemy przykleić w okolicach sensora optycznego. Całości dopełnia skromna instrukcja, której nie można nawet zarzucić, że nie jest po polsku, bo... w ogóle nie ma w niej tekstu, tylko same obrazki.

Kolejny istotny element, który zawarto w pudełku, to przewód o długości 180 centymetrów, zakończony z jednej strony wtyczką USB-A, a z drugiej USB-C. To za jego pomocą podłączymy gryzonia z naszym komputerem. Dokonać tego możemy zwyczajnie, przewodowo i wtedy po prostu wpinamy końcówkę USB-C w MZ1. Niemniej docelowo sprzęt korzystać ma z komunikacji bezprzewodowej i w tym pomogą nam kolejne części zestawu. Jest to m.in. adapter podpinany przez USB-C – to właśnie w niego później wepniemy odbiornik, który odpowiada za właściwą komunikację myszy z komputerem. Oczywiście możemy też wpiąć go bezpośrednio do naszego PC, aczkolwiek wykorzystanie z kabla i co za tym idzie bliskość odbiornika i myszy zapewnią nam pewniejsze działanie.

No i na koniec danie główne, crème de la crème, najważniejsza część zestawu, czyli Xtrfy MZ1 Wireless. Pierwsze, co rzuca się w oczy po tym, jak weźmiemy produkt do ręki, to jego naprawdę nikła waga. Ledwo idzie wyczuć, że trzymamy cokolwiek w dłoniach. Całość wykonano z przeplatanego otworami matowego plastiku, który w przypadku mojego egzemplarza ma kolor biały, aczkolwiek dostępna jest też czarna wersja kolorystyczna. Wyjątkiem jest rolka, która na krawędziach obita jest gumą, która ma odpowiadać za ochronę przed poślizgiem. W sumie w myszy znajdziemy sześć przycisków – cztery na górze i dwa z lewej strony sprzętu. Na spodzie umieszczono natomiast sensor optyczny, trzy ślizgacze oraz przyciski odpowiedzialne za zmianę DPI czy RGB.

Wrażenia z użytkowania

Co ciekawe, chociaż na pierwszy rzut oka Xtrfy MZ1 Wireless może sprawiać wrażenie naprawdę kruchego, to bardzo szybko okazuje się, iż mamy tutaj do czynienia z naprawdę solidną propozycją. Wszystkie elementy myszy wydają się odpowiednio spasowane i nawet po wielu tygodniach użytkowania nie pojawiły się żadne odczuwalne luzy. Nawet przyciski na bokach trzymają się sztywno swoich miejsc, chociaż to najczęściej tam w przypadku gryzoni różnych producentów pojawiają się luźniejsze mocowania. Także niewielka waga nie jest szczególnym problemem, bo do tej idzie się naprawdę szybko przyzwyczaić. Więcej czasu potrzebowałem natomiast w przypadku nietypowego profilu modelu MZ1, aczkolwiek dziś po dłuższym czasie nie stanowi to dla mnie już żadnego problemu.

Podczas testowania sprzętu grałem głównie w sieciowe strzelanki pokroju Overwatcha, Apex Legends czy też PUBG: Battlegrounds. Mowa tutaj więc o produkcjach o nieco innym podejściu do dynamiki, aczkolwiek w każdej z nich czas reakcji odgrywał szalenie istotną rolę. I cóż mogę powiedzieć – nie znalazło się nic, na co mógłbym w przypadku produktu od Xtrfy narzekać. Czy to przewodowo, czy bezprzewodowo, MZ1 była niezawodna i sprawdzała się w każdej sytuacji, jeżeli chodzi o gaming. Jeżeli już coś faktycznie dawało się we znaki, to czas pracy akumulatora. Ten według zapewnień producenta powinien wytrzymać do 75 godzin, aczkolwiek trudno było mi nie odnieść wrażenia, że działa on krócej niż miało to miejsce w przypadku innych bezprzewodowych myszy, które miałem okazję testować w przeszłości.

Inne rzucające się oczy kwestie to brak oprogramowania, przez co rzeczy takie, jak RGB czy DPI ustawiamy bezpośrednio z perspektywy myszki, wykorzystując do tego odpowiednie przyciski na spodzie. I szczerze powiem, że dłuższą chwilę zajęło mi ogarnięcie tego, w jaki sposób dostosować podświetlenie do swoich preferencji, a ikonograficzna instrukcja nie była w tej materii zbytnio pomocna. Dopiero znaleziony w sieci tutorial rozwiał wszelkie wątpliwości, ale chyba nie tak powinno być. Niemniej nie jest to problem samej myszki, a słabego opisania jej w instrukcji. Zresztą, gdyby tylko każda myszka miała TYLKO takie problemy, to świat byłby zdecydowanie lepszym miejscem, prawda?

Podsumowanie myszki

Końcowa opinia nie może być inna – Xtrfy MZ1 Wireless to naprawdę dobra myszka. Była to dla mnie pierwsza styczność z produktami Xtrfy i chociaż mam pewne zastrzeżenia choćby w kwestii braku oprogramowania, to całościowo jestem MZ1 zachwycony. Wystarczy zresztą wspomnieć, że chociaż okres testowania minął już jakiś czas temu, to biały gryzoń o dziwnym kształcie nadal jeździ po mojej podkładce aż miło. A drobne wady nie przesłaniają wcale faktu, iż dla wielu osób, nawet tych bardziej wymagających, jeżeli chodzi o osiągi sprzętu, będzie to odpowiednia propozycja i trafiony prezent, który powinien znaleźć się pod choinką. Mikołaj będzie musiał się jednak szarpnąć, bo mówimy tutaj o produkcie, którego cena bazowa wynosi ok. 560 zł. Nie jest to mało, ale jeżeli komuś zależy na jakości, to nie powinien skąpić grosza.