Pierwsza część rozmowy z Pawłem Kowalczykiem, CEO Polskiej Ligi Esportowej, dostępna pod tym adresem.


Maciej Petryszyn: Sądzisz, że w poszukiwaniu stabilizacji, o której mówisz, powinno się w esporcie wprowadzić coś takiego, co istnieje w sporcie tradycyjnym. Chodzi mi tutaj o regulowane terminowo okienka transferowe pod kątem wymiany zawodników.

Paweł Kowalczyk: To jest świetne pytanie i uważam, że rynek nie jest jeszcze na to gotowy, natomiast o tym myślimy. Rozmawiamy z organizacjami też pod tym kątem. Trzeba pamiętać, że tego typu rozwiązanie jednym służy, a innym szkodzi. Wypracowanie tutaj kompromisu jest kluczowe. Kwestia okienka, w ogóle kwestia prawna związana z transferami zawodników, kwestia uregulowania spraw kontraktowych graczy– to są te tematy, o których przyszłości mówimy. Żeby była zapewniona np. minimalna wartość kontraktu i pod kątem finansowym, i pod kątem czasowym. Te wszystkie rozwiązania w jakiś sposób występują w sporcie tradycyjnym, natomiast nie zapominajmy, że esport się dopiero buduje. W momencie, gdy będziemy mieć wystarczający napływ kapitału zarówno do organizacji, jak i do samej ligi, będziemy mogli pozwolić sobie na coraz większe kroki, dzięki którym ta stabilizacja będzie lepsza. Ja uważam, że nie jesteśmy nawet w połowie tej drogi, która jest do wykonania, by powiedzieć, że esport jest w pełni sprofesjonalizowany. I pewnie pod wieloma względami nigdy nie będzie tak, jak w sporcie tradycyjnym, choćby ze względu na własność deweloperów gier i ich zróżnicowane podejście do rozgrywek esportowych. Inaczej się zachowuje Riot, a inaczej inni deweloperzy. Rozmawiamy o tym wszystkim, bo nie ukrywam, że są takie organizacje, które chciałyby budować, ale ze względu na swoje ekonomiczne zaplecze są na gorszej pozycji. Staramy się to wypośrodkować.

Zwróć uwagę, że CPS jako rozwiązanie ma na celu też pomagać trochę tym słabszym, a nie faworyzować tylko tych, którzy są na górze. Uważam, że organizatorzy polskich rozgrywek przez lata powielali schemat, wokół którego budowały się w zasadzie 2-3 ekipy, które non stop zdobywały nagrody, a pozostałe były totalnie amatorskie. Pod tym kątem PLE dużo zmieniło, bo jednak każda z 12 drużyn w CPS jest pełnoprawnie funkcjonującą organizacją, czerpiącą korzyści z rozwoju swojego i ligi. Ale dużo jeszcze przed nami, także na poziomie relacji organizacja-zawodnicy. I pytanie, czyje to powinny być kompetencje – czy ligi, czy samych organizacji? Tu jest jeszcze wiele kwestii do rozwiązania.

Jeżeli chodzi o kwestię liczb i podsumowań, to jesteś zadowolony z oglądalności, jaką w tym roku generowało PLE? Pytanie to chciałbym połączyć też z innym tematem – zapewne dotarły do ciebie oskarżenia w mediach społecznościowych, że wspieracie się na Twitchu botami, żeby podbijać sobie oglądalność. Jest to więc dobra okazja, by się do tych głosów odnieść.

To jest tak absurdalne… Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy w branży muszą lubić PLE, ale te pomówienia są kpiną. Nie, nie mamy botów. Nie, nie kupujemy tego ruchu. Czy jestem zadowolony z oglądalności? Nie. Wynika to z wielu perturbacji, które w tym sezonie nastąpiły, m.in. zmiana partnera telewizyjnego, która miała miejsce jesienią. To na pewno wpłynęło na spadki oglądalności, które mieliśmy do tej pory.

Jeżeli chodzi o organiczną oglądalność, to zmianie uległy zasady Twitcha i mimo tego, że mieliśmy zupełnie inny agreement, to mamy zupełnie inny wpływ i część naszego contentu w ramach współpracy z Twitchem ma lepszą ekspozycję, a część gorszą. Część naszych partnerów medialnych pokazuje nasz content w ramach swoich np. witryn. Nie mamy na to też do końca wpływu, bo po prostu mogą to zrobić, nasze rozgrywki na YouTube czy na Twitchu są powszechnie dostępne, więc każdy może je u siebie osadzić. Na oglądalność wpływ ma wiele czynników – od takich, którymi sterujemy, np. kwestia dystrybucji contentu, kanałów itd., aż po samo zainteresowanie. A żeby takie zainteresowanie zbudować to, nie ma co ukrywać, trzeba jeszcze dużo pracy organicznej po stronie zawodników i organizacji, bo często niektóre mecze nie były na takim poziomie atrakcyjności, jaki byśmy sobie wyobrażali.

Jak w takim razie maluje się wspólna przyszłość PLE i Counter-Strike'a? To projekt, w który nadal będzie główną osią Polskiej Ligi Esportowej zarówno w przyszłym roku, jak i w kolejnych latach?

Myślę, że tak. Natomiast, jak wspomniałem, mamy grono różnych dodatkowych projektów, które rozwijają się równie dynamicznie i w różnych aspektach będą też Counter-Strike'a doganiały. Mówiłem o VALORANCIE, projekcie, w ramach którego będziemy mieć kilkukrotnie większą liczbę contentu, którą będziemy produkować na różnych rynkach i sami jesteśmy ciekawi, jak to wpłynie na oglądalność itd. Z drugiej strony będziemy mieć też projekty i eventowe, i broadcastowe online'owe, które rozwijamy w ramach Nowego Poziomu. Niemniej chcę zaznaczyć, że PGE Dywizja Mistrzowska jest flagowym produktem i będziemy ją dalej rozwijać, bo wierzymy, że Counter-Strike i to, co robimy wokół CPS-a, to dopiero początek drogi.

Niemniej Counter-Strike i VALORANT pod wieloma względami to tytuły bardzo do siebie podobne. Uważasz zatem, że mimo tego podobieństwa istnieje przestrzeń, żebyście wy jako organizator zajmowali się i jednym, i drugim tytułem?

Absolutnie tak. Mamy kompetentny zespół do tego, żeby w tym momencie prowadzić rozgrywki i projekty jednocześnie w kilku różnych tytułach. W momencie, w którym będą dochodzić kolejne, będziemy tego typu kompetencji poszukiwać na zewnątrz, więc absolutnie nie ma żadnego zagrożenia, że nie damy rady, bo robimy to już teraz.

Chodzi mi też o inną kwestię. Dysponujecie może jakimiś badaniami, które pokazywałyby, czy ta publika, która śledzi u was CS-a i VALORANTA, w jakimś stopniu się ze sobą pokrywa? Czy może to dwie odrębne grupy?

Raczej traktowałbym community każdej gry jako oddzielne. Jeżeli będzie dochodziło do synergii to super, natomiast nie jest naszym celem łączenie i kumulowanie tych widowni. Mamy świadomość, że każdy projekt wymaga innego podejścia i innego potraktowania.

Współpracujecie też z Riotem i ciekawi mnie, czy sam proces uzyskania prawa do organizowania rozgrywek VALORANTA był trudny. Głównie pod kątem rywalizacji z innymi podmiotami.

To nie było tak, że ta rywalizacja była na poziomie... Nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów z uwagi na NDA, natomiast, szczerze mówiąc, nie wiem nawet, z kim rywalizowaliśmy. Wydaje mi się, że po prostu pokazaliśmy najlepszą ofertę i tyle. Jesteśmy partnerem, który chce budować nie krótko-, a długofalowo. I być może to był klucz.

fot. Jacek Kurnikowski/AKPA

A są jakieś myśli, nawet z tyłu głowy, że być może w nieokreślonej przyszłości ta współpraca zostanie poszerzona? To znaczy, dotyczyć będzie nie tylko VALORANTA, ale też np. League of Legends?

Pomidor <śmiech>. Nie będę ukrywał, że jesteśmy zainteresowani tym, by jednoczyć i budować projekty dla każdego community, które jest obecne w esporcie. Więc jeżeli tylko pojawi się taka okazja i potencjał, by zrobić coś w LoL-u, niekoniecznie nawet w ramach takich rozgrywek, jak Ultraliga, to na pewno będziemy to robić. Choćby świetnym narzędziem do tego jest projekt Nowy Poziom, w którym nie wykluczam, że League of Legends się pojawi w przyszłym roku.

Swego czasu w PLE były już rozgrywki League of Legends, które nie były mistrzostwami Polski, ale które były organizowane dla czołowych ekip.

Tak, ale to było jeszcze przed przeobrażeniem się Polskiej Ligi Esportowej i przed moją kadencją, więc teraz to wygląda trochę inaczej. Zresztą tutaj bym się na temat tego typu działań nie wypowiadał. Jeżeli będzie ku temu okazja, to na pewno jeszcze pogadamy.

Wielokrotnie mówiłeś też o innych projektach i jest ich bardzo dużo. Bo przecież poza CS-em czy VALORANTEM jest i F1, i FIFA oraz wasz cup z 1 Ligą. Tych projektów jest sporo i ciekawi mnie, czy jeżeli chodzi o dobór produkcji, w ramach których działacie, to sami wychodzicie z inicjatywą, czy to bardziej kwestia podmiotów, które się do was zgłaszają?

Różnie, bardzo różnie. Mamy strategicznie dużo rozmów o tym, które projekty i produkty mają potencjał. Jeden ma potencjał biznesowy, drugi ma potencjał pod kątem community, trzeci ma potencjał pod kątem partnera, który jest dla nas pomocny w wielu różnych obszarach marketingowych czy promocyjnych. Nie ma złotej metody.

Nie masz obawy, że zaangażowanie w zbyt dużą liczbę projektów może to wszystko trochę "rozwodnić"? Wpłynąć na sposób, w jaki postrzega się PLE i stworzyć takie przeświadczenie, że jak ktoś jest od wszystkiego, to tak naprawdę nie jest w niczym dobry.

Myślę, że bardzo rozsądnie podchodzimy do tego tematu. Nasze projekty mają dedykowanych ludzi, którzy odpowiadają za poszczególne community. Polska Liga Esportowa już jest hubem i parasolem dla wielu obszarów, projektów. To nie jest tylko liga Counter-Strike'a. I jak widać, to działa, funkcjonuje i z powodzeniem takie dwa duże projekty, jak CS i VALORANT egzystują bez szkody dla siebie. Chodzi o to, by dobrze zmierzyć, co w danym projekcie jest potrzebne, w jaki sposób to zrobić itd. Wydaje mi się, że nasza strategia działa i widać to też po wynikach. Mamy swoje cele i aspiracje, by absolutnie nie opierać się tylko na jednym tytule. Wierzę, że będziemy po prostu synonimem polskiego esportu. Chcemy być brandem, który ma swoją wartość i jest marką pierwszego wyboru w polskim esporcie.

Ale masz poczucie, że już teraz w ogólnej świadomości nie jesteście tylko "tymi od Counter-Strike'a"?

Tak, mam to poczucie. Potwierdzają to też badania, które wewnętrznie przeprowadzamy. Mamy to poczucie też wśród partnerów, którzy się do nas zwracają. Ale też, żeby nie zabrzmiało to mało skromnie – uważam, że jesteśmy na początku drogi i jeszcze wiele przed nami. Natomiast absolutnie zmiana postrzegania Polskiej Ligi Esportowej, jeżeli chodzi o to, co było dwa lata temu, a co jest teraz, jest przeogromna.

Spory wpływ na rozwój PLE jako marki ma pewnie zaangażowanie znanych osobistości? Chociażby Marcina Gortata, który tutaj z nami jest. Nie da się ukryć, że ich obecność pomaga przedostać się esportowi do mainstreamu, a sam dobrze wiesz, że to proces bardzo bolesny, który trwa od wielu lat i tak naprawdę bardzo wolno progresuje.

Myślę, że Marcin jest świetnym przykładem, jest bardzo zaangażowany. Nie ma też co się oszukiwać – osoby, które są powszechnie znane, czyli aktorzy, piosenkarze, sportowcy, prywatnie też są fanami esportu albo gamingu. To jest naturalne połączenie i esport po prostu stał się już mainstreamem. Nie ma co się tego wstydzić czy bać. Tworzenie takiej przestrzeni, takich eventów, jak nasz, jest czystą przyjemnością, a nie zmuszaniem tych ludzi, by tutaj przyszli. Oni chcą tutaj bywać. Chcą spróbować, chcą świetnie się bawić. A z drugiej strony wnoszą też dużo pozytywnych cech, których esport potrzebuje w związku z odczarowaniem wszystkich mitów na temat gamingu i esportu. Uważam, że w przyszłym roku, ale przede wszystkim w kolejnych latach nastąpi przełom, jeżeli chodzi o postrzeganie i traktowanie ludzi związanych z esportem. Przełom na korzyść esportu, co będzie mieć miejsce m.in. dzięki działaniom edukacyjnym i różnego rodzaju kampaniom marketingowym, które Polska Liga Esportowa wraz z partnerami będzie przygotowywać. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że patronat honorowy nad projektem PLE: Nowy Poziom objęło Ministerstwo Sportu i Turystyki. To jest symboliczny wyraz tego, że jednak znaczymy już trochę więcej.

Skoro mowa o ministerstwie – kilka miesięcy temu odbyło się zebranie komisji sportu do spraw właśnie esportu. Czy, biorąc też pod uwagę ten patronat, o którym mówisz, uważasz, że w dłuższej perspektywie organizacja esportu na poziomie politycznym, legislacyjnym itd. jest czymś wykonalnym?

Jestem przekonany, że coś takiego będzie musiało nastąpić. Widać to też po decyzjach Parlamentu Europejskiego, widać po tematach poruszanych na forum ONZ itd. Esport stał się już naprawdę dużym zjawiskiem, którego nie można pominąć nie tylko z perspektywy biznesowej, ale też na poziomie edukacji młodych ludzi – pod kątem zdrowotnym, ruchu fizycznego, spędzania wolnego czasu, zdrowia psychicznego. Na pewno kwestie te będą poruszane na łamach różnego rodzaju ministerstw czy komisji, bo gaming jest w Polsce po prostu bardzo dużym tematem. Uważam, że jako Polska Liga Esportowa jesteśmy świetnym partnerem, łącznikiem pomiędzy takimi podmiotami a całym community. Możemy być przekaźnikiem wszystkich wieści i informacji, które przepływają, co w jakimś sensie udało nam się już zrobić i uważam, że będziemy to rozwijać w kolejnych latach.

Na zakończenie – w jakim kierunku chciałbyś, żeby Polska Liga Esportowa rozwinęła się w 2023 roku? Gdybyśmy mieli rozmawiać za rok, to jaka jest jedna rzecz, którą chciałbyś móc się wtedy pochwalić?

Na pewno chcielibyśmy w przyszłym roku zorganizować jeszcze więcej eventów, które będą otwarte dla publiczności. Będzie tej publiczności coraz więcej i uważam, że to jedno z ważniejszych działań. Z drugiej strony życzyłbym sobie, żeby zwycięzcy Polskiej Ligi Esportowej w różnych tytułach zaczęli w większym stopniu odnosić sukcesy międzynarodowe, bo to też zbuduje popularność esportu w Polsce. Wiadomo, że miernikiem wzrostu firmy jest to, co wpływa na wszystkie wyniki, więc życzyłbym sobie, żeby liczba partnerstw rosła i żeby te projekty rozwijały się zgodnie z założoną strategią, którą na początku roku będziemy ogłaszać. Chciałbym, żebyśmy faktycznie mieli zadowolonych ludzi z community, którzy się przez ten rok dobrze bawili, rozwinęli pod kątem umiejętności esportowych, ale nie tylko. Żeby PLE gromadziła coraz więcej tytułów i rozgrywek. I żeby skala naszej działalności była coraz większa. Żebyśmy z pełnym przekonaniem i dumą mogli powiedzieć, że bardzo mocno się rozwinęliśmy.

  Śledź rozmówcę na Twitterze – Paweł Kowalczyk

  Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn