Play-offy ESL Pro League nie dla OG
fot. BLAST |
Jest to niewątpliwie najciekawszy zbiór ze wszystkich czterech w ramach ESL Pro League. Poza oczywistościami jak awans FaZe Clanu oraz Teamu Vitality z pierwszych dwóch miejsc to pozostałe dwie lokaty to już niemała sensacja. Przede wszystkim spore zastrzeżenia budzi postawa OG oraz Ninjas in Pyjamas. Obie ekipy dość niespodziewanie przegrały w półfinale drabinki przegranych, spadając do fazy ostatniej szansy. Pierwsze spotkania OG oraz NIP-u nie wskazywały, aby taka wpadka mogła się przydarzyć. Proste wygrane 2:0 przeciwko odpowiednio 00NATION DNB oraz paiN pozwalały optymistycznie patrzeć na mecze z FaZe i Vitality. Nic bardziej mylnego. Obie formacje nie istniały w tych spotkaniach. Wspomniana wcześniej drabinka przegranych to faza, która OG i NIP będzie się śnić po nocach. Porażkę ekipy Macieja "F1KA "Miklasa opisywaliśmy już wcześniej. Dwie mapy skończone wynikiem 16:14 i niestety obie na niekorzyść zespołu Polaka. W meczu ostatniej szansy ze szwedzką organizacją również zabrakło niewiele. Na drugiej mapie porażka po dwóch dogrywkach 18:22 oznaczała koniec przygody z turniejem. W kluczowych momentach zabrakło rundy, może dwóch i kto, może oglądalibyśmy Miklasa w play-offach.
Problemów OG można doszukiwać się w zmianach kadrowych, które nastąpiły przed turniejem. Nemanja "nexa" Isaković przeszedł na ławkę rezerwowych z osobistych względów. Zgodnie z komunikatem zespołu, Nikolaj "niko" Kristensen pozostanie częścią składu tak długo, jak OG będzie grać w ramach BLAST Major Paris. Niestety Kristensen nie radzi sobie zbyt dobrze. Po miesiącu gry i rozegraniu 14 map zanotował on rating na poziomie 0,94. To zdecydowanie za mało w porównaniu do liderujących Abdula "degstera" Gasanova i Shahara "flameZa" Shushana, którzy przez ostatni miesiąc notowali wyniki 1,18 oraz 1,12. Do potencjalnego wyjścia z grupy brakowało niewiele, ale to wciąż są braki, które trzeba naprawić przed Regional Major Rankings, inaczej OG nie zobaczymy również w Paryżu.
NIP poniżej oczekiwań
fot. BLAST |
Przygoda NIP-u w Pro Lidze jest nieco bardziej optymistyczna niż OG, jeśli o jakichkolwiek pozytywach można mówić. Reprezentanci szwedzkiej organizacji również ponieśli porażkę w półfinale drabinki przegranych. Pogromcą okazało się Grayhound Gaming. Nic nie dała wygrana pierwszej mapy 16:2 – kolejne dwie padły łupem australijsko-nowozelandzkiej ekipy. Następnie doszło do wspomnianego pojedynku z OG. Na ostatniej prostej do wyjścia z grupy stanęło jednak 00NATION DNB. Historia rodem z meczu z Grayhound Gaming — pierwsza mapa wygrana dość pewnie, a następnie spory zjazd i porażka 1:2, a tym samym wylot do domów.
W NIP-ie również doszło do kilku istotnych zmian. Do zespołu dołączyli Daniil "headtr1ck" Valitov oraz Kristian "k0nfig" Wienecke. Z obecnej piątki NIP-u minimalnie wyróżnia się Valitov. Minimalnie, bo reszta ekipy jest na podobnym – czyli dość niskim – poziomie. Ratingi tej ekipy rozkładają się od 0,94 Aleksiego "Aleksiba" Virolainena do 1,05 headtr1cka. To zdecydowanie za mało na awans do play-offów i jak widać, za mało również na wygrane ze zdecydowanie gorzej notowanymi rywalami, jak wspomniane Grayhound Gaming czy 00NATION. NIP cierpi obecnie na brak jednoznacznego lidera, który mógłby pociągnąć resztę drużyny. Czasu na treningi i poprawę gry wiele nie ma, gdyż już 29 marca NIP, podobnie jak OG, weźmie udział w BLAST Premier Spring Showdown, a kilka dni później w Regional Major Rankings do paryskiego Majora.
Liquid rzutem na taśmę w play-offach
fot. ESL/Adela Sznajder |
Mocno już napompowany balonik Teamu Liquid musiał w końcu pęknąć. Obecnie czwarta ekipa świata według rankingu HLTV przeszła długą drogę, zanim znalazła się w najlepszej szesnastce drużyn 17. sezonu ESL Pro League. Na dzień dobry kolejna sensacja fazy grupowej — gładka porażka 0:2 z Rare Atom. Błyskawiczny spadek do drabinki przegranych postawił pod ścianą Mareksa "YEKINDARA" Gaļinskisa i spółkę. Po szybkiej wygranej na ATK przyszła równie szybka porażka na Spirit i sytuacja była już co najmniej kiepska. W fazie ostatniej szansy doszło do rewanżu z Rare Atom, tym razem udanego, w podobnych rozmiarach, co wcześniejsza porażka z chińsko-malezyjską formacją. W meczu o wyjście z grupy rywalem było Astralis, które również niezbyt dobrze się prezentowało w ESL Pro League. Po zwycięstwie 2:0 nad podopiecznymi duńskiej organizacji Team Liquid uciekł spod topora, jednak nie zmienia to faktu, że jest to spore rozczarowanie jak na czwartą najlepszą drużynę na świecie. Paradoksalnie ratingi w międzynarodowej ekipie nie wyglądają źle. Zdecydowanym liderem jest oczywiście Gaļinskis, jednak reszta idzie w miarę równo. Jedynym zawodnikiem, którego rating jest poniżej 1,0, to Nick "nitr0" Cannella.
Kluczowym czynnikiem w przypadku Teamu Liquid jest pierwsza porażka z Rare Atom. To niejako ustawiło resztę drabinki dla tej formacji, gdyż w najlepszym przypadku mieli szansę tylko na czwarte miejsce, co też się stało. Gdyby udało się przejść azjatycki zespół, to można by mówić o zupełnie innej sytuacji Gaļinskisa i spółki. Jeśli Team Liquid nieco otrząśnie się przed play-offami, to spokojnie jest w stanie zagrać nawet w półfinale. Rywalem w pierwszej rundzie będzie paiN, a na zwycięzcę tego starcia czekać będzie MOUZ. Perspektywa gry w ćwierćfinale przeciwko Cloud9 to nie żadna odrealniona wizja, a jedynie kwestia większego skupienia zawodników Teamu Liquid, których indywidualne statystyki stoją na bardzo dobrym poziomie w przeciwieństwie do omawianego wcześniej OG czy NIP-u.