Team BDS

Adam (KDA: 12/4/22)

Jeśli chodzi o toplanerów, to ta kwestia była dość jasna. Bez dwóch zdań najlepiej w zeszłej kolejce zmagań LEC poradził sobie Adam "Adam" Maanane. Konkurować w pewnym stopniu mógł z nim jeszcze Finn "Finn" Wiestål, lecz gdyby przyjrzeć się bliżej występom obu graczy, to bardziej wartościowy był Francuz. Ten o dziwo nie uraczył nas spektaklami z udziałem swoich flagowych postaci, które słyną z agresji, a zdecydował się na całkowicie nowe wybory. Te jednak okazały się strzałami w dziesiątkę, czego efektem były nie tylko wygrane linie, ale i całe gry.

W czystej teorii najtrudniej Adam miał w zestawieniu z Kyeongiem "Photonem" Gyu-tae. Ten napsuł trochę krwi 21-letniemu Europejczykowi, jednak wraz z trwaniem gry Maanane stawał się coraz potężniejszy. Ni stąd, ni zowąd sterowany przez niego Malphite przeobraził się w kluczową postać swojej drużyny, która w pojedynkę była w stanie skutecznie izolować przeciwny backlane. Główne źródło obrażeń w teamfightach zostało przez niego wykluczane, co pozwalało reszcie Teamu BDS się popisać. Jeszcze lepiej wyglądało to w meczu z KOI, lecz tutaj Adam wyprowadził sporą przewagę ze swojej alejki, przez co był jeszcze bardziej uciążliwy dla przeciwnego duetu. Tydzień gracz BDS zamknął Settem, gdzie świetnie poradził sobie z groźnym Olafem w rękach Andreia "Odoamne" Pascu.

astralis, lec

113 (KDA: 11/8/35)

Nieco trudniejsza była selekcja wśród dżunglerów, lecz finalnie wybór padł na Doğukana "113" Balcıego. Leśnik Astralis był kluczowym elementem zwycięstw swojej drużyny. I choć przede wszystkim decydował się na bardziej użytkowe postacie, to nie zabrakło też występu z agresywnym bohaterem. Bliski uplasowania się na szczycie był również Théo "Sheo" Borile, który zaliczył kolejne dobre występy w BDS.

Wydaje się jednak, że to Turek był bardziej niezbędny w grach AST. Dwukrotnie decydował się na Maokaia, czyli herosa, którego zadaniem jest raczej uprzykrzanie życia przeciwnikom i przygotowywanie zabójstw swoim sojusznikom. Tak też zresztą było, bo na świetnej dyspozycji 113 korzystali przede wszystkim jego midlaner oraz strzelec. Sam reprezentant jednego z krajów Bliskiego Wschodu często poświęcał się dla dobra zespołu, który później dokańczał dzieła zniszczenia. Nie zabrakło natomiast też gry przy użyciu agresywniejszego bohatera. Podczas batalii z EXCEL ESPORTS Balcı zdecydował się na Viego, którym miał ogromny wpływ na grę, samemu notując bardzo wiele zabójstw.

astralis, lec

LIDER (KDA: 19/9/12)

Delikatne kłopoty sprawiła też środkowa alejka, gdyż tam mieliśmy kilku całkiem obiecujących kandydatów. Niemniej często bywało tak, że wybitne gry były przeplatane absolutnie słabymi. Dlatego też finalnie w miejscu tym znalazł się Adam "LIDER" Ilyasov, który zaliczył naprawdę dobre występy, pokazując też swoją równą formę. I nie zrozumcie mnie źle, norweski midlaner nie został wybrany dlatego, że nie było nikogo innego. Ten w pełni zasłużył sobie na pojawienie się w zestawieniu.

W trzecim tygodniu LIDER odstąpił od grania głównie magami, tudzież postaciami zadającymi obrażenia magiczne i skupił się wyłącznie na asasynach z obrażeniami fizycznymi. W ten sposób w jego rękach dwukrotnie pojawił się m.in. Zed, którego nam jeszcze w tym splicie nie pokazywał. Władca Cieni w rękach 23-latka to było coś, co chcielibyśmy oglądać za każdym razem, gdy tak egzotyczny bohater jest wybierany. Gracz Astralis zarówno w meczu z Teamem Heretics, jak i Fnatic pokazał jak powinno grać się tym herosem. Często też jego zagrywki były absolutnie kluczowe. W pojedynku z XL natomiast LIDER pozostał przy swojej konwencji, wybierając Irelię. Tym razem zaprezentował się nią z jeszcze lepszej strony, niż miało to miejsce w grze z G2 Esports w ramach pierwszej kolejki LEC.

astralis, lec

Kobbe (KDA: 15/2/24)

Niemal perfekcyjne występy ma za sobą strzelec organizacji spod czerwonej gwiazdy – Kasper "Kobbe" Kobberup. Ten bez dwóch zdań zaliczył najlepszy tydzień w dotychczasowej edycji zmagań, będąc bliskim zachowania czystego konta w kwestii zgonów. Naprawdę fantastyczne gry w jego wykonaniu, gdzie zadanie często wcale łatwe nie było, bo przyszło mu się mierzyć m.in. z Martinem "Rekklesem" Larssonem. W każdej z potyczek zawodnik ze Skandynawii dawał od siebie ogromną wartość.

Pierwsze dwie batalie to prawdziwy pokaz talentu tego zawodnika. Grając najpierw Jinx, a następnie Varusem był on nie do zdarcia. Potwierdzeniem tego był fakt, iż ani razu w przeciągu tych dwóch spotkań nie oglądał szarego ekranu. I wcale nie oznaczało to, że grał on szczególnie defensywnie. Mimo tego, że jego postacie nie są znane z mobilności i wielu szans na ucieczkę, to Kobbe nie bał się pójść do przodu i dołożyć często bardzo istotne obrażenia. Robił to jednak na tyle umiejętnie, że udawało mu się zawsze wyjść z walk bez upadku. Dopiero w trzeciej grze, gdzie mierzył się z Fnatic pojawiły się dwie śmierci, lecz kiedy weźmie się pod uwagę, że w zamian za to asystował aż dziesięć razy, a zabijał osiem, to drobne błędy bynajmniej nie były w najmniejszym stopniu ważne.

Team BDS

Labrov (KDA: 1/6/49)

Często przy wyróżnianiu strzelców pojawia się ich wspierający. Tym razem sytuacja jest inna, choć różnica była niewielka. Lee "JeongHoon" Jeong-hoon również miał naprawdę dobry czas w ostatniej rundzie fazy zasadniczej. Niemniej nieco bardziej przekonujące były występy Labrosa "Labrova" Papoutsakisa. Ten wykazał się świetnym wyczuciem sytuacji, decydując się na różnorakie wybory przede wszystkim pod kątem stylistycznym.

W pojedynku z Teamem Vitality Grek dobrał klasycznego wspierającego do Zeri, czyli Lulu. Botlane co prawda nie poszedł idealnie po myśli duetu BDS, jednak sam Labrov mimo dość opłakanego stanu jego strzelca starał się pomagać pozostałym graczom jego formacji. Jego szybki czas reakcji był bardzo ważny w wielu walkach, gdy któryś z sojuszników znajdował się w opresji. Swoje zadanie na Wróżkowej Czarodziejce wykonał na piątkę. W potyczce z KOI przyszedł czas na Nautliusa również złączonego z Zeri. Tutaj wszystko poszło już znacznie lepiej, a duet, w którego skład wchodzi Adrian "Trymbi" Trybus, nie miał nic do powiedzenia. Na sam koniec Papoutsakis pod swoje skrzydła wziął Renatę Glasc. Tutaj też robota została wykonana w pełni, bo to właśnie m.in. jego umiejętności specjalne decydowały o losach potyczek.


Rozgrywki LEC wracają już w przyszłą sobotę. Po więcej informacji na temat Spring Splitu europejskich rozgrywek zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: