Bilibili Gaming, czyli... przeciętność w LPL-u

League of Legends Pro League jest wręcz wylęgarnią potężnych i legendarnych organizacji, stojąc pod tym względem w jednym szeregu z League of Legends Champions Korea. Każdy chociaż przeciętnie zorientowany odbiorca esportu kojarzy takie marki jak Edward Gaming, Royal Never Give Up czy Invictus Gaming. Wszystkie z tych ekip potrafiły wygrywać w Chinach, jak i reprezentowały swój region w rozgrywkach międzynarodowych. Dlatego pojawienie się Bilibili na salonach to niespodzianka. Kupno slota w grudniu 2018 roku od I May, siostrzanego teamu dla EDG, drużyny która nigdy nie wygrała LPL, ale udało jej się nawet dostać na mistrzostwa świata w 2016. Okres bez większych sukcesów, wręcz przeciętność na przestrzeni lat i ciągłe tworzenie równie średnich składów. Miejsca w drugiej połowie stawki były normalnością. Oprócz pojedynczych lepszych występów, jak na przykład na Demacia Cup latem 2018 roku, trudno jest doszukiwać się jakichkolwiek triumfów. Jednak do czasu.

Końcówka roku 2022 to początek sukcesów, kto wie, może i nawet zdobywców mistrzowskiego tytułu najbliższego MSI. Początek ich zwycięskiej ścieżki to wygrana w Demacia Cup 2022, turnieju odbywającego się w połowie sezonu ligi chińskiej, zrzeszającego wszystkie główne składy LPL, 5 odrębnych organizacji z drugiego szczebla rozgrywkowego oraz 11 amatorskich drużyn. W finale owych rozgrywek BLG pokonało ThunderTalk Gaming wynikiem 3:2. Następnym przystankiem był Weibo Cup na początku stycznia tego roku, gdzie Chen "Bin" Ze-Bin i spółka przegrali dopiero w finale przeciwko WeiboGaming 1:3. Jednak w samej fazie zasadniczej LPL-a nie poszło aż tak rewelacyjnie, bo tam zajęli oni piąte miejsce. Play-offy to mimo wszystko inna bajka. Imponująca przeprawa skończyła się dopiero w finale, gdzie zawodnicy Bilibili ulegli faworyzowanemu JD Gaming wynikiem 1:3.

Historia najciekawszych zawodników

Mimo że, jak już wcześniej wspomniałem, Bilibili Gaming nie może poszczycić gablotą z pucharami, to na przestrzeni lat pojawiali się tam ciekawi zawodnicy. W 2019 roku BLG ściągnęło do siebie Lee "Kuro" Seo-haenga, byłego członka legendarnego składu ROX Tigers, czyli niedoszłych dominatorów rodem z Korei. Zapamiętano ich ze wspaniałych bojów z SK Telecom T1 – zarówno na krajowym podwórku, jak i na mistrzostwach świata. Kuro był zawodnikiem Bilibili przez nieco ponad 11 miesięcy. Kolejnym wartym wspomnienia graczem przewijającym się przez szeregi BLG jest Hwang "Kingen" Seong-hoon, zakontraktowany w grudniu 2019 roku. Jednak tutaj historia wygląda trochę inaczej. Kuro był zawodnikiem powoli dogasającym, który największe sukcesy miał już za sobą, a Kingen szczyt formy miał dopiero osiągnąć, jednak w barwach innej organizacji. To on należał do szalonego składu DRX, który sensacyjnie wygrał mistrzostwa świata 2022, w czym Hwang miał swój wyraźny udział, deklasując swojego oponenta w samym finale tego turnieju.

Teraźniejszość wygląda obiecująco

Dość jednak już o przeszłości. Tu i teraz Bilibili też ma się czym pochwalić. Oto obecny skład BLG:

Bilibili Gaming (BLG) Chen "Bin" Ze-Bin
Peng "Xun" Li-Xun
Zeng "Yagao" Qi
Zhao "Elk" Jia-Hao
Luo "ON" Wen-Jun
Wong "Tabe" Pak Kan

Na największą uwagę zasługuje toplaner – wspomniany już Bin. Doczekał się on łatki talentu jeszcze zanim pierwszy raz stanął na głównej scenie LPL-a, lecz świat musiał jeszcze poczekać na rozkwit jego umiejętności. Na początku kariery był znany jako gracz niesamowicie mechaniczny i agresywny, co często prowadziło do błędów podczas fazy liniowej i częstych wizyt przeciwnych leśników pod jego alejką. Mistrzostwa świata 2020 to kamień milowy jego kariery, gdzie pokazał swoją najlepszą wersję. Występy tego zawodnika Gankplankiem przeciwko G2 Esports w fazie grupowej czy pentakill w finale przeciwko Damwon Gaming, grając Fiorą, zapisały się w historii League of Legends na zawsze.

Peng "XUN" Li-Xun to również bardzo ciekawy zawodnik, notujący świetne występy przez dwa lata gry w Invictus Gaming i pokazujący się jako wszechstronny leśnik. Świetna forma obu tych graczy potwierdza, że topside Bilibili jest jednym z najlepszych na świecie, świetnie wróżąc na przyszłość. Górną stronę mapy dopełnia Zeng "Yagao" Qi, zawodnik z już wyrobioną marką. W przeszłości reprezentant JDG, triumfator splitu letniego w 2022, lecz mimo takich osiągnięć mocno kwestionowany. Ostatnimi elementami w układance BLG są Zhao "Elk" Jia-Hao oraz Luo "ON" Wen-Jun, odpowiednio strzelec oraz wspierający formacji, obaj bez większych sukcesów w przeszłości, lecz dający obietnicę podniesienia swojej jakości.

Czy sukces Bilibili na MSI jest możliwy?

W przypadku azjatyckiej organizacji pochodzącej z dwóch najlepszych lig na świecie za sukces można uznać tylko jeden wynik – zwycięstwo. Mimo wszystko Bilibili nie będzie stało na równi z innymi gigantami ze Wschodu. Czynnikiem decydującym może być brak doświadczenia na światowej arenie wśród poszczególnych zawodników. Wcześniej wspomniani XUN, jak i Elk oraz ON nigdy nie uczestniczyli w zawodach międzynarodowych, dlatego nie do końca wiadomo, czego się po nich spodziewać. Sprawa środkowego Yagao również nie jest jasna. Ten zawodnik miał już okazję pokazać się poza LPL-em, nie zawsze jednak z dobrej strony. Grając jeszcze w barwach JD Gaming spotykał się często z krytyką wynikającą z nieradzeniem sobie z presją, ograniczonym zasobem postaci lub po prostu niewystarczającym poziomem gry z jego strony.

Mimo wszystko nie należy Bilibili Gaming definitywnie skreślać. Jest to wciąż świetna drużyna będąca potencjalnie jedną z najlepszych na świecie, a brak presji oczywistego faworyta powinien działać na jej korzyść, zdejmując z barków część ciężaru. Jej pierwszym przeciwnikiem w fazie play-in będą mistrzowie Liga Latinoamérica z Movistar R7 skazywani z góry na porażkę. Najmocniejszą jednostką tej organizacji jest toplaner Cho "Bong" Bo-woong, co niestety dla reprezentantów Ameryki Łacińskiej pokrywa się z najmocniejszym punktem chińskiej drużyny, czyli Binem.

Druga runda również nie wydaje się być problemem, bowiem znajdzie się tam zwycięzca pojedynku Golden Guardians kontra GAM Esports. Amerykański kopciuszek GG sensacyjnie dostał się do finału LCS, głównie za sprawą swojego midlanera Kima "Gori" Tae-woo, posiadającego w swoim CV takie potęgi jak SK Telecom T1 lub Edward Gaming. Jednak reszta zawodników Strażników nie jest już taka imponująca, oprócz Goriego postraszyć może jedynie jungler Kim "River" Dong-woo, również zaliczający świetnie występy w drugiej najlepszej lidze zachodu. GAM podobnie nie wydaje się być poważnym kandydatem do konkurowania z chińczykami. Mimo pełnej dominacji w Wietnamie, gdzie wygrywa seryjnie mistrzostwa, nie ma złudzeń co do tego, że MSI to za wysokie progi dla tych zawodników, zwłaszcza jeśli miałoby dojść do takiej konfrontacji jak ta. Dlatego można, a może nawet i trzeba, z całą stanowczością stwierdzić, że jeżeli w szeregach BLG nie dojdzie do jakiejś katastrofy, to zobaczymy tę formację w głównej fazie turnieju i dopiero tam będziemy mogli się zastanawiać czy tam wystarczy jej paliwa na najlepszych z najlepszych.