Polsko-polski bój o półfinał Majora

Monte vs
(15:00, BO3)
GamerLegion

Piątek zacznie się od mocnego uderzenia i spotkania szczególnego dla polskich kibiców. Oto bowiem naprzeciwko siebie staną Monte i GamerLegion, których zawodnikami są odpowiednio Szymon "kRaSnaL" Mrozek oraz Kamil "siuhy" Szkaradek. Obie ekipy naszych rodaków na paryskiego Majora nie jechały bynajmniej jako kandydaci do fazy mistrzów. Tyczyło się to szczególnie podopiecznych ukraińskiej organizacji, dla których jest to w ogóle debiut na mistrzostwach świata. A jednak! Formacje kRaSnaLa i siuhego włączyły się w szalony trend niespodziewanych triumfów outsiderów. Ale czy ekipy te będzie stać na to, by wywołać prawdziwą sensację i realnie włączyć się do rywalizacji o najważniejsze trofeum na scenie CS:GO? – Na ostatnim Majorze widać było to w przypadku Outsiders. Przeszli przez wszystkie przeciwności i wygrali. Trochę o tym żartujemy w stylu "chodźmy i wygrajmy Majora", tak wygląda teraz nasze nastawienie. Oczywiście musimy podchodzić do tego z dnia na dzień i zobaczymy, jak to wyjdzie – przyznał w rozmowie z serwisem HLTV Isak "isak" Fahlén, który wraz z GamerLegionem pojawił się już na drugim w swojej karierze Majorze, ale dopiero teraz udało mu się dotrzeć do czołowej ósemki.

Spora w tym zasługa siuhego, który wywodzi się z kraju, gdzie od lat mówi się o kryzysie prowadzących. Tymczasem były gracz Izako Boars i akademii MOUZ jako lider GL radzi sobie świetnie i już teraz pojawiają się głosy, że powinny zainteresować się nim mocniejsze drużyny. Tych na razie nie ma natomiast w przypadku zawodników Monte, ale też trudno się dziwić, bo to stosunkowo świeża drużyna, która na dodatek jeszcze kilka miesięcy temu rywalizowała głównie w rozgrywkach dla tieru 2. A teraz okazało się, iż jest ona pełna naprawdę ciekawych indywidualności. – Naprawdę dobrze pracuje się z ludźmi, takimi jak lmbt, który niespodziewanie nie mógł być tu z nami. Dużo nam pomaga, chociaż go tu nie ma. Z kolei sdy grał dla NAVI, to gość, który wnosi cię na wyższy poziom. Aby z nim występować, musisz się spiąć, bo nie możesz grać źle. BOROS pod względem aimu wyprzedza wszystkich, Woro jest naprawdę dobrym snajperem, a DemQQ to czołowy anchor. Nasz zespół ma naprawdę dobrą strukturę i sądzę, że bardzo lubimy ze sobą grać, spędzać wspólnie czas. Wystarczy spojrzeć, ile mamy rozegranych meczów na HLTV – ocenił swój zespół Szymon "kRaSnaL" Mrozek, który jeszcze półtora roku temu związany był z x-komem AGO, gdzie nie miał jednak pewnego miejsca w wyjściowej piątce.

Obaj uczestnicy dzisiejszego ćwierćfinału w trakcie Majora wielokrotnie ogrywali już o wiele wyżej notowanych od siebie rywali. GamerLegion poradził sobie wszak z MOUZ, OG czy też 9INE, podczas gdy Monte okazało się lepsze od FURII i Fnatic, a nawet od czwartej najlepszej formacji świata, Natus Vincere. Teraz jednak czeka je bezpośredni bój i tak naprawdę nie sposób przewidzieć, kto będzie tutaj górą. – Trudno ocenić, kto wygra, bo te zespoły mają odmienne potencjalnie silne strony. Obie drużyny spisały się naprawdę dobrze, obie oczywiście nieco zaskoczyły tym, że udało im się tutaj dotrzeć. W obu wypadkach będziemy zadowoleni z tego, na kogo trafimy, ale fakt jest taki, że nie można nikogo lekceważyć. Pojedziemy do domu, odpoczniemy, przygotujemy się tak, jak zawsze i na sobotę będziemy gotowi – ocenił Casper "cadiaN" Møller. To właśnie Heroic, gdzie na co dzień występuje Duńczyk, będzie półfinałowym rywalem wygranego tego meczu. Niemniej fakty są takie, że niezależnie od tego, czy wygra ukraińska, czy niemiecka organizacja, to kibice z Polski i tak będą mogli być zadowoleni. Wszak tak czy inaczej w półfinale ostatnich w historii mistrzostw świata w CS:GO znajdzie się nasz rodak!

Dla Apeks to już teraz jest udany Major

Team Liquid vs
(19:00, BO3)
Apeks

A to nie koniec polskich akcentów, bo te pojawią się także kilka godzin później. Za ten odpowiedzialny będzie Jakub "kuben" Gurczyński, który po rozpadzie Virtus.pro wypłynął na międzynarodowe wody, próbując swoich sił najpierw Teamie Envy, a potem w MAD Lions. W obu wypadkach przygody te były niepowodzeniem, co też nikogo nie zaskoczyło, bo Polak trafił do organizacji, które borykały się z wieloma problemami i nie odznaczały się przesadną stabilnością. Tę odnalazł on dopiero w Apeks, wraz z którym pokonał daleką drogę. W najgorszym momencie, w listopadzie ubiegłego roku, międzynarodowy skład zajmował dopiero 129. miejsce w rankingu HLTV, obecnie zaś jest na miejscu 19., co oznacza skok aż o 110 pozycji! I nie sposób nie docenić tutaj wkładu samego kubena, który uznaniem cieszy się także wśród swoich graczy. – Patrzę na niego po prostu jako swego rodzaju mentora, swojego trenera. Dobrze jest mieć obok siebie kogoś takiego, jak on. Wiesz, że zawsze jest on spokojny, często nie okazuje emocji. To dobra cecha w pracy trenera. Sądzę jednak, że dobrze go mieć, bo on nie tylko uczy CS-a, ale też indywidualnie pokazuje, w jaki sposób można stać się lepszym jako zawodnik. Lubię to – zapewnił w rozmowie z HLTV Justinas "⁠jL⁠" Lekavicius.

I efekty chemii i zaufania między zawodnikami a szkoleniowcem widać również na Majorze w Paryżu. Bez tego nie byłoby przecież triumfu nad Ninjas in Pyjamas czy też niesamowitego 16:0 z Grayhound Gaming. Nawiasem mówiąc, podopieczni Gurczyńskiego zapisali się tym drugim wynikiem w historii, bo dotychczas podczas mistrzostw świata jedynie Astralis było w stanie pokonać kogokolwiek "do zera". Co ciekawe, Apeks poradziło sobie również ze swoim dzisiejszym rywalem, czyli Teamem Liquid. Niemniej było to jeszcze w fazie pretendentów, podczas której Mareks "YEKINDAR" Gaļinskis i jego partnerzy prezentowali się fatalnie. I to fatalnie na tyle, że w trzeciej rundzie przegrywali już 0:1 z Fluxo i byli jedną nogą poza turniejem, a do fazy legend awansowali ostatecznie dopiero w rundzie piątej. Ale potem nastąpił zaskakujący renesans, bo od tego czasu Liquid pokonało jedynie Heroic, podczas gdy 9INE, Natus Vincere i Into the Breach musiały pogodzić się z porażką. Wygląda więc na to, że formacja zza oceanu zażegnała już kryzys i teraz skupia się na tym, by zajść jak najdalej. Chociaż o powtórzenie wyniku z ESL One Cologne 2016, gdy zespół wspierany wówczas przez Oleksandra "s1mple'a" Kostyljeva zdobył wicemistrzostwo świata, będzie bardzo trudno.

Chociaż sami gracze Liquid wydają się chyba bardziej optymistyczni w tej kwestii. – Majorowy run w stylu Cloud9 właśnie się zaczął – pisał nieco prześmiewczo Jonathan "EliGE" Jablonowski po tym, jak jego drużyna pokonała Grayhound i awansowała do fazy legend. W ten sposób nawiązał on do ELEAGUE Major Boston 2018, gdzie Cloud9 w drugim etapie miało już bilans 0-2, a mimo to awansowało do play-offów, a ostatecznie wygrało całe zawody. Trudno jednak już teraz stosować takie analogie, bo nie można mieć nawet pewności, czy Liquid przejdzie Apeks. Jak zostało wspomniane, skład podniósł się po fatalnym starcie, ale nie wiadomo, czy uda mu się ten pęd utrzymać, zwłaszcza po kilkudniowej przerwie. Ponadto to na TL z uwagi na samą markę ciążyć będzie największa presja, podczas gdy podopieczni kubena już teraz mogą mieć poczucie dobrze wykonanej pracy. Nikt przecież przed mistrzostwami świata nie brał ich na poważnie w kontekście osiągnięcia lepszego wyniku, a tymczasem oni już teraz mają zagwarantowane miejsce w czołowej ósemce świata. A ponadto mają już ugruntowaną strukturę, czego o Liquid powiedzieć nie można, bo przecież przed Paryżem dający największą siłę ognia YEKINDAR niespodziewanie został prowadzącym.


Mecze wraz z polskim komentarzem obejrzeć będzie można na kanałach Piotra "izaka" Skowyrskiego oraz ESPORTNOW na Twitchu. Po więcej informacji na temat BLAST.tv Paris Major 2023 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

BLAST.tv Paris Major 2023