GamerLegion vs
(17:00, BO3)
Team Vitality

Od polskiej sceny, poprzez akademię, do finału Majora

siuhy na szerokie krajowe wody wypłynął w 2020 roku, gdy dostał szansę od Izako Boars. Tam pod okiem Bartosza "Hypera" Wolnego rozwijał się stopniowo, by półtora roku później zwrócić na siebie uwagę słynnego MOUZ. Niemiecka organizacja ściągnęła zarówno jego, jak i innego gracza IB, Huberta "szejna" Światłego, do swojej akademii, która w kolejnych miesiącach zdominowała rozgrywki WePlay Academy League. Potem jednak przyszedł czas weryfikacji, a Szkaradek opuścił bezpieczne szeregi MOUZ NXT, by wreszcie na poważnie zasmakować dorosłego, międzynarodowego CS:GO. Szansę na to dała mu inna marka zza naszej zachodniej granicy, GamerLegion, która akurat budowała nowy zespół. – To już oficjalne! Dziś dołączam do GamerLegionu! Nadszedł czas na nowe wyzwanie, chcę sprawdzić, co będę w stanie osiągnąć w rozgrywkach dla dużych chłopców! Jedziemy! – nie krył wówczas ekscytacji młody prowadzący. Był to ryzykowny krok, ale opłacił się, bo już dwa miesiące później gracze GL mieli okazję wystąpić na Intel Extreme Masters Rio 2022! Tak więc w krótkim odstępie czasu siuhy zanotował skok z poziomu akademii na samego Majora. Majora, którego wówczas jeszcze nie podbił.

I wydawało się, że podbicie BLAST.tv Paris Major 2023 też może być trudnym zadaniem. Wszak GamerLegion rozpoczął zmagania od dwóch porażek, uznając wyższość najpierw Complexity, a potem The MongolZ. Wtedy też Szkaradek i spółka znaleźli się na skraju eliminacji z fazy pretendentów, nie mając już miejsca na błędy. Ale też żadne błędy im się nie przydarzyły, bo w seriach BO3 udało im się rozprawić z tak groźnymi oponentami, jak MOUZ i OG, a potem także z FORZE Esports. Podopiecznym niemieckiej organizacji udało się więc uratować i dostać do fazy legend, gdzie... znowu zaczęli od porażki, tym razem z Natus Vincere. Niemniej jak dotychczas była to ostatnia przegrana ekipy naszego rodaka na Majorze w Paryżu, bo rady jej nie dały 9INE, Fnatic i Apeks, a później w fazie mistrzów również Monte i, co najbardziej szokujące, uważane za jednego z głównych kandydatów do tytułu Heroic. – Patrzyłem na styl ich gry, zawsze przyglądałem się temu, jak grają, więc wiedziałem, czego się spodziewać. Skupiłem się przede wszystkim na tym, by mieć pewność, że mój zespół czuje się komfortowo z moim prowadzeniem – opowiedział Polak serwisowi HLTV już po tym, jak jego ekipa sensacyjnie awansowała do finału mistrzostw świata.

Vitality ze wsparciem szóstego zawodnika

Jeżeli zaś chodzi o Team Vitality, to ten na scenie CS:GO funkcjonuje już od pięciu lat. W tym czasie zespół przechodził mniejsze lub większe przemeblowania, a jedynym zawodnikiem, który zachował swoje miejsce po dziś dzień, jest oczywiście Mathieu "ZywOo" Herbaut. Niemniej największa rewolucja nastąpiła na początku 2022 roku. Wtedy też francuska organizacja porzuciła rodzimą scenę i przerzuciła się na koncepcję międzynarodowej ekipy, angażując dwóch graczy i trenera związanych wcześniej z Astralis. Na tym się zresztą nie zakończyło, bo w sierpniu zatrudniono Lotana "Spinxa" Giladiego z ENCE. I to był jeden z kluczowych ruchów, bo Izraelczyk momentalnie zaadaptował się w nowej drużynie, stając się drugą najważniejszą armatą obok ZywOo. Przy jego wsparciu Vitality zdobyło mistrzostwo 16. sezonu ESL Pro League i zatriumfowało w IEM Rio 2023. Jednakże na ubiegłorocznym Majorze nie przełożyło się to na upragniony sukces. Zresztą, zamiast sukcesu było potężne rozczarowanie, bo na brazylijskiej ziemi Spinx i jego partnerzy wygrali tylko jedno z czterech spotkań w fazie legend, a za burtę wyrzucił ich poprzedni zespół Giladiego, czyli właśnie ENCE. Ale w Paryżu miało być inaczej.

Przede wszystkim popularne Pszczoły grały w swojej ojczyźnie i mogły liczyć na wsparcie lokalnej publiczności. Dodatkowo ze świetnej strony zaprezentowały się w fazie legend, wygrywając wszystkie trzy mecze. W tym czasie ich wyższość uznały kolejno G2 Esports, Paweł "dycha" Dycha i ENCE oraz Szymon "kRaSnaL" Mrozek i Monte. Generalnie zresztą Vitality było na BLAST.tv Paris Major pogromcą Polaków, bo w play-offach ekipa ta wyrzuciła za burtę Into the Breach Karola "rallena" Rodowicza oraz Apeks Jakuba "kubena" Gurczyńskiego. I nadal są gorąco dopingowani przez fanów zgromadzonych na trybunach, którzy zdecydowanie wcielają się w tym wypadku w szóstego zawodnika. – To coś szalonego. To naprawdę emocjonalne doświadczenie. Royal Arena też jest szalona, ale tutaj w każdej sekundzie czuję od innych miłość i wspaniale będzie rozegrać finał ostatniego Majora CS:GO naprzeciwko domowej publiki takiej, jak ta. To naprawdę wspaniałe i cieszę się, że tak długo, jak tylko się da, mogę być tego częścią – przyznał Emil "⁠Magisk⁠" Reif, który ma już na swoim koncie trzy mistrzostwa świata w CS:GO. Jednakże po te sięgał jeszcze jako gracz Astralis między 2018 i 2019 rokiem.

Zakończyć erę CS:GO z przytupem

Nie możemy ich zlekceważyć, bo pokonali już wiele dobrych drużyn i zasłużyli na to, by zagrać w finale. Nie mogę się doczekać tego spotkania. Oczywiście będą oni underdogiem, a my musimy być na to gotowi i jeżeli przydarzy nam się słaby start albo oni będą robić coś szalonego, to musimy być w stanie zresetować się mentalnie. Wszystko zależeć będzie od nas, chociaż oczywiście musimy zdobyć wiele headshotów, jeżeli chcemy wygrać. To będzie mimo wszystko trudny mecz. Niezależnie od wszystkiego, jeżeli docierasz do finału Majora, to oznacza to, że jesteś dobry, więc musimy być gotowi na wszystko – ocenił Magisk przed niedzielnym meczem. – Osobiście czuję się bardzo dobrze. W Rio publika nie była po naszej stronie, mamy więc już pewne doświadczenie w tej kwestii. Sądzę jednak, że teraz, gdy emocje są bardzo wysokie, ważne jest, byśmy nadal jako zespół i jako gracze byli skupieni na nas samych. Jesteśmy w stanie przygotować się na rywali, ale musimy także przygotować siebie samych na tak ważny mecz. Jeżeli zrobimy to właściwie, to efektem będzie właściwy wynik – zapewnił z kolei siuhy, odnosząc się m.in. do kwestii kibiców, którzy w oczywisty sposób wspierać będą Vitality.

Musimy się jednak powtórzyć, bo GamerLegion, tak samo jak wczoraj z Heroic, tak i dziś z Teamem Vitality wydaje się mieć niewielkie szanse. Podopieczni francuskiej organizacji mają po swojej stronie wszelkie argumenty, by finiszować na szczycie BLAST.tv Paris Major 2023. Owszem, GL posiada w składzie Ivana "iM-a" Mihaia, który rozgrywa fantastyczny turniej, ale prawda jest też taka, że ZywOo i Spinx są w stanie w podobnym stopniu dominować swoich przeciwników, a na dodatek posiadają o wiele większe doświadczenie, choćby w kwestii radzenia sobie z presją, która w niedzielny wieczór będzie potężna. I paradoksalnie ciążyć będzie na obu ekipach. Nie tylko na Vitality, które z oczywistych względów wygrać po prostu musi, bo ma renomę, uznane nazwiska i pozycję. Także od GamerLegionu oczekiwać się będzie, że doprowadzi do końca cudowną podróż, rozpoczętą jeszcze w fazie pretendentów. Ewentualna porażka w finale, pomimo drugiego miejsca, na które nikt siuhemu i spółce nie dawał choćby minimalnych szans, oznaczać będzie niedosyt. Tym bardziej że paryska impreza będzie idealną okazją, by z przytupem zakończyć erę CS:GO, bo przecież już niedługo wszyscy przeniesiemy się na Counter-Strike'a 2. Ale chwała będzie wieczna.


Mecze wraz z polskim komentarzem obejrzeć będzie można na kanałach Piotra "izaka" Skowyrskiego na Twitchu. Po więcej informacji na temat BLAST.tv Paris Major 2023 zapraszamy do naszej relacji, do której przejść można po naciśnięciu na poniższy baner.

BLAST.tv Paris Major 2023