Czym jest Squad Busters?

Grafika w klimacie Brawl Stars z postaciami z Clash Royale i Hay Day w jednym zestawie? Brzmi to z pewnością jak dobra zachęta dla miłośników fińskiego studia. Wydawca od dawna dokładał bowiem sporych starań, by tworzyć postacie ciekawe, a światy kreować ze stosownym przymrużeniem oka, bawiąc odbiorców. I prawdopodobnie wszystko mogłoby się udać, gdyby znane nam już motywy połączone zostały w nieznanej dotąd formie. A tak się w przypadku Squad Busters nie stało.

Trzy różne światy wskazujące na poziomy zaawansowania w grze, a w każdym z nich do odblokowania łącznie dwadzieścia cztery postacie, przy czym blisko połowa z nich z samego Clasha i tylko trzy ze słynnego symulatora farmy. Odpalając grę, każdy miłośnik powyższych tytułów z pewnością poczuł się jak w domu. Będąc na rynku od ponad dziesięciu lat, budujesz bowiem swoją wierną bazę fanów i znajdujesz swoje miejsce wśród ich sentymentów. Z takim dorobkiem było więc niezaprzeczalnie nad czym pracować. Po chwili nostalgii przychodzi jednak lekkie rozczarowanie.

Pierwsze wrażenie

Po zalogowaniu wita nas nieco słodsza i bardziej przyjazna młodszym odbiorcom szata graficzna niż w pozostałych grach. Aczkolwiek jest to ostatnimi czasy dość częsta praktyka tego studia. Zdarza im się też odświeżać już istniejące ikony w starszych tytułach, nadając im nieco subtelniejszy i mniej kontrowersyjny charakter. Widać, że choć ich poczucie humoru jest raczej uniwersalne i niektóre przytyki lepiej zrozumieją ci co bardziej dojrzali zawodnicy, same aplikacje mają zachęcić raczej tych w niższym przedziale wiekowym.

Główne menu jest czymś pomiędzy lobby z Brawl Stars i z Clash Royale. Widzimy nasze małe miasteczko, które z wolna dekorujemy zdobywanymi w grze totemami. Nie wpływają one jednak w żaden konkretny sposób na jakość rozgrywki. Ich jedyną znaną funkcją jest produkcja waluty, którą później możemy wymienić na skórki. Tak, o nich też już pomyślano. Wygląda na to, że od wydania Brawl Stars Supercell przekonał się, iż jest to bardzo dobra metoda uszczuplania portfeli swoich odbiorców.

W dosłownie każdym elemencie interfejsu można się dopatrzeć mocnych inspiracji starszymi grami. Mamy pasek doświadczenia, który wygląda kropka w kropkę jak ten z Clash Royale, przyciski skopiowane z Clash of Clans i nawet przepustkę, która niemal niczym nie różni się wizualnie od tej Zadymiarskiej. Ceny zaprezentowane tam są raczej przystępne, aczkolwiek odrobinę zagmatwane. Przepustka z pierwszego świata kosztowała 6$. Każdy kolejny świat kosztował zaś o jeden dolar więcej.

Squad Busters

"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę"

Zaczynając grę dostajemy dwie postacie: Barbariana oraz Grega. Sam tutorial każe nam jednak zainwestować również w Colta, więc zanim trafimy na arenę, mamy na ręku już jakiś podstawowy skład, którym można wojować. Bardzo szybko mamy też dostęp do Goblinów, które pomagają nam nieco w zdobywaniu złota niezbędnego do otwierania skrzynek w trakcie pojedynków. Te zaś pozwalają nam wzmacniać naszą drużynę.

Pierwszy mecz wypada całkiem intrygująco. Wybieramy jedną z trzech postaci zaprezentowanych nam na boku ekranu. Nasze możliwości są, rzecz jasna, ograniczone odblokowanymi przez nas wcześniej bohaterami. Może się zdarzyć tak, że przez wąską ich pulę na koncie będziemy zmuszeni do wzięcia tej jedynej, jaką posiadamy, ponieważ pozostałe dwie opcje wciąż będą zablokowane. Wybór ten jest istotny jednak tylko przez pierwszych kilka sekund. Potem już biegamy po mapie, mierząc się z przypadkowymi stworami, otwierając skrzynki, na które ciężko zapracowaliśmy, i walcząc przeciwko innym zawodnikom.

Rozgrywka

Nasza mała gromada się poszerza w miarę eksploracji terenu. Zależnie od wylosowanego zestawu trybów możemy wzbogacić się o zaklęcia, dokonywać fuzji naszych bohaterów czy tworzyć armie pomniejszych stworów. Liczba urozmaiceń jest niewyobrażalnie duża, jak na fakt, iż mamy tutaj wciąż styczność wyłącznie z wersją beta. Strach pomyśleć, co może nas czekać w finalnej wersji produktu, jeżeli takowej się doczekamy. Ostatecznie sterujemy całkiem pokaźną grupą przypadkowych postaci zebranych ze wszystkich zakątków świata, bądź wręcz światów. W końcu mamy tutaj do czynienia ze swoistą formą supercellowego multiwersum. W tym całym chaosie nawet kurczak się znajdzie.

Początek może być dla niektórych odrobinę frustrujący, jako iż atakować możemy wyłącznie stojąc w miejscu – choć nikt tak naprawdę nie wie dlaczego. Kilka meczów później człowiek się przyzwyczaja. Staje, obija, ucieka. To trochę spowalnia tempo rozgrywki, daje nam moment na kontemplację i obserwowanie otoczenia.

Problem w tym, że tak naprawdę nie ma tam czego obserwować. Sama gra jest połączeniem elementów znanych nam głównie z różnych trybów w Brawl Stars. Co niektórzy porwali się nawet na prześmiewcze okrzyknięcie całego projektu mianem Brawl Stars 2. I są ku temu wyraźne powody. Dostaliśmy mapę na wzór tamtejszego Showdownu, gdzie zbiera się gwiazdki i rośnie w siłę. Mamy Kaiju i inne potwory, zaczerpnięte z tej samej produkcji. Każdy, kto spędził w niej trochę czasu, z pewnością będzie miał retrospekcje z wydarzenia Super City Rampage, napadu lub klasycznego zbioru klejnotów. I choć teoretycznie doświadczenie sterowania kilkoma postaciami naraz zdaje się ciekawe, finalnie nie mamy nad nimi większej kontroli i polegamy na ich automatycznych atakach oraz okazjonalnie klikniętych zaklęciach. Sporo też zależy od naszego szczęścia i poziomu postaci. Ten zaś nabijamy intensywną grą lub prawdziwymi pieniędzmi.

Jaka przyszłość czeka Squad Busters?

Projekt został nam zaprezentowany w niezwykle rozbudowanej formie, co sugeruje poważne podejście do tematu. Tak złożonej gry bowiem nie dostaliśmy od Supercella od dość dawna. Jest więc szansa, że nie podzieli ona losów czterech ostatnio testowanych dzieł, które niezwykle szybko trafiły do kosza. Tytuł już na ten moment posiada bowiem aż siedemnaście różnych trybów, które przy wyszukiwaniu meczu łączone są w pary, tworząc unikatową rozgrywkę i dając kosmiczne możliwości urozmaicania jej. Jest to kilkukrotnie więcej niż w niedawno przeprowadzanych testach alfa, w których sama rozgrywka była ogółem dużo powolniejsza i mniej emocjonująca. Niemniej by uczynić koncept rzeczywiście interesującym, twórcy powinni skupić się na szukaniu inspiracji poza ramami już istniejących aplikacji z ich własnej kuźni.

Z historii Supercella wiemy jednak, że są wstanie powrócić z otwartą betą, która kompletnie zaskoczy. Deweloperzy dość skutecznie uczą się na błędach i wyciągają wnioski z opinii społeczności, czego idealnym przykładem jest ich ostatnia premiera. Brawl Stars przechodziło przez liczne poprawki, zanim doczekaliśmy się ostatecznej formy produktu. I niezaprzeczalnie to, w co możemy aktualnie zagrać, znacząco różni się od wersji alfa. W przypadku Squad Busters jest szansa na taki sam powrót. Tym bardziej że gracze zdają się być szczerze zaintrygowani jego potencjałem.