Rocket League spotyka TrackManię

Rocket League szybko stał się przebojem. Wpływ na to miało z pewnością nietypowe podejście do rozgrywki, która polegała na grze w piłkę za pomocą... samochodów. Zręcznościowa produkcja po dziś dzień cieszy się popularnością i wytworzyła wokół siebie scenę esportową. W międzyczasie samym tytułem, jak i jego twórcami zainteresowało się samo Epic Games. W 2019 roku doszło zresztą do przejęcia Psyonix przez firmę Tima Sweeneya. To napędziło rozwój franczyzy RL-a, która w 2021 roku powiększyła się o Rocket League Sideswipe. W tym wypadku postawiono na urządzenia mobilne, upraszczając zabawę z głównej odsłony serii. I dziś wiemy już, że na tym rozwój marki się nie kończy.

Oto bowiem nadchodzi Rocket Racing. Charakterystyczna czcionka, słowo "rocket" w tytule i samochody niezmiennie kojarzące się z RL-em mówią nam wyraźnie, kto stoi za tą produkcją. Niemniej tym razem w nasze ręce trafiają zręcznościowe wyścigi dla 12 graczy. Nie zabraknie dopalaczy, podwójnych skoków czy też jazdy po ścianach. A wszystko w różnorodnej scenerii i kreskówkowej stylistyce, w jakiej utrzymano 26 dostępnych tras. Można powiedzieć, że całość przypomina dziecko RL-a oraz TrackManii. Co jest tutaj jednak szczególnie istotne, to fakt, że RR nie odpalimy jako oddzielnej gry. Jest on bowiem integralną częścią największego dziecka Epic Games, czyli Fortnite'a. I to przez Fortnite'a możemy Rocket Racing uruchomić.