Maciej Petryszyn: Poprzednio rozmawialiśmy rok temu. Wtedy wspomniałeś, że marzy ci się, by rok 2023 był bardziej obfity pod kątem wydarzeń lanowych. Patrząc dziś stricte na PLE to jednak spotkań na lanie było w tym roku mniej niż w 2022.
Paweł Kowalczyk: Jeżeli chodzi o PGE Dywizję Mistrzowską to prawda. Zmiana formatu sprawiła, iż postawiliśmy na wygenerowanie emocji w kulminacyjnym punkcie, jakim był finał. Niemniej generalnie w skali całego roku zrobiliśmy więcej eventów niż planowaliśmy. Przede wszystkim w cyklu PGE Nowy Poziom, bo tam na początku roku zakładaliśmy mniejszą liczbę. Byliśmy też w Gdańsku z PGE Superpucharem PLE, który z roku na rok rośnie. Dodajmy do tego fakt, że w Warszawie powstało nasze miejsce, w ramach którego zorganizowaliśmy więcej regularnych inicjatyw dla mniejszych społeczności tj. Tekken czy Heroes III. Nie zgodziłbym się z tym, że było tych lanów mniej. Po prostu przełożyliśmy wajchę na inicjatywy, w których było to dla nas bardziej efektywne.
Uważam nawet, że w skali roku nie tylko w Polsce, ale i w Europie Środkowo-Wschodniej, o ile nie w całej Europie, byliśmy organizatorem rozgrywek esportowych, który najliczniej organizował eventy offline'owe. I była to z naszej perspektywy jedna z najbardziej priorytetowych rzeczy w tym roku, o które dział produktowy bardzo mocno walczył.
W moim pytaniu chodziło mi stricte o PGE Dywizję Mistrzowską. Tak czy inaczej, wspomniałeś, że ten model, który zastosowaliście, czyli większy nacisk na PGE Nowy Poziom, był bardziej efektywny. Z czego to wynika?
Przede wszystkim nie mierzyliśmy się z zagrożeniem, z którym moglibyśmy mierzyć się w przypadku przesunięcia premiery gry. Nie byliśmy w stanie w pełni zaplanować inicjatyw offline'owych z takim wyprzedzeniem, jakie jest niezbędne, żeby po prostu to wyszło dobrze. Po drugie, przesunięcie PGE Superpucharu, które nastąpiło, zabrało nam trochę przestrzeni, żeby zorganizować w tym czasie inne wydarzenie. Terminy nałożyły się na siebie.
Niemniej w ubiegłym roku mówiłem o eventach generalnie w skali całej Polskiej Ligi Esportowej, a nie tylko Dywizji Mistrzowskiej. I dlatego nie było dla nas priorytetem, żeby organizować więcej eventów w ramach PGE DM, tylko zrobić ich więcej w Nowym Poziomie. W ogóle w Nowym Poziomie mieliśmy o jeden event więcej niż planowaliśmy, z czego ten ostatni w Białej Podlaskiej był zupełnie nieporównywalny do wcześniejszych. W związku z tym mogę powiedzieć, że w historii PLE nie było takiego roku, gdzie offline byłby aż tak mocny i inicjatyw byłoby tak dużo.
Lany to zdecydowanie gorący temat. CS-owa społeczność w Polsce ciągle narzeka, że jest ich zdecydowanie za mało. Czy w związku z tym, gdy w tym roku organizowaliście imprezy offline, to czuć było to zainteresowanie? Że ludzie są wyposzczeni i faktycznie chcą tych lanów?
Wydaje mi się, że odpowiedź nie może być jednoznaczna. Z jednej strony wiemy, że jest presja na lany. Szczególnie widać ją w ostatnim czasie przy okazji innych eventów, które w Polsce odbywały się tylko online. Natomiast to nie jest też tak, że przy organizacji takiego lana zainteresowanie jest olbrzymie. Mieliśmy tak w przypadku eventu w Białej Podlaskiej, gdzie myślę, że specyfika miejsca, w którym byliśmy, i też bardzo dobra promocja oraz zaangażowanie ze strony miasta i władz uczelni spowodowały, że frekwencja była ogromna. W peaku było kilkaset osób, myślę, że przez cały dzień mogło się przewinąć kilka tysięcy. Była to bardzo zróżnicowana grupa – dzieci, studenci, rodzice i osoby starsze.
Z drugiej strony mamy eventy jak finał Dywizji Mistrzowskiej. Trzeba pamiętać, że jest to impreza biletowana, która ma maksymalne capacity. Czy CS w Polsce jest gotowy na to, by przyjąć 5-10 tysięcy kibiców tylko na wydarzenie takie, jakim jest np. finał PLE? Chyba jeszcze nie do końca.
Pamiętajmy, że organizacja lanów nie jest też najłatwiejszym wyzwaniem. Po pierwsze, wcale nie jest łatwo o dobre miejsce i termin biorąc pod uwagę nasze konkurowanie choćby z branżą muzyczną, która po pandemii bardzo mocno się odbija. Znaleźć dobrą przestrzeń np. z wyprzedzeniem półrocznym jest praktycznie niemożliwe. Druga rzecz to premiera CS2. Mocno namieszały zmiany kalendarza imprez rangi międzynarodowej. Dlatego wcześniejsze planowanie jest loterią. Mam nadzieję, że ta sytuacja się ustabilizuje. W Polsce na pewno, bo w przyszłym roku będziemy jedynym organizatorem rozgrywek CS-a na takim poziomie.
Ale to był rok dużych perturbacji na rynku. Opowiedziałem o sprawach czysto organizatorskich, natomiast trzeba też powiedzieć o dużych przetasowaniach, jeżeli chodzi o organizacje i zawodników. Scena zmieniła się w tym roku w sposób przeogromny. Nie do końca była przestrzeń, żeby event zyskał na atrakcyjności dla kibica nie tylko pod kątem dodatkowych atrakcji, ale też jakości sportowej. Wierzę, że to się ustabilizuje. Jak wspomniałem, zainteresowanie CS:GO w drugim kwartale naprawdę spadało w momencie, w którym pojawiły się możliwości testowania CS2 przez profesjonalnych zawodników i społeczność. Dla nas jako dla organizatora robienie eventu w starym tytule trochę mijało się z celem.
Trzeba przyzwyczajać zawodników i organizacje do powrotu do offline'u. Z jednej strony drużyny bardzo tego chcą. Z drugiej organizacyjnie nie jest to takie proste, bo wszyscy są przyzwyczajeni do online'u. Jest bardzo dużo wyzwań, z którymi poradziliśmy sobie w tym roku całkiem nieźle. Natomiast scena nadal będzie się kształtować, pewne rzeczy będą się zmieniały. Myślę, że w przyszłym roku też nie będzie tak, że eventów, które organizujemy, będzie w przypadku Dywizji Mistrzowskiej zdecydowanie więcej. Raczej będzie to podobna skala. Planujemy też, by odbył się Superpuchar.
Wydaje mi się, że będzie coraz większe zainteresowanie i możliwość rywalizowania w ramach takich eventów, jak Nowy Poziom, VALORANT, czy też wydarzeń bardziej społecznościowych z pół-amatorami w formule watching parties. Tu widzimy duży potencjał. Tutaj łatwość zorganizowania takiego wydarzenia jest większa. Oczywiście mamy aspiracje do tego, żeby zrobić event o skali niespotykanej dotąd w historii Polskiej Ligi Esportowej przez ostatnie 3-4 lata. Natomiast jasnej twardej deklaracji, kiedy się taki event odbędzie, jeszcze nie mogę złożyć.
Jesteś w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której finał PLE 2024 to nie jest już tylko event biletowany, ale otwarta impreza np. z całymi play-offami? Czy może jeszcze na to za wcześnie?
Myśleliśmy o tym już w tym roku. Założenie było takie, że jednak to zrobimy. Natomiast w pewnym momencie z uwagi m.in. na problemy natury technicznej związane z premierą gry, zdecydowaliśmy, że jest to zbyt duże ryzyko. Przestrzeń i miejsca, w których moglibyśmy to zrobić, też nie są takie, na jakie byśmy liczyli. I nadal konkurowaliśmy kalendarzem z różnymi innymi wydarzeniami. Ale wracając do pytania, to tak, jestem w stanie to sobie wyobrazić. Myślimy o tym od dawna. Podejmowaliśmy już takie próby. Wierzę, że doświadczenie, które zdobyliśmy przy Superpucharze, czy przy tych finałach, pozwoli nam, żeby takie wydarzenie zorganizować. Natomiast trzeba też pamiętać, że musimy mieć naprawdę dobry termin i dobre miejsce.
Wspomniałeś, że w przyszłym roku będziecie jedynymi organizatorami CS-a o takiej randze w Polsce. Jak już wiemy, ESL Mistrzostw Polski więcej nie będzie. Jak to wygląda z waszej perspektywy jako konkurencji – lepiej mieć się z kim ścigać, czy cieszy was bardziej to, że będzie wam łatwiej?
Myślę, że poruszyłeś dokładnie dwa kluczowe aspekty. Uważam, że brak konkurencji może być zgubny, bo nie stymuluje do tego, by się rozwijać szybciej i lepiej. Przez 3 ostatnie lata dużo rozmawialiśmy ze społecznością graczy, kibiców, partnerów i sponsorów. Jesteśmy podmiotem, który utrzymał się na rynku, budzi zainteresowanie i będzie dalej funkcjonował. Natomiast to nie jest tak, że cieszymy się z tego powodu, że tej drugiej ligi nie będzie. Na pewno to dużo ułatwi z perspektywy logistyki. Z perspektywy współpracy z drużynami pod kątem kalendarza i tego typu rzeczy. Myślę, że będzie też bardziej przejrzyste i jasne dla rynku, kto jest de facto najlepszą ekipą w Polsce. Z perspektywy kibiców też będzie to miało swoje plusy, bo spotkania pomiędzy polskimi ekipami będą nabierały większej rangi. Będzie ich po prostu mniej niż było do tej pory. Więc ja oczywiście widzę więcej plusów.
Uważam też, że im więcej będzie inicjatyw, nawet oddolnych, dotyczących Counter-Strike'a, tym lepiej dla całego rynku, bo chodzi o stymulację. Stąd też powstał projekt Nowy Poziom. Z założenia miał on być uzupełnieniem Dywizji Mistrzowskiej i pobudzaniem graczy amatorskich do tego, by byli profesjonalistami. Po pierwsze, żeby mieli przestrzeń do rywalizacji w skali całego roku. Po drugie, żeby mieli możliwość przetarcia się na eventach offline'owych. Może nie o takiej randze i zaangażowaniu produkcyjnym, jak finały Dywizji Mistrzowskiej, ale jednak całkiem dużych.
I to ewidentnie jest coś, za co dostajemy bardzo dużo podziękowań od młodych zawodników. Dlatego stawiając na rozwój Nowego Poziomu trochę staraliśmy się zapełnić tę lukę. Pokazać całemu rynkowi, że takie inicjatywy są bardzo ważne. A od 2019 roku one w zasadzie się zatrzymały. Uważam, że online'owe cupy, organizowane co miesiąc czy co tydzień, to zupełnie nie jest to i wręcz one bardziej przeszkadzały niż pomagały w stabilnym rozwoju zawodników.
Niemniej ESL MP miało do zaoferowania to, że dawało prawo do występu na IEM-ie albo przynajmniej w ścisłych eliminacjach do ESL Pro League. W przypadku PLE trochę takich schodów do tier 1 brakuje.
Nie zamykamy tej ścieżki. Te rozmowy się toczą i niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości nasze rozgrywki rozwiniemy o ten element.
Sugerujesz, że PLE może w tej kwestii przejąć rolę ESL MP?
To nie jest moment, żeby składać jasne deklaracje. W tym temacie jeszcze nic nie zostało potwierdzone. Na początku bardzo dużo zainwestowaliśmy w sloty międzynarodowe i z naszej perspektywy biznesowej to nie przynosiło takich korzyści. Było zbyt dużo perturbacji na rynku, jeżeli chodzi o drużyny i zawodników. Sądzę, że stabilizacja na rynku krajowym jest podstawą do tego, żeby rywalizować dalej. Jednak wierzę, że to się niedługo zmieni i zmiana gry będzie w tej kwestii nowym otwarciem. Na razie mamy jedną bardzo mocną polską ekipę. Jej akurat w tym roku w PLE nie było, chociaż zawodnicy pojawili się na kilku naszych imprezach w roli gości.
Natomiast my mocno postawiliśmy w tym sezonie na oddolne budowanie. Naprawdę jestem mega zachwycony, gdy patrzę na zawodników Nowego Poziomu, którzy są przyszłością także PLE. Mamy już przecież przykłady graczy, którzy występowali w rozgrywkach Nowego Poziomu, a potem byli na testach lub grali w najlepszych krajowych ekipach tj. jcobbb, swiz, czy KukuBambo, ale mógłbym tutaj wymienić takich graczy w każdym tytule. Cieszę się, że ta ścieżka, którą obraliśmy, by mocno zbudować strukturę, wyłapywać talenty i odświeżyć scenę, już przynosi efekty.
A jak wygląda kwestia dalszej współpracy z Ministerstwem Sportu? Bo jak wiemy, dochodzi do zmiany władzy. Czy w tym wypadku są już jakieś sygnały, czy współpraca z PLE będzie kontynuowana?
Jeszcze w listopadzie mieliśmy rozmowy, gdzie zaprezentowaliśmy przedstawicielom ministerstwa założenia Nowego Poziomu w przyszłym roku. Będzie jedna bardzo duża zmiana, która moim zdaniem odbije się szerokim echem. Ale ją będziemy komunikować w pierwszym kwartale przyszłego roku. Wracając jednak do ministerstwa, tak jak mówiłem – rozmawiamy. Musimy chwilę poczekać. Zobaczyć, jak bardzo nowe władze ministerialne będą chciały postawić na esport jako jeden z filarów rozwoju Ministerstwa Sportu i Turystyki. Potrzebujemy trochę czasu. Natomiast nasz głos jest słuchany. Założenia co do tego, by esport w jakiś sposób korelował ze sportem tradycyjnym, są bardzo istotne. Szczególnie w perspektywie naszych działań z AWF-em Biała Podlaska. My z kolei zapoznaliśmy się z potrzebami ministerstwa, co do wychowywania młodych ludzi i co do potrzeb, które mają w kwestii sportowo-esportowej. Myślę więc, że przed nami ciekawe czasy.
Wspomniałeś o AWF-ie. Jest też Polski Związek Żeglarski. Waszą współpracę z podmiotami spoza świata esportu wydają się "mało oczywiste". Skąd więc taki pomysł?
PZŻ to jeden z najbardziej innowacyjnych związków sportowych w kraju, a do tego myśli mocno cyfrowo. Mają też tytuł, który jest idealnym odzwierciedleniem tego, co się dzieje w sporcie tradycyjnym. Żeglarstwo to jednak sport sezonowy, w związku z czym w Polsce przez w zasadzie sześć miesięcy w roku nie można go uprawiać. Dlatego związek postawił na nową formę komunikacji i wychowywanie młodych ludzi w duchu esportu. Symulator i działania, które robimy zimą są idealnym uzupełnieniem. Więc wbrew pozorom tutaj esport i świat cyfrowy w sposób prosty i oczywisty pomagają sportowi tradycyjnemu.
W przypadku AWF-u z jest to partner, który chce długofalowo działać wokół esportu. Nigdy do tej pory nie współpracowaliśmy z żadną uczelnią w Polsce, ponieważ inicjatywy, które były nam proponowane, nie były dla nas wiarygodne. Raczej były pewnego rodzaju podążaniem za trendem bez żadnego celu i planu, jak to dokładnie ma wyglądać. Tutaj nasza współpraca rozwija się krok po kroku. My też jako PLE mamy pomysł na to, jak zagospodarować absolwentów tej uczelni. Będziemy też mocno uczestniczyć w procesie kształtowania programu. Tak, by ci absolwenci, którzy ukończą ten kierunek, byli gotowi do pracy czy to w Polskiej Lidze Esportowej, czy też w innym podmiocie esportowo-gamingowym w Polsce. Widzimy więc tutaj dużo korzyści.
My potrzebujemy wykwalifikowanych pracowników i rynek potrzebuje osób z kompetencjami. A AWF potrzebuje wychować ludzi, którzy znajdą po tych studiach pracę. Planujemy w przyszłym roku rozwijać naszą współpracę jeszcze mocniej o to, w czym AWF się specjalizuje. Czyli w kompetencjach czysto sportowych opartych o współpracę z psychologami, trenerami czy w ogóle w kwestii kształtowania prawidłowej postawy sportowej. Uważam, że tego w esporcie brakuje.
Myśleliście o tym, by poza Nowym Poziomem zaangażować się w rozgrywki akademickie albo międzyszkolne?
Jest to jeden z tematów, które są dla nas ciekawe. Ale do tej pory nie był tym najbardziej priorytetowym. Nie boję się powiedzieć, że my jako Polska Liga Esportowa, biorąc pod uwagę kadrę i pomysły, jakie mamy, jesteśmy w stanie zagospodarować bardzo duży obszar działań. Natomiast na koniec dnia trzeba zdecydować, na co postawić w pierwszej kolejności. Liczba osób, które zatrudniamy i liczba środków, którymi dysponujemy, pozwala na realizację tylko części z tych projektów. Uważam, że potencjał ligi akademickiej w Polsce jest bardzo duży. Chcielibyśmy na tym polu działać w jakiś sposób. Mamy rozpoczęte pewne rozmowy i tworzy się coraz więcej korzystnych warunków ku temu, by rzeczywiście coś takiego zrobić.
Czy w przyszłym sezonie zmieni się wasze podejście do współpracy z organizacjami? Bo w tej kampanii były takie organizacje, jak np. PACT, który cały czas grał różnymi miksami. LODIS w ten sposób rozegrało dwa splity, teraz był GGP Clan. Takie przystępowanie do rywalizacji w teorii nie sprzyja jej poziomowi.
Przede wszystkim wychodzimy z założenia, że chcemy jak najwięcej partnerstw długoterminowych. Takie było nasze założenie, że wiążąc się z nami trzeba postawić na to, by wiedzieć, co się wydarzy np. za rok. Natomiast nie ukrywajmy, że to nie jest kwestia tylko Polskiej Ligi Esportowej i polskiego esportu, ale w ogóle esportu globalnie. Ten przechodzi pewnego rodzaju weryfikację biznesową, która z kolei powoduje, że są na tym rynku przetasowania. My jako organizator staramy się do tego po prostu dopasować i być na tyle elastycznym, by zrozumieć też sytuację organizacji, które przechodzą pewne perturbacje, mają problemy ze składem czy nie do końca wiedziały w kogo zainwestować przy zmianie gry. Uważam, że pod tym względem to był najtrudniejszy rok w historii PLE.
Gdybyś miał podsumować kończący się rok, to jest jakaś rzecz, której ty jako osoba z PLE żałujesz, że nie miała miejsca albo mogła wyglądać inaczej?
Jest tych rzeczy kilka. Po każdym evencie, sezonie czy projekcie robimy sobie ewaluację. Rozmawiamy o plusach i minusach realizacji, ale nigdy nie jesteśmy całkowicie zadowoleni. Ciągle chcemy się rozwijać jako zespół i firma. Ludzie, którzy tu pracują są bardzo ambitni. Dążą do tego, żeby nawet w niesprzyjających okolicznościach dookoła robić fajne rzeczy dla kibiców. Takie projekty jak ALL-STAR, które nie dość, że doczekały się kontynuacji i rozwoju pod kątem zasięgu czy zainteresowania, to także zostały docenione przez duże organizacje. W ubiegłym miesiącu zdobyliśmy nagrodę Effie za ALL-STAR. Zostało to docenione pod kątem marketingowym przez osoby, które w Polsce są naprawdę dużym autorytetem. Wydaje mi się, że swoimi projektami i pomysłami zaczynamy docierać do osób, partnerów i branż nieendemicznych, i to jest bardzo ważne z perspektywy całego rynku.
Przede wszystkim w tym roku wszystko, co sobie założyliśmy, jeżeli chodzi o kluczowe aspekty, to w zasadzie się odbyło. Zarówno, jeżeli chodzi o VALORANT, CS2, jak i Nowy Poziom czy ALL-STAR. Kluczowe inicjatywy odbyły się, mimo że okoliczności dookoła nie zawsze były sprzyjające. Wydaje mi się, że to był pierwszy, miarodajny rok dla PLE, bo pozbawiony globalnych perturbacji. W pierwszym roku mierzyliśmy się z pandemią. W kolejnych z inflacją i wojną w Ukrainie. Nic nie pomagało w tym, żeby można było podejmować decyzje w sposób zaplanowany i naprawdę odpowiedzialny.
W tym roku mieliśmy też trochę zmian w zespole. W przypadku zespołu CS-a pojawiła się nowa osoba, Patryk, który miał za zadanie odświeżyć format. Wraz z przyjściem nowej gry przygotować organizacje, zawodników i też nas jako PLE do płynnego przejścia w ramach tej zmiany. Pojawiły się nowe osoby w zespole sprzedażowym. Mają one mocno działać na rynku sponsoringowym, by pozyskać partnerów dla organizacji, zawodników i dla nas. Mieliśmy też kilka innych zmian. W ubiegłym miesiącu dołączył do nas Bartek Pawlik, który jest osobą znaną na rynku od lat. Będzie miał on wprowadzić profesjonalizację pod kątem produkcyjnym i technicznym, ale także nowego biznesu.
A co poszło nie tak? Myślę, że zawsze mogło być lepiej. Zawsze mogliśmy zrobić większy event o większej skali czy większym zainteresowaniu. Natomiast nie da się zrobić wszystkiego. Na efekty przyjdzie czas. Myślę, że przyszły rok kształtuje się bardzo dobrze.
Zapytałem, czego żałujesz. Powinienem więc zapytać, z czego się najbardziej cieszysz. Ale wydaje mi się, że naszej rozmowy wynika, że to Nowy Poziom jest czymś takim.
Cieszę się z tego, że PGE Dywizja Mistrzowska nadal rozwija się w sposób organiczny. Uważam, że finał i zmiana na CS2, która była bardzo dużą niewiadomą, odbyły się w sposób płynny. Naprawdę nie przypominam sobie, żebyśmy mieli jakieś związane z tym duże perturbacje. Myślę, że gdyby ta zmiana przydarzyła się na początku kwartału drugiego, a najlepiej jeszcze w pierwszym, to mielibyśmy zdecydowanie inną skalę działań niż mamy teraz.
Nowy Poziom faktycznie oddał. Szczególnie finał w Białej Podlaskiej pokazał, że jest bardzo duży sens organizowania takich inicjatyw. Skala działań w Polsce w zasadzie każdym obszarze naszego kraju może być bardzo duża, jeżeli tylko przyłoży się do tego wagę. Myślę, że bardzo dobrze pod kątem zainteresowania i uczestników rozwija się VALORANT. Aczkolwiek przyszły rok będzie bardzo ciekawy, bo mamy ciekawe plany.
Zmian w VALORANCIE czy w ogóle?
W VALORANCIE, ale też w ramach formatów, które my organizujemy, bo mamy kilka pomysłów na produkty, które będą ciekawe dla społeczności.