Wywiad przeprowadzony 8 stycznia


Michał "Michaleczny" Rosiak: Za tobą trudny rok w Team BDS Academy. Jak na niego patrzysz?

Robert "Erdote" Nowak: Czasami w esporcie jest tak, że wiele rzeczy nie idzie po twojej myśli i w jednym momencie z wymarzonego miejsca możesz znaleźć się w takim koszmarze, z którego chciałbyś się jak najszybciej wybudzić. Przez ostatnie 4-5 lat mojej przygody z esportem w każdym roku udawało mi się odnosić mniejsze lub większe sukcesy. A jeżeli w danym roku ich akurat nie było, to i tak byłem w stanie znaleźć bardzo dużo innych pozytywów i coś, z czego można było być zadowolonym. W tym roku, głównie o letnim splicie, nie można raczej nic takiego powiedzieć, więc po prostu wymazałem go już trochę z pamięci i powiedzmy, że po długim resecie w off-sezonie raczej już do tego nie wracam. Żyje z myślą, że ten etap w mojej przygodzie się po prostu nie wydarzył.

A co poszło w takim razie nie po waszej myśli? Skład na papierze wyglądał bardzo solidnie.

Możliwe, że ludzie, patrząc na nasz skład na papierze, mieli dobre mniemanie, jednak osobiście, znając każdego z graczy (oprócz Maxiego, z którym wcześniej nie grałem), od początku wiedziałem, że ten skład nie ma szans być topką. Głównie dlatego, że nie pasowaliśmy do siebie charakterami i podejściem do gry.

Właśnie odnośnie do tego sposobu chciałbym zadać jedno pytanie. Jactroll w wywiadzie ze mną wspominał, że jak patrzył na wasz skład, to się dziwił, że było takie dobranie zawodników. Brakowało wam twardego lidera, czy właśnie była zbytnia rozbieżność i za dużo osób chciało przejąć tę funkcję?

Bardziej to drugie. Wydaje mi się, że po prostu było za dużo doświadczonych graczy w jednej drużynie, za dużo różnych głosów i każdy miał zupełnie inną wizję gry od siebie. Praca w takim środowisku jest niemożliwa ze względu na to, że brakuje miejsca na rozwój drużynowy oraz indywidualny.

Właśnie, a jak czułeś się indywidualnie? Zaliczyłeś regres?

Nie sądzę. Podczas wiosennego splitu czułem, że swoimi umiejętnościami i formą nie odstawałem w ogóle od tego, co prezentowałem przez cały 2022 rok. Natomiast letni split był trudny głównie z powodu mety, w której nasza drużyna nie miała szans się odnaleźć, głównie z powodu braku odpowiednich graczy.

Jak wspominasz grę w LEC? Jakie to uczucie grać na scenie w lidze, do której dąży każdy z profesjonalnych zawodników?

Jednym słowem: cudowne. Tak jak wspomniałeś, każdy do tego dąży i myślę, że każdy gracz stawia lub powinien sobie postawić za cel dostanie się do LEC. Rywalizacja na scenie przeciwko tym wszystkim topowym graczom z Europy dodaje ci takie niesamowitej pewności siebie i poczucia własnej wartości, że jesteś częścią tak naprawdę elity. A najważniejsze, że spełniasz swoje największe marzenie, na które pracowałeś przez te kilka lat.

Myślisz, że gdybyś dostał dłuższą szansę gry w LEC, to odnalazłbyś się lepiej i mógłbyś na stałe rywalizować na tym poziomie?

Myślę, że tak. Jestem bardzo pewny swoich umiejętności i też uważam, że ta drużyna nie była zrobiona w najlepszy sposób. To też był trochę zlepek osób z zupełnie innym spojrzeniem na grę. Taka nieudana mieszanka graczy z większym doświadczeniem z osobami z mniejszym doświadczeniem. Po prostu nie było się zbytnio czego złapać.

Cieszysz się, że końcowo wyszło tak, że nie dokończyłeś tego splitu w LEC, ale za to mogłeś sięgnąć po finał EMEA Masters?

Tak szczerze, to ten powrót do akademii, to było trochę wybawienie. Odczułem, że to była druga promocja. A wróciłem nie czysto z powodów sportowych, a dlatego, że wspierający akademii, Dreamer Ace, miał problemy prywatne i byłem jedyną opcją, która może tam przyjść i zagrać, ponieważ LIMIT był wtedy na ławce, a była taka zasada, że nie można mieć iluś weteranów, czyli graczy, którzy występowali w LEC przez ostatnie chyba dwa z trzech splitów. Tak więc LIMIT nie spełniał tej reguły, a ja już tak. Też nie oszukujmy się, po krótkim przemyśleniu tego, jak nasza drużyna wtedy wyglądała i jak prezentuje się forma akademii, czułem się z tym bardzo szczęśliwy.

Przejdźmy do aktualności. Zero Tenacity z tego, co widziałem, ogłosiło skład jako pierwsze w EMEA Regionalnych Ligach. Co cię przekonało, żeby zdecydować się na powrót do Ultraligi?

Solidny projekt z pomysłem na to, jak to poukładać od A do Z, warunki i porządne zaplecze organizacyjne.

Celem na Ultraligę jest perfect split?

Szczerze to niezbyt, jeżeli to by się udało, to byłoby oczywiście cudownie, ale dla mnie ważniejsze jest po prostu przełamanie tej klątwy, która gdzieś krąży nad Ultraligą, że jeszcze nigdy ta sama drużyna nie była w stanie wygrać wiosennego i letniego splitu w jednym sezonie.

O, rzeczywiście. A w co celujecie w takim razie na EMEA Masters?

Oczywiście jak najwyżej, ale celem minimum, jaki by mnie satysfakcjonował, jest top 4 w letnim splicie i ma to spore znaczenie, ponieważ jeżeli zrobisz top 4 wiosną, a na przykład latem nie wyjdziesz z grupy, to mało kto spojrzy na ciebie jak na poważnego kandydata do LEC czy do topowych drużyn z LFL i nie ma to znaczenia, jaka była twoja lokata podczas wiosennego splitu. Natomiast na odwrót ma to już ogromne znaczenie i wszyscy, którzy zarządzają organizacjami z LEC i innymi topowymi drużynami z ERL, będą widzieli dokładnie, że wasza drużyna odniosła sukces i zwiększa to zainteresowanie i regionem, i poszczególnymi graczami. Myślę, że mój poprzedni rok byłby tutaj świetnym przykładem, bo wiosną skończyliśmy w top 4 LFL i nasza gra była całkiem dobra, patrząc na całokształt tej drużyny. Natomiast lato było totalną porażką i wszyscy zniknęliśmy z radarów większych drużyn. Większość nie zagłębia się nawet w szczegóły, jak poszczególni gracze prezentowali się indywidualnie, tylko przypinają taką łatkę za całokształt drużyny.

Nie obawiasz się, że przez poziom innych ekip w Ultralidze wy też stracicie, bo nie będziecie mieć równego przeciwnika?

Troszkę w sumie tak, bo jeżeli grasz w takich wyrównanych, mocnych ligach jak LFL, to sam poziom tej ligi pcha cię do przodu każdego dnia. By wygrywać, w każdym meczu musisz być w swojej najdoskonalszej formie. Tutaj oczywiście nie będzie to tak wyglądało, musimy mieć sami w sobie bardzo dużo dyscypliny i wiedzieć, jak zarządzać swoim czasem, kiedy dodać, a kiedy spuścić z gazu. Musimy być w jak najlepszej dyspozycji na EMEA Masters, bo w to celujemy. Jeżeli będziemy przez 4 miesiące cały czas łupać scrimy, bo stwierdzimy, że nie uczymy się z oficjalnych gier, to możemy się szybciej w ten sposób wypalić.

Scrimujecie już na zespoły z topowych regionów?

Tak.

Co ma większą wartość? Scrimy na topowe formacje czy mecze oficjalne w lidze?

Osobiście uważam, że mecze oficjalne w lidze. Przez te 3 lata w LFL-u i przez momenty gry w LEC czułem, że mogłem się czegoś nauczyć z 90% oficjalnych gier, a tak naprawdę dużo gier, draftów i innych rzeczy na scrimach to trochę fake. Oczywiście scrimy są ważne, ale to mecze oficjalne odzwierciedlają, co prezentujesz jako drużyna i czego brakuje ci w najważniejszych momentach, gdy ktoś musi zrobić różnicę. Kiedy jest kluczowy moment w grze, widać, jak gracze się zachowują.

Tak szczerze. Ilu zleakowanych nicków z Ultraligi w ogóle nie kojarzysz?

Myślę, że tak z 70% będąc szczerym, ale nie uważam tego za coś super złego. Wydaje mi się, że to jest naturalne w momencie, gdy region stoi na takim poziomie i jest teraz osiem drużyn, a i tak trudno jest załatać ligę odpowiednimi, dobrymi organizacjami. Wiadomo, że trzeba zapełnić tę ligę graczami, którzy są gdzieś na początku swoich etapów, jeśli chodzi o przygodę lub karierę w esporcie. W przyszłości ktoś z tych graczy się przebije do góry i może za jakiś czas będą to jakieś gwiazdy tej ligi, ale inaczej się tego nie da przeskoczyć.

A nie myślisz, że po prostu lepsi gracze wyemigrują, jak to często bywa?

Na pewno to się stanie. Myślę, że na razie w Ultralidze jest może jedna drużyna, która jest w stanie ściągnąć lepszych graczy i ich zatrzymać. Mowa tutaj o Z10, chociaż może również Anonymo jest w stanie to robić. A poza tym za granicą poziom jest lepszy i warunki są lepsze. Za to Ultraliga pewnie dalej będzie kuźnią talentów. Niestety, polskie formacje nawet na tym nie zarobią. Wyprodukują tych graczy, a ci pójdą dalej i tak to będzie się toczyć w kółko, dopóki nic się nie zmieni.

Czy uważasz, że wprowadzenie odsetka z transferów w kontraktach, tak jak to funkcjonuje w piłce nożnej, byłoby dobrym pomysłem?

Myślę, że w piłce jest to na tyle wszystko rozwinięte, jest ogólnie cały skauting, całe zaplecze drużyn, od samego początku kariery. Gdzie gracze są po prostu młodzi, od najmłodszych lat grają. W piłce jak najbardziej to jest najlepsze rozwiązanie, ale w esporcie bym na tym nie bazował i myślę, że jeżeli kiedyś esport by się rozwinął do takich granic, to oczywiście jest to przyszłościowe, ale na pewno nie na ten moment i nie na najbliższe lata.

Jak ci się współpracuje z HARPOONEM? Wcześniej grałeś z tylko ze starą gwardią, a to zawodnik z młodszego pokolenia.

To prawda, że grałem głównie z takimi bardziej doświadczonymi strzelcami. Jestem też takim typem osoby, która lubi się przyglądać dużej liczbie graczy jeszcze w trakcie sezonu i ją analizować. W związku z tym na długo przed startem sezonu HARPOON już był na takiej mojej krótkiej liście osób, z którymi chciałbym współpracować. Obejrzałem około 30 jego gier oficjalnych i to, co w nich widziałem, potwierdza się teraz, jak z nim gram. Jest mega uzdolniony mechanicznie i bardzo dobrze rozgrywa walki drużynowe, a do tego wydaje mi się bardzo dojrzały jak na swój wiek i czuć od niego po prostu taką chęć stawania się lepszym. Tak więc to są wszystkie cechy, które zawsze najbardziej ceniłem w graczach na pozycji ADC. Oczywiście Harpoon ma jeszcze wiele rzeczy, które może poprawić, ale to są takie rzeczy, w których uważam, że jestem w stanie mu bardzo pomóc.

Zahaczając jeszcze o starą gwardię – z którym strzelcem na przestrzeni całej kariery grało ci się najlepiej?

Bezdyskusyjnie z Crowniem. Miałem z nim naturalną synergię, a do tego obaj mieliśmy bardzo podobny styl. Obaj pchaliśmy się do bycia lepszym. Wszystko mi się z nim układało. Crownie ma niesamowitą fazę liniowania i odciąża cię bardzo, a to też moja dobra cecha. Kiedy dyskutowaliśmy o tym, jak widzimy pewne rzeczy, to zazwyczaj widzieliśmy je w bardzo podobny sposób. Nie mieliśmy żadnych konfliktów i nadawaliśmy na takich samych falach.

Bootcamp w Korei z Z10 był efektywny? Słyszałem, że w BDS było z tym trudno.

Tak jak wspomniałeś, to były dwa totalnie różne bootcampy. W Zero Tenacity mieliśmy bootcamp bardziej zapoznawczy, integracyjny z drużyną, a w BDS już wszyscy bardzo dobrze się znaliśmy i była to głównie rywalizacja z graczami z głównego składu, granie scrimów między sobą o to, kto potencjalnie zagra w LEC latem. W Z10 był totalny chillek, a w BDS dużo presji i jeszcze więcej pracy każdego dnia. Jeżeli chodzi o efektywność z takiego bootcampu, to na pewno poprawia cię on indywidualnie, ale nie trwa to wiecznie. Tak więc jest to takie wzmocnienie indywidualne, ale tylko na jakiś czas. Największe znaczenie odgrywa niższy ping w Korei, gdzie jesteś w stanie robić dużo więcej mechanicznie lepszych zagrań, których nie jesteś w stanie zrobić na wyższym pingu, a pingu niestety nie przeniesiesz z Korei do Europy. Tak więc tak, jakbym miał podsumować, to jest to super doświadczenie, ale to nie jest tak, że pojedziesz do Korei, będziesz tam grał soloQ przez miesiąc i będziesz na kompletnie innym poziomie na stałe od tego momentu, ale i tak jest to bardzo dobre doświadczenie.

Wierzysz powrót do LEC? Jak się czujesz na tle innych wspierających w ERL?

Tak, wierzę. Czuję się bardzo pewny swoich umiejętności i doświadczenia, które już nabyłem i posiadam. Myślę, że jest troszkę trudniej dostać się do LEC z Ultraligi niż z LFL-a. Natomiast są takie trzy najważniejsze czynniki, na które osoby wyżej, zarządzające drużynami, zwracają uwagę. Jest to wysoka ranga na soloQ, dobry wynik podczas letniego EMEA Masters oraz feedback o tobie od trenerów i graczy. Tak więc postaram się zadbać jak najlepiej o te wszystkie rzeczy i zobaczymy, jak reszta się potoczy. Osobiście czuję się nadal topką EMEA Regionalnych Lig i wyniki drużynowe w poprzednim roku nie wpłynęły zbytnio na moją samoocenę.

Jakie są najmocniejsze strony Erdote?

W grze indywidualnie postawiłbym na laning phase i taką wszechstronność. Jestem w stanie odnaleźć się bardzo dobrze w każdej mecie i nieważne, czy w mecie są melee wspierający, czy walczący wręcz.

Na koniec, czego sobie życzysz w nowym roku?

Przede wszystkim zdrówka i spełnienia tych celów, które sobie postawiłem. A do tego troszkę farta, bo zawsze się przyda (śmiech).