Na Zachodzie szczycie LEC bez zmian

Powroty zza grobu nie tyczą się zaś rankingu KDA, w którym nadal prowadzą mistrzowie zimowej odsłony LEC. Reprezentanci G2 Esports nieco obniżyli natomiast loty względem minionego tygodnia. Wydaje się to jednak usprawiedliwione – im dalej w las, tym bardziej wymagający rywale. Na pierwszym miejscu już trzeci tydzień z rzędu błyszczy Steven "Hans sama" Liv. Strzelec Samurajów w play-offach wykazywał się jeszcze bardziej, niż podczas fazy zasadniczej. Tuż za nim uplasowała się trójka jego kompanów, którzy jedynie zamienili się miejscami w porównaniu do ubiegłej kolejki. Ponownie perfekcyjną listę zaburzył brak Mihaela "Mikyxa" Mehle. Rozstał się z nią także nasz finalista – Bartłomiej "Fresskowy" Przewoźnik. Jego miejsce zajął leśnik Teamu BDS – Théo "Sheo" Borile, który z rozgrywkami pożegnał się właśnie za sprawą ekipy polskiego środkowego – MAD Lions KOI.

KDA
1. Hans sama (G2) 11,27
2. BrokenBlade (G2) 8,31
3. Yike (G2) 7,4
4. Caps (G2) 6,32
5. Sheo (MDK) 4,86

Heretycy wracają do dyskusji

Zawodnicy G2 przestali zawracać sobie głowę farmieniem minionów. Wyszło im to na dobre, gdyż – w przeciwieństwie do wymienionych poniżej panów – sięgnęli oni po trofeum, farmiąc swoich przeciwników. Oprócz Yoona "Ice'a" Sang-hoona, który znalazł się na szczycie zestawienia pogromców stworów, pozostała czwórka skończyła swoje występy na stosunkowo niskich lokatach. Miejsca 2-5 zajmują bowiem gracze Teamu Heretics oraz Teamu Vitality. Nie ma tu też wielkich zmian – Vincent "Vetheo" Berrié, Matyáš "Carzzy" Orság i Luka "Perkz" Perković święcili triumfy w najlepszej piątce już tydzień temu. Wraz ze spadkiem Rasmusa "Capsa" Winthera do rankingu wkradł się zaś współtowarzysz Chorwata, Victor "Flakked" Lirola Tortosa. Hiszpan nie miał co prawda możliwości poprawić swojego wyniku i sprytnie skorzystał z pogorszenia się formy midlanera G2.

Średnia zabitych stworów na minutę
1. Ice (BDS) 9,75
2. Vetheo (VIT) 9,59
3. Perkz (TH) 9,29
4. Carzzy (VIT) 9,07
5. Flakked (TH) 9,06

LEC nie ucieknie przed ręką cesarza

Normanowi "Kaiserowi" Kaiserowi należy się nagroda nie tylko za pierwsze miejsce w kategorii udziału w zabójstwach drużyny. Niemiecki wspierający zasłużył również na statuetkę za niezwykłą stabilność. Oprócz przerwy w pierwszym tygodniu play-offów support Teamu Heretics bezsprzecznie królował w tym aspekcie i aż pięciokrotnie zdeklasował wszystkich rywali. Cóż, zarząd organizacji chyba nie przyjrzał się naszym rankingom, kiedy podejmował decyzję o rzekomej zmianie w szeregach ekipy... Drugie i trzecie miejsce również pozostały nietknięte – srebrnym medalem raz jeszcze może cieszyć się Lee "Peach" Min-gyu, podczas gdy brązowe wyróżnienie otrzymuje partner z alejki Kaisera, Flakked. Poważniejsze przetasowania nastąpiły jedynie na lokatach 4-5. Era dominacji strzelców dobiegła końca i zamiast Oha "Noaha" Hyeon-taeka oraz Davida "Supy" Martíneza Garcíi chwalić będziemy supporta z leśnikiem pod postacią Lee "IgNara" Dong-geuna i Javiera "Elyoyi" Pradesa Batalli.

Udział w zabójstwach drużyny
1. Kaiser (TH) 91,7%
2. Peach (GX) 88,2%
3. Flakked (TH) 85,4%
4. IgNar (GX) 82,4%
5. Elyoya (MDK) 80,1%

Perkz okazał się nie do pokonania

Zapowiadana przez nas poprzeczka wysoko zawieszona przez Perkovicia faktycznie okazała się nie do przeskoczenia. Wygląda na to, że nikt nie jest w stanie wnieść do swojej drużyny tyle, ile wnosił chorwacki środkowy (przynajmniej na papierze). Nie spodziewaliśmy się jednak, że Yasin "Nisqy" Dinçer, którego wyniki były znacznie słabsze, również pozostanie na swoim miejscu. A tak właśnie się stało. Nieco większych zmian uświadczyliśmy od trzeciej lokaty w dół. Na podium zdołał wspiąć się Patrik "Patrik" Jírů, a z dyskusji całkowicie wypadli Noah i Caps. I o ile Ice wdrapał się do rankingu o własnych siłach, to Carzzy dołączył do grona sprytnych przegranych, którzy skapitalizowali na gorszej formie swoich rywali. Taki to pożyje, nawet nie musiał grać, a awansował...

Wkład w obrażenia drużyny
1. Perkz (TH) 37%
2. Nisqy (SK) 30,4%
3. Patrik (GX) 29,7%
4. Carzzy (VIT) 29,3%
5. Ice (BDS) 28,9%

Midlanerzy G2 zamienili się miejscami

Królestwo wypluwania z siebie potężnych obrażeń nie należy już do Noaha. Regres ze strony strzelca Fnatic nie był jednak ogromny, bowiem sturlał się on o zaledwie jedno oczko. W konsekwencji na szczyt wskoczył kolejny zawodnik, któremu w minionej kolejce nie było dane rozegrać ani jednego meczu. Powitajcie nowego króla – Nisqy'ego. Oprócz koreańskiego marksmana Fnatic podesłało nam jeszcze jednego reprezentanta, któremu również należą się brawa za stabilność. Marek "Humanoid" Brázda, bo to o nim mowa, znalazł się w tym zestawieniu aż pięciokrotnie. Na brutalności nie dało się jednak zbudować zwycięstwa, co pokazali wszyscy laureaci tej kategorii. Miejsca 4-5 zajęli bowiem Supa oraz Perkz. I choć temu pierwszemu do mistrzostwa LEC brakło zaledwie dwóch punktów, to fakty mówią same za siebie.

Średnia zadawanych obrażeń na minutę
1. Nisqy (SK) 745
2. Noah (FNC) 739,3
3. Humanoid (FNC) 714,8
4. Supa (MDK) 677,5
5. Perkz (TH) 670,6

Najlepsi wizjonerzy pozostali najlepszymi wizjonerami

Kto by się spodziewał, że najlepszą piątkę w kategorii punktów wizji na minutę ponownie zajmą sami wspierający? Na pewno nie my. Żarty żartami, ale stabilność względem ostatniej topki rzeczywiście okazała się zaskakująca. Ze względu na stosunkowo małe różnice zazwyczaj doświadczaliśmy nieco większych przetasowań. Tym razem jednak top 2 nie uległo żadnej zmianie. Na swoich miejscach pozostali więc Yoon "Jun" Se-jun i Mikyx. Z pozycji trzeciej na czwartą stoczył się Kaiser, zaś z czwartej na piątą spadł Mads "Doss" Schwartz, zatem nowe nazwisko pojawiło się zaledwie jedno. Na listę powrócił Labros "Labrov" Papoutsakis, który niegdyś święcił w tej kwestii niemałe triumfy. I był to powrót z przytupem, bowiem support BDS od razu wparował na podium i objął trzecią lokatę, wypychając Álvaro "Alvaro" Fernándeza del Amo.

Średnia punktów wizji na minutę
1. Jun (FNC) 3,9
2. Mikyx (G2) 3,76
3. Labrov (BDS) 3,71
4. Kaiser (TH) 3,65
5. Doss (SK) 3,56

Nieważne, jak zaczynasz, ważne, jak kończysz (i na którym miejscu w tabeli LEC)

Przewaga we wczesnych etapach rozgrywki niekoniecznie musi przekładać się na wygrane spotkania. Boleśnie przekonali się o tym reprezentanci Czarno-Pomarańczowych, którzy w rankingu dominatorów okazali się najliczniejszą grupą. I faktycznie, Humanoid, Noah oraz Iván "Razork" Martín Díaz mają na swoim koncie całkiem imponujące prowadzenie do 15. minuty. Sądzimy jednak, że byliby znacznie bardziej zadowoleni z nieco niższych liczb w tym kontekście, a wyższego miejsca w tabeli LEC. To samo tyczy się Joela "Irrelevanta" Miro Scharolla, który z kolei właśnie na toplanerze Fnatic wypracował sobie sporą część tej przewagi. Wyjątkiem od reguły jest zaś złoty medalista – Sergen "BrokenBlade" Çelik. Wyżej już zajść się nie dało, przynajmniej na szczeblu regionalnym.

Średnia przewaga w złocie w 15. minucie
1. BrokenBlade (G2) 722
2. Irrelevant (SK) 622
3. Humanoid (FNC) 440
4. Noah (FNC) 388
5. Razork (FNC) 384

Zadziało się na bezludnej wyspie

Walki golemów to już relikt przeszłości. Dzisiejsi toplanerzy walczą na śmierć i życie do ostatniej kropli krwi, co pokazali BrokenBlade, Irrelevant oraz Alexo "Myrwn" Pastor Villarejo, meldując się w najlepszej piątce w kategorii solowych eliminacji. Nie dziwi, że to właśnie reprezentant Samurajów zajął zaszczytne pierwsze miejsce. Nie możemy jednak zapominać o środkowych, którzy również wdarli się do tego rankingu. I tutaj zero zaskoczenia, bowiem dwójka przedstawicieli tej roli to Caps i Humanoid, którzy przewijali się przez nie niemal od samego początku. Niestety – Supa nie zdołał stanąć na wysokości zadania i utrzymać się w zestawieniu jako jedyny strzelec. Wypadł z niego również Vetheo, ale jego winić trudno. Midlaner Pszczół nie miał bowiem możliwości zabić nikogo w ostatniej kolejce LEC.

Solowe eliminacje
1. BrokenBlade (G2) 9
2. Caps (G2) 8
3. Myrwn (MDK) 7
4. Irrelevant (SK) 4
Humanoid (FNC) 4

Artykuł przygotowany na bazie danych z serwisów Leaguepedia oraz GamesOfLegends. Zbiór statystyk z poprzedniego tygodnia możecie znaleźć pod tym adresem.

LEC Winter 2024 już za nami. Pora udać się na zasłużoną przerwę aż do marca, kiedy to wystartuje wiosenna odsłona rozgrywek. Więcej informacji na temat minionego splitu LEC znajdziecie w naszej relacji tekstowej, do której przejdziecie po kliknięciu poniższego baneru:

LEC 2024