Wywiad przeprowadzony 12 lipca


Michał Rosiak: Jak wyglądał twój proces przejścia do Ramboot Club? Był to dla ciebie trudny przedsezon?

Marcin "iBo" Lebuda: Można powiedzieć, że był całkiem trudny, ponieważ Ramboot to była jedna z moich lepszych ofert. Oczywiście wybrałem najlepszą możliwą ofertę pod względem składu, pieniędzy i predyspozycji na dalszy rozwój. Tak więc nie miałem jakichś lepszych ofert, na przykład z LFL-a. Miałem chyba jedną ofertę stamtąd, ale to była totalnie najgorsza drużyna na papierze. Miałem też dwie oferty z LFL-a z drugiej dywizji i to tyle. Nie było z czego wybierać, więc dołączenie do Ramboot było dla mnie najlepszą decyzją.

Początek wiosennego splitu był dla was fenomenalny, ale na koniec przyszły cztery porażki z rzędu i zabrakło wam jednej gry do play-offów. Co poszło nie tak w takim razie?

Wydaje mi się, że forma się posypała głównie przez to, że zmieniliśmy styl, ponieważ na początku szło nam bardzo dobrze. Mieliśmy innego zawodnika na ADC i szło świetnie, a później sięgnęliśmy po lepszego gracza, czyli Jesklę. Każdy myślał, że będzie lepszy i dalej mi się wydaje, że jest lepszy, ale jako drużyna na tym straciliśmy, gdyż mieliśmy zupełnie inny styl. Nie byliśmy przygotowani do tego stylu i nawet jak się zmieni zawodnika na lepszego, to i tak wyniki mogą być gorsze.

Czyli myślisz, że zmiana Rayito na Jesklę była zbyt pochopna?

Myślę, że nie, bo z Rayito mieliśmy praktycznie jeden styl, który opierał się na tym, żeby grać pod górną aleję, podczas gdy Rayito był na jakiejś postaci typu Seraphine. Prędzej czy później przeciwnicy jakoś by nas rozczytali i przygotowaliby się do tego, że gramy jednym stylem i w końcu gorzej by to poszło, więc zaryzykowaliśmy, zmieniając zawodnika, ale każdy już i tak wiedział, że musieliśmy dokonać tej zmiany. Natomiast się to nie opłaciło.

Mówisz, że musieliście, czyli bez tej zmiany myślisz, że wasz szczyt byłby zbyt nisko?

Tak, myślę, że jeśli by doszło nawet do play-offów, to i tak byśmy szybko odpadli. Koniec końców mieliśmy jeden styl, właśnie taki totalnie jeden styl i prędzej czy później przeciwnicy nauczyli by się nas ogrywać. Musieliśmy przeprowadzić zmianę.

Odnośnie do zmian, to letni split przyniósł kolejne, ale tym razem idzie wam dużo lepiej. Co poprawiliście w swojej grze?

Jak się gra od początku z jakimś składem, czyli ma się około miesiąc dodatkowy na przygotowanie, to sporo to daje. Co prawda w poprzednim splicie też mieliśmy taki miesiąc, ale jak zrobiliśmy zmiany, to ten miesiąc został przez nie zmarnowany. Teraz wzięliśmy dwóch dobrych zawodników na dolną aleję, którzy wygrali try-outy i moim zdaniem grali najlepiej, wygrali dodatkowo głosowanie wewnątrz drużyny, na to kogo weźmiemy. Z nimi znaleźliśmy swój własny styl, którym gramy od początku do końca. Co prawda obecnie nam troszeczkę gorzej idzie, ale niedługo wrócimy, ponieważ ten gorszy okres jest uzasadniony, mamy COVID w drużynie, ale niedługo wrócimy do swojej formy.

A dlaczego na lanowej kolejce zagraliście ze zmiennikami na dolnej alei? To problemy z wizami czy coś innego?

Tak, to głównie problemy z wizami. Nasz wspierający nie dostał wizy wcale, a strzelec dostał ją zaraz przed lanową kolejką i nie znaleźliśmy już odpowiedniego transportu dla niego. Był jeden transport, ale to była opcja, że grałby bez snu, więc to nie wchodziło w grę. Drugi transport był zaś taki, że przyjechałby na drugi mecz, a poza tym byłby z małą ilością snu, a to też nie wchodziło w grę. Tak więc nie było sensu go sprowadzać, zwłaszcza że w to wchodzą też dodatkowe koszty związane z transportem, więc już zdecydowaliśmy grać ze zmiennikami do końca.

Jak ogólnie oceniasz emocje związane z graniem przed publicznością? Mimo zmian udało wam się wygrać ten jeden mecz.

Tak, jestem właśnie zadowolony, że udało nam się wyciągnąć jeden mecz. Ten pierwszy mecz był bardzo trudny do wygrania, chociaż też w naszym stylu, ponieważ my lubimy swapy na mapie. Natomiast jak gramy ze zmiennikami, to trzeba było ich wdrążać w ten styl, co nie należy do łatwych rzeczy. Nie wiedzieliśmy więc, w jakim stylu mamy grać te mecze, co mamy robić, ale została podjęta decyzja, że nie będziemy dużo rotować po mapie, jedynie coś podkręcimy, ale będziemy grać na swoich liniach. Wyszło to dobrze, myślę, że 1-1 to dobry wynik.

Jak ci się podoba nowy format EMEA Masters? Gracze z tego, co widziałem, są raczej zadowoleni.

Tak, jest mega. To jest coś nowego. Format w LCQ jest bardzo dynamiczny. Trzeba mieć szczęście w związku z tym, na kogo się trafi w losowaniu, ponieważ nie ma drabinki wygranych i można odpaść już po jednej serii BO3. Wcześniej tego nie było, a teraz jest więcej aspektów szczęścia, ale koniec końców i tak lepsza drużyna wygra. Mi się bardzo podoba taka zmiana, gdyż jest bardzo dużo drużyn i będzie tak zwany młyn.

Pewnie scrimujecie na najmocniejsze drużyny w ERL-ach. Gdzie w takim razie możecie twoim zdaniem dotrzeć na EMEA Masters? W co będziecie celować?

Myślę, że nawet jak trafimy do trudniejszej drabinki, z lepszymi ekipami, to i tak awansujemy do głównej fazy. Wydaje mi się, że to nie będzie jakoś mega problemowe. Największy problem będą sprawiały najlepsze drużyny z Francji oraz Niemiec. To jest jednak topka. Z Turcji też są całkiem dobre drużyny, ale wydaje mi się, że Francja i Niemcy mają lepsze topowe zespoły. Jak gramy z nimi treningi, mamy największe problemy. Czasem przegrywamy, czasem remisujemy, czasem wygrywamy. Nasz poziom jest bardzo zbliżony i jak dojdzie do serii BO3 lub BO5 w oficjalnej grze, to mecze będą bardzo wyrównane i zadecydują detale.

Masz na myśli też m.in. Austrian Force willhaben, które jest teraz w pełni polskie?

Tak, myślę, że oni też są całkiem dobrzy, jednak wydaje mi się, że w niemieckiej lidze są troszeczkę lepsze drużyny. Myślę, że dwie spokojnie są lepsze, ale Austrian Force też jest bardzo dobre i będą bliskie mecze z tą formacją na pewno.

Grasz już bardzo długo w lidze hiszpańskiej, więc masz też porównanie. Wolałeś czasy ze stałymi biurami, w których graliście, czy teraźniejsze, w których zakładam, że jeździcie tylko na pojedyncze bootcampy?

Bootcampy sprawiają mi większą radość. To taki obóz treningowy, można powiedzieć, który tak jakby pozbawia nas rutyny i to jest coś nowego. Każdy podchodzi do tego z czystą głową, a jak się już żyje w gaming housie, to mogą powstawać pewne problemy. Ja jednak wolę bootcampy albo granie z domu. Co prawda bootcampy zależne są bardzo od warunków na nich. W końcu bootcamp bootcampowi nierówny. Tak samo w sumie wygląda to z graniem w domu. Wszędzie trzeba mieć dobre warunki i dobry sprzęt. Trzeba dążyć do tego, żeby zawodnicy mieli jak najlepsze warunki i tyle.

Trafiłeś w swojej karierze też na te gorsze warunki?

Tak, trafiłem. Moim zdaniem podstawami są: własny pokój, dobry internet, zapewnienie stałych posiłków zawodnikom, by mogli się skupić na graniu. Jak są gorsze warunki, typu np. nie ma klimatyzacji w gorących czasach hiszpańskich lub ludzie mają zaduch w gaming roomie, to jest to naprawdę takie coś, co może odjąć parę procent na wygranie i jednak zdarzają się takie rzeczy. Ja z własnych doświadczeń często się pytam organizacji, czy są dobre warunki, ponieważ nie chcę trafić ponownie na taką męczarnię gaminghouse'ową, że tak powiem.

Pewnie, a jak ci się współpracuje z bułgarskim duetem – Lebronem i twohoyrzem?

Jest bardzo fajnie, to bardzo dobrzy zawodnicy. Co prawda każdy ma swoje plusy i minusy, tak jest wszędzie. Natomiast ja chętnie bym ponownie z nimi współpracował, jeśli była taka opcja. Na pewno obaj są top 5 graczami na swojej pozycji w ERL-ach.

A jak oceniłbyś swój indywidualny poziom? Wcześniej byłeś jednym z najbardziej chwalonych toplanerów w ERL-ach, a teraz widziałem, że spada na ciebie więcej krytyki niż wcześniej.

Tak, moje ostatnie mecze nie należały do najlepszych. Też niezbyt dobrze się czułem, ale teraz na pewno będzie tylko lepiej. Każdy ma swoje takie spadki i to jest mój spadek formy, ale oczywiście wrócę silniejszy.

Superliga polskimi toplanerami stoi, a przeciwko któremu z nich gra ci się najtrudniej?

Jeśli chodzi o Polaków, to prezentują bardzo podobny poziom w LVP. Są bardzo stabilni i wszystkie mecze z nimi są wyrównane na górnej alei. Jeśli miałbym wybrać jednego, to oczywiście zależy to bardzo od stylu i od postaci, jaką grają, ale wydaje mi się, że Sinmivak jest o 2-3% lepszy od innych.

Wierzysz jeszcze w grę w LEC w przyszłości, czy czujesz, że trochę się oddala ten cel od ciebie?

Myślę, że stoi w miarę daleko ten cel i nie wiem, czy to się jakoś zrówna. Wydaje mi się, że z każdym rokiem będzie coraz trudniej. Musiałby się zdarzyć jakiś cud, żebym trafił do LEC. Coś jak z Antonio, który trafił do GIANTX teraz. Tak więc no myślę, że bardziej mógłbym aspirować jako trener w LEC i do tego będę dążyć w przyszłości, za parę lat.

W poprzednim wywiadzie prawie rok temu wspominałeś, że chciałeś prowadzić indywidualny coaching. Jak się rozwinąłeś w tym kierunku?

Nie rozwinąłem się jeszcze w tym kierunku, na razie robię sobie notatki, rozpisuję, w jaki sposób to będzie przeprowadzane. Mam już wprowadzoną strukturę, ale jeśli chodzi o wprowadzanie tego planu w życie, to będę się tym zajmował już w tym roku.

Jakie masz cele na końcówkę tego roku i może początek następnego?

Moim celem na końcówkę tego roku jest zagranie jak najlepiej na EMEA Masters oraz wygranie LVP oczywiście. To są całkiem trudne cele, ale możliwe. Te gry będą bardzo bliskie i będzie to kwestia dnia, kto wygra. Wydaje mi się, że mamy spore szanse w Superlidze. Co do EMEA Masters, to wydaje mi się, że też mamy szansę być w topce turnieju. Wygranie EMEA Masters będzie jeszcze trudniejsze niż wygranie LVP. Co prawda już się zdarzyły takie cuda. Już wygrałem EMEA Masters. My jako drużyna byliśmy wtedy underdogami, a i tak wygraliśmy. Teraz też jesteśmy stawiani tak w top 8, jak wtedy i wydaje mi się, że mamy szansę. Zależy to od tego, jak siądzie nam meta, jak siądzie nam dzień, czy też indywidualny performance. Wszystko jest bardzo zależne.

Z pozostałych celów, po EMEA Masters odbędzie się jeszcze Iberian Cup, na którym liczę, że się dobrze pokażemy, a może nawet wygramy. Wydaje mi się, że będziemy mieli jeszcze szansę to wygrać. Zależy to oczywiście od wielu aspektów. Wiele drużyn jest do siebie bardzo zbliżonych poziomem i jestem w szoku, ponieważ kiedyś tak to nie wyglądało. Kiedyś we wszystkich rozgrywkach byli faworyci, a teraz te drużyny naprawdę są na wyższym poziomie i te gry są bardzo zbliżone do siebie.

Kolejnym moim celem jest trenowanie ludzi. Wydaje mi się, że moja wiedza na temat gry, jeśli chodzi o toplanerów, jest jedną z największych w ERL-ach. Tak więc wydaje mi się, że mam czym dzielić się z innymi zawodnikami i naprawdę mogę uczyć ludzi, jak dostać się do LEC. Mogę ich tego uczyć, opierając się na własnych błędach, co jest dodatkowym plusem. Ponadto chciałbym wbić challengera na kolejce rankingowej, ponieważ teraz spadłem, mam mniej punktów, ale jak pogram z miesiąc, to na luzie dobiję do 1000 punktów. Powolutku do przodu.

A co do EMEA Masters i ogólnie ERL-ów, to uważasz, że poziom się zwiększa?

Tak, dokładnie. Mówię to prawdopodobnie na każdym wywiadzie, że cały czas poziom między ERL-ami i LEC się zwęża i myślę, że teraz na luzie najlepsze drużynki z LFL czy z Niemiec, czy tam może jakieś inne mogłyby powalczyć z tymi najgorszymi z LEC i nawet wygrać na nie bezproblemowo, więc jestem zawiedziony, że nie ma żadnych turniejów typu LEC kontra ERL. Załóżmy, że słabsze ekipy z LEC walczyły z tymi najlepszymi z ERL. Wydaje mi się, że to byłoby bardzo ciekawe do oglądania i powinni wprowadzić taki jeden turniej.

Takie trochę Mistrzostwa Europy.

Tak, dokładnie, albo jakieś właśnie mistrzostwa państw. Jest dużo ciekawych pomysłów. Na razie robią turnieje streamerów i to też jest świetnie, ale można byłoby więcej tych rzeczy robić, ponieważ to by było coś fajnego do oglądania, coś innego. Niech zrobią chociażby jeden turniej w roku.