BrokenBlade (KDA: 54/51/101)

Idąc po kolei, zaczynamy od górnej alejki. I tutaj akurat ostateczny wybór nie należał do najtrudniejszych. Prawdę mówiąc, poziom toplanerów w tym splicie nie był szczególnie wysoki. Kilku z graczy, którzy regularnie dowozili wyniki, znacznie opadło z formą, przez co rywalizacja o miano najlepszego mocno się zawęziła. Idealnym przykładem takiego przypadku jest Adam "Adam" Maanane. Francuz od długiego czasu znany był z tego, że na topie potrafi być koszmarem dla swoich rywali, a w tej edycji zmagań LEC kompletnie tego nie pokazał.

Tym samym bój o złoty medal w tym aspekcie mógł sprowadzić się do walki pomiędzy Sergenem "BrokenBlade'em" Çelikiem oraz Óscarem "Oscarininem" Muñozem Jiménezem. My jednak nie wahaliśmy się zbyt długo i wybraliśmy zawodnika G2. Jak na standardy letniej odsłony play-offów, BB był jednym z najstabilniejszych graczy. Do tego był w stanie czasem zaskoczyć mniej konwencjonalnymi wyborami, takimi jak chociażby Varus, Kennen czy już ikoniczny dla niego Dr. Mundo. Jeśli chodzi natomiast o liczby, to Niemiec królował m.in. pod względem zdobywanego złota na minutę oraz zadawanych obrażeń na minutę. Dodatkowo utrzymywał się w czołówce w kwestii KDA czy też zabijanych stworów. Ponadto był najbardziej krwawym górnoalejkowiczem, zdobywając średnio 3,38 eliminacji na grę.

Fnatic

Razork (KDA: 32/29/142)

Przenosimy się do dżungli i tam sytuacja jest dość podobna do tej toplane'owej. Ci leśnicy, którzy przyzwyczaili nas już do swojego stosunkowo wysokiego poziomu, raczej nieszczególnie zachwycali w play-offach LEC. Javier "Elyoya" Prades Batalla, czyli motor napędowy MAD Lions KOI, bardzo szybko pożegnał się z rywalizacją. Théo "Sheo" Borile grał bardzo nieregularnie i mimo niezłej prezencji w półfinale, wcześniej miał dużo gorsze występy. Co najbardziej zaskakujące, w tym miejscu trzeba by było wpisać także Martina "Yike'a" Sundelina, który mimo wielu zwycięstw indywidualnie nieraz był chowany do kieszeni przez przeciwników.

Największe pozytywne wrażenie prawdopodobnie na wszystkich widzach wywarł natomiast Iván "Razork" Martín Díaz. Zawodnik Fnatic zaliczył spory progres względem poprzednich splitów. Oczywiście nie można powiedzieć, że wówczas był słaby – co to, to nie. Po prostu w tej edycji zmagań, a zwłaszcza w fazie pucharowej, prezentował się znakomicie i niejednokrotnie był w stanie poprowadzić swój zespół do zwycięstwa. Na największe uznanie zasługuje za piątą grę w pierwszej serii przeciwko G2. Wtedy niespodziewanie wybrał Nidalee i z pomocą tej postaci liderował FNC do szczęśliwego końca. Za Razorkiem przemawiają także statystyki. Pierwsze miejsce pod względem KDA oraz zabijanych stworów na minutę nie są kwestią przypadku.

Caps (KDA: 93/45/102)

Bezapelacyjnie najprostszym zadaniem w kompletowaniu tego zestawienia był wybór najlepszego środkowego. Tym nie mógł zostać nikt inny, jak Rasmus "Caps" Winther. Trzeba przyznać, że konkurencja nie spała i nawet midlanerzy z tych gorszych ekip pokazywali się z dobrej strony. Warto w tym miejscu wspomnieć o Vladimirosie "Vladim" Kourtidisie oraz Adamie "Jackiesie" Jeřábku. Szczególnie ten drugi może być zadowolony ze swoich dokonań w zakończonym splicie LEC i gdybyśmy tworzyli listę top 3, to na pewno by się na niej znalazł. Nie można też zapominać o ciągle dobrze radzącym sobie rodaku Jackiesa – Marku "Humanoidzie" Brázdzie. Starszy z Czechów też ma udany okres za sobą.

Grzechem byłoby natomiast niewskazanie na Capsa jako najlepszego midlanera. Duńczyk przez całe play-offy prezentował równą formę i w wielu momentach był wręcz niezastąpiony. Prawda jest taka, że gdyby nie jego postawa, zwłaszcza w dwóch ostatnich meczach, to G2 mogłoby nie cieszyć się obecnie z trzeciego w tym roku mistrzowskiego tytułu. Jeśli ktoś z was chciałby zobaczyć, jak gra naprawdę dobry Corki, to koniecznie powinien sprawdzić wyczyny Winthera. Nie bez powodu też został on wybrany MVP finałów LEC. I choć środkowy Samurajów praktycznie w żadnym ze wskaźników nie był liderem, to łącząc je wszystkie w jedno, wyglądał pod tym względem najlepiej.

Fnatic

Noah (KDA: 85/25/71)

Strzelcy w tym splicie mieli sporo roboty i wielu z nich zaliczało naprawdę udane występy. Jeśli chodzi o tych, którzy w play-offach cechowali się tendencją zwyżkową, to z pewnością można powiedzieć m.in. o Eliasie "Upsecie" Lippie. Widać, że reprezentant Karmine Corp świetnie czuje się w towarzystwie nowych kolegów i w końcu się odblokował. Oczywiście było to za mało, aby od razu wygrać LEC, ale czwarta lokata, po dwóch fatalnych splitach, to prawie jak zwycięstwo. Świetnie także pokazywał się Yoon "Ice" Sang-hoon. Marksman Teamu BDS akurat już od dawna gra bardzo równo i na wysokim poziomie, jednakże przy ogólnych problemach pozostałych jego sojuszników wybijał się mocno nad nich.

My natomiast zdecydowaliśmy się postawić tym razem na Oha "Noaha" Hyeon-taeka. Wicemistrz LEC ma znakomity czas za sobą i może być zadowolony z tego, co pokazywał nam przez ostatnie tygodnie. Czarno-Pomarańczowy już co prawda w poprzednich splitach kreował się powoli na głównego carry drużyny, jednakże dopiero teraz to potwierdził. Z pewnością nieco obraz jego fantastycznego okresu popsuła niedzielna seria z G2, lecz poza pojedynczymi błędami Noah grał świetnie. Koreańczyk królował wśród pozostałych botlanerów pod względem KDA, a do tego zdobywał najwięcej eliminacji na grę, bo aż 6,62. Drugi pod tym względem był Ice z dorobkiem 5,06.

Fnatic

Jun (KDA: 7/47/146)

Doskonały okres Noaha nie był oczywiście tylko i wyłącznie jego zasługą. To przede wszystkim dobra współpraca ze swoim wspierającym – Yoonem "Junem" Se-junem – pozwoliła mu zaliczyć takie wyniki. W naszej opinii jednak azjatycki support dawał od siebie dużo więcej, niż tylko wspomagał swojego rodaka. 23-latek był w stanie znakomicie odnajdować balans pomiędzy agresywną grą a bezmyślnym upadaniem. To była właśnie największa różnica między nim a Mihaelem "Mikyxem" Mehle, który oczywiście także był brany pod uwagę w kontekście najlepszego zawodnika tej roli. Pozostali gracze nie byli natomiast blisko tego tytułu, bo większość z nich nie pokazywała się najlepiej.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że Jun poza bardzo dobrym rozumieniem tego, co dzieje się na mapie, świetnymi inicjacjami i zagraniami, wybornie wygląda także pod względem liczb. Uplasował się on bowiem na samym szczycie chociażby w kwestii KDA, ale do tego był też najczęściej asystującym supportem w całych play-offach LEC. Jeśli chodzi o najbardziej ikoniczne występy, to prawdopodobnie zapamiętamy go przede wszystkim z gry Rell, choć nie można pominąć także jednorazowego odstępstwa od normy w postaci Barda. Wędrujący Opiekun w jego rękach miał spory wkład w wygraną jednej z gier przeciwko G2, co mogło zaważyć nawet na losach całej serii.