Wywiad przeprowadzony 1 września podczas Meet at Rift.


Jarek "JaroThe3rd" Piłat: Zacznijmy od twojej przerwy od esportu. W maju napisałeś post, że nie czujesz już pasji do esportu przez wiele czynników. Jakie dokładnie czynniki miałeś na myśli?

Patryk Stec: Wszyscy wiedzą, co się działo ogólnie w esporcie w ostatnich miesiącach. Myślę, że dużo też było mówione o Polskiej Lidze Esportowej, więc nie chcę za dużo o tym mówić, ale jeżeli zespoły esportowe zgłaszają, że nie dostają pieniędzy, a ja jestem osobą kontaktową, to można się domyślić, że miałem duży młyn przez ostatnie pół roku. Tak więc głównie z tego względu. Ale nie wiem, czy większym czynnikiem nie była sama współpraca z niektórymi osobami w esporcie, bo umówmy się – nie wszyscy są fachowcami w swoich dziedzinach.

Czyli głównie chodziło o sytuację w PLE?

Nie chcę mówić, że głównie. Trochę po połowie. Trochę byłem zmęczony brakiem profesjonalizmu w różnych podmiotach, a trochę mnie zmęczyła sytuacja w PLE.

Wyszło na to, że ta przerwa trwała trzy miesiące. Z twojej perspektywy to okres krótki czy długi, bo w świecie esportu czasami to jest praktycznie wieczność.

Wydaje mi się, że krótki. Trzy miesiące to nie jest długo, ale wystarczająco na tyle, żebym poczuł znowu głód. Nie ukrywam, że byłem też trochę wypalony esportem, kiedy odchodziłem z PLE. Potrzebowałem całkowitego detoksu, żeby nie patrzeć, nie być w tej branży, nie oglądać meczów, bo nie miałem ochoty. Ale trochę mi mózg odpoczął i to też nie jest przypadek, że wylądowałem w LODIS. bo to był jedyny podmiot, do którego się odezwałem ja sam, więc nie prowadziłem żadnych innych rozmów. A odezwałem się przede wszystkim ze względu na osobę Wojtka. Miałem z Wojtkiem kontakt, jak jeszcze pracowałem w PLE. Wiedziałem, że to jest osoba, która ma wielką pasję do esportu. Widziałem też, że łoży swoje pieniądze na esport, że jest bardzo zapalony, że prowadzi gaming house i inne działania. Dlatego odezwałem się do Wojtka, bo wyczułem, że to jest osoba, przy której moja pasja trochę może powrócić – i tak naprawdę już powróciła. Jawi mi się to jako takie bardzo przyjazne miejsce właśnie dla pasjonatów.

A nie będzie ci przeszkadzać współpraca z fanem Barcelony?

(śmiech) Dobre pytanie. Z Wojtkiem pierwsze, co mówiłem, to że jakoś tę Barcelonę przeżyję, trudno. Ale też – bo ja jestem dziennikarzem na cały etat i dużo się zajmuję ligą hiszpańską – często to jest tak, że właśnie dziennikarz, który się zajmuje swoją ulubioną drużyną, jest bardziej krytyczny w stosunku do niej niż do swojego rywala, żeby mu nikt nie zarzucił jakiegoś braku obiektywizmu.

A wracając jeszcze do tej przerwy – wspomniałeś o tym, że jesteś dziennikarzem na pełen etat, no i właśnie, jest Weszło, jest Królewski Podcast, Polska Szufla, jeszcze i Fantasy HLTV było też w czasie tej przerwy. Więc czy faktycznie udało ci się odpocząć od takiego esportowego świata i skupiłeś się w pełni na sporcie, czy jednak gdzieś tam z tym esportem romansowałeś?

Tak szczerze mówiąc, wydaje mi się, że prawie całkowicie odpocząłem. Wiadomo, że to się nie da bardzo mocno, bo jak jestem w branży bardzo intensywnie od czterech lat – mniej intensywnie pewnie trochę dłużej – to są te kontakty z ludźmi. Ktoś tutaj napisał, ktoś jakieś rewelacje podsyłał, więc nie da się całkowicie odpocząć. Ale meczów esportowych przez te trzy miesiące obejrzałem może z trzy, i to jeszcze niecałe. Szufla – mam tam swoich adminów. Ja nie jestem prowadzącym Twittera Polskiej Szuflady, tak żeby wszyscy wiedzieli, więc tam wszystkie leaki nie idą ode mnie. Nawet nie mam pojęcia, skąd prowadzący je bierze, jestem pod wrażeniem. A osoba, która zajmuje się Fantasy Ligą, to też nie ja w ostatnim czasie, tylko ktoś inny. Więc mogłem sobie odetchnąć.

Nie wiem, czy miałeś okazję prześledzić już, jak aktualnie esport wygląda, skoro nie interesowałeś się tak bardzo przez te trzy miesiące. Ale jeśli tak, to w porównaniu do maja widzisz, żeby coś się zmieniło na plus albo na minus, zarówno na polskiej, ale też i na światowej scenie?

Newsy z branży widziałem, bo to mi gdzieś tam wyskakiwało tak czy owak, więc z najważniejszymi rzeczami jestem na bieżąco. Oczywiście, że się zmieniło trochę na minus, jeśli chodzi o polską scenę. Głównie jeśli chodzi o CS-a, bo nie mamy polskich rozgrywek, więc tam posucha bardzo mocno. Z tego powodu nie widzę sensu posiadania składu CS-a w pełni profesjonalnego w tym momencie. Polacy nie mają gdzie grać, a za granicą to nie są na tyle dobre wyniki, żeby był sens. Więc widzę trochę in minus. Ale ja też przez ten czas trochę inaczej spojrzałem na esport i ta przerwa dużo mi dała. Koniec końców wszyscy się spotykamy po to, żeby się dobrze bawić w esporcie, więc trochę mi przeszło krytyczne podejście, trochę zacząłem patrzeć na rzeczy, które wychodzą. Jesteśmy na Meet at Rifcie, to jest fajne wydarzenie, ono nie traktuje stricte o profesjonalnym esporcie, mamy tutaj więcej takiego amatorskiego esportu, trochę grassroots, i to też jest fajne. Wydaje mi się, że najlepsze czasy polskiego esportu były wtedy, gdy nie mieliśmy dużo kasy i pensji, ale była zajawka, grało się o myszkę i klawiaturę.

To przechodząc już teraz do samego LODIS, a w zasadzie do twojej nowej roli – przejmujesz funkcję CEO po Wojtku. Co pokrótce wynika z tej funkcji? Czy to jest kontrola wszystkiego do najmniejszego szczegółu, czy bardziej dbanie już o efekty?

Nie wyobrażam sobie kontroli najmniejszego szczegółu, bo to jest praktycznie niemożliwe, a pewnie by mnie doprowadziło do nerwicy. Naszym celem jest, żeby po pierwsze ta organizacja była samowystarczalna, czyli żeby Wojtek nie musiał dokładać prywatnych pieniędzy, po drugie, to poukładanie struktury w organizacji, żeby ona fajnie działała, ale żeby nie zatracić jej rodzinnego charakteru. LODIS jest miejscem z fajną atmosferą, więc chciałbym pewne procesy tam poukładać, ale nie chcę, żeby stało się jakąś taką korporacyjną organizacją. To nie będzie łatwe – gdzie coś się przesuwa, to zawsze jest jakiś opór. Ale myślę, że to jest do zrobienia. Na pewno przed nami jeszcze starania o pozyskanie kolejnych sponsorów.

Odnośnie do tej samowystarczalności – wiele organizacji próbowało już w tym kierunku iść, a zazwyczaj jest z tym problem. Więc jakie wy macie plany, żeby tę samowystarczalność uzyskać? Jak będziecie próbować podchodzić do sponsorów?

Plan jest prosty – nie przesadzić ze skalą. Coś o tym wiem na podstawie ostatnich miesięcy swojej pracy. Nie rzucamy się na coś, na co nas nie będzie stać. I tak naprawdę tyle, to jest najprostsza recepta. Otworzymy nowe dywizje, jeśli będziemy mieć na nie pieniądze, a nie na odwrót, czyli najpierw otworzymy dywizję, a potem się będziemy martwić, czy mamy na to pieniądze. Ja wolę mieć dwie dywizje albo jedną i żeby to działało, niż milion i nie mieć na to finansowania.

A propos dywizji w LODIS. Oprócz dywizji LoL-a, która aktualnie ma jeszcze gdzie grać, choć przed nią walka o utrzymanie w Ultralidze, nie ma ich wiele. Jest za to LODIS AZS Arena – czy nią też się zajmujesz?

Tak, nasz gaming house jest jeszcze na wykończeniu, ale on wygląda bardzo fajnie, jest zrobiony w fajnym miejscu. Myślę, że biznesowo na pewno będę przykładał do tego swoją rękę. Będziemy chcieli wykorzystać potencjał tego miejsca, bo ten gaming house naprawdę wygląda dobrze, porównując go do innych gaming house'ów, które widziałem. To jest fajne miejsce i chciałbym też się nim zająć, bo to jest też spory atut takiej organizacji – tym bardziej że nie generuje on dużych kosztów dla nas.

A patrząc na dywizję LoL-a albo na ten gaming house – czy już widziałeś, co chciałbyś usprawnić albo zmienić w tych podmiotach, czy jeszcze nie?

Pierwsza rzecz, którą zrobię prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, to jest rozmowa z każdą osobą z organizacji, bo dobrze sobie poukładać te struktury, żeby każdy wiedział, za co odpowiada. I tutaj przechodząc do tematu LoL-a: chciałbym, żeby Head of Esports był prawdziwym Head of Esports i żebym to nie ja musiał się zajmować tym tematem typowo esportowym, tym bardziej że – nie będzie to dla nikogo niespodzianką – ja tak naprawdę na samej grze nie znam się zbyt dobrze, zawsze zajmowałem się CS-em, ale uważam, że nie jestem po to, żeby się akurat na tej grze znać. Na tej grze ma się znać Head of Esports, manager i trener najbardziej.

Wspominałeś też o innych dywizjach. W jakich grach widzisz jeszcze potencjał? Bo była dywizja Overwatcha w LODIS, była dywizja CS-a, ale o niej już rozmawialiśmy, że póki co raczej nie ma ona sensu. Czy jeszcze jakieś inne dywizje byś widział, może na przykład z innych gier Riotu?

Na pewno będę się przyglądał tej nowej grze od Valve, Deadlock, bo wydaje mi się, że to może być dobry moment, żeby szybko się wybić na samym początku gry, więc na pewno to. Od razu mam skojarzenie z G2 i z Patikiem, jak na początku wygrywali wszystkie turnieje, potem to siadło, ale chociaż przez chwilę mieli ten swój run. Więc na pewno będę się przyglądał Deadlockowi, bo jestem ciekawy w którą stronę to pójdzie. Myślę, że też mogą być inne gry. Ja nie skreślam CS-a. W sensie mówiłem, że nie ma sensu, ale dla mnie nie ma sensu profesjonalny team w CS-ie – a powiedzmy jakaś akademia czy coś w tym stylu, prawdopodobnie sens by miała, bez żadnego wielkiego parcia na wynik i z małym kosztem, więc tutaj można spróbować i myślę, że łatwo było pozyskać partnerów. A poza tym, to zobaczymy. Kilka gier mamy w głowie, nie chcę mówić, bo to nie są też jakieś bardzo popularne gry w Polsce i one będą mieć tylko sens jeśli te drużyny awansują do najważniejszych rozgrywek na świecie.

Gry niepopularne w Polsce... zapytam personalnie, Rocket League jest w tych planach?

Nie, nie myślałem o Rocket League.

A głównie zamierzacie celować w polską scenę, czy też nie mówicie nie np. miksom z zagranicy?

To jest dobre pytanie, bo jedna z pierwszych myśli, które mi przyszły do głowy, jak wchodziłem do LODIS, była taka, że nigdy nie powiem, że chcemy wychodzić na zagraniczny rynek. Było dużo takich zapewnień, organizacje rezygnowały z gry w polskich turniejach, bo chciały podbijać zagranicę i nic z tego nie wychodziło. My chcemy robić wszystko powoli i w swoim tempie. Nawet jak mamy teraz zespół w Ultralidze, to chcemy, by on powoli rósł, choć wiadomo, że w przypadku LoL-a w ogóle jest trudno wyjść, bo możesz co najwyżej w EMEA Masters zagrać. Dla nas zadowolające będzie, jak w Ultralidze będziemy w czołówce w dłuższej perspektywie, a w CS-ie zobaczymy jak będzie wyglądał ekosystem, bo jeszcze do końca nie wiadomo. Kiedyś pewnie będziemy mieć CS-a, jak będą lany, ale raczej nigdy nie będziemy mieć planów podbijania zagranicznego rynku i top 20 HLTV. Bardziej myślę, że to będzie tak, że będziemy chcieli zrobić dobre wyniki w Polsce, pewnie coś w online'owych turniejach, ale chyba trzeba mierzyć siły na zamiary i na ten moment wydaje mi się, że żeby mieć dobry skład w Polsce trzeba mieć dużo pieniędzy, a nawet to ci nie daje gwarancji jakichś dobrych wyników.

Top 20 HLTV nie, ale nr 1 Rankingu Cybersportu.

No to już jest możliwe, chyba że znowu gdzieś wezmą pięciu Polaków [do organizacji pokroju ENCE].

A czy oprócz stricte esportowych dywizji chcecie się też poruszać szerzej w branży gamingu? Może jakieś współprace z influencerami albo ze streamerami?

Na razie mamy mikrostreamerów. Myślę, że w tym kierunku będziemy szli, żeby mieć tych mikrostreamerów więcej. Wiem ze swojego doświadczenia i współpracy z różnymi firmami, że niektórzy wolą na przykład zainwestować w kilku mikrostreamerów, którzy mają bardzo ścisły i wierny fanbase, więc pewnie w tę stronę pójdziemy. Nie wykluczam, że pójdziemy też w większych, ale tylko wtedy, gdy uzyskamy na nich finansowanie na etapie oferty, mówiąc tak biznesowo. Myślę, że będą działania, przy których będziemy chcieli wyjść trochę poza ten tradycyjny esport. Na niektóre już mamy finansowanie, więc na pewno ogłosimy w swoim czasie.

Czyli na eventach takich jak właśnie Meet at Rift będziecie się pokazywać?

Myślę, że będzie okazja, żeby się pojawić. I to z czymś, czego tutaj nie było.

A czy zamierzacie przyciągnąć kogoś ze świata bliższego mainstreamowi, czy raczej w to nie celujecie i chcecie pozostać w tej bańce esportowo-gamingowej?

Raczej bańka esportowo-gamingowa. Nie zastanawialiśmy się nad tym dłużej, ale doświadczenie pokazuje, że to nigdy nie działało. Mieliśmy przykłady w Anonymo, gdzie byli nowi inwestorzy. My raczej nie szukamy po mainstreamie, naszym jedynym kontaktem z mainstreamem, powiedzmy, może być to, że będziemy chcieli trochę wyjść do studentów w Zielonej Górze, bo organizacja jest zielonogórska i będziemy chcieli zadbać o to najbliższe otoczenie. Tam też będzie gaming house, więc pewnie będziemy organizować różne turnieje dla community.

To tak już kończąc – jaki jest główny cel na najbliższe tygodnie czy nawet do końca roku? Mówiłeś, że będziesz dopiero rozmawiał z osobami z organizacji. Jak byś chciał, żeby ta organizacja wyglądała?

Na pewno chciałbym mieć ułożone procesy. Często mówię o tych procesach, ale bardzo ważne jest, żeby do mnie, do Wojtka czy do Wiktora, który jest Head of Esports, ludzie nie przychodzili z duperelami, tylko żeby czuli, że mogą sami podejmować decyzje, bo wtedy jest najefektywniej. Chciałbym też, żebyśmy mieli ułożoną piramidę sponsorską. Nie ukrywam, że chcielibyśmy dorzucić trochę pieniążków, żeby realizować nowe projekty czy właśnie pozyskać nowe dywizje. Więc to jest dla mnie konieczne do zrobienia i to jak najszybciej – chciałbym w ciągu miesiąca, a nie do końca roku, żebyśmy mogli sobie spokojnie planować przyszły rok, mam nadzieję w Ultralidze. LoL na pewno będzie w LODIS. To są tak naprawdę takie kluczowe tematy. Ułożenie tych struktur w LODIS, pozyskiwanie finansowania, zadbanie o gaming house jeszcze, który powstał i jest fajny, więc trzeba go odpowiednio wykorzystać. Myślę, że to są najważniejsze rzeczy.

Czyli bardziej ewolucja, a nie rewolucja.

Oj, zdecydowanie. Ja też nie jestem takim człowiekiem, który wejdzie i powie "ciebie nie ma, ciebie nie ma, ciebie nie ma, a tę dywizję wywalamy". Trzeba przyjść, trochę się przyjrzeć i zobaczymy.