Pozytywne zaskoczenia LEC 2025 Winter:
Mateusz "Czajek" Czajka & Team Vitality
I pierwszym z takich graczy (wraz z całą swoją ekipą) jest Mateusz "Czajek" Czajka. Polski środkowy w większości przedsezonowych tier list stawiany był na samym dole. Eksperci niejednokrotnie podkreślali, że jego moment na LEC-owy debiut już chyba przeminął, a ostatnie splity spędzone w ligach regionalnych cechowały raczej tendencje spadkowe. Z dwóch niedoświadczonych reprezentantów solowych alei, których Team Vitality przyjął pod swoje skrzydła, to właśnie nasz rodak miał być "tą gorszą połówką". O Kaanie "Naak Nako" Okanie mówiło się wszak raczej pozytywnie, chociażby w kontekście scrimów, na których ponoć wypadał nadzwyczaj dobrze.
![]() |
Okazało się jednak, że Czajkowi daleko jest do bycia kulą u nogi. Czy biało-czerwony midlaner zasłużył sobie na miano zawodnika z czołówki? Na to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Ale porównując jego debiut z pierwszymi tygodniami w wykonaniu innych, znacznie bardziej hype'owanych graczy, naprawdę można być dobrej myśli. Zresztą Polak nie jest jedynym reprezentantem VIT, którego możemy nazwać pozytywnym zaskoczeniem fazy zasadniczej. Cała formacja pokazała się znacznie lepiej, niż mogliśmy się tego spodziewać – szczególnie patrząc na sam początek splitu z intującym Zdravetsem "Hylissangiem" Galabovem na czele i progres, jaki poczyniły od tamtej pory Pszczoły. I kto wie, może zdołają one nawet zagrozić Karmine Corp w nadchodzącym ćwierćfinale?
Elias "Upset" Lipp
Elias "Upset" Lipp to z kolei zdecydowanie inny przypadek. Niemiecki strzelec w LEC występuje przecież od 2018 roku i na przestrzeni tych lat wielokrotnie miał okazję pokazać, co potrafi (lub czego nie potrafi). Ale co by nie mówić, 25-latek w swojej karierze często miewał pecha do drużyn. Pomimo kilku naprawdę imponujących indywidualnie splitów, Lipp aż czterokrotnie skończył na ostatnim miejscu w tabeli i to z trzema różnymi zespołami. Lato 2020 z Origen, lato 2023 z Vitality i zima oraz wiosna 2024 z Karmine Corp zapisały się w pamięci szczególnie hejterom Upseta. Ale i pozostali powoli zaczynali zastanawiać się, czy to na pewno tylko zbieg okoliczności lub "klątwa", czy może jednak marksman istotnie przyczyniał się do wszystkich tych porażek, dbając jedynie o swoje KDA.
![]() |
Patrząc natomiast na ostatnich dziewięć meczów w jego wykonaniu, nie sposób było się najzwyczajniej w świecie nie zachwycić. Oczywiście – wygrane Fnatic były efektem starań i umiejętności całej drużyny, a Mihael "Mikyx" Mehle to pierwszy od czasów Hylissanga wspierający z najwyższej półki u jego boku, co z pewnością pomogło strzelcowi Czarno-Pomarańczowych odbudować swoją formę. Bądź co bądź jednak Kalista z gatunku "absolutne 1v9" czy inicjująca w pojedynkę Kai'Sa nie są czymś, czym może pochwalić się każdy ADC w tej lidze, niezależnie od towarzyszących mu sojuszników. Choć oczywiście faza zasadnicza to dopiero dobry początek, a play-offy będą czasem na dopełnienie tego odkupienia.
Team Heretics
Team Heretics jest murowanym kandydatem do ostatniej lokaty w LEC – ile razy słyszeliście to zdanie powtarzanie przez ekspertów lub głosy we własnej głowie? Trudno było się takim stwierdzeniom dziwić – na papierze wszak skład hiszpańskiej organizacji wyglądał wręcz beznadziejnie. O ile Theo "Sheo" Borile i Victor "Flakked" Lirola Tortosa mogliby być sensownymi i stabilnymi dodatkami do niektórych drużyn, o tyle zestawienie tej dwójki z trzema debiutantami... Trudno było zrozumieć, co oprócz bardzo ograniczonego budżetu mogło stać za tą decyzją. Szczególne wątpliwości budził nowy midlaner TH. Kamil "Kamiloo" Haudegond jako pierwszy w historii LEC przywędrował bowiem prosto z drugiej dywizji ligi francuskiej. A przecież nawet angaż Adama "Jackiesa" Jeřábeka z ligi czeskiej był już przez wielu kwestionowany.
![]() |
Okazało się jednak, że ci Heretics to w sumie jednak mają ręce i nogi i wcale nie są takimi chłopcami do bicia, za jakich wszyscy ich mieli. Jasne, wciąż jest to ekipa, która najprawdopodobniej nie przejdzie przez pierwszą rundę play-offów i po dwóch porażkach wyląduje za burtą. Mówimy tu jednak o fazie zasadniczej, a w tej Flakked i spółka pokazali się zadziwiająco przyzwoicie, nawet jeśli bilans punktowy tego w pełni nie odzwierciedla. Na liście pokonanych przez nich zespołów znalazło się przecież nie tylko SK Gaming z samego dołu tabeli, ale również Team BDS czy Movistar KOI, które to rozważamy prędzej w kontekście topki. Doliczając do tego finalnie przegrane, ale wciąż dość solidne występy, dostajemy drużynę, która niewątpliwie przekroczyła oczekiwania i uciszyła niedowiarków.
Negatywne zaskoczenia LEC 2025 Winter:
Joseph "Jojopyun" Pyun
Ale żeby nie było za słodko, to pora przejść do tych mniej przyjemnych niespodzianek. Rozpocznijmy więc od Josepha "Jojopyuna" Pyuna – pierwszego zawodnika importowanego do Europy z Ameryki. Oczekiwania były ogromne i sam Kanadyjczyk się do tego przyczynił. W rodzimym regionie uchodził on za istne objawienie lokalnego talentu, złote dziecko i przyszłość LoL-a. I nie były to przecież tylko opinie fanów czy kompanów z drużyny – Jojo uwielbiał trashtalk i wielokrotnie podkreślał, że z transferem do Movistar KOI i LEC wiąże nadzieje, że w końcu będzie miał konkurencję, której w LoL Championship Series jego zdaniem brakowało.
![]() |
Fakty są jednak takie, że Pyun tą niesamowitą konkurencją dla czołowych midlanerów... sam wcale nie jest. Oczywiście, MKOI wygrało pierwszy mecz tego sezonu przeciwko Fnatic i Markowi "Humanoidowi" Brázdzie, a 20-latek miał w tym spory udział, ale to tylko kropla w morzu pozostałych gier. Gier często wygranych przez jego ekipę, w których jednak środkowy zza oceanu wcale nie wyglądał wybitnie. Czy uwzględnilibyśmy go w dyskusji o najgorszych zawodnikach na tej pozycji? Zdecydowanie nie, ale następca Bartłomieja "Fresskowego" Przewoźnika miał być tym, kto kompletnie odmieni "byłych MAD Lions". A póki co wygląda, uśredniając, po prostu okej. Kilka lepszych gier i kilka kompletnych intów, jak przystało na przeciętnego midlanera ze środka stawki.
Labros "Labrov" Papoutsakis
Chciałoby się rzec, że sytuacja Labrosa "Labrova" Papoutsakisa jest względnie podobna do przypadku Jojopyuna. Ale chociaż obaj zawodnicy zasługują na miano "dobry, ale nie aż tak dobry", to oczekiwania względem Greka pochodziły z zupełnie innych pobudek. Nie był on do tej pory wielką gwiazdą, ale taką właśnie miał się stać, dołączając do G2 Esports i przejmując schedę po Mikyxie. Chyba wszyscy są przecież przyzwyczajeni, że z tytułem Samuraja przychodzą też wymagania kibiców i włodarzy organizacji, tak jak z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność. Wielu jednak nie rozumiało, co stało za tym transferem, i zdecydowało się po prostu zaufać wielokrotnym mistrzom LEC, że wiedzą, co robią.
![]() |
Okazuje się natomiast, że ruch ten nadal trudno zrozumieć i usprawiedliwić. Labrov nie pokazał bowiem jak na razie zbyt wielu przebłysków swojego geniuszu i wydaje się nawet, że debiutujący dopiero na największej scenie Rudy "SkewMond" Semaan znacznie lepiej odnajduje się w butach Martina "Yike'a" Sundelina. Nie sposób rzecz jasna zarzucić 23-latkowi bycia kotwicą, która ciągnie G2 na dno, bo po kilku naprawdę słabych grach stanął on na nogi. Aczkolwiek brak czynnika "X", którym cechował się jego słoweński poprzednik i który tak często ratował Samurajów z opresji, rzuca się w oczy. Pytanie tylko, czy to faktycznie Papoutsakis zawodzi, czy to pokłosie rozczarowującej off-sezonowej decyzji?
Rogue
Ostatni będą pierwszymi? Nie w tym przypadku. Na sam koniec wypadałoby porozmawiać o najgorszej drużynie tego splitu LEC, która wcale na najgorszą się nie zapowiadała. Rogue nie było co prawda pretendentem do topki i w większości power rankingów okupowało raczej lokaty niższe niż wyższe, ale z całkiem głośnymi nickami wiązały się pewne nadzieje – może nieszczególnie wygórowane, ale jakiekolwiek. Adam "Adam" Maanane przez ostatnie dwa lata rzadko kiedy ruszał się z top 4, Lee "Execute' Jeong-hoon przywodził na myśl "lepsze" czasy Astralis, Emil "Larssen" Larsson i Kim "Malrang" Geun-seong niespełna trzy lata temu triumfowali pod szyldem Łotrzyków, a Patrik "Patrik" Jírů... no, Patrik miał sobie po prostu być i być może od czasu do czasu wyklikać jakąś walkę, jak to miało miejsce w przeszłości.
![]() |
I nie chodzi nawet o to, że Rogue nie zakwalifikowało się do play-offów. Mieliśmy już wszak przypadki, że drużyny z dwóch ostatnich lokat starały się zaciekle walczyć do ostatniej gry, pokazując się lepiej, niż wskazywałby ich wynik, aż czasem robiło się ich szkoda. RGE natomiast po prostu wegetowało i zdawać by się mogło, że po prostu czekało na koniec splitu. Oprócz pierwszego wygranego meczu w kolejnych ośmiu pojedynkach nie było widać żadnej synergii drużynowej i chęci, aby wykorzystać błędy rywali, bo i takie się przecież zdarzały. Wisienką na torcie była porażka z SK Gaming, które przez niemal wszystkich było skazywane na pożarcie i 0-9. Ale nie, Rogue musiało "zaskoczyć" i przerwać antyperfekcyjny split, finalnie w tragicznym i nudnym jak flaki z olejem stylu lądując na samym dole tabeli.
Przed nami play-offy, które rozpoczną się już w sobotę o godzinie 18:00 od starcia Fnatic z Teamem Heretics. Wszystkie mecze z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: