Zero Tenacity | ![]() |
3:2 | ![]() |
Forsaken |
Forsaken zgarnia punkt jako pierwsze
Półfinałowa batalia o wielki finał Rift Legends 2025 Spring rozpoczęła się od wygranej Forsaken. Początkowe perypetie jednak niekoniecznie wskazywały na to, że Jakub "Cinkrof" Rokicki i jego zdołają sięgnąć po wygraną. Zero Tenacity było aktywniejszą na mapie drużyną, lecz FSK zawsze znajdowało okazję do odgryzienia się rywalom. Wiele natomiast wyjaśniła walka w 19. minucie, w której znakomicie pokazał się Maciej "Secrett" Charzyński. Środkowy Zakapturzonych zagrał fantastyczne ulti Hweiem, które całkowicie odmieniło przebieg nie tylko bijatyki, ale i całej gry. Później bowiem na w pełni polską piątkę nie było już mocnych.
Zero Tenacity wyrywa dwa zwycięstwa z rąk rywali
Wygrana w tym stylu najwidoczniej dała reprezentantom polskiej organizacji wiatru w żagle. A przynajmniej można tak było wnioskować po tym, co prezentowali oni we wczesnym etapie drugiej odsłony półfinałowej serii. Graczom Forsaken wychodziło dosłownie wszystko, a przeciwnicy nie potrafili odpowiedzieć na agresję wrogów. Jeszcze przed wybiciem dwudziestej minuty FSK miało dziewięć eliminacji, podczas gdy Z10 miało zaledwie jedną. Do tego różnica w złocie też była wyraźna. Ale, jak to zazwyczaj na polskiej scenie bywa, nie mogło obyć się bez klasycznego throwa. Taki zaserwowali nam Zakapturzeni przy okazji zgarniania Atakhana. Choć samego potwora udało się zdobyć, to po jego ubiciu Forsaken zostało unicestwione. I od tego momentu już Jakub "Jactroll" Skurzyński i spółka przejęli inicjatywę w starciu i zdołali dotrzeć do szczęśliwego dla siebie końca.
Podobnie zresztą wyglądała trzecia potyczka półfinału Rift Legends. W niej na początku też lepiej szło brygadzie Cinkrofa, choć trzeba przyznać, że Zero Tenacity starało się dotrzymywać tempa. FSK tym razem jednak trzymało się twardziej i prowadziło w złocie niemal przez całą grę. Po raz kolejny jednak wydarzyła się jedna wpadka, po której szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Z10. Mowa tutaj o walce w 33. minucie przy dolnej rzece. W niej polsko-czeska formacja niespodziewanie wysłała do grobu trójkę przeciwników, a później ruszyła na wrogą bazę. I udało jej się dobić Nexus mimo próby obrony ze strony Forsaken. Tak więc Z10 zdobyło punkt meczowy.
Z10 dominuje w początkowym etapie, ale FSK odbija i doprowadza do remisu
Po jednej oddanej wygranej jeszcze można się podnieść, ale po dwóch? To już chyba nierealne. I faktycznie, przyciśnięte do muru Forsaken w grze numer cztery miało ogromne problemy z proaktywnymi zagraniami. Fakt ten wykorzystali obecni mistrzowie Rift Legends, którzy po raz pierwszy w tej serii pokazali się znacznie lepiej w początkowej fazie starcia. Ci wysunęli się na wyraźne prowadzenie i choć FSK starało się skracać dystans, to po jednej z kolejnych większych walk różnica powiększyła się jeszcze bardziej. W 23. minucie dysproporcja w złocie wynosiła już pięć tysięcy na korzyść Zero Tenacity. Gdy wydawało się, że Jactroll i jego kompani już niebawem zakończą mecz, to tym razem właśnie oni całkowicie roztrwonili przewagę. Co więcej, Zakapturzeni błyskawicznie przejęli inicjatywę i tym razem już nie dali sobie w kaszę dmuchać, doprowadzając do remisu. Przyszła pora na Srebrne Zgrzyty.
Mistrzowie wciąż w grze – Zero Tenacity w finale Rift Legends
Piąta gra o taką stawkę, to już stres na najwyższym poziomie. I było widać to po graczach obu stron. Zarówno zawodnicy Z10, jak i reprezentanci Forsaken nie chcieli popełnić błędu. Praktycznie przy każdym zagraniu przeciwnicy momentalnie się wycofywali, aby tylko nie upaść. Dlatego też pierwszą krew zobaczyliśmy dopiero w 13. minucie, a przelał ją Tomáš "Zubac" Kyselák. Zresztą, całe Zero Tenacity mimo braku eliminacji lepiej radziło sobie w takiej sytuacji, mając sporą przewagę w farmie m.in. na dolnej alejce. Stąd też przy wyniku 1:0 w zabójstwach gracze serbskiej organizacji przeważali już o prawie trzy tysiące sztuk złota. Niemniej, pierwsze wykluczenie rozkręciło obecnych mistrzów i otworzyło worek z eliminacjami. Złoci medaliści poprzedniego splitu punktowali raz po raz, zgarniając też przy okazji praktycznie wszystkie obiekty na mapie. Dysproporcja zatem rosła w zastraszającym tempie. Gwoździem do trumny Zakapturzonych była desperacka walka o Barona, w której Zero Tenacity zdominowało. Po tym wystarczyło wygrać już tylko jedno kolejne starcie i rozbić Nexus, co też obecnie panujący uczynili.
A już jutro o godzinie 13:00 wielki finał Rift Legends 2025 Spring. Transmisję z tego meczu z polskim komentarzem będziecie mogli oglądać na kanałach Damiana "Nervariena" Ziai na Twitchu i na YouTube. Po więcej informacji na temat bieżącego splitu zapraszamy do relacji tekstowej, w której znajdziecie się, klikając poniższy baner: