Można powiedzieć, że Cloud9 jeszcze przed rozpoczęciem ELEAGUE Major Boston 2018 było takim cichutkim niby-faworytem, który co prawda wydawał się mocny, ale nikomu nawet przez myśl by nie przeszło, że rzeczywiście może okazać się najlepszy. A jednak Amerykanie dokonali tego i w niedzielnym dramatycznym finale pokonali faworyzowany FaZe Clan, dzięki czemu to oni mogli ostatecznie wznieść w górę mistrzowskie trofeum. Budowa tego składu, który po raz pierwszy przyniósł Ameryce Północnej puchar za wygranie Majora, rozpoczęła się jednak wiele lat temu. Jeszcze w 2015 roku do ekipy zawitał pierwszy z triumfatorów, a z biegiem czasu dołączali do niego kolejni, tworząc razem machinę, która w ciągu ostatnich dwóch tygodni zadziwiła cały świat i zagrała na nosie potentatom ze Starego Kontynentu.
2015 – Skadoodle
Gdy w sierpniu 2014 roku znane dotychczas z League of Legends Cloud9 zdecydowało się zainwestować w Counter-Strike'a, wydawało się, że to nie mogło się nie udać. Włodarze pozyskali bowiem najlepszy wówczas północnoamerykański skład, który wcześniej ze świetnej strony zaprezentował się przy okazji finałów 14. sezonu ESEA Global czy też przede wszystkim DreamHack Winter 2013. Jednakże po zmianie barw n0thing, shroud i spółka nie radzili sobie już tak dobrze, wobec czego pewnym stało się, że prędzej czy później polecą głowy. Pierwsza poleciała już po czterech miesiącach, bo właśnie wtedy miejsce Spencera "Hiko" Martina zajął Shahzeb "ShahZaM" Khan. Nic to jednak nie dało, a zespół w bardzo rozczarowujący sposób zaprezentował się podczas ESEA Season 18 Global Invite Division. Co prawda C9 jak burza przeszło przez etap online, ale potem już na lanie bez większej walki oddało pole najpierw mousesports, a potem także Nihilum Gaming.
No i wreszcie stało się – pod koniec kwietnia 2015 roku z niebieskimi trykotami pożegnali się Kory "SEMPHIS" Friesen oraz wspomniany już ShahZaM. Zwolnione w ten sposób fotele przejęli natomiast Ryan "fREAKAZOiD" Abadir i Tyler "Skadoodle" Latham. O ile ten pierwszy nie był wcześniej znany szerszej publice, to drugi zdążył już osiągnąć pewne sukcesy wraz z iBUYPOWER. Niemniej cieniem na jego dotychczasową karierę kładła się związana z ustawianiem spotkań afera, w wyniku której czterech jego ówczesnych kolegów otrzymało dożywotnie bany, zaś on sam uratował się tylko dlatego, że odmówił przyjęcia zapłaty. Mimo to Cloud9 postanowiło dać mu szansę. – Wraz z fREAKAZOiDem i Skadoodlem zyskujemy dwóch graczy, dla których najbardziej oczywistym celem jest zwyciężać. A głód sukcesu to niezwykle kluczowy element na drodze do triumfu – chwalił nowe nabytki ówczesny menadżer zespołu, Tres "stunna" Saranthus.
fot. DreanHack/Adela Sznajder |
Już pierwsze występy Lathama udowodniły, że jego transfer był strzałem w dziesiątkę. Nowy snajper amerykańskiej formacji już na samym początku zaczął spłacać otrzymany kredyt zaufania, w ogromnym stopniu przyczyniając się do kolejnych osiągnięć. Półfinał 7. sezonu CEVO Professional czy też wygrana podczas HTC Reborn Invitational to w dużej mierze właśnie jego zasługa. 22-letni wówczas Skadoodle błyskawicznie wkomponował się w z złożony z bardziej utytułowanych graczy zespół. W uznaniu swoich osiągnięć został on przez RedBull uhonorowany tytułem jednego z pięciu najlepszych AWP-erów świata. Razem z nim wyróżnienie to otrzymali m.in. Ladislav "GuardiaN" Kovács oraz Kenny "kennyS" Schrub, czyli sama śmietanka. W tej beczce miodu były jednak również dwie pokaźne łyżki dziegciu, czyli kompletnie nieudane starty na ESL One Cologne 2015 i DreamHack Open Cluj-Napoca 2015. Na obu Majorach Cloud9 nie było w stanie chociażby awansować do czołowej ósemki.
2016 – Stewie2k i autimatic
Jeszcze pod koniec 2015 roku drużynie spod znaku niebieskiej chmurki przytrafił się poważny kryzys formy, przez który niespodziewanie odpadła podczas północnoamerykański eliminacji do ELEAGUE Road to Vegas, uznając wyższość Enemy. Na usprawiedliwienie C9 można tylko przypomnieć, że już wtedy ekipa ta zmuszona była radzić sobie przy pomocy zmiennika, gdyż jeszcze w listopadzie jej szeregi opuścił Sean "seang@res" Gares. Doświadczony IGL odszedł na własne życzenie, a znalezienie jego następcy nie należało wcale do najłatwiejszych. – Podczas poszukiwań piątego mogliśmy w sposób jaki tylko chcieliśmy testować różne style, w których moglibyśmy czuć się komfortowo. Zapełnienie pustki powstałej w wyniku odejścia Seana nie jest jednak proste, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę jak ważnym elementem składu był – przyznał kilka miesięcy później wspomniany już Tres Saranthus. Nazwisko nowego gracza poznaliśmy dopiero w styczniu, czyli dwa miesiące po rozstaniu z Garesem.
Okazał się nim młody, bo zaledwie 18-letni Jake "Stewie2K" Yip, który nigdy wcześniej nie miał jeszcze okazji rywalizować na tak wysokim poziomie. Oczywiście, do C9 przechodził mając w swoim CV przeszłość m.in. w Splyce, które nie było może specjalnie znane, ale nie było też całkowicie anonimowe. Należy jednak pamiętać, że w zespole tym grał zaledwie przez trzy tygodnie i nie miał okazji pojawić się wraz z nim na żadnej poważniejszej imprezie. Wybór amerykańskich włodarzy był wobec tego nieco zaskakujący, ale oni zdawali się być pewni swego. Tak jak i zresztą sam zawodnik. Kilka lat później ówczesny członek ekipy, Jordan "n0thing" Gilbert, wyznał, że wybór ten był efektem braku innych sensownych możliwości. – Jeśli mam być szczery, to wybór Stewiego2k był aktem desperacji. Wiedzieliśmy, że świetnie radził sobie w PUG-ach, ale nie wiedzieliśmy, czy tak samo będzie w standardowych meczach. Teraz widać, że ryzyko się opłaciło – stwierdził w 2017 roku na łamach serwisu VaKarM.net.
fot. ESL/Helena Kristiansson |
Niemniej na kolejnym Majorze Amerykanie zawiedli po raz wtóry, co bolało tym bardziej, że tym razem impreza była rozgrywana na ich terenie. Przy okazji MLG Major Columbus 2016 jeszcze raz odpadli już w fazie grupowej. Krótko po tym zakończona została współpraca z fREAKAZOiDem, zaś jego następca, Alec "Slemmy" White, sprowadził drużynę w jeszcze większe odmęty przeciętności. To właśnie pod jego wodzą C9 odpadło w zamkniętych eliminacjach do ESL One Cologne 2016, przez co po raz pierwszy w swojej historii nie pojawiło się na współorganizowanych przez Valve zawodach. Remedium na stale pogarszające się rezultaty miała być następna zmiana. Jeszcze raz zdecydowano się postawić na młodego-gniewnego, którym tym razem był Timothy "autimatic" Ta. Niespełna 21-letni lurker, mimo że nadal dobrze rokujący, miał już na swoim koncie doświadczenie zebrane w barwach Teamu SoloMid, a wcześniej także compLexity, był również idealnym kandydatem do stale odmładzanego składu Cloud9.
2017 – tarik i RUSH
Czy teraz na północnoamerykańskich włodarzy czekały już tylko tytuły i splendor? Gdzie tam, wyniki nadal były różne, zaś forma drużyny bardzo niestabilna. Ponownie też C9 zabrakło na Majorze, ale to stawało się powoli standardem i nikogo już nie dziwiło. Najwyraźniej nie dziwiło też włodarzy, bo ci tym razem postanowili nie robić żadnych pochopnych zmian i dać swoim podopiecznym okazję do wzajemnego zgrania się. To zaprocentowało w drugim kwartale 2017 roku, gdy zespół w krótkim okresie zdołał wygrać Subaru Invitational 2017, dotrzeć do finału ESL One Cologne 2017 oraz uzyskać tak upragniony awans na imprezę Valve. Jednakże sam występ na PGL Major Kraków 2017 daleki już od ideału, a ekipa z USA znów nie wyszła nawet z grupy. Wtedy nikt nie spodziewał się jaka bomba wybuchnie kilka dni po powrocie formacji za ocean.
– Jako Cloud9 czujemy się zachwyceni faktem, iż możemy przywitać dwóch nowych członków naszej rodziny – Williama "RUSHA" Wierzbę oraz Tarika "tarika" Celika. (...) Wraz z ich pojawieniem się w podstawowym składzie, Jordan "n0thing" Gilbert i Michael "shroud" Grzesiek zostają przesunięci na ławkę rezerwowych – te słowa 15 sierpnia spadły jak grom z jasnego nieba na wszystkich fanów Cloud9. Dwóch ostatnich graczy ze starej ekipy compLexity pożegnało się z zespołem, zaś w ich miejsce pozyskano RUSHA i tarika, którzy mieli już na swoim koncie sukcesy osiągane w barwach OpTic Gaming. Jak się później okazało, ceną za te osiągnięcia ponad stan była spójność formacji, która z biegiem czasu zaczęła się sypać, a ostatecznie rozpadła się wraz z odejściem Wierzby i Celika.
fot. ESL/Helena Kristiansson |
Pierwsze miesiące po przyjściu dwójki Amerykanów były dla drużyny niczym sen. W ciągu kilku tygodni C9 dotarło do półfinałów DreamHack ASTRO Open Montreal 2017, ESL One New York 2017 oraz ELEAGUE CS:GO Premier 2017. Potem przyszły także triumfy przy okazji DreamHack ASTRO Open Denver 2017 i iBUYPOWER Masters 2017. – Sądzę, że rozwijamy się w naprawdę dobrym kierunku. Jestem tutaj od około dwóch miesięcy i w tym czasie udało nam się naprawdę wiele poprawić. To był bardzo trudny i bolesny proces, ale teraz widzę, że dzięki temu jesteśmy lepiej zorganizowani. Jestem bardzo zadowolony z tego, do jakiego miejsca udało nam się dotrzeć, ale wciąż jest wiele do zrobienia – zapewniał Celik we wrześniowej rozmowie z DBLTAP. Później okazało się, że rzeczywiście w C9 było nadal wiele do poprawy, ale i to koniec końców udało się osiągnąć.
Bo wreszcie nadszedł rok 2018, zaś Cloud9 dokonało czegoś nieprawdopodobnego. O ile jeszcze przez fazę nowych pretendentów Amerykanie przebrnęli z ogromną łatwością, to już w fazie nowych legend wydawało się, że mogą bardzo szybko pożegnać się z dalszą rywalizacją. Dowodzeni przez tarika zawodnicy nie załamali się jednak i w pięknym stylu powrócili ze stanu 0:2 do 3:2, awansując dzięki temu do play-offów. A tam niestraszne im było ani G2 Esports, ani SK Gaming, ani też FaZe Clan. C9 było bezkonkurencyjne i na własnej ziemi osiągnęło największy sukces w swojej historii, po raz pierwszy zapewniając Stanom Zjednoczonym mistrzostwo Majora CS:GO.