Oskar "oskarish" Stenborowski dużą część swojej kariery esportowej spędził występując w drużynach spoza naszego kraju. Dzięki temu poznał wielu graczy z różnych części Starego Kontynentu i ostatnio, broniąc barw Epsilon eSports, awansował do zamkniętych kwalifikacji do Minora. Na polskiej scenie najbardziej kojarzony może być z czasu występów pod banderą Lounge Gaming oraz SEAL Esports. Z oskarishem porozmawialiśmy o relacjach z tą ostatnią organizacją, różnicach między polską i zagraniczną sceną CS-a oraz tym, co sprawia, że woli grać z zawodnikami spoza naszego kraju. Zapraszamy!
Na polskiej scenie ostatnio regularnie pojawiają się tzw. "dramy". Jako że sporo czasu spędziłeś grając za granicą, to nie mogę Cię nie zapytać, czy tak samo jest chociażby w Niemczech?
Wydaje mi się, że w Niemczech nie ma aż tak wielu profesjonalnych drużyn. Jest kilka, które dają dobrą pensję i nieźle funkcjonują, jak chociażby BIG czy ALTERNATE aTTaX. Ale jeśli chodzi o jakieś dramy i patologię, to raczej nie spotkałem się z tym w Niemczech. Być może ludzie są tam bardziej dojrzali i starają się unikać takich sytuacji i nie jest to na porządku dziennym.
Takie sytuacje raczej tam nie mają miejsca, a jeśli już mają, to bardzo rzadko i są szybko załatwiane.
W pewnym stopniu sam też jesteś częścią takiej "dramy" na polskiej scenie. Mam tu na myśli sytuację z SEAL, które niedawno ponownie zostało wywołane do tablicy na Esportowych Świrach.
Nie widziałem tego, wyszedłem z tej grupy.
Ktoś zapytał co dzieje się z Waszymi zaległościami, prosząc oczywiście o to, by wypowiedział się Piotrek Machała. Rito stwierdził, że jesteście w kontakcie i zaległości powoli są regulowane.
Faktycznie, jesteśmy spłacani na bieżąco, ale tylko i wyłącznie przez Piotrka. W przypadku dwóch pozostałych osób, które są w zarządzie sprawa wygląda troszeczkę inaczej i cały czas jesteśmy w trakcie załatwiania tej sprawy. Nie wiem jak długo jeszcze będzie to trwało, natomiast na pewno wkroczyliśmy na drogę prawną i będziemy walczyć o te pieniądze, żeby je odzyskać w trybie natychmiastowym.
Piotrek Machała zachowuje się dosyć w porządku, trzeźwo patrzy na tę sytuację i ogrania sprawy w miarę OK. Stara się cały czas z nami być w kontakcie i za to można go pochwalić, ale reszta "zakrywa się", nie chce za dużo rozmawiać. Żeby czegokolwiek się dowiedzieć, to my musimy się do nich odezwać.
A czy pomoc w kierunku SEAL, jaką było wypożyczenie składu akademii przez PRIDE na potrzeby PLE i innych rozgrywek dla Ciebie była jakimś światełkiem w tunelu na naprawę sytuacji?
Miałem duże nadzieje, że organizacja SEAL z tego względu dostanie jakiś zastrzyk gotówki poprzez oddanie naszego slota w PLE, którego wywalczyliśmy jeszcze grając pod nazwą attackiereN... Ale tak się chyba nie stało, więc to światełko w tunelu dość szybko zgasło.
Zresztą dowiedziałem się o tym z dnia na dzień także najlepiej pozostawić to bez komentarza.
Co tak naprawdę zadecydowało o tym, że Wasz skład zakończył wspólną grę? Gwoździem do trumny było zakończenie współpracy z SEAL?
To nie było tak, że my chcieliśmy odejść z SEAL – najpierw chcieliśmy podjąć negocjacje. Mieliśmy niezłe wyniki, aspiracje rosły i mieliśmy także większe wymagania. Negocjacje nie poszły niestety po naszej myśli. Trochę się zawiedliśmy.
Później mieliśmy dołączyć do innej organizacji, chcieliśmy też pozyskać Hypera, ale nie udało się. Nasze plany nie doszły do skutku i zastanawialiśmy się dość długo co z tym wszystkim zrobić. Przez miesiąc byliśmy jeszcze w kontakcie ze sobą, i w sumie nadal jesteśmy, ale postanowiliśmy, żeby każdy poszedł w swoją stronę.
Z tego co wiem, peet zajął się bardziej prywatnymi sprawami, mono nadal szuka drużyny, crank już jakiś zespół ma, p1jo chyba też chwilę grał w tomorrow. Wszyscy zaczęli coś działać, więc aż tak źle to nie wyszło. Ale to był ciężki okres, chcieliśmy grać razem, chcieliśmy skład ulepszyć, ale wszystko się rozsypało. Nie wyszło też z inną organizacją i postanowiliśmy zrezygnować.
Mówisz o jednej organizacji, która była Wami zainteresowana. A coś poza tym, ktoś pytał? Z kimś rozmawialiście?
Zainteresowanie po dwóch wygranych turniejach lanowych się pojawiło. Mieliśmy jeszcze jedną dosyć dobrą ofertę od polskiej organizacji i jedną od zagranicznej.
Nie uważasz zatem, że może brakło motywacji? Lub kogoś, kto pomógłby Wam z tymi sprawami, żeby pociągnąć je do końca?
Całkiem możliwe, że kogoś takiego brakło. Sam starałem się ciągle chłopakom mówić, że będzie dobrze, że jeszcze ogarniemy skład i tak dalej, ale niestety to nie wyszło. Starałem się ich podtrzymać na duchu, robiłem to, bo mocno wierzyłem w ten skład. W tę drużynę byłem bardzo zaangażowany. Właściwie jak nigdy wcześniej.
Starałem się motywować, ale sam nie miałem za dużo motywacji przez zaistniałą sytuację.
fot. Maciej Kołek / maciejkolek.com |
Wcześniej wspomniałeś o Cranku – on poszedł w Twoje ślady, bo teraz gra dla zagranicznej drużyny.
Tak, to prawda.
To Ty wskazałeś mu ten kierunek? Poleciłeś, żeby spróbował sił poza polską sceną?
Trochę go motywowałem. Pamiętam, że rozmawialiśmy i mówiłem, żeby poszedł do jakiejś europejskiej drużyny. Miał też ofertę do polskiej, ale coś tam chyba mu nie wyszło albo sam nie chciał. Powiedziałem, żeby szedł do zagranicznego zespołu, bo tam ma większe szanse na lepsze wyniki. I widzę, że sobie radzi, więc cieszę się jego szczęściem.
No właśnie – jesteś znany z tego, że bliżej Ci do zagranicznych drużyn niż do polskiej sceny. Zaznaczyłeś to również 1 maja w poście na Facebooku, gdzie napisałeś, że jesteś otwarty na wszystkie oferty, ale bardziej te z zagranicy. Z czego to wynika?
W Polsce na ten moment są trzy drużyny, które są stabilne i zapewniają profesjonalne kontrakty, a gracze mają pewność, że z dnia na dzień nie zostaną usunięci ze składu. Z tego właśnie powodu zawsze celowałem w rynki zagraniczne, bo tam wyglądało to bardziej sensowne. Zawodnicy nastawiają się na dłuższą współpracę, a nie na zmiany po dniu czy miesiącu gry i wyznaczało się cele, które chciało się osiągnąć. W Polsce niestety się tak dzieje, że co jakiś tydzień jest zmiana, dlatego to mnie też trochę przeraziło. Zagraniczni zawodnicy mają też całkiem inny charakter. Nie mają tak przerośniętego ego, jak gracze z Polski, no i są bardziej pracowici, chcą się bardziej przykładać i są bardziej skupieni na pracy drużynowej.
A czy podczas ostatnich zmian na polskiej scenie w ogóle byłeś brany pod uwagę przez jakieś drużyny czy nikt się do Ciebie nie zgłaszał?
Staram się raczej trzymać z daleka od tych polskich drużyn. Nie chodzi tu oczywiście o jakąś nienawiść, bo bardzo się cieszę, że jestem Polakiem i dumnie reprezentuję Polskę nawet jeżeli gram w zagranicznych drużynach. Czuję się lepiej w zagranicznych drużynach – czy to w niemieckich, czy po prostu w europejskich, bo – tak jak już wspomniałem – podejście jest inne, jest większe zaangażowanie.
Ostatni raz na polskiej scenie pojawiłem się w barwach SEAL i nie mogę powiedzieć, żeby było źle. Przykładaliśmy się do gry. No ale to wynika z faktu, że chłopaki byli zmotywowani zwycięstwami na turniejach i dobrze się pracowało. Niestety nie poszło tak jak chcieliśmy.
Może warto wysłać do polskich drużyn jasny sygnał, że nie zamykasz się na całkowicie na rodzimą scenę?
Nie jestem taką osobą, która się prosi o przyjęcie do drużyny. Jeżeli ktoś będzie chciał się odezwać, to to zrobi. Jeśli ktoś ma ochotę ze mną pograć, to nie ma problemu, możemy pograć, zobaczyć jak to wychodzi.
Mimo wszystko na współpracowanie z niektórymi osobami nie pozwala mi mój honor, który odgrywa dość ważną rolę w moim życiu.
Kto w takim razie zgłosił się w przypadku Pompy, z którą w weekend zagrasz na finałach GG League?
Wydaje mi się, że Isamu rozmawiał z mono, a później zadzwonił do mnie i powiedział, że ma taką opcję, żeby zagrać w Poznaniu. Stwierdziłem, że w sumie mogę zagrać i zgodziłem się. Skompletowaliśmy skład i jedziemy. To taka dość prosta opowieść, nic specjalnego.
Ale na dłuższą grę rozumiem, że się nie nastawiacie?
Raczej nie. To jest tylko na ten turniej. Zobaczymy jak nam pójdzie i tak dalej, ale ja już mam jakieś plany związane z Minorem – chcę dokończyć to z Epsilon, więc nie do końca miałbym na to czas. Może w przyszłości. Zobaczymy – może wygramy turniej, może daleko zajdziemy, a może szybko odpadniemy.
Jesteśmy mixem, jedziemy pograć na luzie i nie mamy wobec naszego występu większych oczekiwań. Lubię grać z tymi chłopakami i sam długo przekonywałem peeta, żeby wrócił, bo jest zawodnikiem z doświadczeniem, a drużyna kogoś takiego potrzebuje.
W ostatnim czasie mogliśmy Cię oglądać w kilku międzynarodowych mixach. Próbowałeś swoich sił m.in. w kwalifikacjach do DreamHacka w Walencji.
Hmm, europejskich kwalifikacji nawet w zasadzie nie pamiętam, nie wiem jaki mieliśmy skład, więc to było prawdopodobnie tylko dla funu, możliwe, że odpadliśmy z nich przegrywając na Tempo Storm.
A jak wyglądały iberyjskie kwalifikacje?
Napisał do mnie kairi i zapytał czy nie chciałbym z nimi zagrać. W tym przypadku też nie było jakichś większych planów. Ale skoro się odezwali, to postanowiłem skorzystać. Zawsze to dodatkowe doświadczenie i możliwość gry z graczami, którzy są bardzo w porządku.
Później przyszła pora na przygodę z Epsilon. Jak to się zaczęło?
mikeS zapytał się mnie czy chcę z nimi zagrać w kwalifikacjach. Oczywiście się zgodziłem. Później zapytał mnie również, czy nie chcę być standinem w innych turniejach i także na to przystałem.
Dobrze mi się z nimi gra, czuję potencjał i na razie staramy się przygotować przed zamkniętymi kwalifikacjami do Minora.
Nastawiasz się na jakąś dłuższą współpracę czy raczej podchodzisz do tego z chłodną głową?
Raczej z chłodną głową, bo różnie to w CS-ie bywa.
Dużo pewnie będzie zależało od tego, czy dostaniecie się dalej.
Dokładnie, można tak powiedzieć.
Ale mimo tego, że nie masz pewności co do swojej przyszłości, to trenujecie.
Dziś dopiero zaczęliśmy treningi. Zarówno przygotowania, jak i występy w jakichś turniejach i kwalifikacjach planujemy raczej spontanicznie. Ja mogę im póki co pomagać w różnych meczach i zobaczymy jak to wszystko wyjdzie.
Dzięki! Ostatnie słowo należy do Ciebie.
Chciałbym serdecznie pozdrowić moją kochaną dziewczynę Paulę, mojego brata i zarazem fana Adriana oraz prawilnego peeta.