W ciągu ostatnich kilku miesięcy Richard "shox" Papillon przeszedł drogę z piekła do nieba - na początku marca Francuz został przesunięty na ławkę rezerwową G2 Esports, gdyż jego wizja rozwoju zespołu nie pokrywała się z pomysłami drugiej części drużyny. Dodatkowo dwudziestosześciolatka czekała operacja ręki, która na pewien okres miała wykluczyć go z rywalizacji. Pod nieobecność shoxa wyniki francuskiej ekipy wyglądały jednak gorzej niż wcześniej, więc stosunkowo szybko z obozu G2 zaczęły do nas docierać sygnały, które świadczyły o możliwym powrocie Papillona. Rzeczywiście, na początku czerwca hiszpańska organizacja postanowiła zaufać zawodnikowi, którzy trzykrotnie plasował się w najlepszej dziesiątce rankingu HLTV (lata 2013, 2014, 2016) i powierzyć mu proces kompletnej przebudowy zespołu. Z drużyną pożegnali się Nathan "NBK" Schmitt i Dan "apEX" Madesclaire, a ich miejsce zajęli Edouard "SmithZz" Dubourdeaux i Kevin "Ex6TenZ" Droolans.
Pierwszym testem nowego G2 były finały piątego sezonu ECS, które odbyły się w Londynie. W swojej rozmowie z portalem HLTV.org shox odniósł się do przygotowań i oczekiwań związanych z wyjazdem do Wielkiej Brytanii:
- Byliśmy zadowoleni z liczby rund, jaką zdołaliśmy zdobyć na finałach ECS, biorąc pod uwagę, iż trenowaliśmy razem tylko cztery czy pięć dni. Graliśmy jak mix, ale dawaliśmy z siebie wszystko. Francuz przy okazji ujawnił, w jaki sposób planowano ulepszać dalszą grę drużyny: - Zaczęliśmy po prostu po kolei trenować każdą z map. Ustaliliśmy, jakie chcemy mieć podejście do mapy zarówno po stronie CT jak i stronie T. Jak zauważył shox, pierwszy miesiąc wspólnych treningów nie należał do łatwych, ale przyniósł nowe doświadczenia, które pomogły w oficjalnych rozgrywkach: - Pierwsze dwa tygodnie treningów były naprawdę interesujące, bo widać było, że z każdym dniem, a nawet treningiem, poprawialiśmy się. Kolejne dwa były trochę trudniejsze, gdyż zaczęliśmy opracowywać podstawy naszej gry, czyli tak naprawdę pracowaliśmy nad szczegółami, a to na pewno jest trudniejsze. Nasze ogólne rezultaty podczas sparingów nie były zbyt dobre, ale dużo się nauczyliśmy i przed przyjazdem do Kolonii powiedzieliśmy sobie, że przynajmniej zyskaliśmy ogromne doświadczenie. W ogóle się nie boimy, jeśli przegrywamy tak jak z Na'Vi 0:9, bo doświadczyliśmy tego podczas treningu.
Francuski zawodnik odniósł się również do swojego stanu zdrowia: - Jestem w pełni zdrowy, nie czuję bólu podczas gry. Czasami ręka zaboli, gdy gram na deathmatchu dłużej niż 30 minut, ale myślę, iż wynika to z odzwyczajenia od częstej gry. Gwiazda G2 oznajmiła też, iż planuje rozpocząć współpracę z trenerem od przygotowania mentalnego, który pomoże mu wrócić na szczyt: - Straciłem dużo pewności siebie. Wiem, że ta trzymiesięczna przerwa była dla mnie naprawdę trudna. Daję z siebie wszystko, ale nie spodziewałem się, że czeka mnie tyle pracy, szczególnie nad sferą mentalną. Widzę, że w czasie gry bywam przestraszony, a nie jestem przyzwyczajony do tego uczucia. To dużo psychologicznych kwestii, z którymi spróbuję sobie poradzić zatrudniając trenera i razem z nim pracując.
Ciężka praca graczy G2 procentuje i dzięki wygranym z Natus Vincere oraz mousesports zespół ma już zagwarantowany występ w play-offach ESL One Cologne 2018. Shox i spółka jutro podejmą Astralis w starciu o bezpośredni awans do półfinału, a w przypadku przegranej w piątek zagrają w ćwierćfinale zawodów. Więcej szczegółowych informacji o turnieju znajdziecie w naszej relacji tekstowej.