Mało mówi się o profesjonalnych rozgrywkach kobiet w Counter-Strike: Global Offensive, a co dopiero w League of Legends. W zasadzie większość fanów esportu nie ma najmniejszego pojęcia, że kobieca scena LoL-a istnieje i również ma swoje turnieje. Tydzień temu w Portugalii odbyło się GIRLGAMER Esports Festival 2018, w którym udział wzięły łącznie cztery żeńskie formacje, a ostatecznie triumfatorkami całych zawodów było Zombie Unicorns, czyli zespół, w którym na co dzień występuje Patrycja „Reniferka” Krumin. Reprezentantka jednego z najsilniejszych kobiecych zespołów porozmawiała z nami na temat przebiegu swojej kariery, problemów kobiecych rozgrywek oraz współpracy swojej drużyny z Movistar Riders.


Daniel Kasprzycki: W 2015 roku wystąpiłaś w polskim składzie na ESWC 2015 we Francji. Był to Twój pierwszy lan w dodatku za granicą. Brałyście ten turniej na poważnie, czy jechałyście tam bardziej jako piątka znajomych, które chcą się sprawdzić na międzynarodowym poziomie?

Patrycja „Reniferka” Krumin: Oczywiście, że brałyśmy te zawody na poważnie. W zasadzie w tamtym czasie grałam w Team Acer, drużynie międzynarodowej, z którą miałam jechać do Francji, jednak zostałam z niej wyrzucona na krótko przed lanem. Wtedy napisała do mnie jedna z dziewczyn z Xeno Dragons czy nie chciałabym spróbować z nimi zagrać, zagrałam tryouty i pojechałyśmy razem na ESWC. Miałam większą motywację, żeby wygrać zwłaszcza na ekipę, z której zostałam wyrzucona.

Później zdecydowałaś się porzucić polską drużynę i znów spróbować swoich sił w międzynarodowym składzie. W połowie 2016 roku dołączyłaś do Team YP razem z Myshką i trójką zawodniczek, z którymi grasz do dziś. Drużyna zrobiła sporo szumu w świecie esportu, ale głównie dlatego, że sponsorowana była przez stronę pornograficzną. Nie bałyście się podjąć współpracy z taką organizacją? Spotykałyście się z jakimiś przykrymi komentarzami odnośnie waszej organizacji?

Tak naprawdę nie pamiętam już dlaczego w ogóle rozpadł się ten polski skład. Wiem, że na AD Carry grała Komedyja, na midzie była Inez, na topie Myshka, a na supporcie miałyśmy jakąś dziewczynę, której nicku już szczerze mówiąc nie pamiętam, ale nie chciałyśmy z nią już dłużej grać. Potem napisał do mnie trener drużyny, która wygrała ESWC w Paryżu, mówiąc, że jego drużyna się rozsypała i pytając mnie czy nie chciałabym spróbować się w nowym składzie, który tworzy. Zgodziłam się bez zawahania, bo wtedy już kompletnie nic nie grałyśmy z dziewczynami z Xeno Dragons.

W końcu w tym międzynarodowym teamie znalazłam się ja, Mysha, dwie dziewczyny, z którymi gram do dziś i jedna, która była dziewczyną naszego trenera, i to był właśnie skład Team YP. Absolutnie nie bałyśmy się podjąć z tą organizacją współpracy, kontrakty zostały sprawdzone, miałyśmy też bardzo dobry kontakt z menagerką i miałyśmy zaufanego coacha, byłyśmy traktowane profesjonalnie. Pamiętam, że niemiłe komentarze się pojawiały, ale czy były bardziej uszczypliwe, niż są teraz? Nie, bo ludzie zawsze znajdą powód, żeby się przyczepić. Na pewno było wtedy więcej tego typu komentarzy, ale nie powiedziałabym, że któraś z nas się nimi szczególnie przejęła.

Czym różnią się polskie drużyny od tych zagranicznych? Jest różnica w nastawieniu i mentalności?

Ja osobiście nie grałam jakoś szczególnie długo w całkowicie polskiej drużynie, ale myślę, że w przypadku międzynarodowych składów podejście jest bardziej profesjonalne. Wydaje mi się, że tak samo jest z męskimi drużynami, bo przecież trudniej jest znaleźć piątkę z tego samego kraju na wysokim poziomie, skoro możesz szybciej znaleźć graczy z różnych krajów i to często na jeszcze wyższym poziomie. Wtedy to dość oczywiste, że wolisz grać z lepszymi. Ja nie przeczę, jest dużo dobrych dziewczyn w Polsce, ale w naszym kraju, zwłaszcza jak zwrócisz uwagę na chat na Twitchu, to dziewczyny są tam po prostu opluwane. Przez to niektóre dziewczyny, które mają potencjał i mogłyby grać na wysokim poziomie w jakiejś mocnej drużynie, nie chcą spróbować, bo na przykład ich znajomi śmieją się z żeńskich turniejów. Wydaje mi się, że część dziewczyn z Polski ma po prostu blokadę mentalną i nie chcą nawet próbować jakoś mocniej się zaangażować.

Później miałyście krótki epizod w Team expert. Ta współpraca nie trwała specjalnie długo, jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Na początku miałyśmy pojechać na gamescom, żeby ogłosić naszą drużynę. Ostatecznie pojechały tylko trzy dziewczyny, bo Mysha miała złamaną rękę lub nogę już nie pamiętam, a ja nie miałam ważnego paszportu ani dowodu. Nie miałyśmy tam nawet grać, tylko pokazać się jako nowa drużyna expert. Ogólnie z częścią osób z Team expert miałam okazję wcześniej współpracować w Team Acer. Ale tak jak mówisz, nie trwało to jakoś specjalnie długo, bo po prostu organizacji nie opłacało się mieć drużyny która nie ma co grać, nie było wtedy żadnych lanów, a na turniejach online było bardzo mało drużyn, z tego co pamiętam wtedy nawet ESL zrobiło przerwę w organizowaniu female cupów.

We wrześniu ubiegłego roku pojechałyście do Makau, aby powalczyć w Girl Gamer Esports Festival jako Grow uP eSports. Tam zmierzyłyście się z zawodniczkami z Chin oraz Hong Kongu. Jak bardzo różni się poziom europejski od tego, który reprezentują zawodniczki z Azji?

Ja bym nie powiedziała, że ten poziom jakoś bardzo się różnił na tym turnieju. My jechałyśmy tam, mając w głowach fakt, że w Chinach jest ogrom lanów dla kobiet. Niektóre z chińskich ekip mają nawet gaming house’y, więc cała damska scena LoL-a jest tam traktowana bardzo poważnie. Oczekiwałyśmy więc o wiele większego poziomu niż koniec końców zaprezentowały. Co prawda byłyśmy trzecie, nie wygrałyśmy, więc nie chcę mówić, że były słabe, ale oczekiwałyśmy, że one naprawdę będą o wiele lepsze od nas. W rzeczywistości te wszystkie gry były bardzo bliskie i w każdej z nich dawałyśmy sobie radę, ale przegrywałyśmy przez głupie błędy w późnych etapach rozgrywki. Poziom azjatyckich drużyn, a przynajmniej tych, które pojawiły się w Makau, wcale nie był o wiele większy od naszego.

Kobieca scena CS:GO narzeka na małą liczbę międzynarodowych turniejów lanowych. Jak to wygląda w przypadku League of Legends w Europie? Często macie okazję powalczyć z innymi drużynami na lanie?

Nie. Według mnie kobieca scena CS:GO jest bardziej rozwinięta od sceny League of Legends. W zasadzie nie wiem czemu tak jest, może po prostu drużyny CS-a są o wiele bardziej stabilne od tych z LoL-a. Mimo wszystko CS ma Intel Challenge Katowice, DreamHack, WESG, no i jeszcze GirlGamer. To już są cztery lany w roku, a my mamy jednego, może dwa. Ostatnio byłyśmy na DreamHacku i teraz na GirlGamer i to wszystko, co do tej pory grałyśmy w tym roku.

Najwięcej jednak gramy turniejów online. W zasadzie bierzemy udział we wszystkim, co jest organizowane dla kobiecych drużyn, bo skoro mamy tylko dwa turnieje lanowe w roku, to musimy grać online. Wcześniej były rozgrywki od ESL, niedawno było Female Legends na DreamHacku. Teraz znów pojawił się jakiś projekt, który stworzyły chyba Polki, grałyśmy w tych zawodach dwa tygodnie temu, gdy byłyśmy na bootcampie. Było tam aż 18 drużyn złożonych wyłącznie z kobiet. Jest to coś, czego nie widziałam odkąd zaczęłam grać te wszystkie zawody, a gram gdzieś od 2014 roku. Nigdy jeszcze nie widziałam tyle formacji w jednym turnieju, a tutaj było ich aż 18 i to tylko na wschodnim serwerze, z czego chyba 9 było na poziomie diamentu i wyżej.

Oprócz brania udziału w tego typu turniejach odbywacie jakieś regularne treningi, czy raczej każda z Was trenuje we własnym zakresie?

Nie jestem w stanie ci powiedzieć jak to wygląda w przypadku innych teamów, ale my staramy się regularnie grać razem. Wiadomo, dwie dziewczyny z naszego składu studiują, jedna pracuje, więc nie jesteśmy w stanie grać tyle, co powinna grać normalna drużyna, ale staramy się trenować razem chociaż trzy razy w tygodniu.

Grałyście sporo turniejów spod szyldu ESL, próbowałyście kiedyś swoich sił w tego typu zawodach, lecz nie ograniczając się wyłącznie do gry przeciwko kobietom? Jak wam poszło?

Gramy razem już prawie 3 lata, ze zmianami tylko na topie, więc przez ten czas naprawdę zagrałyśmy dużo turniejów. Kiedyś zdarzało nam się grać Go4LoL-e, było to przed tym, jak zaczęłyśmy grać scrimy, wtedy to była dla nas jedyna opcja na zagranie na facetów i lepszy trening, bo wiadomo, że więcej wyniesiesz z gier na lepsze drużyny. Na chwilę obecną gramy dużo scrimów, staramy się uczestniczyć we wszystkich turniejach dla kobiet i planujemy również startować w normalnych turniejach nie tylko dla kobiet. Jak nam poszło? Bywało różnie, wiadomo jak trafiłyśmy na pełny skład złożony z graczy z master tierami oraz challengerami, to nie miałyśmy szans. Mimo wszystko były też zespoły o podobnych dywizjach, które wyzywały nas w lobby tylko dlatego, że jesteśmy dziewczynami, a później przepraszali po gierkach, jak już przegrali.

Kiedy ogłoszono was jako zawodniczki Team Acer, powiedziałyście, że jesteście tylko piątką dziewczyn, które cieszą się z gry, a mimo to ludzie wyzywają was za to, że macie platyny oraz niskie diamenty na solo queue. Często spotykacie się z takimi przytykami? Przejmujecie się w jakikolwiek sposób tego typu docinkami?

Wiem, że moja drużyna się tym nie przejmuje, ale dużo dziewczyn ze sceny bierze sobie to do serca. Tak jak mówiłam wcześniej, ludzie zawsze znajdą powód, żeby się przyczepić. Ja to troszeczkę rozumiem, bo powiedzmy sobie szczerze, facet z taką dywizją jak moja raczej nie ma zbyt dużej szansy na jeżdżenie na lany po świecie. Tak to rozumiem. Wiem o tym, że ludzie są ofensywni w internecie, ale czasami po prostu przesadzają. Jakby było więcej dziewczyn z challengerem, to sama też bym nigdzie nie jeździła. Teraz w Portugalii były dziewczyny z challengera, master tiera czy wysokich diamentów. Wiadomo, takich dziewczyn jest mniej, ale też nie jest tak, że na te lany jeżdżą silvery czy goldy.

Jakie według Ciebie są największe problemy kobiecej sceny w esporcie?

Według mnie to jest takie troszeczkę błędne koło, nie ma sponsorów bo jest mało drużyn i analogicznie nie ma drużyn, bo nie ma sponsorów. Było mało turniejów, więc często dziewczyny składały zespół na jakiś turniej, a później nie miały nawet co grać, przez co skład szybko się rozpadał. Teraz widzę, że powstają nowe turnieje dla kobiet i według mnie, skoro będzie więcej turniejów, to będzie też więcej nowych formacji, bo dziewczyny będą miały motywację do grania. Wydaje mi się też, że dużo dziewczyn przejmuje się opinią innych ludzi. Ja mam trochę inne podejście, bo jestem przyzwyczajona do hejterów, że tak powiem. Wiesz, ja streamuję, a wiadomo jak potrafią zachowywać się ludzie na Twitchu.

Miałaś okazję pojawić się na finałach 16. sezonu ESL MP jako gość i zobaczyć jak wygląda ten turniej od środka. Czy zawody, w których grają tylko mężczyźni w jakikolwiek sposób różnią się pod względem organizacji od tych, w których brałaś udział?

Wiesz co, według mnie nie różni się to za bardzo. Mogę to porównać tylko do Girl Gamer, a tam wszystko było na bardzo wysokim poziomie. Miałyśmy tam wszystko, czego potrzebowałyśmy - hotel, jedzenie, czas przed gierkami na ustawienia i zagranie, żeby zobaczyć czy wszystko jest tak, jak powinno. Miałyśmy też zdjęcia i wywiady zupełnie jak w przypadku turniejów nie tylko dla kobiet.

Pule nagród turniejów dla kobiet z roku na rok nieco się zwiększają. Jeszcze parę lat temu były one na naprawdę niskim poziomie. Myślisz, że to wszystko jeszcze bardziej się rozwinie pod tym względem?

Myślę, że to się będzie zwiększać, bo w końcu mamy coraz więcej sponsorów takich turniejów. W tym roku nawet Sephora była sponsorem żeńskiego turnieju, a kto by wcześniej pomyślał, że taka firma wejdzie w esport, skoro jest ściśle związana z make-upem. Szczerze mówiąc pule nagród nie mają dla nas aż takiego dużego znaczenia. Wiadomo, lepiej jest wygrywać więcej, ale my jesteśmy na takim poziomie, gdzie dopiero zaczynają się te lany, więc wysokość puli nagród nie jest priorytetem, bo po prostu chodzi o to, żeby pojechać i zagrać. Jeśli to wszystko będzie się zwiększać, to super. Myślę, że te pule nagród będą większe, ale nie jest tak, że któraś z nas narzeka. Wątpię, żeby jakakolwiek drużyna kobiet w LoL-u w tym momencie powiedziała, że nie jedzie na lana, bo jest za mało pieniędzy do wygrania. Zwłaszcza zważając na to, że tych lanów i tak jest jak na lekarstwo.

Od paru miesięcy występujecie jako Zombie Unicorns. Niedawno podpisałyście także kontrakty ze znaną hiszpańską organizacją, Movistar Riders. Na czym polega wasza współpraca i na jakie wsparcie możecie liczyć ze strony MRDS?

Rozmowy na temat organizacji trwały już od dłuższego czasu. Obie strony chciały, żeby to wszystko było dopięte na ostatni guzik. Jeżeli chodzi o wsparcie, na jakie możemy liczyć, to bardzo się zdziwiłam. Przed DH Summer i GirlGamer miałyśmy bootcampy, sesje z psychologiem i nawet główny trener drużyny, w której gra Cinkrof, przedstawił nam jak wygląda typowy dzień profesjonalnych zawodników z Hiszpanii. Miałyśmy dostęp do Movistar Riders eSports Training Center, przyjechałyśmy i rozpisali nam dokładny plan: ile mamy grać, w jakich godzinach solo queue, w jakich scrimy, kiedy mamy przerwę na jedzenie i tak dalej. Generalnie potraktowano nas nieprawdopodobnie profesjonalnie. Zresztą nawet nie myślałyśmy, że kiedykolwiek będziemy mieć możliwość w ciągu dwóch miesięcy dwa razy wyjechać na bootcamp – przed każdym lanem, na jakim byłyśmy. Również gracze MRDS bardzo nas wspierali, bo nawet ostatniego wieczoru przed wyjazdem na Girl Gamer oglądali z nami nasze gierki i tłumaczyli nam, co powinnyśmy robić inaczej itp.

Ostatnio zdołałyście wygrać turnieje na DreamHacku oraz GirlGamer Esports Festival. Jak dokładnie wyglądały wasze przygotowania do tych zawodów w centrum szkoleniowym MRDS?

Ogólnie dzień wyglądał tak, że rano jechałyśmy do Movistar eSport Center, grałyśmy solo queue, przerwa na obiad, grałyśmy scrimy zazwyczaj do 21, a później miałyśmy czas wolny, więc zazwyczaj szłyśmy coś zjeść na miasto lub gotowałyśmy coś w mieszkaniu.

Scrimujecie na drużyny kobiet, czy staracie się to urozmaicać i próbujecie trenować również z męskimi zespołami?

My prawie wcale nie scrimujemy z innymi drużynami z kobiecej sceny LoL-a, może czasami nam się zdarzy, ale to bardzo rzadkie przypadki. Jeżeli jakiś żeński zespół się z nami skontaktuje, to czasami próbujemy, ale uważałyśmy, że przed dużym turniejem nie byłoby sensu scrimować na drużyny, które tam będą. Ogólnie głównie scrimujemy normalnie na facetów. Jesteśmy na grupie na Discordzie i tam wszystko dogadujemy. Wiadomo, że nie trenujemy na teamy z master tiera, czy challengera, bo to na obecną chwile by nie miało najmniejszego sensu. Scrimujemy zazwyczaj na męskie drużyny z okolic diamentu 4-2 i te treningi wyglądają identycznie jak u facetów z najlepszych lig, tylko jest to trochę niższy poziom.

Ale też muszę przyznać, że niektórzy odmawiali nam scrimów jak tylko dowiedzieli się, że jesteśmy dziewczynami. Czyli dalej jest takie dziwne podejście facetów do naszego grania.

A co najbardziej zaskoczyło Cię w tej placówce treningowej Movistar Riders. To chyba dość spory obiekt?

Naprawdę spory. Co mnie zaskoczyło? Generalnie to wszystko. Byłam pod wrażeniem, że jest tam psycholog, trenerzy i w zasadzie każdy pracujący tam człowiek miał swoją odrębną funkcję dla całej drużyny, że tak powiem. Bardzo zaskoczyła mnie mentalność tych wszystkich osób, bo każdy był niesamowicie pomocny i ciągle pytał nas czy niczego nam nie potrzeba. Wszyscy traktowali nas profesjonalnie, miałyśmy pomoc trenera drugiej drużyny MRDS, który zresztą do dziś nam pomaga. Trener całe dnie siedział z nami, oglądał nasze solo kolejki, scrimy i przygotowywał nam drafty. Jeśli tylko miałyśmy taką potrzebę i chciałyśmy, to miałyśmy też dostęp do psychologa. Miałyśmy tam wszystko, czego tylko potrzebowałyśmy.

Mówiłaś, że nie macie zbyt dużo turniejów, więc jakie macie plany na następne tygodnie, miesiące?

Na tę chwilę, nie mogę ci powiedzieć zbyt wielu szczegółów, bo nadal nic nie jest pewne. Z tego co wiem, to ma powstać oficjalna liga kobiecego LoL-a. Mimo wszystko dopóki nie będzie o tym konkretnej, oficjalnej informacji, to nie mam zamiaru się na to nastawiać, bo już tyle razy słyszałam o ligach, że szkoda gadać. Nie jeden raz było już tak, że ludzie kontaktowali się ze mną i pytali jakby taka liga miała wyglądać, jak to zorganizować itd., a później i tak nic z tego nie było, więc ja się na to nie napalam. A tak poza tym, to dzięki wygraniu letniego DreamHacka, otrzymałyśmy zaproszenie na kolejną odsłonę. Mamy jakieś plany i to nie tylko związane z kobiecą sceną, ale na ten moment nie mogę nic więcej powiedzieć.

Chcę jeszcze tylko sprostować jedną sprawę. Tutaj nikt nie ma ambicji na LCS-y. Wiemy na jakim poziomie obecnie jesteśmy i robimy wszystko żeby ten poziom rósł. Skoro mamy możliwość grania turniejów online, czy też offline, to dlaczego mamy tego nie grać? Nie mówię, że na tym się zatrzymamy. Szkoda tylko, że ciągle widzę komentarze ludzi, śmiejących się, że marzymy o LCS-ach. Wiesz, nikt tutaj nie chodzi z głową w chmurach, wyznaczamy sobie jakieś cele i do nich powoli dążymy.