Minionego wieczoru zakończyły się długo oczekiwane przez polskich entuzjastów tytułów na konsole finały 7. sezonu PlayStation League. Wczoraj w studio Polsat Games w Warszawie pojawili się najlepsi gracze FIFA 18 oraz Gran Turismo Sport, natomiast uczestnicy turnieju w Fortnite'a rozstrzygnęli najważniejsze spotkania przez internet. Koniec końców tytułami mistrzowskimi cieszyć mogą się Krzysztof "Assasin-swiony" Wyglądacz, Maciej "Matthew" Pawłowski oraz Marcin "mRN" Sczes.
Jako pierwsi w szranki stanęli zawodnicy Fortnite: Battle Royale, których do finałów dostało się aż sześćdziesięciu. W decydującym starciu gracze musieli rozegrać aż trzy potyczki, po których podliczono punkty za miejsca oraz zdobyte eliminacje. Koniec końców niewielką różnicą punktów najlepszy okazał się ww. Assasin-swiony, który został nagrodzony PlayStation 4 Pro oraz innymi sprzętami związanymi z konsolą. Wicemistrzem 7. sezonu PlayStation League w Fortnite'a został Jakub "Kuba3358" Michalczyk, na najniższym stopniu podium stanął natomiast Damian "kwiatek1970" Kwiatkowski.
Po krótkiej przerwie na arenie w stolicy naszego kraju pojawiła się najlepsza czwórka zawodników Gran Turismo Sport. W kwalifikacjach do wyścigu najszybszy okazał się być główny faworyt, czyli Matthew. Mimo wszystko jego przewaga nad drugim zawodnikiem stawki wyniosła zaledwie 0,2 sekundy. – Te różnice to ułamki sekundy, także widać, że poziom był tutaj naprawdę wysoki. W wyścigu mój rywal, który zajął 2. miejsce, zrobił lepszy czas o 0,09 sekundy, także jest to naprawdę świetny wynik i fantastyczna jazda, trzeba to przyznać. Utrzymywać takie tempo przez trzydzieści okrążeń to naprawdę wyczyn – podsumowuje triumfator zmagań, Maciej "Matthew" Pawłowski.
W takiej grze jak Gran Turismo Sport kierowcy muszą radzić sobie z ogromną presją. Nie dość, że trzeba przejechać aż trzydzieści okrążeń w pełnym skupieniu, to jeszcze bez przerwy ma się z tyłu głowy, że strata przeciwników to nieraz zaledwie ułamki sekundy. – Jest naprawdę duża presja. W takich chwilach po prostu nie można sobie pozwolić na to, żeby skupiać swoją uwagę na tym, że ktoś cię dogania czy też patrzeć na to, jakie są różnice w czasie. Po prostu trzeba jechać i utrzymywać swoje tempo, bo to jest jedyny sposób na to, żeby komuś uciec, jeżeli jest się szybszym. Łatwo się to mówi, ale w praktyce wychodzi to inaczej i człowiek zaczyna się tym przejmować i czuć oddech przeciwnika – kontynuuje Matthew. Kierowcy w Gran Turismo Sport zawsze muszą być maksymalnie skupieni, a jak wszyscy wiemy taki wysiłek psychiczny przez niemalże 40 minut jazdy jest niesamowicie męczący, co zresztą widzieliśmy podczas transmisji z PlayStation League. – To jest naprawdę wyczerpujące. Wysiłek psychiczny jest potężny, fizyczny może mniej, bo to się odbywa naturalnie, natomiast psychika jest mocno wysilona i nietrudno o błąd – kończy zwycięzca rozgrywek.
Jako ostatnie rozegrane zostały finał FIFA 18, w których również zobaczyliśmy czterech uczestników. W pierwszym półfinale oko w oko stanęła dwójka piętnastolatków – Nikodem "piko" Pawlak oraz Damian "damianek100000" Niedziółka. Dla fanów zmagań na wirtualnych murawach było to zdecydowanie coś zaskakującego, lecz jak twierdzi mistrz 7. sezonu PlayStation League, Marcin "mRN" Sczes, taka sytuacja to naturalna kolej rzeczy. – To pokazuje, że scena się odmładza. Starzy wyjadacze tacy jak ja czy Bartek nie mają już takiego przebicia. Parę lat temu jechaliśmy na turniej i z góry wiedzieliśmy kto zajmie czołowe miejsca, teraz młodzi potrafią szybciej dostosować się do danej gry – stwierdza zwycięzca. Co ciekawe Niedziółka był niesamowicie pewny siebie i już przed półfinałem mówił, że nie boi się finału. Zresztą już w pierwszej odsłonie serii pokonał bardziej utytułowanego mRNa. – Trochę zwątpiłem po pierwszym meczu i myślałem sobie, że znów zajmę drugie miejsce i znów ominie mnie zwycięstwo, ale jednak skupienie pomogło i przede wszystkim pokora – tłumaczy Sczes.
Każde ze spotkań zakończyło się wynikiem 2:1, co idealnie ukazuje jak bardzo poziom polskiej sceny FIFA 18 wyrównał się w ostatnich tygodniach. – Gracze w Polsce grają na naprawdę równym poziomie. Jedyne osoby, które nieco odskoczyły to milosz93, Riptorek i Damie. Natomiast żeby dotrzeć do poziomu tej trójki, musielibyśmy brać udział w turniejach zagranicznych, ale nadal nieco nam brakuje – mówi Marcin "mRN" Sczes.
Po zakończonym finale mRN wspomniał o tym, że myśli o odwieszeniu klawiatury i myszki na kołek. – Jest to fajne, że w dalszym ciągu potrafię pojechać na taki turniej i wygrać. Potrafię jeszcze pokazać młodym, że to może nie do końca jest ich chwila i może potrzebują jeszcze trochę czasu, żeby dostać się do czołówki – kontynuuje Sczes. – Jeżeli miałbym myśleć o normalnej pracy, to chciałbym pozostać w esporcie. To wszystko idzie w takim kierunku, że ludzie, którzy kończą kariery dalej potrafią działać w tej branży. Jeśli miałbym zakończyć karierę, to chciałbym zostać pierwszą osobą, która będzie trenerem zawodnika FIFA, bo czegoś takiego nie ma jeszcze w Polsce. Mamy sporo klubów sportowych, jeżeli w nowej wersji gry poczuję, że to już nie jest to, wtedy bez najmniejszego oporu skończę karierę.