Pod koniec listopada informowaliśmy o wprowadzeniu na chiński rynek dedykowanej wersji platformy Steam. Gracze z Państwa Środka wcale nie przejawiali specjalnego entuzjazmu z tego powodu, gdyż spodziewali się sporych ograniczeń w kontekście dostępności wybranych tytułów. W tym miesiącu chiński rząd powołał do działania specjalny komitet, którego zadaniem było przyjrzenie się pierwszej partii potencjalnie niewłaściwych w świetle etycznym gier.

Na jednym z chińskich forów pojawił się post zawierający tabelę z tytułami, które mają znaleźć się pod obserwacją komisji. Następnie został on przetłumaczony na język angielski i trafił do serwisu Reddit, a sam temat zyskał duży rozgłos. Wśród 20 gier znajdujących się na liście możemy dostrzec chociażby Fortnite'a, PLAYERUNKNOWN’S BATTLEGROUNDS, H1Z1, Overwatcha czy League of Legends. O ile dwa ostatnie tytuły najprawdopodobniej będą musiały "tylko" ulec pewnym poprawkom, tak trzy pierwsze mają zostać całkowicie wycofane z rynku z powodu "rozlewu krwi i wulgarnej zawartości". Oczywiście na ten moment informacje są jedynie plotką.

Dlaczego Chiny tak bardzo boją się tytułów battle royale i chcą się z nimi rozprawić? Odpowiedź jest stosunkowa prosta – są bardzo popularne. Jeden z największych lokalnych wydawców gier, Tencent, zainwestował około 15 milionów dolarów w celu rozpowszechnienia Fortnite'a na krajowym podwórku. Co ciekawe, w produkcji od Epic Games próżno doszukać się krwi, tak więc argumentacja mówiąca o rozlewie krwi nie jest w pełni klarowna.