Rok 2018 już za nami. W jego trakcie w polskim esporcie wydarzyło się naprawdę bardzo dużo ciekawych i dobrych rzeczy, ale były także te złe. Mimo to, gdyby określić go w skrócie, to śmiało można powiedzieć, że był on rokiem przełomowym, takim, który stał się końcem pewnej ery.

Kryzys i nadzieja na lepsze jutro

AGO Esports Szpero
fot. ESL/Adam Łakomy

Scena Counter-Strike’a po renesansie formy polskich zawodników uległa dużej destabilizacji. AGO Esports, Virtus.pro i Team Kinguin zdecydowały się na gruntowne zmiany, które miały przywrócić blask rodzimym formacjom, jednak ostatecznie okazało się, że pewnych problemów nie da się przeskoczyć tak łatwo. Największym wygranym wydaje się być Wiktor "TaZ" Wojtas, który po przenosinach do popularnych Pingwinów może przeżywać drugą młodość. Virtusi jak to Virtusi, próba wymiany pokoleniowej nie wyszła do końca po myśli włodarzy organizacji, przez co ostatecznie należało pożegnać się z pozostałymi legendami - Filipem "Neo" Kubskim i Jarosławem "Pashą" Jarząbkowskim i stworzyć nowy roster. Problemy AGO doprowadziły do tego, że bardzo dobrze rokujący skład także przeszedł kilka zmian. Na polskim podwórku trudno wskazać jeden ze stabilniejszych tworów, gdyż każdy zespół szuka dla siebie jak najlepszej dostępnej opcji. Ostatecznie, pomimo prób, żadna drużyna z naszego kraju nie zagra w katowickim Spodku podczas tegorocznego Majora, co należy traktować jako ogromną porażkę.

Co zatem przyniesie rok 2019? Miejmy nadzieję, że po raz kolejny Polacy powrócą do czołówki sceny Counter-Strike’a. Virtus.pro ogłosiło już nowy skład, Team Kinguin pracuje w pocie czoła, aby uzyskać jeszcze lepszą formę, a AGO nie tak dawno temu podpisało stały kontrakt z Kacprem "kap3rem" Słomą, gwarantując sobie stabilizację. Strasznie chciałbym, aby 2018 poszedł w zapomnienie, a każde kolejne spotkanie Polaków nie było udręką zarówno dla zawodników, jak i oglądających, a grą na najwyższym poziomie, abyśmy mogli cieszyć się jak za starych dobrych czasów.

Sukcesy i nowe rozdanie

Kikis
fot. Riot Games

Nieco inaczej wygląda sytuacja na scenie League of Legends. Choć wydaje się, że tytuł ten jest nieco mniej popularny w naszym kraju od CS-a, jednak to właśnie polskie ekipy LoL-a i zawodnicy z Polski są w bardzo dobrej sytuacji. Na Mistrzostwach Świata zobaczyliśmy przecież Marcina "Jankosa" Jankowskiego w półfinale, Mateusza "Kikisa" Szkudlarka i Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego walczących o awans do play-offów jak równy z równym przeciwko Chińczykom i Koreańczykom. Szkoda tylko, że Illuminar Gaming nie udało się wygrać z Origen w wiosennej edycji European Masters, ale i tak należy uznać to za duży sukces. Na pewno większy niż to, co wydarzyło się jesień, bo o tym lepiej nie wspominać.

Rodzima scena obfitowała w ligi i turnieje - ESL Mistrzostwa Polski i Polska Liga Esportowa powróciły z kolejnymi odsłonami, pojawiła się także Ultraliga, która podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej. Wraz z tym stworzone zostały nowe organizacje, które mogą zagwarantować większą stabilizację. Zakończyła się także historia Illuminar Gaming jakie znaliśmy do tej pory. Poza tym na pierwszych dwóch miejscach podczas GirlGamer Esports Festival 2018 znalazły się drużyny polskich zawodniczek – Olimpii "Komedyji" Cichosz oraz Patrycji "Reniferki" Krumin. 

Jak to wygląda teraz? Czterech Polaków zobaczymy w LEC, czyli odmienionym EU LCS, z debiutującym Oskarem "selfmade" Boderkiem na czele. Wielu graczy z polskiej sceny zagra w akademiach organizacji z najważniejszych europejskich rozgrywek, z dużą szansą na awans do podstawowego składu. Da to możliwość pokazania się nowym zawodnikom, którzy do tej pory albo nie byli główną siłą w naszym kraju, albo dopiero szukają swojej szansy na grę w jakimkolwiek zespole. Trudno mówić o strukturach ligowych w Polsce, gdyż dopiero za kilka dni czy tygodni będziemy w stanie powiedzieć jak będzie wyglądać to w nowym roku, ale śmiało można zakładać, że będzie bardzo ciekawie. Mówi się o powrocie Team Kinguin, wielkiej rywalizacji Adriana "hatchy’ego" Widery z Fryderykiem "Veggiem" Koziołem czy nawet o realnych szansach Polaków na wyjazd na Mistrzostwa Świata. Czas na nowe rozdanie w wielu ekipach, które wymieniają swoje składy, ze względu na rozpad poprzednich. Sam nie mogę się doczekać tego, co stanie się już wkrótce.

Jedni z najlepszych na świecie

A83650
fot. Blizzard

Dużo można mówić o wynikach Polaków z poprzedniego roku w inne tytuły. Jak dla mnie jednym z najlepszych polskich esportowców był na pewno Kacper "A83650" Kwieciński, który reprezentuje Illuminar Gaming w dywizji Hearthstone’a. Gracz ten zaskoczył wielu zajmując drugie miejsce podczas HCT Summer Championship 2018, stając się jednym z ulubieńców kibiców. Choć sam nie śledzę dokładnie sceny HS-a, to wielokrotnie oglądałem spotkania Kacpra kibicując mu i trzymając kciuki. Na scenie FIFY obserwować możemy poczynania takich graczy jak Kamil "Riptorek" Soszyński, który w marcu zajął drugie miejsce podczas V4 Future Sports Festival, czy Damian "damie" Augustyniak, który wielokrotnie znajdował się wśród najlepszych graczy na najważniejszych turniejach w roku. Także scena gier mobilnych takich jak Clash Royale pozwala na wybicie się i zdobywanie wielu sukcesów. Nie ukrywam, sam śledziłem poczynania Dawida "Bloody Dave’a" Czowickiego i Jakuba "Wrobelka" Wróbla podczas finałów V4, choć popularność "mobilek" dopiero wzrasta. Ponadto doczekaliśmy się także pierwszego Polaka w Overwatch League, bowiem Karol "Danye" Szcześniak zagra dla Paris Eternal. Czyż to nie jest dla nas Polaków bardzo dobry okres?

Rok 2018 był niesamowicie ciekawy, ale także i trudny dla wielu. Pojawiły się wielkie wtopy z organizowanymi turniejami, ale i duże sukcesy Polaków na scenie międzynarodowej. Rodzime rozgrywki wzrosły na jeszcze wyższy poziom, a zapowiada się, że będzie tylko ciekawiej. Chciałbym, aby rok 2019 był dla nas wszystkich przełomowy, a nasi esportowcy mogli chwalić się kolejnymi tytułami, grać w jak najlepszych ligach i turniejach. My, kibice i obserwatorzy, czekamy na początek zmagań w nowym roku, który będzie jeszcze ciekawszy, bardziej emocjonujący i obyśmy mogli na jego koniec stwierdzić, że to był najlepszy rok w historii polskiego esportu.

Śledź autora na Twitterze – Mikołaj Bryła