Ludzie nie lubią, gdy zabiera im się jakąś daną wcześniej swobodę. Jeżeli coś ci było wolno, a nagle ci się tego zakazuje – buntujesz się. Dobra, dobra, ale po co te trywialne spostrzeżenia? Bo wygląda na to, że mimo ich trywialności osoby zarządzające grupą Esportowe Świry najzwyczajniej w świecie o tym zapomniały, starając się po ponad dwóch latach funkcjonowania zmienić zasady rządzące społecznością. Efekt, choć prosty do przewidzenia, zdawał się być zaskakujący dla moderacji EŚ, przez co ta bardzo szybko musiała posypać głowy popiołem i wycofać się z deklarowany wcześniej zmian. Ale smród pozostał.

Oczywiście, trudno powiedzieć, by Esportowe Świry miały wcześniej jakąkolwiek renomę, bo wiele osób utożsamiało tę grupę tylko z losowymi dramami związanymi z kolejnym szemranym organizatorem, który po zakończeniu swojej imprezy znikał, zupełnie przypadkowo zapominając wcześniej wypłacić nagrody. Od czasu do czasu dało się jednak trafić na perełkę, będącą efektem pracy kogoś, kogo naprawdę można był określić mianem esportowego świra. No i był #promowanko, gdzie kolejne redakcje, w tym także nasza, promowały swoje treści. Czy było w tym coś złego? Bynajmniej, zwłaszcza w momencie, gdy podrzucany content był dla danej redakcji unikatowy. I chociaż w przypadku Cybersportu te dodatkowe zasięgi nie były niezbędne, to zawsze to miło trafić do starannie wyselekcjonowanego odbiorcy deklarującego się jako fan esportu, bo w dobie coraz większej ingerencji Facebooka w wyświetlanie poszczególnych treści czasami bywa tu utrudnione.

Nagle jednak nadszedł piątek i tego dnia założyciel EŚ, Patryk "p4key" Jończyk obwieścił wszem i wobec, że dość tego. Koniec z promowaniem tekstów zewnętrznych serwisów, koniec z wrzucaniem obcych linków. Gdyby na tym poprzestał, można byłoby jeszcze pomyśleć, że ok – niektórzy naprawdę przesadzali, wpychając niemal każdy tekst i postanowiono to ukrócić dla zmniejszenia bałaganu. Ale nie, Jończyk na tym nie poprzestał, zapowiadając narodziny własnego portalu. Chociaż zapowiedź to złe słowo, bardziej było to coś na wzór filmowego teasera, który nie mówi nam niemalże nic. Dowiedzieliśmy się tylko, że coś powstaje, że będzie to fantastyczne i że będzie czymś, za co wiele organizacji esportowych podziękuje. Chociaż ja dziękuję już teraz – za tak enigmatyczne zapowiedzi.

Trudno mi zrozumieć jak osoba, która na co dzień pracuje w jednej z największych organizacji w kraju i zajmuje się także kontaktem z fanami, mogła nie zdawać sobie sprawy z jakim odbiorem spotka się taki, a nie inny sposób przedstawienia sprawy. Bo wyszło to źle. Lekko mówiąc. Przyszła moderacja i stwierdziła: "Wiecie co, nie możecie już wrzucać linków, ale nie bójcie się bo kiedyś (kiedy? nie wiadomo), damy wam coś w zamian. Co to będzie? Nie mogę powiedzieć, ale będziecie zadowoleni". Chyba nie w taki sposób komunikuje się tak poważne zmiany w sposobie funkcjonowania grupy, która żyła właśnie między innymi z tego, że te teksty z innych serwisów się pojawiały. Że o nich dyskutowano, wyśmiewano, a czasami dawano rady. To był jeden z elementów Esportowych Świrów, który nagle miał zniknąć z uwagi na ambicje stworzenia czegoś nowego.

Pojawiły się zarzuty o chęć monetyzjacji EŚ, o próbę wybicia się na tak naprawdę pracy innych, którzy włożyli swój wysiłek w to, by na EŚ pojawiało się dużo treści. Bo nie czarujmy się – o ile moderacja mogła kreować obraz dyskusji, banując co wulgarniejszych użytkowników, co, jak się wydaje, wychodziło dość średnio, patrząc na poziom niektórych dyskusji. Ale to nie p4key i pozostali kreowali większość kontentu, toteż trudno powiedzieć, by obecna pozycja EŚ była ich sukcesem – to był sukces całej społeczności, która włożyła swój czas w prowadzenie dyskusji, przygotowywanie wywiadów, rankingów i innych zestawień, które były szeroko komentowane. Ale nagle odebrano jej prawo głosu, stawiając przed faktem dokonanym. Niby chciano dobrze, ale tak naprawdę próbowano wylać razem z kąpielą. Tylko próbowano, bo ostatecznie do żadnych drastycznych zmian nie doszło, bo ktoś w porę powiedział "stop".

Zauważyliśmy, że ostatnia decyzja dotycząca zmian na grupie nie przypadła Wam do gustu, dlatego postanowiliśmy najzwyczajniej w świecie usiąść na spokojnie w gronie administracji i przedyskutować temat. Nie chcemy, żeby podjęte przez nas decyzje wpłynęły na negatywny odbiór grupy oraz nas samych i dążymy do uzyskania kompromisu – zakomunikował w niedzielę Michał Kidawa. Ale czy była inna możliwość? Wobec natłoku negatywnych komentarzy tylko głupiec dalej brnąłby w zaparte, broniąc swojej racji. Chociaż mamy tu do czynienia tylko z częściowym zawieszeniem broni, bo chociaż teksty z zewnątrz nadal będą mogły być publikowane na grupie, tak moderacja EŚ nie ustaje w działaniach związanych z utworzeniem nowego  bytu, który będzie, jak to ujęto we wspomnianym wyżej poście Kidawy, jako "portal (niebędący stroną z newsami) stanowiący swoisty 'niezbędnik' dla fanów esportu i będący rozszerzeniem grupki". Jawi się to więc jako pewnego rodzaju agregator treści w stylu EPICPLAYZ, ale rozszerzony także na inne tytuły niż CS:GO. Problem takiego czegoś polega jednak na tym, że tam treści mogą być celowo dobierane przez oddelegowane do tego osoby, podczas gdy na facebookowej grupie to użytkownicy wybierali co jest dla nich interesujące i mało ciekawe posty zwyczajnie olewali.

A może będzie to coś zupełnie innego? Trudno stwierdzić, bo zapowiedzi nadal są enigmatyczne. Niezależnie od tego jednak nigdy nie powinna zapaść decyzja, by nieistniejący jeszcze portal wywarł jakikolwiek wpływ na Esportowe Świry. To zawsze była różnorodna grupa, pełna zarówno freaków, jak i ludzi szukających zwyczajnej zadymy. I taką powinna pozostać, bo od biznesowych czy marketinowych dywagacji są zupełnie inne grupy. Pozostaje jednak pytanie czy pierwszy post, zapowiadający te drastyczne zmiany, był inicjatywą samego Jończyka, czy też, podobnie jak późniejsza refleksja, został opublikowany dopiero po wewnętrznych dyskusjach moderacji. Bo jeżeli prawdą jest pierwszy scenariusz to może warto byłoby się zastanowić czy przypadkiem p4key nie szkodzi Esportowym Świrom bardziej niż kolejne dramy z wzajemnym obrażaniem się w tle?

Śledź autora na Twitterze – MaPetCed