W pięciu najlepszych ligach świata przez ostatnie kilka lat przewinęło się wiele, a nawet bardzo wiele graczy. Niektórzy z nich zostali zapamiętani jako bardzo solidni, a inni prezentowali się tak, że nawet nie pamiętamy o ich istnieniu. Tylko nieliczni zapisali się jednak na kartach historii w taki sposób, że mówimy o nich jako o definitywnie najlepszych w danym miejscu i czasie. Jednym z takich jest niewątpliwie Jeong „Chovy” Ji-hoon, który po wczorajszym meczu z SK Telecom T1 osiągnął niebotyczny bilans KDA w tym sezonie LCK wynoszący równo 104.

Przekazanie pałeczki?

Akurat tak się złożyło, że ta niesamowita bariera została przekroczona podczas meczu z SKT T1. Przeciwnikiem 17-latka był prawdopodobnie najlepszy gracz w historii tej gry, czyli Lee "Faker" Sang-hyeok. Przez długie lata "Unkillable demon king" pokazywał nam wszystkim, że komuś takiemu jak on trudno będzie dorównać. Wszystko zaczęło się w roku 2013 od pamiętnego "FAKER, WHAT WAS THAT?!" i było kontynuowane aż do końca 2017 roku, a więc po historyczne Mistrzostw Świata, kiedy legenda SKT upadła w finale z Samsung Galaxy. Jest to chyba jedyny gracz, przy którym nie trzeba przedstawiać statystyk, aby ukazać jego dominację. Trzy tytuły Mistrza Świata, dwie nagrody MVP tego turnieju, wielokrotny zwycięzca ligi koreańskiej. Każdy, kto widział Fakera w akcji, wie, że był on najlepszy na całej kuli ziemskiej. No właśnie, był.

To właśnie reprezentanta SKT T1 we wczorajszym meczu całkowicie stłumił Chovy. 17-latek, który przed kilkoma miesiącami o włos minął się z wyjazdem na Worldsy wraz ze swoim Griffin teraz całkowicie dominuje boga tej gry. Ciężko powiedzieć, czy osiągnie on tyle, co "Unkillable demon king", bo w swojej gablotce nie ma jeszcze żadnego trofeum na najwyższym szczeblu, jednakże poprzedni sezon i początek tego bardzo dobrze rokują. Wydaje się, że młodziki mogą w tym roku zdominować światową scenę tak, jak SKT w 2013 roku.

AD Carry z prawdziwego zdarzenia

Kolejnym graczem, który na pewno zostanie zapamiętany dzięki swoim wspaniałym występom, to Martin "Rekkles" Larsson i wiosenny split EU LCS 2018. Nie można powiedzieć, że przed sezonem Fnatic miało łatwo. W poprzednich splitach G2 Esports na czele z Luką "Perkzem" Perkoviciem absolutnie zdominowało ligę. W Europie Fnatic pozostawało właśnie w cieniu ekipy Chorwata, a Mistrzostwa Świata także nie przebiegły po myśli Rekklesa i kolegów.

I wtedy na wyżyny swoich możliwości wspiął się właśnie Szwed. Pewnie prowadził Fnatic do zwycięstwa w większości gier sezonu zasadniczego. Jego forma wystrzeliła maksymalnie w górę jednak podczas play-offów, w których Rekkles wykręcił niesamowite KDA na poziomie 31,5. Finał z G2 Esports był po prostu majstersztykiem. Perkz i koledzy zignorowali starą, niepisaną zasadę o banowaniu Tristany, jeśli naprzeciwko stoi marksman Fnatic. Szwed postanowił wybrać ją w dwóch grach, a w jednej z nich ustrzelił nieoficjalnego Pentakilla. Dodatkowo jedna rozgrywka Sivir ponownie przyniosła 5 zabójstw. Rekkles został MVP tamtego sezonu, a kilka miesięcy później nastąpił nerf AD Carry, który posłał ówczesnego najlepszego gracza Europy na ławkę rezerwowych. Jego niesamowita dyspozycja trwała jedynie pół roku, jednakże biorąc pod uwagę wcześniejsze osiągnięcia, zdecydowanie możemy powiedzieć, że zapisał się on na kartach historii.

Mistrzowski duet

Także w roku 2018 nastąpił ogromny przełom na światowej scenie Ligi Legend. Po raz pierwszy od drugiego sezonu Mistrzem Świata została ekipa spoza Korei, a mowa oczywiście o chińskim Invictus Gaming. Ogromny udział w zdobyciu tego tytułu miał duet z górnej oraz środkowej alei. Kang "TheShy" Seung-lok oraz Song "Rookie" Eui-jin całkowicie zdominowali swoje pozycje podczas turnieju. Pamiętamy przecież rewelacyjny ćwierćfinał z kt Rolster, który zresztą mógł być zakończony już po trzech rozgrywkach. Potem nadszedł fantastyczny półfinał, w którym czołowi gracze Europy zostali przez tę dwójkę zmiażdżeni. Martin "Wunder" Hansen oraz Luka "Perkz" Perković nie mieli nic do powiedzenia w czasie starć na liniach z dwoma Koreańczykami.

Wydawało się, że w finałowej grze nie będzie tak łatwo. Naprzeciwko stanęli bowiem wówczas najlepsi na topie i midzie gracze Europy. Mimo tego, że Gabriel "Bwipo" Rau oraz Rasmus "Caps" Winther przez cały czas trwania turnieju prezentowali się znakomicie i niemalże bezbłędnie, nie byli w stanie w jakikolwiek sposób postawić się rywalom z IG. Dla zespołu z LPL ten mecz wydawał się być po prostu spokojną przejażdżką zakończoną wspaniałym sukcesem, jakim niewątpliwie był triumf w Mistrzostwach Świata. Chociaż tytuł MVP tego finału otrzymał leśnik Invictus, to i tak Rookie oraz TheShy zostaną zapamiętani jako ci, którzy zatrzęśli całym LoL-owym światem.


To wszyscy gracze, których zdecydowałem się nazwać "Bogami Ligi Legend". Jeżeli brakuje Wam kogoś w tym zestawieniu, to zapraszam do zaproponowania swoich wyborów w komentarzach pod tym postem lub na Facebooku, a na pewno postaram się do nich odnieść.

Był to kolejny tekst z serii Pątko w piątki. Artykuły pojawiają się co tydzień w godzinach wieczornych, a autora można odnaleźć na Facebooku lub Twitterze.