Jesienią ubiegłego roku Michał "Nisha" Jankowski dołączył do Teamu Secret, od razu meldując się wśród najlepszych zawodników Doty 2 na świecie. Od tego czasu polski gracz sięgnął po cztery tytuły mistrzowskie, wygrywając między innymi Majora w Chongqing, a także ESL One Katowice 2019. Niestety o wiele gorzej wiedzie się byłym kolegom klubowym 18-latka, którzy na dobrą sprawę pogrążyli się w esportowym niebycie. Jednym z nich jest Rafał "eL lisasH" Wójcik, który w długim wpisie na Reddicie opisał problemy zżerające od środka niższe poziomy sceny Doty 2.

eL lisasH na początku wyjaśnił, iż jeszcze jakiś czas temu istniało wiele okazji na pokazanie się szerszej publiczności, a także po prostu na zarobienie pieniędzy wystarczających do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Dodatkowo taki stan sceny zachęcał do dalszego rozwoju i roztaczał przed drużynami coraz to większe możliwości:

Chodzi mi o to, że kiedyś istniała przestrzeń na zbudowanie solidnej drużyny i jej fundamentów. Chciało się dalej grać razem, bo miało się organizację, która płaciła 500 euro i brało się udział w turniejach, w których za pierwsze miejsce można było wygrać 2500 euro. Dlatego poza rankedami chciało się w nich grać, a jeśli było się dobrymi zawodnikami i grało się razem wystarczająco długo, to można było stworzyć porządny zespół i rywalizować z najlepszymi ekipami. Tak właśnie stało się z nami.

W chwili obecnej, gdy najważniejszą częścią kalendarza dla graczy spoza czołówki są eliminacje do Majorów i Minorów, drużyny są w stanie utrzymać stały skład zaledwie na jeden czy dwa turnieje:

Teraz sytuacja jest beznadziejna, ludzie nie chcą poświęcać czasu na grę drużynową, bo wiedzą, że z nowo powstałym składem szanse na awans gdziekolwiek są niewielkie, więc wolą grać mecze rankingowe i zdobywać wyższe rangi. Gdy przyjmą ofertę gry w zespole, grają razem otwarte eliminacje i jeśli je wygrają, to ok – grają w zamkniętych. Jeśli jednak przegrają, to natychmiast się rozpadają. Kiedy zespół występuje w zamkniętych kwalifikacjach, to prawdopodobnie i tak nigdzie się nie dostanie i później też się rozpadnie, bo gra samych scrimów przez 1,5 miesiąca to gówniany koncept.

Wójcik przedstawił także powody, dla których jego zdaniem przyszłość całej sceny maluje się w ciemnych barwach:

Rozumiem, że nie ma osób, które chcą oglądać ekipy z t3-t4 mierzące się ze sobą i trudno sponsorować turnieje, których nikt nie ogląda, jednak ktoś powinien się wyłamać, bo bez tego nie będzie nowych drużyn takich jak Team Kinguin wkraczających na scenę, będąc kompletnie anonimowymi. Nie będzie też nowych kapitanów, bo jak masz się stać znanym liderem, jeśli nie jesteś w stanie poprowadzić drużyny do czegokolwiek, bo nie możesz zmusić graczy do dalszej wspólnej gry. Będziemy mieli tylko nowe gwiazdy na midzie i safe, które dotrą tam grając matchmakingi, co jest zaprzeczeniem prawdziwej Doty.

Były zawodnik Teamu Kinguin czy ALTERNATE aTTaX przyznał też, iż w aktualnej sytuacji zaczął już przygotowania do pożegnania się z profesjonalnym esportem, choć wciąż liczy, iż zdoła przełamać niekorzystny impas:

Granie w Dotę stało się teraz bardzo trudne i już szukam czegoś innego. Uczę się Javy, ale i tak próbuję tak bardzo jak zwykle – albo nawet bardziej, bo jestem mądrzejszy i znacznie lepszy niż byłem 4 lata temu – coś stworzyć, lecz ciągle nie mogę nic zrobić i nie widzę za bardzo żadnego rozwiązania... Mam po prostu nadzieję, że jakaś ambitna organizacja we mnie uwierzy i wypłaci moim graczom pensję, żeby mieli motywację, by ze mną zostać i się rozwijać. Szkoda, że nie zarobiłem wystarczająco wiele, by zainwestować we własną organizację i nie mogę płacić zawodnikom własnymi pieniędzmi, bo muszę opłacić mieszkanie i jedzenie.

Scena prawdopodobnie straci mnie, już straciła Patosa i straci też Exotic_Deera i wielu innych graczy. Zawodnicy z regionu CIS mogą przynajmniej streamować, bo będą mieli wiele wyświetleń, otrzymują zaproszenia do grona ekspertów, a ja prawdopodobnie mogę tylko pogrążyć się we własnej depresji. Próbowałem coś zbudować przez 4 lata, udało się, a potem to straciłem. Nie płaczę, chcę to powtórzyć i znów udowodnić swoją wartość, ale po prostu nie mam jak, biorąc pod uwagę jak to gówno teraz wygląda.

Pełną wypowiedź eL lisasHa w języku angielskim znaleźć można tutaj i tutaj.