Mistrzowie lig regionalnych nie mieli w tym roku jeszcze wolnego czasu. Zaraz po zakończeniu League of Legends European Championship G2 Esports musiało wylecieć do Azji Wschodniej na Mid-Season Invitational, a za miesiąc mistrzów Europy czeka wyjazd do Los Angeles na Rift Rivals. I o ile MSI jest turniejem potrzebnym, na którym wszyscy dają z siebie absolutne sto procent, tak drugie rozgrywki drużyny traktują nie do końca na serio. Kolejny wyjazd i ponowna zmiana strefy czasowej mogą znacząco wpłynąć na samopoczucie i kondycję zawodników, przez co letnia część sezonu może być dla europejskich graczy bardzo trudna.
W tym roku to akurat oni znajdują się w najgorszej sytuacji, bo muszą wyjechać poza granice swojego kontynentu aż dwa razy w ciągu dwóch miesięcy. Jeżeli rozgrywki odbywają się w Europie, to większy problem mają ekipy znajdujące się w Azji. One jednak nie doświadczają drugiej tak ogromnej podróży na Rift Rivals, bowiem ten turniej rozgrywany jest zazwyczaj dosyć blisko wszystkich trzech regionów (LMS, LCK, LPL). Dla ekip z LEC za to rozgrywki w Korei, Chinach czy Tajwanie oznaczają co najmniej cztery dziesięciogodzinne loty i zmiany stref czasowych, dlatego Europejczycy wydają się być w tym aspekcie w najtrudniejszej sytuacji. Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że inaczej należy przygotować się do starć z drużynami na turnieju międzynarodowym, natomiast inaczej do pojedynków z formacjami na regionalnym podwórku. A na to drugie mistrzowie regionalnych lig mają znacznie mniej czasu.
Historia pokazuje, że dalekie wyjazdy działają negatywnie nie tylko na ekipy ze Starego Kontynentu. Wystarczy, że rzucimy okiem na KINGZONE DragonX z poprzedniego roku. Oczywistym jest, że wyjazd i opóźnione przygotowanie do ligi nie jest jedynym czynnikiem, który może negatywnie wpłynąć na dyspozycję drużyny, jednakże na pewno taka podróż wpływa na samopoczucie zawodników, a dodatkowo powoduje opóźnienie w przygotowaniu do ligi. Ostatecznie drużyna, która po pierwszym splicie była drugą najlepszą ekipą na świecie nie awansowała nawet na Worldsy. W Korei znacznie lepsze okazały się być takie ekipy, jak kt Rolster, Gen G, Griffin czy Afreeca Freecs, które w letnim splicie bez problemu pokonały wicemistrzów ubiegłorocznego MSI.
Podobną sytuację mogliśmy zaobserwować w poprzednim roku na podwórku europejskim. G2 Esports wspaniale rozpoczęło letni split, jednakże po kilku kolejkach musiało, wraz z Fnatic i Splyce, wyjechać do Los Angeles na Rift Rivals. Na tamtym turnieju Marcin "Jankos" Jankowski i spółka przegrali pierwszą grę w letnim splicie, a po powrocie do Europy ich forma znacząco spadła. Ostatecznie ekipa Polaka skończyła sezon regularny dopiero na czwartej lokacie i odpadła już w ćwierćfinale rozgrywek. Na tym samym etapie z EU LCS pożegnało się Splyce, które również miało za sobą pobyt w Ameryce. Wiosenny wynik byli w stanie powtórzyć tylko i wyłącznie gracze Fnatic, którzy zaczęli grać bardzo dobrze w drugiej części letniego sezonu.
Kolejnym z przykładów wyjazdów, które nie wpłynęły najlepiej na późniejszą dyspozycję drużyny, był występ SK telecom T1 oraz G2 Esports na MSI i Worldsach w 2017 roku. Obydwie formacje awansowały do finały turnieju rozgrywanego w Brazylii na koniec wiosennego splitu. Następnie w letnim sezonie zawodnicy tych drużyn do samego końca walczyli o zwycięstwo w swoich regionalnych ligach, przez co mieli za sobą ogromną liczbę spotkań. Mogło to wpłynąć na późniejszą dyspozycję Koreańczyków i Europejczyków na Mistrzostwach Świata, która była ogromnym rozczarowaniem. G2 odpadło z rozgrywek już podczas fazy grupowej, natomiast SK telecom T1 przegrało w finale 0:3 z Samsung Galaxy. Na przestrzeni czasu wydaje się to być dobrym wynikiem, jednakże gdy weźmiemy uwagę wcześniejszą dwuletnią hegemonię Lee "Fakera" Sang-hyeoka i spółki na Worldsach, to uświadomimy sobie, że ten rezultat był bardzo negatywnym zaskoczeniem. W ubiegłym roku Royal Never Give Up znalazło się w podobnej sytuacji. Chińczycy całkowicie zniszczyli rywali na MSI, natomiast na Worldsach odpadli już w ćwierćfinale po pięciogodzinnym starciu z G2 Esports.
Czy Jankos i spółka odczują skutki udziału w tylu turniejach? Wydaje mi się, że na scenie europejskiej nie, ponieważ praktycznie każdy zawodnik tej formacji wydaje się być najlepszym indywidualnie na swojej pozycji. Mimo wszystko, być może zauważymy nieco słabszą dyspozycję mistrzów MSI na samym początku rozgrywek. Bardziej obawiałbym się o tzw. zmęczenie sezonem i występ na Mistrzostwach Świata. Wiadomo, najpierw na ten turniej trzeba awansować, jednakże trudno uwierzyć w to, że ekipa polskiego leśnika nie uzyska wymaganej liczby punktów. Jeżeli jednak już tam się dostanie, to będzie jedną z formacji, która rozegrała najwięcej meczów przez cały czas trwania sezonu.
Jako europejski kibic chciałbym, aby pokonane kilometry i rozegrane turnieje w żaden sposób nie wpłynęły na nadchodzące występy G2 Esports. Biorąc jednak pod uwagę występy SK telecom T1 czy Royal Never Give Up, należy mieć pewne obawy co do dyspozycji zawodników po długim i trudnym sezonie. Nie przesadzałbym z pesymizmem, jednakże nadal z tyłu głowy należy mieć to, że najlepsi grają i latają najwięcej, co na pewno nie wpływa pozytywnie na ich kondycję.
Był to kolejny tekst z cyklu Pątko w piątki. Artykuły pojawiają się co tydzień w godzinach wieczornych, a autora możecie śledzić na Twitterze lub Facebooku.