Turecki klub sportowy Beşiktaş JK od pewnego czasu prowadzi działania w zakresie esportu. Formacja znad Bosforu posiada w swoich szeregach m.in. drużyny Counter-Strike: Global Offensive oraz League of Legends, okazuje się jednak, że od środka wcale nie jest tam kolorowo.
W długim poście opublikowanym w mediach społecznościowych Natalie "Stratospanda" Kristiansen postanowiła zabrać głos odnośnie do swojej współpracy z organizacją ze Stambułu. Duńska botlanerka była reprezentantką Beşiktaşu między sierpniem 2018 a czerwcem 2019 i ujawniła, iż od samego początku pojawiały się spore opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy. – Już nasza pierwsza wypłata była opóźniona o kilka tygodni, chociaż zapewniano nas, że to jednorazowa sytuacja – przyznała Kristiansen. Ale były to czcze słowa, bo przez kolejnych pięć miesięcy podobno nie zdarzyło się, by poślizg w kolejnych przelewach wynosił mniej niż dwa tygodnie, a zdarzało się, że sięgał nawet miesiąca lub więcej.
Na tym nieczyste zagrywki miały się nie zakończyć. Włodarze Beşiktaşu mieli bowiem wprost zastraszać swoich pracowników, że jeżeli ktoś publicznie powie o zaległościach finansowych, to nikt nie ujrzy już należnych pieniędzy. Stratospanda wyjawiła również, iż doszły do niej informacje, że BJK chciało, by wszyscy zatrudnieni przez organizację zawodnicy mieli podpisać klauzule NDA, co jej zdaniem miałoby być próbą zamknięcia wszystkim ust. A problem ma dotyczyć nie tylko graczy, ale nawet szeregowych pracowników czy też menadżerów. Co ciekawe, słowa swojej byłej klubowej koleżanki potwierdziła także Olimpia "komedyja" Cichosz.
– Jako osoba, która wraz ze Stratos grała w BJK, mogę potwierdzić wszystko, co zostało tutaj powiedziane – przyznała za pośrednictwem mediów społecznościowych komedyja. – Sądzę, że warto przypomnieć, jak wiele było obiecywane – bootcampy, dni mediowe itd. Tymczasem nie potrafili oni nawet płacić na czas. Zamknęli nawet serwer graczy BJK na Discrodzie, gdyż osoby z różnych gier zaczynały zdawać sobie sprawę z tego, że coś złego się dzieje. Ktoś mógłby też powiedzieć im, by przestali używać zdjęć graczy bez pisemnego pozwolenia albo podpisanego kontraktu – dodała polska junglerka.
– Pewnie po opublikowaniu tego nigdy nie zobaczę wszystkich moich pieniędzy, ale być może inni usłyszą o wszystkim i nie znajdą się w takiej samej sytuacji, w jakiej inni zawodnicy BJK są obecnie – zakończyła swój wywód Kristiansen. Mimo to na ten moment nie wiadomo jak wygląda sytuacja w innych prowadzonych przez Beşiktaş JK dywizjach. Głosu na temat całego zamieszania nie zdecydowały się zabrać chociażby zawodniczki CS:GO, które są związane z turecką organizacją od lipca ubiegłego roku.