Nieustanny wzrost zainteresowania sportami elektronicznymi oraz pojawianie się nowych podmiotów, które chcą inwestować w wirtualną rywalizację, sprawiają, że budżety profesjonalnych organizacji są coraz wyższe. W konsekwencji są one w stanie pozwolić sobie na większe wydatki, w tym także na otwieranie nowych dywizji i wzmacnianie ich wartościowymi zawodnikami.

Po siedmiu latach absencji na scenie Counter-Strike'a do gry powróciło Evil Geniuses, czyli amerykańska organizacja znana aktualnie z Doty 2, Rainbow Six: Siege czy Fortnite'a. Jak wracać, to z przytupem – z takiego założenia wyszli włodarze EG, którzy nie żałowali pieniędzy i przygarnęli pod swoje skrzydła skład NRG Esports. Według nieoficjalnych doniesień NRG za swoich pięciu zawodników oraz trenera otrzymało kwotę 3 milionów dolarów, co przy pierwszym spojrzeniu może budzić pewne wątpliwości, ale po spokojnej analizie jest po prostu świetnym interesem i wcale nie tak wygórowaną ceną. Powiedziałbym nawet, że były już pracodawca Tarika "tarika" Celika i spółki miał prawo zażądać więcej.

Mówimy przecież o formacji, która od dobrych kilku miesięcy nie opuszcza czołowej piątki na świecie, jest drugą siłą regionu oraz dotarła do półfinału StarLadder Major Berlin 2019 i 9. sezonu ESL Pro League. EG pozyskało piątkę z marszu gwarantującą wyniki i mogącą rywalizować z każdym przeciwnikiem, a zauważmy, że średnia wieku zwycięzców ESL One New York 2019 to zaledwie 22 lata. Wraz z Teamem Liquid skład tarika jest najmłodszym w całym TOP10, czyli oprócz "tu i teraz" to także inwestycja na przyszłość – Ethan "Ethan" Arnold i Cvetelin "CeRq" Dimitrov jeszcze nie przekroczyli granicy 20 lat, zaś Vincent "Brehze" Cayonte w maju świętował 21. urodziny. Założona pod koniec ubiegłego wieku organizacja po profesorsku rozegrała swój powrót na scenę – powinna stanowić przykład dla innych spółek, którym marzy się zawojowanie popularnej strzelanki.

Dlaczego zgarnięcie gotowego składu jest korzystniejsze od zebrania pod jedną banderę pięciu mniej lub bardziej gorących nazwisk i nazwania ich drużyną? Pierwszym czynnikiem, który przychodzi mi na myśl, są sloty w najważniejszych ligach oraz turniejach. Tworzenie nowego zespołu od podstaw wiąże się z tym, że na wszystko trzeba zapracować i sukcesywnie przebijać się w rankingu. Przykład? EG ma zagwarantowane miejsce w EPL, z kolei planujące zbudowanie superteamu 100 Thieves będzie najprawdopodobniej startowało w o wiele niższej klasie rozgrywkowej. Dodajmy również, że strzelcy, którzy mieli już okazję ze sobą występować, są ze sobą zgrani, znają się poza serwerem i ryzyko wewnętrznych konfliktów jest dużo mniejsze niż w przypadku formowania czegoś od zera.

Kalkulując na chłodno – Marcelo "coldzera" David rzekomo kosztował FaZe Clan ponad milion dolarów, z kolei Benjamin "blameF" Bremer trafił do Complexity Gaming za pół miliona dolarów. Miejmy jednak na uwadze, że pojedynczy zawodnicy to tylko trybiki w maszynie i nie jest powiedziane, że będą oni właściwie współgrać z pozostałymi komponentami. Wyłożenie przez Evil Geniuses 3 milionów dolarów na ściągnięcie graczy NRG to czysty majstersztyk transferowy i już na samym starcie organizacja zaskarbiła sobie moją sympatię.


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

 Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomek Jóźwik