Blizzard zdecydowanie nie ma ostatnio dobrej passy. Jakby mało było zarzutów o niewystarczające wspieranie własnych produkcji, to dodatkowo amerykański deweloper musi mierzyć się z potężnym kryzysem wizerunkowym spowodowanym karą nałożoną na Chunga „blitzchunga” Ng Waia.
Przypomnijmy, że pochodzący z Hongkongu gracz Hearthstone'a na co dzień rywalizował w Grandmasterze i podczas jednego ze spotkań, które było transmitowane na żywo, wyraził swoje poparcie dla odbywających się w ojczyźnie protestów przeciwko chińskiej władzy, łamiąc tym samym regulamin rozgrywek. Reakcja Blizzarda była natychmiastowa – blitzchung został usunięty z dotychczasowej rangi, odebrano mu zdobyte nagrody, a także zawieszono na rok. Tak ostre potraktowanie Azjaty nie spodobało się wielu fanom, którzy publicznie krytykowali działaczy zza oceanu.
Po kilku dniach Blizzard ponownie przemówił w tej sprawie, tym razem ustami J. Allena Bracka, czyli prezesa firmy. – W ciągu ostatnich dni wielu graczy, komentatorów, fanów esportu i pracowników wyraziło obawy odnośnie do tego, jakie kary ustanowiliśmy. Mieliśmy więc okazję zatrzymać się, wysłuchać naszej społeczności i zastanowić się nad tym, co mogliśmy zrobić lepiej. Z perspektywy czasu przyznaję, że przebieg działań był nieadekwatny do sytuacji i zareagowaliśmy zbyt szybko – przyznał działacz w oświadczeniu, którego pełną treść zobaczyć można pod tym adresem.
Jednocześnie Brack potępił zachowanie Chunga, uznając, że transmisja z turnieju Grandmaster nie była odpowiednim miejscem na wyrażanie swoich poglądów politycznych i reakcja Blizzarda nie miała żadnego związku z relacjami między przedsiębiorstwem a Chinami. Mimo to kara nałożona na zawodnika Hearthstone'a została złagodzona – zmniejszono okres zawieszenia z roku do sześciu miesięcy oraz zrezygnowano z odebrania mu już zdobytych nagród pieniężnych.