Jak każdego roku, także i tym razem część graczy odlicza dni do 31 grudnia niepewna swojej przyszłości. I nie mówimy tutaj o zawodnikach pokroju Filipa "NEO" Kubskiego, Ioanna "Edwarda" Sukharieva czy też Spencera "Hiko" Martina, którzy swoje już zdążyli osiągnąć i nawet jeśli więcej ich na międzynarodowych serwerach nie zobaczymy, to nikt nie będzie mógł powiedzieć, iż gracze ci nie są spełnieni.

Mamy tutaj raczej na myśli młodych, gniewnych, utalentowanych, którym jednak w pewnym momencie gdzieś nie wyszło – wylądowali na ławce rezerwowych albo skończyli bez klubu. W poniższym tekście opisaliśmy siedem takich przypadków – strzelców, którzy znaleźli się na uboczu. Cześć z nich pewnie już niedługo powróci, by pokazać poprzednim pracodawcom, że się mylili. Ale wcześniej muszą oni znaleźć dla siebie miejsce.

bodyy

fot. ESL/Adela Sznajder
Imię i nazwisko: Alexandre Pianaro Data urodzenia: 8 stycznia 1997 (22 lata)
Ostatni zespół: G2 Esports Status: bez drużyny od czerwca 2019

Pianaro zawitał do G2 w wieku 19-lat, mając za sobą całkiem udany okres w Teamie LDLC White, wraz z którym sięgnął m.in. po triumf w Assembly Winter 2016. To właśnie jego wybrano więc na następcę Kevina "Ex6TenZa" Droolansa i szybko można było odnieść wrażenie, że ruch ten się opłaci. Wszak już miesiąc po finalizacji transferu bodyy i jego nowi koledzy mogli świętować wicemistrzostwo ESL Pro League Season 3. I chociaż potem bywało różnie, także z postawą samego Francuza, to mimo wszystko kolejne rewolucje kadrowe, które dosięgały G2, zręcznie go omijały, a on sam na przestrzeni trzech lat zdążył zdobyć wraz z ekipą cztery mistrzowskie puchary. Ale i na niego przyszła w końcu pora.

Po kompletnie nieudanym katowickim Majorze oraz zajęciu dopiero 3. miejsca podczas WESG zaczęto kolejne roszady i tym razem Pianaro w końcu padł ich ofiarą. Trudno zresztą nie odnieść wrażenia, że sam sobie na to zapracował, bo o ile pierwsze miesiące jego pobytu w zespole wyglądały obiecująco, tak już końcówka to częściej rozczarowania niż zachwyty. Wobec tego postawiono więc na François "AmaNEka" Delaunaya, a bodyy w marcu wylądował na ławce rezerwowych, z której wstał trzy miesiące później, gdy to końca dobiegła jego umowa z G2. Od tego czasu rzadziej możemy oglądać go na serwerze, ale np. w grudniu wziął wraz z m.in. Nathanem "NBK-" Schmittem udział w turnieju BYOC w ramach DreamHack Winter 2019, zajmując 2. lokatę. Na ten moment nie wiadomo jednak, czy zamierza on jeszcze powrócić do poważniejszego grania, tym bardziej że ostatnimi czasy nie łączono go z żadną drużyną.

dycha

fot. ESL/Adam Łakomy
Imię i nazwisko: Paweł Dycha Data urodzenia: 11 sierpnia 1997 (22 lata)
Ostatni zespół: ARCY Status: bez drużyny od grudnia 2019

Gdy na początku tego roku Dycha został przyjęty na testy do Teamu Kinguin, wiele było zdziwienia. Z jednej strony 22-latek od dawna miał łatkę talentu, z drugiej jednak kibice nadal wypominali mu bana z lat młodzieńczych, który ciągnął się za nim jeszcze w czasach występów w Piaście Gliwice Esports oraz Invizy Esport. Mimo to Wiktor "TaZ" Wojtas i spółka postanowili zaryzykować podczas poszukiwań zastępstwa dla Pawła "reatza" Jańczaka i ostatecznie nie mieli chyba powodów do narzekań. Niedoświadczony zawodnik szybko bowiem stał się jednym z ważniejszych elementów składu, rzadko kiedy schodząc poniżej pewnego, wysokiego poziomu.

Niemniej mimo pojedynczych sukcesów, jak np. triumf w ESL Mistrzostwach Polski, ekipę trawiły liczne problemy, związane chociażby ze znalezieniem stabilnej organizacji. To, jak można się było spodziewać, wpłynęło natomiast na pogorszenie wyników i finalnie skłoniło dychę do odejścia tuż po zakończeniu grudniowych finałów jesiennej edycji ESL MP. – Mój czas z chłopakami z ARCY dobiegł końca. Spędziliśmy wspólnie świetny okres i dziękuje wam za wspieranie nas. Chcę i muszę jednak bardziej rozwinąć się jako gracz – ogłosił Polak w mediach społecznościowych. I niewykluczone, że nie będzie musiał długo czekać na swoją szansę, bo ostatnio pojawia się coraz więcej doniesień, jakoby miałby on być elementem kadrowej rewolucji w szeregach Sprout, które może utracić dwóch zawodników na rzecz BIG. I wtedy też pojawiłoby się miejsce dla Dychy.

MICHU

fot. DreamHack/Alex Maxwell
Imię i nazwisko: Michał Müller Data urodzenia: 29 grudnia 1996 (22 lata)
Ostatni zespół: Virtus.pro Status: na ławce od grudnia 2019

Wiedzieli to wszyscy, wiedział to także sam zainteresowany – MICHU był skazany na Virtus.pro. Młodego gracza traktowano jako pierwszą deskę ratunku, gdyby tylko coś zaczęło się sypać i faktycznie, gdy na początku 2018 roku członkowie VP zdecydowali się na pierwszą od czterech lat zmianę w składzie, zwrócili się właśnie do Müllera. Ten nie miał łatwego zadania, bo musiał zastąpić samego Wiktora "TaZa" Wojtasa, ale ze swojego zadania wywiązał się bardzo dobrze. Nie trzeba było wiele czasu, by wyrósł na najważniejszego członka składu, który niejednokrotnie w pojedynkę próbował zapewnić polskiej formacji zwycięstwo. Nie dziwi więc fakt, że gdy pod koniec ubiegłego roku włodarze z Rosji postawili na projekt "Virtus.pro 2.0", to MICHU był jedną z dwóch osób, które kadrowa nawałnica ominęła.

I był to ruch jak najbardziej słuszny, a młody zawodnik odpłacił za zaufanie świetną grą. Problem w tym, że jego koledzy rzadko kiedy szli mu w sukurs, co miało swoje przełożenie na osiągane przez Virtusów wyniki. Zaczęto nawet ironicznie sugerować, że MICHU powinien czym prędzej odejść, bo wyraźnie odstawał od reszty zespołu. I kto wie, czy w końcu faktycznie tak się nie stanie, bo w grudniu Virtus.pro straciło cierpliwość i po serii rozczarowujących występów zakończyło współpracę z Polakami, zastępując ich zawodnikami AVANGAR. I od tego czasu pozostajemy w niewiedzy, nie ma wszak pewności, czy byli już reprezentanci VP będą nadal grać razem, czy też zdecydują się próbować szczęścia osobno. – Dołączenie do VP było dla mnie spełnieniem marzeń. [...] Z pewnością dużo się nauczyłem jako zawodnik, dojrzałem też jako człowiek. Wierzę, że dzięki temu najlepsze dopiero przede mną – zapewnił sam 22-latek w mediach społecznościowych. Niemniej pozostaje nam czekać na dalszy rozwój wydarzeń, bo prawdopodobnie dopiero otwarta deklaracja co do przyszłości skłoni inne ekipy do ewentualnego ruszenia po Müllera.

MSL

fot. DreamHack/Adela Sznajder
Imię i nazwisko: Mathias Lauridsen Data urodzenia: 6 grudnia 1994 (25 lata)
Ostatni zespół: OpTic Gaming Status: na ławce od października 2019

Dania zdecydowanie nie może ostatnio narzekać na brak sukcesów czy też sensownych nazwisk na scenie. Nie bez powodu przecież aż cztery drużyny z tego kraju znajdują się w czołowej trzydziestce rankingu HLTV. To przekłada się także na liczbę wartościowych prowadzących, wśród których warto wyszczególnić Mathiasa Lauridsena. MSL bowiem, mimo walorów, które prezentował już w przeszłości, od kilku tygodni znajduje się poza grą, chociaż to przecież on po długiej przerwie wprowadził Team Dignitas na Majora, to on odpowiadał za największe sukcesy osiągane przez North. To także on próbował odbudować podupadłą markę OpTic Gaming, chociaż w tym wypadku radził sobie już ze zmiennym szczęściem.

Co prawda udało mu się pomóc zespołowi w sięgnięciu po triumf w DreamHack Open Summer 2019 czy też awansie na kilka innych prestiżowych imprez, ale w związku z roszadami na szczeblu własnościowym nie miało to znaczenia. OpTic zostało przejęte przez Immortals Gaming Club, który w swoich szeregach posada już skład MIBR-u, dla MSL-a i jego kolegów zabrakło więc miejsca. Wszyscy oni w październiku wylądowali więc na ławce rezerwowych, a większość z nich pozostaje na niej do dziś. Tyczy się to także Lauridsena, który ostatnie oficjalne spotkanie rozegrał jeszcze w październiku w ramach pierwszej fazy grupowej ESL Pro League. – Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo brakuje mi gry w wielkich meczach i ogólnej współpracy z zespołem. Mam nadzieję, że powrócę już wkrótce – sam Duńczyk kilka dni temu nie krył rozgoryczenia zaistniałą sytuacją.

NaToSaphiX

fot. ESL
Imię i nazwisko: Niels Christian Sillassen Data urodzenia: 17 sierpnia 1996 (23 lata)
Ostatni zespół: Heroic Status: bez drużyny od sierpnia 2019

Mimo że NaToSaphiX obecny na scenie jest od mniej więcej 2015 roku, to szersza publika poznała go dopiero trzy lata później, gdy zdecydował się on dołączyć do Sprout. To właśnie wtedy duński snajper mógł pokazać pełnię swojego talentu, stając się głównym motorem napędowym niemiecko-duńskiego składu. Ba, w pewnym momencie otarł się wraz z nim nawet o awans na Majora, ale ostatecznie tego nie udało mu się do tej pory osiągnąć. Co więcej, pod koniec 2018 roku Sillassen wylądował na bezrobociu, gdy jego dotychczasowy pracodawca postanowił sformować jednolity narodowościowo skład, żegnając obu graczy z Danii.

Na kolejny angaż 23-latek musiał poczekać aż do maja 2019 roku, gdy to pomocną dłoń wyciągnęło do niego Heroic. Tam już jednak nie szło mu tak dobrze, na co wpływ miały w dużej mierze problemy natury prywatnej. – Jeszcze przed transferem do Heroic coś wydarzyło się w moim życiu i potem walczyłem z tym przez kolejnych osiem miesięcy. Byłem przygnębiony i każdy kolejny dzień był jak walka. Gdy pojawiła się opcja Heroic, wiedziałem, że to możliwość, której odrzucenia nie powinienem nawet rozważać. Nawet jeżeli mój stan psychiczny nie był taki, jak powinien być. To po prostu była zbyt duża oferta – przyznał potem. W efekcie po zaledwie trzech miesiącach NaToSaphiX został ponownie zmuszony do poszukiwania nowego pracodawcy, ale ostatnio przypomniał nam o sobie po raz kolejny. W grudniu wspomógł bowiem mousesports przy okazji cs_summit 5, zdobywając z ekipą tą mistrzowskie trofeum.

ScreaM

fot. Meulemans Benjamin/@benmlns
Imię i nazwisko: Adil Benrlitom Data urodzenia: 2 lipca 1994 (25 lata)
Ostatni zespół: Team GamerLegion Status: na ławce od września 2019

One Tap Machine od dawna już odcina kupony od niegdysiejszej sławy. Był taki moment w karierze ScreaMa, gdy wydawało się, że stanie się on kolejną wielką gwiazdą międzynarodowych aren. To właśnie wtedy nieistniejące już Titan postanowiło wydać na jego transfer szokujące jak na tamte czasy 150 tysięcy euro. Niemniej to wydarzenie miało miejsce już ponad trzy lata temu i od tego czasu przygoda Belga z profesjonalną sceną znacząco wyhamowała. A może raczej wyrżnęła w ścianę, bo przez ostatnie półtora roku Benrlitom nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca, rotując między kolejnymi składami i szukając szcześcia, które przecież po krótkim, acz całkiem udanym okresie stand-inowania we Fnatic wydawało się na wyciągnięcie ręki.

Ale potem zaczęły się nieudane próby powrotu na szczyt. Najpierw w NoChacne, które ScreaM dość szybko opuścił. Potem w Uruguay3, które z czasem przerodziło się w Team GamerLegion. Niemnie w ekipie tej 25-latek wytrzymał zaledwie pół roku i trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, jak bardzo daleki był on od formy, którą potrafił zachwycać w przeszłości. Włodarze GL postawili więc na w pełni szwedzki zespół, a Belg we wrześniu wylądował na ławce rezerwowych, na której pozostaje do dziś. Bynajmniej nie jest jednak bezczynny, bo w grudniu próbował wraz ze swoim miksem sił podczas eliminacji do WESG i awansował z nim nawet do etapu zamkniętego. No i kolejny raz zakończył rok z największym procentem headshotów – ale to już tradycja, która trwa od samego początku Counter-Strike'a: Global Offensive.

WARDELL

fot. DreamHack/Adela Sznajder
Imię i nazwisko: Matthew Yu Data urodzenia: 5 lipca 1998 (21 lata)
Ostatni zespół: Ghost Gaming Status: bez drużyny od września 2019

Miano jednego z najzdolniejszych snajperów w Ameryce Północnej zobowiązuje. WARDELL, bo o nim to umowa, potrafił wykręcać fantastyczne liczby i to grając w do bólu przeciętnym Ghost Gaming. Zrządzeniem losu jest więc fakt, że gdy w czerwcu jego dotychczasowy pracodawca wycofał się ze wspierania sceny Counter-Strike'a, to nowych pracodawców znaleźli wszyscy członkowie składy poza Yu właśnie. Temu na przeszkodzie stanął kontrakt, który związał go z organizacją, a który owa organizacja miała nadzieję spieniężyć. Z tego powodu 21-latek spędził aż trzy miesiące na ławce rezerwowych i dopiero we wrześniu stał się wolnym zawodnikiem.

Od tego momentu minęły trzy miesiące, ale WARDELL nadal pozostaje na bezrobociu. A przecież mówimy tutaj o graczu, który pod koniec 2018 roku zwrócił na siebie uwagę Cloud9. Obecnie natomiast nikt głośno nie wyraża swojego zainteresowania Kanadyjczykiem, ten więc skupia się głównie na streamowaniu oraz występach w przeróżnych miksach. Wraz ze starymi znajomymi z Ghost zagrał na obu tegorocznych edycjach Fragadelphii, kończąc kolejno na 1. oraz 3. miejscu. W grudniu natomiast wziął udział w otwartych eliminacjach do IEM Katowice 2020, ocierając się o awans do etapu zamkniętego. Być może to jednak nie w umiejętnościach Yu, a w jego charakterze tkwi problem? Jak podczas jednego ze swoich streamów wyjawił Joshua "steel" Nissan, były kompan WARDELLA z GG, 21-letni snajper był brany pod uwagę przy kompletowaniu składu Chaos Esports Club, ale finalnie zrezygnowano z niego z uwagi na jego rzekomo toksyczne zachowania.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn