Pozytywny odbiór naszej zeszłorocznej wersji esportowego alfabetu sprawił, iż i tym razem nie mogliśmy zapomnieć o takowym zestawieniu. Najważniejsze gry, drużyny, wydarzenia czy postacie – podobnych pojęć w poniższym materiale znajdziecie co niemiara! Ważna informacja – z oczywistych względów podczas tworzenia naszej listy najwięcej uwagi poświęciliśmy najpopularniejszym tytułom w naszym kraju – CS:GO oraz League of Legends. Obiecujemy jednak, że koneserzy Doty czy StarCrafta również nie opuszczą tego tekstu z pustymi rękami. Tyle słowem wstępu; oto esportowy alfabet 2019 roku!

A jak Astralis

"Moment, moment. Czy wy nas robicie w bambuko?" – mógłby pomyśleć czytelnik mający kiedyś styczność z premierową odsłoną naszego alfabetu, w której literce A także przypisano Astralis. No ale co my biedni możemy poradzić? Duńczycy są po prostu niesamowici! Dwa wygrane Majory CS:GO (tak, dwa z dwóch) oraz rewelacyjna końcówka roku to argumenty, które pozwoliły nam zapomnieć o mniej chlubnym okresie, kiedy formacja Nicolaia "dev1ce'a" Reedtza pojawiała się tylko na turniejach z cyklu BLAST Pro Series. W sumie kto wie – może Skandynawowie wiosną specjalnie nieco spuścili z tonu, by kibice nie zanudzili się na śmierć?

B jak banter

Przyznać się – kto chociaż raz na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy nie parsknął śmiechem po zapoznaniu się z contentem przygotowanym przez którąś z esportowych organizacji? Na świecie prym w luźnym stylu bycia wiedzie obecnie G2 Esports; nasz rodzimy okręt niedawno siłą przejęło natomiast piratesports. Podejście medialne i tworzenie swojej marki jest coraz ważniejsze; cieszy więc fakt, iż społeczność coraz częściej zdaje sobie z tego sprawę. Warto jednak pamiętać, by nie przesadzić – nie każdy żart należy do tych niewinnych, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tak się nam wydaje.

C jak Codewise

Na polskiej scenie CS:GO pierwsza połowa roku bez wątpienia należała do składu Wiktora "TaZa" Wojtasa. W połowie czerwca usługi zespołu doświadczonego weterana zapewniła więc sobie marka Codewise, dla której miał to być strzał w dziesiątkę okupiony jedynie rozstaniem z dotychczasowymi zawodnikami. Minęło jednak kilka miesięcy, a organizacja Alexa Gryna znikła już z powierzchni ziemi, tłumacząc się problemami finansowymi oraz brakiem wyników sportowych formacji. Miało być jak nigdy, a wyszło jak zawsze.

D jak dziesięciolecie League of Legends

Riot Games oszalał! – tak zatytułowaliśmy jeden z naszych artykułów w pewien październikowy poranek. To właśnie wtedy swoje dziesiąte urodziny obchodziła sztandarowa produkcja Riotu, czyli League of Legends. Deweloperzy w ciągu kilku godzin zapowiedzieli całą masę nowości, wśród których znalazło się miejsce chociażby dla gier takich, jak first person shooter, bijatyka czy karcianka. Na wysokości zadania stanęli również przedstawiciele Polsat Games, którzy niedawno w swoim warszawskim obiekcie zorganizowali niezwykle udany Polski Weekend Gwiazd. Czapki z głów, drodzy LoL-owcy!

E jak Esports Performance Center

A czy twój budynek ma dywizję LoL-a? – w styczniu retorycznie pytał Fryderyk "Veggie" Kozioł. Kilka dni wcześniej w Warszawie oficjalnie otworzono bowiem Esports Performance Center mające pełnić funkcję centrum szkoleniowego i medialnego, zarówno dla esportu, jak i biznesu. Początkowo obiekt był najbardziej znany z tego, że pod jego nazwą tymczasowo występował skład League of Legends zbudowany przez Adriana „Hatchý'ego” Widerę. W końcu ośrodek stał się jednak stałym gospodarzem nowo powstałego devils.one, a w jego skromne progi zawitała również niezliczona rzesza innych esportowych formacji. Mistrzowie The International z OG? Obecni. Skład CS:GO FaZe Clanu? Czemu nie! Współpraca z HLTV.org? Zaliczona! Taką wyliczankę moglibyśmy prowadzić jeszcze długo...

F jak FunPlus Phoenix

Chiny z roku na rok odgrywają coraz większą rolę nie tylko w świecie polityki czy biznesu, ale również i na scenie League of Legends. Co prawda Invictus Gaming nie zdołało obronić tytułu Mistrza Świata, ale co z tego, skoro Państwo Środka ma nowych ulubieńców. Po triumf w światowym czempionacie sięgnęło bowiem FunPlus Phoenix, które w play-offach odarło z marzeń o wygranej gospodarzy ze Starego Kontynentu, a także... iG. Umarł król, niech żyje król!

G jak G2 Esports

O G2 Esports wspomnieliśmy już dwukrotnie – raz wprost, raz nie. To właśnie skład LoL-a europejskiej organizacji poległ przecież w wielkim finale Worlds 2019. Wcześniej Samurajowie nie mieli jednak sobie równych – dwa wygrane splity LEC i historyczny triumf na MSI to rezultaty, których nie powstydziliby się najwięksi z największych. A przecież G2 rok temu zdecydowało się na niezwykle ryzykownych ruch, przesuwając Lukę "Perkza" Perkovicia ze środkowej na dolną aleję. Teraz ci wariaci chcą natomiast powtórzyć ten manewr z Rasmusem "Capsem" Wintherem. Historia lubi się powtarzać czy nic nie zdarza się dwa razy?

H jak Hongkong

Nie lubimy, gdy do świata esportu wkracza polityka. A do tego niestety doszło, gdy w październiku Chung „blitzchung” Ng Wai, gracz Hearthstone’a, na oficjalnej transmisji poparł protesty trwające wówczas w jego ojczystym Hongkongu. Reakcja Blizzarda była natychmiastowa, a zawodnik został srogo ukarany. Ostre potraktowanie Azjaty nie spodobało się jednak wielu fanom, którzy publicznie krytykując działaczy zza oceanu wywołali kryzys wizerunkowy marki. Ta w końcu zdecydowała się złagodzić karę dla blitzchunga, choć sama afera nie przycichła. Głos w sprawie zabrał przecież chociażby Riot.

I jak IEM Katowice

Piękny to był turniej (choć brakowało trochę Polaków), nie zapomnimy go nigdy. Prawie trzy tygodnie spędzone w stolicy Górnego Śląska na pewno nie były czasem straconym. Do Katowic po długiej przerwie powrócił przecież Major CS:GO, który dostarczył nam ogromnej dawki emocji. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że pod nieobecność nadwiślańskich graczy najważniejsze dla nas rzeczy działy się poza serwerem. Przejmująca przemowa Michała "CARMACA" Blicharza, Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski wnoszący puchar na główną scenę Spodka czy Peter "dupreeh" Rasmussen opłakujący w objęciach najbliższych śmierć swojego ojca – te wydarzenia i ich oprawa dobitnie udowodniły, że (e)sport to coś więcej niż tylko rywalizacja.

J jak Jankos

Przed rokiem w naszym alfabecie znalazło się miejsce dla Michała "Nishy" Jankowskiego, teraz nadszedł z kolei czas na kolejnego Jankowskiego – Marcina "Jankosa". Nadwiślański leśnik był niezwykle istotnym elementem układanki G2, czego świetnie dowodzi zresztą fakt, iż to właśnie on został wybrany najlepszym graczem letniego splitu LEC. To był po prostu przełomowy rok, jeśli chodzi o karierę Jankosa. 24-latek po raz pierwszy w karierze został mistrzem Europy, po raz pierwszy w karierze dotarł do finału Worlds, a także wspomógł swój zespół na drodze do historycznego triumfu Europy na MSI. Tylko tego finału MŚ szkoda, ale co się odwlecze, to nie uciecze, prawda?

K jak Krzysztof Ibisz

Gdy Polsat zainwestował w polskiego LoL-a, liczyliśmy na wiele. Ale tak szczerze mówiąc, to chyba mało kto spodziewał się, że Ultraligę odwiedzi Ibisz. Krzysztof Ibisz. Zaangażowanie nie mającej dotąd nic wspólnego z esportem gwiazdy było sporym ryzykiem podjętym przez organizatorów, jednak wiecznie młody prezenter stanął na wysokości zadania i za jednym zamachem podbił serca polskich kibiców. W duecie ze związanym już wcześniej z esportem Maciejem Dowborem Ibisz stworzył świetne show, zarówno podczas transmisji na żywo, jak i w mediach społecznościowych.

L jak Liquid

W swoim założeniu Intel Grand Slam miał być cyklem niezwykle trudnym do wygrania. Tymczasem druga jego odsłona została zamknięta w... pięć miesięcy. Dywizja CS:GO Teamu Liquid potrzebowała bowiem zaledwie dziewięciu tygodni, by najpierw dogonić Astralis w klasyfikacji, potem je przegonić, a następnie dołożyć jeszcze dwa triumfy. W konsekwencji drużyna z Ameryki Północnej błyskawicznie wzbogaciła się o dodatkowy milion dolarów, w wakacyjną przerwę wchodząc jako niekwestionowany lider światowego rankingu. Urlop wybił jednak TL z rytmu, a formacja na swój kolejny triumf czeka już od 21 lipca.

M jak Mixer

Należąca do Microsoftu platforma Mixer dołączyła w tym roku do grupy marek rzucających wyzwanie Twitchowi. O co poszło? Naturalnie o streamerów. Będący kiedyś monopolistą Twitch najpierw stracił Tylera „Ninję” Blevinsa, którego kanał śledziło wówczas prawie 15 milionów osób. Jakiś czas później umowę z Mixerem podpisał również świetnie znany społeczności CS:GO Michael "shroud" Grzesiek, a według nieoficjalnych doniesień w obu przypadkach z rąk do rąk przeniosły się ogromne worki z pieniędzmi. Mówiło się nawet o 50 milionach dolarów!

N jak NEO

Gdy Filip "NEO" Kubski dołączał do FaZe Clanu, kraj nad Wisłą opanowała euforia. Wszyscy byliśmy przecież spragnieni sukcesów na międzynarodowej arenie, a kto miałby je nam dać, jak nie legendarny weteran otoczony świetnie wyszkolonymi zagranicznymi gwiazdami. Wspólnie żyliśmy więc pierwszymi turniejami NEO w barwach FaZe, wspólnie cieszyliśmy się występem naszego rodaka na berlińskim Majorze. A potem wszystko się skończyło – tak szybko, jak zaczęło. Niemniej po przerwie tacierzyńskiej Kubski raz jeszcze wrócił do gry – tym razem ponownie łącząc siły z Wiktorem "TaZem" Wojtasem. Czy to mariaż na stałe? Nie wiemy, ale nie mamy nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.

O jak OG

Niespodziewanie, choć w świetnym stylu, wygrywasz The International, najbardziej prestiżowy turniej Doty 2, które de facto definiuje całokształt zmagań na scenie popularnej MOBY. Znów tracisz jednego ze swoich graczy, według wielu będącego kluczem do twojego sukcesu. Przedłużasz wakacje. Notujesz fatalny początek sezonu. Zmieniasz skład. Ostatecznie wracasz do ustawienia sprzed roku. Koniec końców zajmujesz odległe dziesiąte miejsce w Dota Pro Circuit. I co? Jako pierwszy zespół w historii skutecznie bronisz tytułu mistrzowskiego TI. Więcej dodawać już chyba nie trzeba.

P jak polscy dżunglerzy

Rodzima dżungla nie samym Jankosem stoi. W 2019 roku na najwyższym poziomie rozgrywkowym mogliśmy przecież obserwować jeszcze dwóch innych polskich leśników – Oskara "Selfmade'a" Boderka z SK Gaming oraz Kacpra "Inspireda" Słomę z Rogue. Pierwszy z nich wiosną otrzymał miano najlepszego debiutanta splitu, drugi taki tytuł zdobył natomiast latem, wprowadzając swój skład do najlepszej czwórki zmagań. I Inspired, i Selfmade już za kilka tygodni rozpoczną kolejną kampanię w LEC; tym razem mając znacznie większe szanse na awans na Worlds. Ba, dla Boderka brak występu na MŚ pewnie będzie nawet rozczarowaniem – 20-latek niedawno zasilił przecież szeregi Fnatic!

Q jak QuickScope

Znalezienie odpowiedniego hasła dla literki Q nie było łatwe, ale w końcu się udało. Uwaga, czas na drobną autopromocję! Na przestrzeni całego roku na naszym portalu w każdą środę mogliście znaleźć felieton z serii QuickScope autorstwa Tomasza Jóźwika. Jakich tematów ten gość nie poruszył... Polskie podwórko CS:GO? Otóż tak. Bogate analizy wydarzeń za granicą z naciskiem na Kraj Kawy? No pewnie! Wirtualna F1 i wiele więcej? Nie inaczej. W każdym razie projekt wciąż trwa i trwać też będzie. Do zobaczenia w najbliższą środę!

R jak Rogue

Wprowadzenie franczyzy do najważniejszych rozgrywek LoL-a na Starym Kontynencie niosło ze sobą poważne zmiany. Jedną z nich był nałożony na drużyny obowiązek posiadania akademii w jednej z regionalnych lig. I tak oto do Polski trafiło Rogue, które na przestrzeni roku pozwoliło aż czterem Polakom pokazać się w LEC. Nie cały czas było jednak kolorowo – szczególnie wiosną podstawowy zespół targany był ogromnymi problemami i rozkręcił się na dobre dopiero latem po ściągnięciu mistrzów Ultraligi z Rogue Esports Club. Teraz REC już wprawdzie nie istnieje, ale nic straconego. Amerykańska organizacja nawiązała bowiem współpracę z x-kom AGO, współtworząc AGO ROGUE.

S jak Secret

IEM Katowice pozostaje niezdobyty dla biało-czerwonych, ale sprawa ma się kompletnie inaczej z rozgrywanym na Śląsku ESL One. Po triumf w tym turnieju Doty 2 sięgnął przecież Team Secret, którego częścią jest Nisha. Zespół naszego rodaka w dodatku dwukrotnie okazał się najlepszy na Majorach i zameldował się w najlepszej czwórce TI. A to nie koniec polskich akcentów w organizacji – ta niedawno podpisała przecież kontrakty z młodym składem CS:GO z Filipem "TUDSONEM" Tudevem na pokładzie.

T jak Teamfight Tactics

2018 należał do gatunku battle royale, w 2019 obserwowaliśmy natomiast rozkwit autobattlerów. Jednym z nich jest Teamfight Tactics, czyli produkcja stworzona przez Riot i osadzona oczywiście w uniwersum League of Legends. Za nami już pierwsze turnieje, przed nami natomiast budowa rozwiniętej sceny esportowej – Dzięki waszemu ciągłemu zainteresowaniu tym modem – widocznym w godzinach poświęconych przez was na grę, oglądanie czy rozmawianie o TFT – jesteśmy gotowi na podwojenie naszych wysiłków w sprawie jego rozwoju – pod koniec września tłumaczył użytkownikom jeden z deweloperów.

U jak underperformance polskich drużyn CS:GO

Ameryki nie odkryjemy – to nie był udany rok dla naszego CS:GO. Polskim drużynom nie udało się wystąpić na żadnym turnieju z tych najbardziej prestiżowych czy nawet dotrzeć do finału którychś rozgrywek pod egidą DreamHack Open. Przeszkodą nie do przejścia okazały się też eliminacje do Minorów, a nawet... MDL, będący zapleczem europejskiej czołówki. Pojedyncze przebłyski to zdecydowanie za mało. Panowie, pobudka!

V jak Virtus.pro

Koniec ery – to sformułowanie często można było usłyszeć, gdy Virtus.pro zdecydowało się po prawie sześciu latach współpracy pożegnać z polską dywizją CS:GO. I było to sformułowanie prawdziwe, bo rosyjska organizacja bez wątpienia odegrała istotną rolę w rozwoju nadwiślańskiego esportu. My z tego okresu zapamiętamy to, co najlepsze. Wygrany Major czy inne wartościowe sukcesy wciąż przyćmiewają wydarzenia z ostatnich miesięcy, a taki stan rzeczy raczej się nigdy nie zmieni. Warto się jednak zastanowić, czy Virtusi niepotrzebnie nie przedłużyli czasem agonii swojego polskiego projektu.

W jak WESG

Dwa akapity wcześniej mogliście przeczytać o przebłyskach polskiego CS-a. Jeden z nich miał miejsce na światowych finałach World Electronic Sports Games 2018. Prestiż zmagań co prawda marny, grono uczestników też nie najbogatsze (patrząc na pulę nagród), ale zdobyty przez AGO Esports tytuł wicemistrzowski i tak cieszył. Wygrana 16:0 z Fnatic robi wrażenie, co? Szkoda jedynie, że Szwedzi w drugiej części roku odzyskali impet, podczas gdy ówczesny skład Jastrzębi przez kilka następnych miesięcy walczył z samym sobą.

X jak x-kom AGO

Męczarnie AGO zakończyły się rozstaniem z aż trzema graczami. Ogłoszenie tej decyzji było jednak niczym w porównaniu z informacją, która ujrzała światło dzienne kilka dni później. To była prawdziwa bomba – Jastrzębie złączyły bowiem siły z x-kom teamem, jedną z pozostałych czołowych organizacji w kraju. Z uprzejmości nie będziemy już wspominać o kontrowersjach, skupimy się za to na efektach tej fuzji. Powstałe x-kom AGO rozpoczęło innowacyjny projekt selekcji nowego składu CS:GO, który po pewnym czasie zaczął już notować pierwsze dobre wyniki. A organizacja w tym czasie również nie próżnowała, czego dowodem jest przywołane już partnerstwo z Rogue.

Y jak Youngsters

My Polacy już tak mamy – lubimy spekulować. Z tego powodu formowane przez pashęBicepsa miksy regularnie pojawiały się na ustach kibiców, wiernie czekających na powrót weterana do regularnej gry. Youngsters otarło się nawet o wyjazd na lana do Szwecji, zaliczyło też kilka występów w nieźle opłacanych turniejach internetowych, ale w sierpniu definitywnie zniknęło z radarów, gdy Jarząbkowski zaangażował się w inne przedsięwzięcia. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tej formacji, gdyby NEO nie otrzymał oferty od FaZe...

Z jak Zerg Elazer

Zestawienie zamyka kolejny z Jastrzębi – Mikołaj "Elazer" Ogonowski. Zawodnik StarCrafta II z uśmiechem będzie mógł wspominać swoje tegoroczne poczynania. Wprawdzie 22-latek nie zdołał awansować do play-offów WCS Global Finals, ale już sam występ w Anaheim to przecież nie lada osiągnięcie, będące nagrodą za dobrą i stabilną formę na przestrzeni całego sezonu. W dodatku Elazer fantastycznie zaprezentował się także na prestiżowym GSL vs the World. W Korei Polak pokonał trzech niezwykle mocnych rywali, by dopiero w wielkim finale uznać wyższość niesamowitego Joony "Serrala" Sotali.

W artykule wykorzystano zdjęcia należące do Riot Games, Esports Performance Center, ESL, WESG, Polsat Games, Blizzarda oraz DreamHacka

Śledź autora na Twitterze – Marcin Gabren