FC Barcelona to jeden z klubów sportowych, który podążając za panującymi trendami, także postanowił zaznaczyć swoją obecność w świecie sportów elektronicznych. Dotychczas jednak Blaugrana szła raczej dość bezpieczną drogą, inwestując w tytuły powiązane z piłką nożną.

Klub od dawna współpracuje z Konami, czyli wydawcą eFootball PES 2020, nic więc dziwnego, że jedna z esportowych sekcji Dumy Katalonii poświęcona jest właśnie produkcji japońskiego studia. Ponadto zawodników w charakterystycznych bordowo-granatownych barwach oglądać możemy też na serwerach Rocket League, gdzie na co dzień rywalizują w Rocket League Championship Series, czyli najwyższej klasie rozgrywkowej. Wielu mogłoby jednak założyć, że to dopiero początek ekspansji i z czasem Barcelona poszerzy swoje wpływy o kolejne, a jednocześnie bardziej popularne w środowisku gry, takie jak np. Counter-Strike czy też League of Legends.

CZYTAJ TEŻ:
Kibice Bayernu Monachium protestowali przeciwko wejściu klubu w esport

Wygląda jednak na to, że tak się nie stanie. A przynajmniej tak twierdzi prezydent klubu, Josep María Bartomeu, który został niedawno zapytany o tę kwestię przez dziennikarzy Radio Marca Carles Escolán. Hiszpański działacz przyznał, iż Blaugrana nie zamierza w większym stopniu angażować się w sporty elektroniczne, gdyż 80% gier, w ramach których toczy się rywalizacja, w jego przekonaniu jest brutalna. To natomiast ma być sprzeczne z wartościami zespołu ze stolicy Katalonii.

Opinia Bartomeu pokrywa się ze słowami, które we wrześniu 2018 roku padły z ust Thomasa Bacha, prezesa Międzynarodowego Związku Olimpijskiego. – Nie możemy mieć w olimpijskim programie gier promujących przemoc lub dyskryminację. Gry, w których się zabija, są w naszej ocenie sprzeczne z wartościami olimpijskimi i przez to nie mogą być zaakceptowane – przyznał wówczas Niemiec, tłumacząc w ten sposób problem z wprowadzeniem tytułów esportowych na Igrzyska Olimpijskie.