Nawet tym, którzy z esportem nie są szczególnie za pan brat, nazwiska takie jak Piotr "izak" Skowyrski czy Jarosław "pashaBicpes" Jarząbkowski bez wątpienia powinny coś mówić. Nic więc dziwnego, że mecze ekipy o nazwie emeritos banditos złożonej m.in. właśnie z takich sław tego światka przyciągają przed ekrany naprawdę sporą widownię. I to nie w starciach z drużynami zaliczanymi do czołówki – wręcz przeciwnie, bo skład streamerów i byłych graczy na razie mógł liczyć na rywalizację na najniższym szczeblu rozgrywkowym. Niemniej wkrótce się to zmieni, bo popularni Emeryci otrzymali wczoraj zaproszenie do zamkniętych kwalifikacji do Games Clash Arena Gliwice. Decyzja ta, jak można było się spodziewać, nieco podzieliła esportową społeczność.

Wszędzie, gdzie toczyła się dyskusja – czy to na Twitterze, czy gdzieś pod postami stron na Facebooku – dało się wyodrębnić dwa obozy skupione wokół dwóch głównych argumentów przemawiających za pozytywnym odbiorem tego ruchu ze strony organizatorów, jak i krytykującym działanie zespołu Games Clash.

***

Pierwszy z nich, jakby nie patrzeć – liczniejszy, swoje zdanie popierał przede wszystkim kwestią swoistego marketingowego boosta dla Games Clasha. I tu raczej nie ma nad czym dyskutować – biorąc pod uwagę promocję wydarzenia, zaproszenie do zamkniętego etapu eliminacji zespołu generującego tak ogromne zasięgi jest zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. Mecze Emerytów w ESEA Open, a więc, jak to prześmiewczo ujął niegdyś pasha, w lidze okręgowej, gwarantowały kilkunastotysięczną widownię. Teraz gdy stawka wzrośnie, a naprzeciw izaka i spółki staną ekipy ze średniej europejskiej półki, może być tylko lepiej. A to dla organizatorów ogromny plus, bo nie czarujmy się, poza meczami Polaków kwalifikacje do turnieju z pulą 100 tysięcy dolarów mało kogo interesują.

W wywiadzie udzielonym naszemu portalowi po finale Games Clash Masters we wrześniu ubiegłego roku odpowiedzialny za PR Jakub Janaszek powiedział: "Turnieje organizujemy dla ludzi, nie dla siebie". I trzeba oddać, że słowa te nie były tylko truizmami rzucanymi na wiatr – w gruncie rzeczy zaproszenie EB jest śmiałym gestem w stronę polskiej społeczności. Widzą to organizatorzy, widzimy to my – media: Emeryci budzą ogromne zainteresowanie i choć nigdy nie pomyślałbym, że na portalach esportowych pojawiać będą się treści o drużynie występującej na tak niskim szczeblu, to naszym zadaniem jest dostarczanie tego, czego w danej chwili potrzebują czytelnicy. Z analogicznego założenia wyszli więc organizatorzy turnieju w Gliwicach, spełniając oczekiwania wielu fanów.

Esport to branża rozrywkowa i gdy jeszcze w grę nie wchodziły wielkie pieniądze i wieloletnie kontrakty, na podwalinach tejże rozrywki powstawał świat, który dziś obserwujemy. Trudno zatem inaczej rozpatrzyć sprawę zaproszenia emeritos banditos, jak nie przez pryzmat zapewnienia ludziom takiej frajdy wynikającej z możliwości oglądania znanych postaci w konfrontacji z dużo mocniejszymi i profesjonalnymi składami. Prawda taka, że przedstawicielom Games Clasha wolno tak naprawdę wszystko. – Organizator może sobie stworzyć drużynę ze swojego zarządu i wepchnąć ją na turniej główny, a mi tak naprawdę nic do tego – napisał prześmiewczo na Twitterze Robert Pieńkowski z esportsLAB, no i coś w tym faktycznie jest.

***

Oceniając jednak dość subiektywnie ten ruch, nie sposób dojrzeć kilku negatywów – i choć jak wspomniałem, nie ja rozdaję zaproszenia i nie ja odpowiadam za kształt turnieju, to jako przedstawiciel mediów i człowiek, któremu zależy na dobrze esportu, muszę kilka rzeczy wypunktować. Przede wszystkim to kontrowersyjne zaproszenie kłóci się z moimi poglądami na temat ducha sportowej rywalizacji. Okej, poruszamy się w branży dostarczającej rozrywkę, ale nie zapominajmy o tym, że na każdym kroku próbujemy dążyć do coraz większej profesjonalizacji. A tu o czymś takim zdecydowanie nie ma mowy, bo dlaczego emeritos banditos bardziej zasługuje na przepustkę niż np. M1 Gaming – drużyna także występująca w ESEA Open, ale legitymująca się nieco lepszym bilansem niż pasha i koledzy? A skoro patrzymy tylko na zasięgi, to może dajmy też szansę zespołowi Filipa "NEO" Kubskiego i Wiktora "TaZa" Wojtasa? Ten przynajmniej ma promować młodych graczy, którzy mają rozwijać się pod okiem doświadczonych partnerów.

W zamkniętych kwalifikacjach planowo ma wystąpić osiem formacji, z czego tylko dwie zgarną bilety na główne wydarzenie. Patrząc na zeszłoroczny target organizatorów, można więc spodziewać się, że na tym etapie rywalizacji pojawią się zespoły balansujące gdzieś na granicy czołowej 30 rankingu HLTV, a jak łatwo zauważyć, Emeryci do takowych nie należą. Nie należą też inne polskie zespoły, bo poza ostatnim sukcesem AVEZ Esport na próżno szukać pozytywów. Można założyć, że na Games Clash Arena Gliwice bezpośrednią przepustkę otrzymają właśnie Ośmiornice i np. Illuminar Gaming – tu przede wszystkim z uwagi na triumf w Gdyni. Kogo więc zaprosić do eliminacji? No i tu pojawia się spora zagwozdka, bo jesteśmy na CS-owej mapie świata w takiej dupie, że sam pewnie miałbym problem z wytypowaniem dwóch czy trzech krajowych zespołów zasługujących na taki handicap. A twórcy całego przedsięwzięcia bardzo umiejętnie zagospodarowali więc tę niszę, zapraszając skład naszych weteranów. Pytanie tylko, czy mimo wszystko nie powinniśmy wspólnymi siłami pracować nad odbudową rodzimej sceny? Bo jak pokazał GCM w 2019 roku, warto dawać Polakom szansę, zwłaszcza że mówimy o turnieju na naszej ziemi i to w dodatku być może jednym z niewielu o charakterze międzynarodowym, na którym zobaczymy naszych rodaków.

Kolejna sprawa to fakt, że w ślady Games Clasha wkrótce mogą pójść inni organizatorzy. Przecież to ciągle w dużej mierze tylko biznes, a sponsorów interesują liczby. pasha i izak raczej nie mieliby problemów, by zgarnąć zaproszenie do którejś z krajowych lig. Znów kosztem tych, którzy swoimi umiejętnościami pewnie zasługują na to miejsce nieco bardziej. Osobiście nie przepadam za porównywaniem esportu do sportu tradycyjnego, ale czy kojarzycie jakąś sytuację, w której drużyna otrzymałaby zaproszenie na jakieś zawody tylko dlatego, że ma dobre zasięgi? Gdyby tak na przykład od razu wrzucić Widzew Łódź do Ekstraklasy – frekwencje mają przecież jedną z najlepszych w kraju, bogatą historię, no i nawet przy obecnym składzie może piłkarze Widzewa z drużynami z dołu tabeli coś tam by powalczyli. Ale za zasługi awansów się nie daje, bo jak przyjdzie czas, to łodzianie sportowo wywalczą sobie promocję – i tak samo mogłoby emeritos banditos. Po to przecież mamy otwarte kwalifikacje, w których mógłbym zagrać nawet ja z kumplami, by próbować swoich sił i udowodnić wartość.

***

Cieszy mnie jednak, że chłopaki z Games Clash by Murator Expo podchodzą zdrowo do całego tematu i są otwarci na dyskusję. W tak małym środowisku, w którym niemal każdy zna się z każdym, wydaje mi się to coś naturalnego i dobrze, że widzi to także druga strona. Z tego powodu przed publikacją powyższego tekstu przesłałem go Jakubowi Janaszkowi z prośbą o odniesienie się do moich słów. Oto odpowiedź:

emeritos banditos to zespół składający się m.in. z weteranów esportowej sceny, których kibice chcą oglądać, a naszą rolą jest dostarczenie kibicom jak najlepszego doświadczenia. W obecnej sytuacji ich poziom sportowy nie odbiega drastycznie od pozostałych polskich zespołów, a przypominam, że nie rozdaliśmy jeszcze pozostałych zaproszeń zarówno do kwalifikacji, jak i finałów. Niezmiennie powtarzam – aktywność w social mediach i budowanie relacji z fanami to jedna z najsilniejszych rzeczy w esporcie i zawsze będziemy to wspierać. Turnieje Games Clash Series mają wpisane w historię starcia Polski kontra reszty świata. Zawsze będziemy mieć z tyłu głowy chęć wsparcia polskiej sceny esportowej dając zarówno drużynom, jak i kibicom możliwość śledzenia międzynarodowych rozgrywek z udziałem swoich rodaków. Ta idea zresztą sprawdza się, co potwierdza szeroki entuzjazm po zaproszeniu emeritos banditos.

Śledź autora na Twitterze – Adam Suski