Mamy taki czas, że esport stoi w miejscu. No nie dosłownie, bo turnieje nadal się odbywają, przy czym są to turnieje online, których uczestnicy grają ze swoich domów. Nie ma konieczności przemierzania setek albo nawet tysięcy kilometrów. Nie ma potrzeby spędzania wielu tygodni z daleka od bliskich. A mimo to właśnie w tym teoretycznie służącym wypoczynkowi od licznych podróży okresie zostaliśmy po raz kolejny uraczeni komunikatem od zawodnika, który postanowił zrobić sobie przerwę od gry.

Najświeższym przykładem zawodnika, który postanowił odejść na swoiste L4, jest olofmeister. W przypadku Szweda nie jest to jednak pierwsza wymuszona pauza, bo takie, spowodowane kontuzją, miewał już we Fnatic oraz, spowodowane niewiadomymi do dziś wydarzeniami, w FaZe Clanie. Dotychczas jednak zawsze padała informacja o tym, że najlepszy gracz 2015 roku znika tylko na moment i prędzej czy później powróci do gry. Dziś takiej pewności nie ma. – Nadal kocham grę i całą scenę, ale muszę odzyskać motywację. Biorę sobie przerwę, by się zregenerować oraz przemyśleć moją przyszłość – napisał Kajbjer w oficjalnym oświadczeniu. Nie wiadomo więc kiedy ponownie zobaczymy go na serwerze i czy zacznie znowu rywalizować w trykocie FaZe, bo przecież niekoniecznie musi być tam dla niego miejsce. Jest naprawdę sporo niewiadomych, a olof nie jest już graczem młodym i nieubłaganie zbliża się do 30.

28-latek bynajmniej nie jest jednak pierwszym, który powiedział stop, bo niedawno na podobnych ruch zdecydowali się dwaj Duńczycy. Zdecydowanie bardziej szokująca była w tym wypadku deklaracje prowadzącego mistrzowskiego składu Astralis, gla1ve'a. – Od dawna odczuwam symptomy stresu i wypalenia. Moi koledzy z drużyny i organizacja na wiele sposobów próbowali mi pomoc i przejść przez to. Nic się jednak nie zmieniło i wspólnie z moim lekarzem uznaliśmy, że potrzebuję przerwy – pisał. – Przez kilka ostatnich miesięcy miewałem bóle brzucha, problemy z oddychaniem oraz skurcze klatki piersiowej, przez co miałem problemy z graniem na najwyższym poziomie. Dotarłem do momentu, którym muszę posłuchać swojego ciała i dać mu czas, by w pełni wydobrzało. Nie wiem kiedy powrócę na serwer, ale wiem, że potrzebuję przerwy – to z kolei słowa drugiego z duńskich graczy, Kjaerbyego.

Wygląda więc na to, że istnieje jakiś problem, skoro w krótkim odstępie czasu trzech zawodników ze światowej czołówki ze względów zdrowotnych podejmuje decyzję o rozbracie ze sceną. Problem zauważyło też najwyraźniej Counter-Strike Professional Players' Association, czyli związek zawodowy graczy. – Stale rośnie liczba graczy, którzy kontaktują się z CSPPA, przyznając, że cierpią na mentalne przypadłości takie jak smutek, lęk, depresja, problemy ze snem lub też uzależnienia. Od momentu powstania CSPPA pracuje na rzecz tego, by stworzyć lepsze środowisko dla zawodowych graczy, ale potrzebujemy współpracy ze strony wszystkich zaangażowanych w scenę stron jeżeli chcemy, by branża była zdrowsza dla atletów, którzy dostarczając nam rozrywki w grze, którą kochamy – napisano w oficjalnym komunikacie. Jednocześnie zaproponowano rozwiązania takie, jak odpowiednia edukacja, spotkania indywidualne i grupowe oraz infolinia dla graczy zmagających się z problemami.

Wygląda więc na to, że w środowisku może dziać się coś naprawdę niedobrego. Ogromna liczba turniejów i rozgrywanych w trakcie roku spotkań połączone z koniecznością ciągłych rozjazdów z jednego kontynentu na drugi, a potem na trzeci, posypane ponadto presją ze strony samej organizacji, jak i kibiców – i proszę bardzo. A że wychodzi to teraz? Cóż, tutaj możemy tylko gdybać, ale pamiętajmy, że w czasach lockdownu wszystko zwolniło, a my zyskaliśmy więcej czasu. Czasu także na to, by przemyśleć sobie pewne sprawy, na które w normalnych, zabieganych realiach nie mieliśmy czasu. Teraz jest odpowiedni czas, by o siebie zadbać i tyczy się to nie tylko zawodników. Bo to nigdy nie jest "tylko" – tak jak w ich wypadku to nie jest "tylko" granie w gierki, tak w naszym wypadku to niekoniecznie muszą być "tylko" chwilowe problemy z motywacją lub smutkiem. Czasami warto powiedzieć stop, a przykład wszak z góry.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn