Oficjalna premiera VALORANTA tuż za rogiem – strzelanka od Riot Games wejdzie na rynek dokładnie 2 czerwca. Tego dnia gracze będą mogli powrócić do wspinaczki po drabinie rankingowej, która doczeka się przynajmniej jednej zmiany.
Najwyższa dostępna ranga w grze nazywała się dotąd tak samo jak cała produkcja, co mogło być nieco dezorientujące. Twórcy zdają sobie z tego sprawę i zapewniają, że do dnia premiery wprowadzą zmiany w tej materii. – Kiedy zastanawialiśmy się nad nazwami, Valorant wydawał się być naprawdę świetnym wyborem na najwyższą rangę. Co może być fajniejsze niż wspinanie się po szczeblach, aspirowanie do bycia elitarnym Valorantem, czyli uosobieniem samej gry! Ale macie rację, to trochę mylące. My to rozumiemy, ja również to rozumiem. Zmienimy to przed wypuszczeniem gry – mówił w wywiadzie dla Polygon Sean Szopinski, starszy projektant gry.
Amerykanin uchylił również rąbka tajemnicy na temat dalszej ewolucji gier rankingowych. Gracze, którzy w trakcie zamkniętej bety zdobyli najwyższy stopień, nie mieli już o co rywalizować. Według pracownika Riot Games w strzelance może pojawić się rozwiązanie znane z League of Legends, gdzie osoby z rangą Challenger walczą o zaszczyt bycia numerem jeden na świecie. – Jeśli chodzi o pokazywanie konkretnego ratingu dla czołowych graczy, to jest to coś, o czym dużo rozmawialiśmy i w końcu stanie się to częścią ekosystemu VALORANTA – dodaje Szopinski.
Dla przypomnienia dziś po raz ostatni możecie testować VALORANTA w fazie zamkniętej bety. O godzinie 19:30 serwery gry zostaną wyłączone, a ich ponowne otwarcie nastąpi za pięć dni, gdy tytuł stanie się już ogólnodostępny.